Wskazania i przeciwwskazania do elektrowstrząsów
Wskazania i przeciwwskazania do zabiegów elektrowstrząsowych
Czy to na pewno jest takie proste?
Dość mocny tytuł jak na moje felietony. I nawet nie bardzo mogę go zmiękczyć, bo i tak jest długi. Co zrobić - czasem trzeba hardcorowo… I jeszcze te słowa brzydkie… Aj aj aj..
Oczywiście tytuł jest tytułem mojego wykładu, który we środę miałem w Instytucie Psychiatrii (który jest też Instytutem Neurologii, ale przystanek autobusowy i zapewne tramwajowy - tego nie sprawdzałem - nazywa się „Instytut Neurologii”, więc dla zachowania równowagi ja używam tylko określenia „Instytut Psychiatrii”. Tak jest sprawiedliwie).
Jednak tekst felietonu nie jest wcale taki sam, jak tekst wykładu. Bez przesady! To będą tylko wariacje na temat. Jeśli zgłosi się wielu chętnych to jestem gotów opublikować swoje slajdy, a przynajmniej jakiś ich wybór, ale teraz napiszę trochę o czymś innym. Pod tym samym tytułem dla niepoznaki.
Kiedy 17 października 1987 przekraczałem progi wymienionego Instytutu nie miałem pojęcia, że tak się tu zasiedzę. Chciałem tylko obejrzeć, rzucić okiem i iść sobie dalej. Wyszło jak wyszło.
W każdym razie drugiego czy trzeciego dnia (może trochę oszukuję, bo to jednak było prawie pół wieku temu) zawołał mnie wieloletni ordynator Oddziału Chorób Afektywnych, któremu poświęciłem większość swojego zawodowego życia (to znaczy poświęciłem oddziałowi, a nie ordynatorowi..) i powiedział, że chciałby mi udzielić lekcji psychiatrii. „Jedynej, niezbędnej i nie będę powtarzał” - tak powiedział.
Dla mnie to zabrzmiało bardzo, bardzo. Poczułem się i jak nigdy wziąłem kartkę, długopis i postanowiłem notować.
- Otóż - zaczął dr Kalinowski - chorzy psychicznie dzielą się na smutnych oraz na tych, którzy mówią bez sensu. Jak na razie pan nadąża?
- Tak panie doktorze, staram się.
- Więc tak… Smutnym pan daje amitryptylinę, a tym drugim - fenactil. Jakby były jakieś wątpliwości to proszę do mnie przyjść. Jasne?
- No tak, w zasadzie…
- A! Jeszcze jedno. Pan ma prawo wykonywania zawodu?
- Mam, oczywiście.
- To niech pan wykonuje. Szczęścia życzę.
No i tak to mnie więcej wyglądało. Zostałem przeszkolony.
I byłem całkiem zadowolony. Ale tylko przez kilka dni.
Po kilku dniach dotarło do mnie, że dr Kalinowski miał zajęcia dla pielęgniarek. Takie z podstaw psychiatrii. Tyle że trwały 3 godziny… Byłem rozżalony.
- Czemu mi pan wszystko wytłumaczył w 3 minuty, a do nich mówił pan trzy godziny?
- Wie pan co - to jest różnica w tym, kto co wiedział przedtem… - odpowiedział niewzruszony (jak zwykle) dr Kalinowski…
Nie bardzo to wtedy rozumiałem i na wszelki wypadek się obraziłem. Nie trwało to długo, bo nie jestem specjalistą od obrażania się, ale przez chwilę czułem urazę. A dziś myślę, że to może był komplement?? Ale to mi tak teraz przyszło do głowy.
O czym ja właściwie piszę? Przecież to wcale nie jest o elektrowstrząsach!!
Nie, no właśnie jest. Jest o wskazaniach i przeciwwskazaniach. Bo z nimi (z tymi wskazaniami) to też jest tak, że bardzo dużo zależy od tego, co ktoś wiedział przedtem.
Jeśli ktoś dużo z tego rozumie. Jeśli ktoś myślał o tym i poświęcił bardzo, ale naprawdę bardzo, dużo czasu, żeby zrozumieć różne choroby, to pewno wystarczy mu, ze powiem w takiej i takiej sytuacji to ja bym zrobił elektrowstrząsy, i przypuszczam, że najbardziej by właśnie one pomogły.
Ale jeśli ktoś za bardzo o całej sprawie nie myślał, to lepiej żebym mu tak nie mówił, bo może wszystko źle zrozumieć. Nie z głupoty tylko z braku kontekstu.
A ten kontekst jest w przypadku elektrowstrząsów bardzo ważny.
Bo można bardzo źle zrozumieć o co chodzi z tymi zabiegami.
Można pomyśleć, że to jest jakaś tortura, że to pacjenta boli, że jest nieprzyjemne. Nawet, że to jest jakieś znęcanie się.
Wydawałoby się, że wystarczy porozmawiać z ludźmi, którzy mieli EW. Powiedzą nam przecież, że nie bolało, że było miło (raczej większość tak sądzi), a w każdym razie na pewno nie było przykro. Z pewnością podczas EW jest o wiele lepiej niż podczas zwykłej wizyty u dentysty, a do dentysty nikt nas nie ciągnie i jeszcze dużo płacimy.
Niby tak. Tylko skąd zwykły człowiek może wziąć takich ludzi, którzy mieli zabiegi? Raczej znikąd. Więc wierzy po prostu w to, co pokazują w filmach, programach telewizyjnych i mediach społecznościowych.
A tam są same głupoty na temat EW. Właściwie same głupoty! To nie jest mój prywatny pogląd. To wynika z wielu naukowych, solidnych opracowań. W filmach pokazują nieprawdę. Szerzą kłamstwa i ludzie wierzą w te kłamstwa, no bo co w zasadzie mają robić?
Czemu twórcy scenariuszy opowiadają szkodliwe i kłamliwe głupstwa? Tego tak naprawdę do końca nie wiem, a to jest bardzo ważne pytanie.
Może chodzi o klikalność? Może to po prostu dlatego, że ludzie wolą złe wiadomości?
Tyle tylko, że gdyby to była wystarczającą odpowiedź, to należałoby przyjąć, że w filmach i tych tam mediach o każdej sprawie będą same bzdury. A tak na szczęście przecież nie jest!
Nie wiem czym sobie elektrowstrząsy zasłużyły. Poza głupią nazwą, która aż się prosi o zmianę, tylko nie wiadomo jakby to można zmienić.
To tyle w sprawie kontekstów i pretekstów. A reszta to już chyba w następnym odcinku. O ile on w ogóle będzie, bo często mi już ręce opadają i nie mam siły walczyć o dobre imię tej wspaniałej (nie waham się tak powiedzieć!) metody leczenia.
tagi: kontekst ew wskazania
![]() |
lukasz-swiecicki |
30 listopada 2024 16:27 |
Komentarze:
![]() |
chlor @lukasz-swiecicki |
30 listopada 2024 16:56 |
Chyba nie można przeprowadzić elektrowstrząsów gdy pacjent ma jakieś wszczepione elementy elektroniczne? Np implant słuchowy pod skórą głowy w okolicy ucha.
![]() |
lukasz-swiecicki @chlor 30 listopada 2024 16:56 |
30 listopada 2024 17:17 |
Zasadniczo nie jest to przeciwwskaznaiem, choć nie jestem pewien czy nie zachodzi jakieś, chyba niewielkie, ryzyko popsucia implantu. Na pewno nie psuje się rozrusznik serca.
![]() |
BTWSelena @lukasz-swiecicki 30 listopada 2024 17:17 |
30 listopada 2024 19:24 |
Z pewnoscia ma pan rację,profesorze---na pewno rozrusznik,czy cardioverter wszepiony nie popsuje się,tylko lekarz prowadzący w wypadku zabiegu musi go uprzednio wyłączyć. Robi to kardiolog z taką walizeczką specjalną. Po zabiegu włącza z powrotem.Elektrowstrząsy,czy uzywanie innych elektro-narzędzi chirurgicznych spowodowałoby fałszywy alarm i defibrylator zaczął by działać,aby ratować pacjenta.Po to wszczepiają.
Jestem po zabiegu wszczepienia i ciężkiej operacji,więc wiem jak to działa. Wszystko co "emituje" energię w gospodarstwie domowym trzeba używać w pewnej odległości...Cadioverter jest takim aniołem stróżem,pacjenta ,ale reaguje także na zewnętrzne bodźce... zwłaszcza te starsze modele...
![]() |
MarekBielany @lukasz-swiecicki |
30 listopada 2024 21:21 |
Przepraszam, ale to przypomniało mi początki (?) nazwijmy masowego internetu (centrale telefoniczne na wybierakach ... kodżak'70).
Była taka firma francuska szybka. Jeżeli klient zgłaszał jakiś problem, na przykład zawieszenie transmisji, to proszono, aby włożył zworę i oddzwonił. Po przepaleniu styków stykało.
P.S.
kurcze to chyba połowa lub dalej lat dziewięćdziątych i mężne cellular.
![]() |
Maginiu @lukasz-swiecicki |
30 listopada 2024 21:49 |
W filmach pokazują nieprawdę. Szerzą kłamstwa i ludzie wierzą w te kłamstwa, no bo co w zasadzie mają robić?
Czemu twórcy scenariuszy opowiadają szkodliwe i kłamliwe głupstwa? Tego tak naprawdę do końca nie wiem, a to jest bardzo ważne pytanie.
Dlatego, bo już na początku dwudziestego wieku w powszechnie dostępnej formie rozrywki , a taką była literatura przygodowa, pojawiły się te - jakże efektowne w opisach - elektrowstrząsy. Zainaugurowaną w 1910 roku serię książek o Tmie Swifcie, obejmującą ponad 100 tomów. Książki sprzedały się w ponad 30 milionach egzemplarzy na całym świecie.
Bohater, Tom Swift, wymyśla karabin elektryczny , który strzela piorunami elektrycznymi. K i realizując go arabin elektryczny można skalibrować do różnych poziomów zasięgu, intensywności i śmiercionośności; może strzelać przez ściany bez pozostawiania dziury i jest wystarczająco silny, aby zabić szalejącego wieloryba, jak podczas ich podróży parowcem do Afryki. Za pomocą karabinu elektrycznego Tom i jego przyjaciele powalają słonie, nosorożce i bawoły, a także ratują im życie kilkakrotnie w bitwie z czerwonymi pigmejami.
Konsekwentnie rozwijając pomysł i realizując do w realu, sześćdziesiąt lat później niejaki Jack Cover, opracował broń która zadawała wstrząsy elektryczne i wprowadziła ją na rynekl pod nazwą Taser, co jest skrótem od Thomas A. Swift's Electric Rifle. Dla autorów scenariuszy filmów czy mogło być coś bardziej efektownego? Scena, gdzie taki porażony prądem delikwent drga i skręca się w bolesnych skurczach to najlepszy pomysł na przyciągnięcie widza.
Skoro tak, to później tylko myk! - czyż można pzbawić widza bardziej ambitnego takich wspaniałych elektrycznych scen - no nie można, prąd podłączymy gdzie tylko się da. No i mamy: Frances (1982), Siedmioglowa bestia (2000), Colonia (2015), Złodziejka czasu (2016), Lot nad kukułczym gniazdem (1975), Drużyna A (2010), 1984 (1984), Requiem dla snu (2000), Poznałem Dziewczynę (2020), Nie martw się, kochanie (2022).
![]() |
lukasz-swiecicki @Maginiu 30 listopada 2024 21:49 |
30 listopada 2024 23:47 |
Oooo!! Dzięki za bardzo cenną podpowiedź! Jeśli można to dołączę do wykładu!
![]() |
Szczodrocha33 @lukasz-swiecicki |
1 grudnia 2024 05:44 |
Nie wiem, panie profesorze jak jest z tymi elektrowstrząsami.
Widziałem je w kinie, w filmie "Lot nad kukułczym gniazdem".
Pacjentowi - nazywał się Randle Patrick "R.P." McMurphy grał go Jack Nicholson, założyli te elektrody gdzieś na głowę, i podłączyli
prąd.
Jak on cierpiał.
To znaczy trząsł się cały i właściwie też chyba zgrzytał zębami.
![]() |
lukasz-swiecicki @Szczodrocha33 1 grudnia 2024 05:44 |
1 grudnia 2024 16:10 |
No jasne, wiem, ale tak się tych zabiegów nie robi już od 40 lat. Obecnie stosujemy pełne znieczulenie i zwiotczenie. I o wiele słabszy prąd. Nie ma żadnego trzęsienia i zgrzytania, jest za to bardzo dobry wpływ na psychikę.
![]() |
Szczodrocha33 @lukasz-swiecicki 1 grudnia 2024 16:10 |
1 grudnia 2024 22:43 |
No tak, a poza tym to tylko film, to działa na publiczność.
Ale teraz panie profesorze, takie leczenie to obowiązkowe jest, w pasy biorą klienta, czy też nie?
Bo ja bym się strasznie bał, jakby mnie w pasy chcieli wziąć.
Ja po prostu nie potrafię w pasach, taki unieruchomiony.
Ja się muszę poruszać.
![]() |
jan-niezbendny @Szczodrocha33 1 grudnia 2024 22:43 |
1 grudnia 2024 23:54 |
>>No tak, a poza tym to tylko film, to działa na publiczność.
Ale jeśli tak się tych zabiegów nie robi już od 40 lat, a film nakręcono 49 lat temu na podstawie powieści wydanej 62 lata temu, to może Forman aż tak bardzo pod tym względem nie nakłamał? Chociaż postać siostry Ratched ponoć przedstawił zbyt demonicznie w porównaniu z jej realnym pierwowzorem.
>>Bo ja bym się strasznie bał, jakby mnie w pasy chcieli wziąć.
Chyba tego wszyscy boimy sie bardziej niz samego bólu. Utraty kontroli nad własnym ciałem i umysłem na rzecz innych osób. Nawet (lub zwłaszcza) jeśli ta osoba ma taką władzę i taki prestiz społeczny jak lekarz. Psychiatryk grozy to topos starszy od EW i od niej niezależny, ze przypomnę "Salę nr 6" Czechowa albo piosenkę kapeli "Bielizna".
![]() |
Szczodrocha33 @jan-niezbendny 1 grudnia 2024 23:54 |
2 grudnia 2024 00:57 |
Nakłamał czy nie, Foreman to był pokręcony mocno typ, taki czeski Polański.
No i jego przebojowy - czytaj: idiotyczny i przerażający przekaz filmowy, "Hair" [1979], gdzie hippsi w Central Parku przyjmują prochy w scenerii ustawionej na przyjmowanie
Komunii Świętej.
Niech z piekła ten czeski popierdoleniec nie wyjdzie.
![]() |
jan-niezbendny @Szczodrocha33 2 grudnia 2024 00:57 |
2 grudnia 2024 08:21 |
"Hair" obejrzałem dobrze ponad 45 lat temu w niestniejącym już kinie "Skarpa". Może podczas Konfrontacji, które właśnie tam się odbywały. To były czasy tzw. "festiwalu Solidarności", o czasach młodości nie wspominając, więc jakoś inaczej to wszystko się odbierało. W każdym razie naprawde szyderczy wobec chrześcijaństwa, a przy tym śmiertelnie poważny był oryginał, czyli musical z 1967 roku. Forman nie dość że trochę wyciął i nic obrazoburczego od siebie nie dodał, to jeszcze całość potraktował tak, że twórcy musicalu nie zostawili na filmie suchej nitki i obrazili się za szarganie swoich antyświętości. No ale faktycznie od Zefirellego to jest bardzo daleko.
W "Locie" odniesień do chrześcijańskich symboli jest sporo i wcale nie w prześmiewczym tonie, chociaż trudno to nazwac obrazem chrześcijanskim. Natomiast w "Amadeuszu", ostatnim sukcesie Formana, pretekst do rozważań znajdzie nawet katolicki teolog. Rzecz jasna, to jest przede wszystkim popkultura z jej wszystkimi ograniczeniami i (prawdę mówiąc) trywialnością, no ale od potępienia byłbym daleki. Tym bardziej od złorzeczenia i życzenia duszy nieboraka wieczystego potępienia, co jawi mi sie jakoś nieewangelicznie (Mt 5:22). Powiedzmy, że to taka retoryka, i zostawmy Panu Bogu rozdzielanie kar i nagród pośmiertnych. ;)
![]() |
Maginiu @lukasz-swiecicki |
2 grudnia 2024 11:12 |
Ale ja jestem ciekawy (jak to napisałem, to na chwilę zamarłem), jaki jest spodziewany efekt takiej terapii, jakie są wskazania do zaaplikowania elektrowstrząsów, i czy mogą wystąpić jakieś skutki uboczne, niepożądane? Czy jest możliwe wytłumaczenie tego laikowi przystępnie - jak krowie na rowie?
Ale..., jakby nie było, ja bym niechciał. Mimo, że Pan Profesor wydaje się być osobą - ujmę to tak - lojalną w stosunku do pacjenta.
Hm...
![]() |
Szczodrocha33 @jan-niezbendny 2 grudnia 2024 08:21 |
2 grudnia 2024 14:13 |
Faktycznie, sprawy eschatologiczne zostawmy w spokoju, zapędziłem się trochę, przyznaję.
Ja również oglądałem ten film jak wszedł na ekrany kin, w kinie Kosmos [też już nie istniejącym] w Lublinie, jako 16 letni chłopak.
Oryginału nigdy nie oglądałem, a film Formana ludzie oglądali dość chętnie, no bo amerykański, to raz, a poza tym film warsztatowo jest
całkiem dobrze zrobiony, sprawny scenariusz, znakomita muzyka i dobra obsada aktorska [szczególnie Treat Williams].
Ale Formana bardziej niż sprawy szyderstw z religii, interesowała chyba wymowa antywojenna filmu, i dlatego uwypuklił
ruch hippsowski i te protesty antywojenne.
Ten ruch, wspierany przez dużą część polityków, mial podłoże na uniwersytetach amerykańskich, a śmiem twierdzić że był zasilany i inspirowany
przez służby sowieckie.
Film "Lot nad kukułczym gniazdem" jest ciekawy, pokazuje, choć może w przerysowany i nadmiernie udramatyzowany
sposób, to na potrzeby filmu, żeby go bardziej uatrakcyjnić dla widza, co może zrobić z człowiekiem instytucja, czy organizacja.
Bardzo dobra rola Nicholsona, choć najbardziej mi się ten aktor podobał w znakomitym filmie Boba Rafelsona "Pięć łatwych utworów" [Five easy pieces].
![]() |
valser @lukasz-swiecicki |
2 grudnia 2024 15:12 |
Pan panie profesorze to ma klawe zycie zawodowe. Dr Kalinowski mila pana za kumatego goscia, bo jak wiemy - madrej glowie wystarczy jedno slowo. Dla reszty sa trzy godziny i lopatologia.
Zdecydowanie image elektrowstrzasow przecietnemu zjadaczowi medialnych prefabrykatow zbudowaly te obrazy - https://www.youtube.com/watch?v=1qNeGSJaQ9Q
i tak chyba jest do dzisiaj.
Leczenie pradem jest szeroko stosowane w fizjoterapii i nikt sie tutaj nie krzywi. Efekty sa szybkie, prawie natychmiastowe i trwale. Nie ma zadnych powodow, zeby watpic w to, ze w innych metodach terapeutycznych z zastosowaniem uporzadkowanego przeplywu elektronow mialoby byc inaczej. Trzeba tylko skalibrowac dobrze metode, czas, dawki, itp. Techniczne sprawy. Wiadomo, ze w fizjoterapii zbyt uza dawka moza poparzyc klienta, a to jednak sie dzieje tylko wtedy, kiedy te dawki sa zle dobrane i ustawione.
Piszac powaznie - jesli potrzebuje pan kandydata na pacjenta w celach badawczo-eksperymentalnych, dla profilaktycznego stosowania elektrowstrzasow w celach prozdrowotnych na pacjentach w miare zdrowych, tzn. takich ktorzy nie wykazuja znaczacych odchylen od normy, to ja sie zglaszam na ochotnika i bez probemu podpisze stosowne dokumenty. Wierze, ze wstrzas mi nie zaszkodzi, a moze pomoc zoptymalizowac dobrostan.
Pozdrawiam pana serdecznie.
![]() |
Adriano @Szczodrocha33 2 grudnia 2024 14:13 |
2 grudnia 2024 15:39 |
Mnie się w "Amadeusz" bardzo spodobała kwestia wypowiedziana przez Salieriego,konkurenta Mozarta.Modląc się uczynił uwagę Panu Bogu "Panie dlaczego duszę geniusza umieściłeś w ciele takiego idioty?".
![]() |
lukasz-swiecicki @jan-niezbendny 1 grudnia 2024 23:54 |
2 grudnia 2024 22:49 |
No oczywiście, że nie nakłamał! Pokazał jak było. Ludzie sami się okłamują, jak to zwykle, McMurphy ma robione zabiegi EW po których jest bardzo wesolutki, raźny i się wygłupia. A potem jest zabrany na operację. Nie mówi się jaką, ale łatwo się domyślić, że chodzi o lobotomię. No, ale dla widzów to za pierwszym i drugim razem są zabiegi EW. Forman nic złego nie zrobił.
![]() |
lukasz-swiecicki @valser 2 grudnia 2024 15:12 |
2 grudnia 2024 22:50 |
No, no... To bardzo kuszące. Chciałem oczywiście zrobić sobie sam, ale żona nie chce o tym słyszeć...
![]() |
jan-niezbendny @lukasz-swiecicki 2 grudnia 2024 22:49 |
3 grudnia 2024 09:01 |
A, właśnie o to miałem zapytać: czy lobotomia jest jeszcze dzisiaj stosowana? Bo niezmodyfikowana terapia EW jak najbardziej i nie całkiem bez powodów.
W filmie lobotomia jest wspomniana właściwie dwa razy: po raz pierwszy, kiedy Fredrickson i Dale pokazują McMurphy'emu pacjenta po tym zabiegu (jest to chyba jedyna bezimienna postać) jako ostrzeżenie, że za gwałtowne zachowania może trafić na oddział chirugiczny; po raz drugi pod sam koniec - kiedy ci dwaj uświadamiają sobie, że wracający z obandażowaną głową McMurphy tym razem nie symuluje. Uduszenie go najbliższej nocy poduszką jest aktem miłosierdzia. Tak więc już wtedy lobotomia cieszyła się złą sławą. Niemniej jednak nie wymyślono jej przecież jako tortury. W latach 40. "leczono" (albo i bez cudzysłowu) w ten sposób zaburzenia, które dzisiaj kwalifikujemy jako ADHD. A czy dzisiejsza "chemiczna lobotomia" tak wiele sie od tego różni?
Kiedy LNKG pojawił się na ekranach kin, na publiczny obraz psychiatrii wielki wpływ miał spór pomiędzy tzw. psychiatrią biologiczną a humanistyczną. Pierwszą symbolicznie reprezentował Tadeusz Bilikiewicz, drugą - Antoni Kępiński, którego książki niewąpliwie oddziaływały silniej dzięki popularnej formie i talentowi literackiemu autora. Czy sądzi Pan, ze ten spór zachował jeszcze coś z aktualności, czy też jest to w medycynie zamknięty rozdział?
![]() |
Traube @jan-niezbendny 3 grudnia 2024 09:01 |
3 grudnia 2024 10:41 |
1. Artykul z roku 2003, czyli nie za bardzo dzisiaj.
2. Antoni Kępiński "2 grudnia 1949 uzyskał stopień doktora medycyny w zakresie psychiatrii (rozprawa pt. Okres zamącenia po wstrząsie elektrycznym, czas jego trwania a typ konstytucjonalny i rasowy[7], promotor prof. Eugeniusz Brzezicki)."
![]() |
Traube @jan-niezbendny 3 grudnia 2024 09:01 |
3 grudnia 2024 10:41 |
1. Artykul z roku 2003, czyli nie za bardzo dzisiaj.
2. Antoni Kępiński "2 grudnia 1949 uzyskał stopień doktora medycyny w zakresie psychiatrii (rozprawa pt. Okres zamącenia po wstrząsie elektrycznym, czas jego trwania a typ konstytucjonalny i rasowy[7], promotor prof. Eugeniusz Brzezicki)."
![]() |
jan-niezbendny @Traube 3 grudnia 2024 10:41 |
3 grudnia 2024 11:31 |
1. Racja, ale to jest dwa razy mniej niż 40 lat temu, a temat był wciąż aktualny jeszcze w 2012 roku. I jest dzisiaj, przynajmniej w niektórych krajach. W Indiach, jak się zdaje, rzeczywiście zakazano tej formy terapii w 2017 roku.
2. Ciekawe. Zwłaszcza rasowe uwarunkowania reakcji na EW wydają się interesujące. A wie Pan, nigdy przedtem nie zaglądałem do biografii Kępińskiego w Wikipedii, a jest chyba całkiem dobrze opracowana. Rzuciłem okiem na akapit zatytułowany "Istota schizofrenii" i... chyba coś jest na rzeczy. (dałbym "uśmieszek", ale przy tej tematyce nie wypada)
![]() |
valser @lukasz-swiecicki 2 grudnia 2024 22:50 |
3 grudnia 2024 12:48 |
Na fizjoterapii mialem praktyke miesieczna na oddziale psychiatrycznym w szpitalu w Reptach Slaskich. Bylismy raz na zajeciach i przygladalismy sie zabiegowi... Zaskoczony bylem, ze to trwalo w sumie bardzo krotko, ze pacjentka byla w znieczuleniu ogolnym.
Mnie sie nie podoba sama nazwa "elektrowstrzasy". To jest po prostu elektroterapia. Wstrzas w nomenklaturze medycznej kojarzy sie ze stanem organizmu, ktory prowadzi do uposledzenia funkcji i niewydolnosci waznych dla zycia narzadow - w tym przypadku mozgu. Nazwa "elektrowstrzasy" jest po prostu niefortunna, daje fatalne skojarzenia i jest po prostu falszywa.
Mysmy w grupie na cwiczeniach, pod nieobecnosc prowadzacego sie podlaczali po urzadzenia i dawali pradem po bohaterach, doprowadzajac dawka do mimowolnych skurczow np. przedramienia i dloni, co przy pulsacyjnym pradzie dawalo efekt drgawek lub konwulsji. Ekipa miala duzo radochy, bo nikt nie byl w stanie powstrzymac skurczow miesni tzw. sila woli.
Jesli elektroterapia ma dzialanie lecznicze w zakresie narzadow ruchu, to z pewnoscia ma dzialanie profilaktyczne, prozdrowotne, tylko ze wzgledu na koszty i brak w tym wzgledzie potrzeby rynkowej nikt tego nie robi i nie proponuje.
Mysle, ze z dzialaniem na uklad nerwowy i mozg byloby podobnie. Leczniczo to sie przeprowadza jak wynika z panskich tekstow, natomiast dzialanie profilaktyczne i prozdrowotne jest jeszcze niezbadane i nikt sie tym nie zajmuje, a przeciez ludzie dla zdrowia robia rozne rzeczy - np. chodza do komor ze schlodzonym azotem, co znane jest pod nazwa krioterapia.
To moze byc istotna i duzo wieksza przeszkoda w takiej terapii profilaktycznej to koniecznosc konsultacji z anastezjologiem i znieczulenie ogolne.
![]() |
BTWSelena @valser 3 grudnia 2024 12:48 |
3 grudnia 2024 13:23 |
W przypadkach leczenia w psychiatrii"elektrowstrząsy"-mogą się nie podobać Valserze.To rzeczywiście jest raczej elektroterapia,tak przynajmniej powinno brzmieć. Ludzie nie powinni się tego bać.Ale jak wcześniej wspomniałam elektrowstrząsów doznaja pacjenci z wszczepionymi inplantami z powodu chorób np serca. A nawet doznają burzy elektrowstrząsów,przy dużej niewydolności.Paskudne uczucie,ale potrafi ten anioł stróż -inplant ---uratować życie. I jakoś nazwa nie kojarzy mi się inaczej jak elektrowstrząsy.
![]() |
jan-niezbendny @BTWSelena 3 grudnia 2024 13:23 |
3 grudnia 2024 14:04 |
Po angielsku jest jeszcze gorzej: Electroconvulsive Therapy (ECT). "Destygmatyzujące" zabiegi słowne najczęściej niewiele dają, że przypomnę choroby "przenoszone drogą płciową", które zastąpiły "weneryczne" (niby od bogini miłości), które wcześniej zastąpiły stygmatyzujące "choroby wstydliwe". Niestety, ludzie nadal sie ich wstydzą, co może jest nawet zdrowym odruchem.
O ile zdążyłem się pobieżnie zorientować, to w ECT problemem są właśnie mozliwe negatywne skutki zabiegu dla pewnych funkcji kognitywnych, przede wszystkim pamięci, co wymaga rehabilitacji w tym zakresie. Jeśli ma to być cena za uwolnienie pacjenta od problemów znacznie poważniejszych i wprost zagrażających życiu, to oczywiscie warto ja zapłacić. Jednakże musi to zniechęcać do badania potencjalnych korzysci potraktowania prądem mózgu funkcjonującego prawidłowo. Walnięcie w zepsuty automat do kawy czasem pomaga, ale sprawnemu może tylko zaszkodzić. Na pewno lepszej kawy nie będzie od tego robił. No i oczywiście koszty.
![]() |
BTWSelena @jan-niezbendny 3 grudnia 2024 14:04 |
3 grudnia 2024 14:36 |
Nie jestem doktorem medycyny,więc różnice pomiędzy elektrowstrząsami stosowanymi w psychiatrii i elektrowstrząsami cardiovertem są mi nieznane. Z pewnością są...i z pewnością burza elektrowstrząsów przy chorobach serca spowoduje zgon pacjenta -szybciej - niż u pacjenta z zaburzeniami psychicznymi.Ale to jest wypowiedż dla specjalisty,ja nim nie jestem Janie...
![]() |
lukasz-swiecicki @Traube 3 grudnia 2024 10:41 |
3 grudnia 2024 14:55 |
Tak, miałem świadomość, że to był doktorat Kępińskiego. i że promotorem był Brzezicki.
![]() |
lukasz-swiecicki @jan-niezbendny 3 grudnia 2024 14:04 |
3 grudnia 2024 14:58 |
Nie. To nie wymaga żadnej specjalnej rehabilitacji. Zaburzenia mijają same i z reguły są naprawdę niewielkie. W rzeczywistości raczej nie są problemem. choć dużo się o nich mówi. Trzeba też brać pod uwagę, że leczymy bardzo chore osoby, które także przed zabiegami miały zdecydowanie luki pamięciowe dotyczące okresu choroby.
![]() |
Traube @lukasz-swiecicki 3 grudnia 2024 14:55 |
3 grudnia 2024 15:23 |
To byla odpowiedz do kol. jan-niezbendny, ktory tej swiadomosci nie mial.
Zareagowalem na fragment jego komentarza:
"Kiedy LNKG pojawił się na ekranach kin, na publiczny obraz psychiatrii wielki wpływ miał spór pomiędzy tzw. psychiatrią biologiczną a humanistyczną. Pierwszą symbolicznie reprezentował Tadeusz Bilikiewicz, drugą - Antoni Kępiński",
aby wskazac, ze "reprezentujacy" psychiatrie humanistyczna prof. Kępiński nawet doktorat z elektrowstrzasow zrobil.
![]() |
jan-niezbendny @Traube 3 grudnia 2024 15:23 |
3 grudnia 2024 16:22 |
A, teraz dopiero aluzju poniał. ;)
Kilka słów wyjaśnienia zatem. Mówiłem o pewnej konfrontacji dwóch stanowisk w psychiatrii, który tak sie jawił "ogółowi czytającej publiczności" i tak był spersonalizowany w osobach tych dwóch lekarzy. Określenia "psychiatria biologiczna" vs. "humanistyczna" nie pochodzą ode mnie. Po prostu były używane i znalazły się nawet w tytule popularnonaukowej książki jeszcze jednego przedstawiciela drugiego kierunku. Nie mam pojęcia, czy to przeciwstawienie miało coś wspólnego z ówczesnymi fachowymi dyskusjami w środowisku psychiatrów, a jeśli tak, to czy ma to dzisiaj jakiekolwiek znaczenie*. Kępiński, jak wspomniałem, pisał (także) dla czytelnika-niespecjalisty i w ogóle był postacią, o której wiadomo było więcej niż o Bilikiewiczu. Wiem, że ten drugi, oprócz twardego stanowiska w kwestii farmakoterapii i EW, był na przykład zwolennikiem wprowadzenia w Polsce ścisłej prohibicji (szczegół oczywiście niestotny dla tej dyskusji), ale to w zasadzie wszystko.
Co tam napisał Kępiński w swojej pracy o EW, to nie wiem. Może sam aplikował elektrowstrząsy, może tylko obserwował tę praktykę jako młody lekarz... Tytuł sugeruje, że już wtedy interesowały go nie dobrodziejstwa terapii, ale jej negatywny, choć przejściowy i może ostatecznie niestotny skutek uboczny. Ale jeśli nawet owa psychiatria humanistyczna to coś, co wypracował później, to jaki z tego można zrobić zarzut? Że nie była ona dogmatem, tylko wynikiem lat praktyki i obserwacji tysięcy osobiście prowadzonych przypadków?
* Tutaj na to pytanie mógłby odpowiedzieć chyba tylko prof. Święcicki (jeśli zechce).
![]() |
jan-niezbendny @jan-niezbendny 3 grudnia 2024 16:22 |
3 grudnia 2024 18:02 |
Przepraszam, jeszcze przez chwilę pociągnę wątek prof. Bilikiewicza. Dzięki Internetowi można sie dowiedzieć dzisiaj o sprawach, które wtedy "nie narzucały się". Na przykład o "półkowniku" Królikiewicza z 1976 roku pt. "Esej o ciałach i duszach", którego głównym bohaterem był właśnie profesor. Nie udało mi się znaleźć wideo w sieci; muszę zadowolić się omówieniem, z którego dowiedziałem się różnych ciekawych rzeczy, m.in. o tym, że Bilikiewicza zaatakował Jerzy Urban (brzmi jak świadectwo przyzwoitości, nieprawdaż?). Dla zachęty kadr z filmu:
I jeszcze cytat z rozmowy z psychiatrą, Jackiem Bombą (Psychiatria, nr jubileuszowy 2022):
"Psychoterapia, jaka rozwinęła się w Polsce przed wojną, zniknęła w czasie wojny, a i po niej. Ci psychoterapeuci, którzy przeżyli, zostali, jak Kazimierz Dąbrowski, odsunięci lub jak Tadeusz Bilikiewicz — porzucili psychoterapię na rzecz innych orientacji w medycynie. W połowie ubiegłego wieku psychoterapia wróciła do psychiatrii za sprawą Antoniego Kępińskiego i Stefana Ledera, a do medycyny somatycznej za sprawą Juliana Aleksandrowicza i Jerzego Frąckowiaka".
Jakby na tym poprzestać, to łatwo dojść do wniosku, ze Kepinski w przeciwienstwie do Bilikiewicza był pupilem komuny, no ale jak to pogodzić z jego przyjaźnią z ówczesnym metropolitą krakowskim, a nawet wskazywanymi związkami pomiędzy poglądami tego pierwszego, a personalistyczna filozofią tego drugiego?
Prof. Bilikiewicz pewnie by mnie zgromił, ale biez wodki nie razbieriosz.
![]() |
lukasz-swiecicki @jan-niezbendny 3 grudnia 2024 16:22 |
3 grudnia 2024 22:40 |
Wydaje mi się, to trudno orzec z pewnością, że obecnie w psychiatrii nie ma tego rozdżwięku humanistyczno-biologicznego. Ale rzeczywiście coś takiego istniało 40 lat temu, kiedy zaczynałem swoją drogę. Przynajmniej w rozmowach między starszymi kolegami na pewno taki wątek się pojawiał. Teraz z pewnością się nie pojawia. I nie dlatego, że nic nikogo nie obchodzi, bo obchodzi. Po prostu połączenie tych dwóch stanowisk wydaje się możliwe i sensowne. Nie znam wielu zwolenników skrajności (w psychiatrii bo w ogóle to znam wielu).
![]() |
lukasz-swiecicki @jan-niezbendny 3 grudnia 2024 18:02 |
3 grudnia 2024 22:41 |
Nie, nie był Kępiński pupilem komuny.
![]() |
Szczodrocha33 @Adriano 2 grudnia 2024 15:39 |
4 grudnia 2024 22:17 |
"Mnie się w "Amadeusz" bardzo spodobała kwestia wypowiedziana przez Salieriego,konkurenta Mozarta.Modląc się uczynił uwagę Panu Bogu "Panie dlaczego duszę geniusza umieściłeś w ciele takiego idioty?".
Po prostu Bóg mnie jest pozbawiony poczucia humoru.