-

lukasz-swiecicki

Typowy psychiatra

Typowy psychiatra

 

Wczoraj widziałem się z panią A. P., aktorką, która w serialu ma grać psychiatrę.

Pani Aleksandra zresztą pewnie wcale nie ma grać tylko „wcielać się” i oczywiście nie w psychiatrę tylko zapewne w„psychiatrkę”, ale ja bardzo nie lubię nowomowy i bzdurnych frazesów, więc w mojej wersji ma „grać psychiatrę”. Sama zainteresowana była delikatna i nic mi na ten temat nie mówiła.

Pytanie dlaczego właściwie aktorka trafiła do mnie?

Otóż wysłała ją w tym kierunku Dyrekcja Instytutu, przekonując panią Olę, że to będzie spotkanie z „typowym psychiatrą”.

W zasadzie poczułem się dobrze z takim określeniem. Nie widzę nic złego w byciu typowym. A tym bardziej jeśli to ma być typowy psychiatra. Zacząłem się jednak zastanawiać czy to jest w ogóle prawda.

Od razu musimy tu sobie rozgraniczyć, że „typowy” to wcale nie musi być „dobry”. Oczywiście, że może tak być, że rasowi (czyli typowi) psychiatrzy wcale dobrze nie wykonują tego, co powinni robić. Czyli nie leczą porządnie ludzi, ale na przykład filozofują, wyciągają nadmiernie uogólnione wnioski, czy nawet, co nie daj Boże!, po prostu zbijają bąki!! I robią to jak najbardziej typowo, tylko nikt tego nie potrzebuje.

Ale to jest tylko takie rozróżnienie - marudzenie. Zakładamy, że typowy jest jednak gdzieś w pobliżu dobrego i tego się trzymajmy.

Czy jednak jestem naprawdę typowy?

Na studia medyczne (za moich czasów była to Warszawska Akademi Medyczna, teraz to Uniwersytet) poszedłem w jakimś sensie przypadkiem.

Byłem w klasie humanistycznej i byłem uczniem bardzo zdolnym. W 1980 roku wygrałem ogólnopolski konkurs matur z języka polskiego. To wtedy była duża rzecz. Pisali o tym w najważniejszych gazetach na pierwszych stronach. A wtedy nie było internetu. Więc tak naprawdę pisali o tym „wszędzie”.

Byłem też olimpijczykiem z polskiego. Miałem za sobą debiut jako recenzent filmowy w Polityce. Opublikowałem jeszcze dwa jakieś artykuły dotyczące prozy Parnickiego i Bułhakowa.

W zasadzie mój dalszy rozwój (a w zasadzie jego kierunek) wydawał się (także mnie samemu) dość jasny.

Ale zaczął się rok 1980 i właściwie wszystko się zmieniło. W ciągu kilku miesięcy wszyscy uświadomiliśmy sobie (nie, nie będę pisał kto to byli „wszyscy”, bardzo mnie kusi, ale potem nikt tego nie przeczyta, bo będzie takie nudne..), że Świat się zmieni. Że się wreszcie zmieni. I to chyba naprawdę.

Wszyscy pamiętaliśmy początki Gomułki - miało się zmienić, nic się nie zmieniło, początki Gierka - miało być inaczej, wszystko pozostało. Ale tym razem miało być inaczej.

W mojej głowie to się jakoś dziwnie układało. Ponieważ ma być inaczej, to ja nie mogę się zajmować pisaniem. Bo jak będę pisał to „oni” (komuniści!) każą mi pisać po swojemu.

Jakoś nie miałem myśli o tym, że po prostu mogę „ich” nie słuchać. Zamiast tego muszę po prostu zrobić coś takiego, żeby mnie nie dosięgnęli.

Ja, i duża część społeczeństwa!, myślałem, że może coś tam się i zmieni, ale raczej za 50-100 lat, a tymczasem my będziemy walczyli, ale oni będą rządzili. Tak sobie wtedy myśleliśmy.

Stąd nagły i nieoczekiwany także dla mnie pomysł, żeby zostać lekarzem. Bo medycyna to taka niezależna republika. Jesteśmy tam wolni, mogą nam naskoczyć.

W ostatniej chwili złożyłem papiery na Akademię Medyczną, w ostatniej chwili, i po łebkach, uczyłem się do egzaminów.

Egzaminy zdałem z trudem. Dostałem się na medycynę z ostatniego miejsca. A taki na przykład Kuba Sienkiewicz (z którym bardzo się wtedy kolegowałem) dostał się z jednego z pierwszych miejsc. Dość powiedzieć, że Kuba miał powyżej 120 punktów. A ja miałem 50…

Dostałem dodatkowe punkty za płeć. Wtedy dawali. Gdybym był kobietą nie zostałbym w ogóle lekarzem.

Bo obiecałem sobie, że poprawek nie będzie. Wóz albo przewóz. Raz się nie uda i idę na dziennikarstwo.

Z takim nastawieniem zostałem lekarzem. Nie bardzo tego chciałem, raczej sobie dziwacznie wykalkulowałem.

Ale jeszcze mniej chciałem być psychiatrą. W ogóle nie brałem tego pod uwagę. Zawsze chciałem zajmować się malutkimi dziećmi. Chciałem być położnikiem albo neonatologiem. Inaczej swojej przyszłości nie widziałem.

No ale w szpitalu Bielańskim akurat na noworodkach nie było wówczas etatu. Całkiem przypadkiem (przez prof. Załuskę) dowiedziałem się, że prof. Pużyński szuka lekarza. Całkiem przypadkiem się do niego zgłosiłem. I całkiem przypadkiem zostałem tam zatrudniony.

To było 38 lat temu. Pracuję tam nadal.

Czy więc jestem typowy, skoro na medycynę poszedłem z dziwnego wyliczenia polityczno-społecznego, a psychiatrą zostałem całkowicie przypadkiem?

Może uspokoję panią Aleksandrę, która straciła ze mną trochę czasu. Tak, jestem typowym psychiatrą. Tak sądzę. Jestem dziwnym pędem wszczepionym w zdrowe drzewo psychiatrii, ale w środku, wewnątrz siebie, prawie od razu czułem, że przyjąłem się dobrze.

Mój anarchistyczny punkt widzenia nie znalazłby żadnego sensownego zastosowania nigdzie indziej, mam na myśli - w żadnej innej gałęzi medycyny. Choć może intuicja noworodkowa też była trafna - będąc z malutkimi dziećmi też mógłbym być wolny tak, jak tego potrzebuję.

Jednak dobrze się stało, że jestem właśnie tu czyli w Instytucie Psychiatrii.

Na pewno w każdym razie stało się dobrze dla mnie.

Psychiatria, jak sądzę, poradziłaby sobie świetnie także beze mnie, ale to jest już zupełnie inna historia.

A pani P. okazała się świetną uczennicą. Kiedy wychodziliśmy z mojego gabinetu jakaś pani zaprosiła panią Aleksandrę na wykład o lurazydonie i cały czas mówiła do niej „pani doktor”, nie zwracając (i słusznie!) większej uwagi na mnie.

Aktorzy umieją grać lepiej niż inni ludzie być. To jest dopiero!



tagi: psychiatra  aktorka  typowość 

lukasz-swiecicki
23 marca 2025 11:42
34     973    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

qwerty @lukasz-swiecicki
23 marca 2025 15:12

Chciałem być chemikiem, skończyłem technikum chemiczne. Znudziło mi się. Zapragnąłem zostać inżynierem. Skończyłem Mechanikę Stosowaną. Chciałem zostać informatykiem i programistą dostałem pracę w ośrodku elektronicznych technik obliczeniowych PK. Ale aby żyć musiałem zawsze dorabiać w sektorze prywaciarzy. Po rozstaniu z PK, bo rektor nie chciał takich ja co jeszcze na 1/2 etatu dorabiają w biurach projektów, zacząłem produkować oprogramowanie na bazie przychodów zhandlu [export, import, handel detaliczny]  we własnych spółkach. W 1993 zrozumiałem, że wolna Polska to sen dla frajerów. Wysprzedalem się że wszystkiego i jak doszło do konfrontacji z uksem, usem, służbani wszelkiej maści to batalia szła o to aby nie dać się zamknąć do pierdla. Plan wykonany. Od wielu lat jako osoba obeznana z system pomagamy ludziom co jeszcze w prawo i sprawiedliwość wierzyli. Sukcesy są ale i porażki. Porażki nie wynikają z braku znajomości prawa lecz z rozmiarów patologii Państwa.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @lukasz-swiecicki
23 marca 2025 17:16

Bliskiej mi osobie, wiele lat temu, dokuczała pewna, wyjątkowo uciążliwa dolegliwość. Momo licznych wizyt w państwowych i prywatnych gabinetach lekarskich, nie mógł pozbyć się tej dolegliwości, w końcu doszedł do stanu bliskiego załamaniu nerwowemu. Podczas kolejnej wizyty u bardzo już leciwego lekarza specjalisty, z tytułem profesorskim - kiedy o tym mu opowiadał i że chyba uda się z tym problemem do psychiatry - usłyszał: "wie pan co, z nimi lepiej w ogóle nie zaczynać". 

Ale ja myślę, że to dotyczy  lekarzy wszystkich specjalności... :)

zaloguj się by móc komentować

chlor @lukasz-swiecicki
23 marca 2025 17:50

Chyba określenie "typowy" oznaczało zgodny z utwalonym w literaturze i filmie obrazem psychiatry. Rozmawiałem z kilkoma psychiatrami i jednak każdy z nich inaczej wyglądał i inaczej mówił.

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @qwerty 23 marca 2025 15:12
23 marca 2025 17:59

Od dziecka chciałem być chemikiem, i już od podstawówki właściwie nim byłem. Potem technikum i studia chemiczne. Po 10 latach w przemyśle poszedłem na Wydział Elektryczny i tam utknałem do doktoratu z elektrotechniki, i dalej aż do emerytury. Jednak czuję się głównie chemikiem.

 

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @chlor 23 marca 2025 17:59
23 marca 2025 18:05

Upodobanie do chemii jest skuteczniejsze niż do fizyki. Pzdr

zaloguj się by móc komentować

zkr @qwerty 23 marca 2025 18:05
23 marca 2025 18:22

Chemik to fizyk, fizyk od powlok walencyjnych.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @zkr 23 marca 2025 18:22
23 marca 2025 20:36

To zbyt proste. Zapachy to też chemia i wywoływanie reakcji przez sterowanie proporcjami, i szereg innych. Barwienie to też chemia. A fizyka jest niedłączna w tych zabawach. Absorpcja, absorpcja, etc

zaloguj się by móc komentować

zkr @qwerty 23 marca 2025 20:36
23 marca 2025 21:06

> To zbyt proste.

No wlasnie nie jest to proste :)

zaloguj się by móc komentować

bosman80 @lukasz-swiecicki
23 marca 2025 21:33

Kiedy byłem na pierwszym roku studiów, i razem z organizacją studencką do jakiej się zapisałem,  pojechaliśmy na weekend/szkolonko.

 

I wtedy przyjechała do nas do Białegostoku, jakaś trenerka biznesu. Chyba z Gdańska. Nie pamiętam w ogóle o czym to było, ale stałem jak w ryty... gdy widziałem jak prowadzi się szkolenie "metodami aktywnymi".

 

Czemu przez tyle lat edukacji nikt mi nie powiedzial/pokazal, ze tak wlasnie mozna sie uczyc?

 

Nie wiedziałem co ona robi, ale wiedziałem juz w tamtym momencie, ze to jest moje. Że ja bede robił takie rzeczy. :)

 

No i będę :)

 

Bo po drodze zauważyłem, że  fajne stawki w tym obszarze, pojawiają się, gdy się siwe włosy też  pojawiaja. Do tego czasu najlepiej więc zdobywać doświadczenia gdzieś indziej.

 

Tak więc zbieram doświadczenia już z ćwierć wieku,  takze w  roznych krajach i kontynentach.  Od kilkunastu lat buduje firmę z 4 wspólnikami tu w Polsce. Ucząc  się też jak współpracować. Pomagając też innym, ogarniać swoje przedsiębiorstwa.

 

 

Gdy ktoś  mnie jednak pyta, czym się zajmuje, to zawsze odpowiadam "szkolenia". Choć tak na prawdę, tam jest teraz praktycznie wszystko, ale nie klasycznie rozumiane szkolenia.

 

Ale siwe włosy ;) już tuż, tuż. Zaczęły się pierwsze pojawiać.

 

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @lukasz-swiecicki
24 marca 2025 00:54

Ci psychiatrzy... Moja znajoma, lekarz psychiatra, biegły/a/ sądowy/a/, osoba urocza, cudownie gotująca, jeżdżąca tylko prawym pasem i to powoli, dowcipna, ze stosowną ironią wobec świata, ludzi i siebie, wychowanka słynnego tutaj profesora Bilikiewicza, co to alkoholików chciał w morzu topić, była tym antyalkoholizmem wręcz zarażona. No ale jej małżon miał wiele kontaktów zawodowych z artystami i wiadomo, jak one się kończyły. Popijawami, nie bójmy sie tego słowa. Po którymś wyczynie małżona, znajoma dzwoni /telefon na głośnomówiącym/ i mówi z przerażeniem w głosie:

- Słuchaj, z tego wszystkiego już nie wytrzymałam nerwowo i wypiłam pół butelki tokaju! Czy ja wpadłam w alkoholizm???!!! Czy ja zostanę alkoholiczką???!!! 

Tu wtrącił się mój małżon:

- Kochana, po połowie butelki tokaju najwyżej sra..ki dostaniesz!

I to naszą znajomą bardzo uspokoiło. 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekAd @lukasz-swiecicki
25 marca 2025 01:22

Interesująca historia życia! Teraz rozumiem, dlaczego tak Pana ciągnie do pisania, chociażby tu na SN. Zawsze się zastanawiam skąd się biorą takie, a nie inne wybory życiowe. Nie wierzę w żadne przypadki. Uważam, że wszystko z czegoś się bierze. Z jakiegoś powodu nasze wybory są czasem bardzo oryginalne. Tak jak w Pana przypadku, taki zwrot, z wybitnego polonisty wybitny psychiatra. Duży wpływ ma na pewno dzieciństwo, powiązania i historia rodziny. Ciekawe jak to wyglądało u Pana?

zaloguj się by móc komentować

Traube @MarekAd 25 marca 2025 01:22
25 marca 2025 09:22

Ciekaw jestem, czy gdyby jakimś zrządzeniem losu zamiast psychiatrą został by profesor dermatologiem albo okulistą, też by pan doszukiwał się przyczyn owych wyborów w dzieciństwie, powiązaniach i historii rodziny?

zaloguj się by móc komentować

MarekAd @Traube 25 marca 2025 09:22
25 marca 2025 16:40

Widzę, że ja Panu żyć nie daję tymi moimi wpisami :)) No właśnie słowo klucz "zrządzeniem losu". Moim zdaniem nasze wybory nie są przypadkowe, tylko mają na nie wpływ różne czynniki. Okres dzieciństwa ma moim zdaniem wpływ zasadniczy. Gdyby Pan profesor został dermatologiem też byłoby to ciekawe, bo tu interesujący jest ten niespodziewany zwrot z polonisty na lekarza i okoliczności jakie temu towarzyszyły. To, że autor notki został psychiatrą jest jeszcze ciekawsze, bo to w końcu specjalizacja zajmująca się oględnie mówiąc 'zawartoscią głowy". Psychologami na przykład zostają często osoby mające trudne dzieciństwo, które swój zawód traktują m. in. jako sposób na rozwiązanie własnej historii. To o czym pisze to nie jakieś czary, tylko znany mechanizm opisany już dawno przez psychologów. Skoro jest tutaj mowa o zdolnościach z języka ojczystego, to weźmy na przykład takiego Franza Kafkę, który miał faktycznie talent i pisarzem został. Jednak jego twórczość to ciągła próba uporania się z trudną przeszłością. W "Procesie" pokazuje jaki niezrozumiały i niesprawiedliwy był dla niego czas młodości, zaś w "Glodomorze" tęskni za miłością rodzicielską, której nigdy nie zaznał. Takich przykładów jest wiele. Zresztą każdy z nas ma swoją historię wyborów, na którymi warto się zastanawiać, bo w ten sposób rozwijamy się i poznajemy samego siebie.

zaloguj się by móc komentować

Traube @lukasz-swiecicki
25 marca 2025 17:29

Myślę, że nieco za często doszukuje się Pan głębi i sensu w sprawach, w których decyduje los i przypadek. Wielu lekarzy, często wybitnych specjalistów w swoich dziedzinach, wybrało owe specjalizacje nie dlatego, że od młodości o tym marzyli, ale w wyniku splotu okoliczności. Oczywiście, bywa i tak, że ktoś już przed studiami marzy o tym aby zostać radiologiem albo patomorfologiem i konsekwentnie do tego dąży, ale tacy są w mniejszości. Znacznie częściej wybór ten determinuje np. bardzo miły szef jakiejś kliniki, dobre doświadczenia z praktyki wakacyjnej czy wreszcie wolny etat. Mój wuj był laryngologiem. Bardzo swoją pracę lubił i chętnie o niej opowiadał. Mieszkał po sąsiedzku z profesorem. Bywało, że, jako sąsiada, podwoził profesora do pracy, zdarzało się, że profesor w rewanżu powoził jego. Profesor bardzo go lubił i zaproponował mu etat. Nikt inny wujowi etatów nie proponował, ucieszył się więc z tej propozycji. Przedtem nie interesował się laryngologią, a profesora znał od lat i nigdy tej znajomości nie traktował jako inwestycji. Gdyby ów profesor był okulistą, to wuj zostałby okulistą, gdyby był psychiatrą to wuj zostałby psychiatrą. I gdzie tu miejsce na dziecinne przeżycia, traumy i historię rodziny?

zaloguj się by móc komentować

Traube @Traube 25 marca 2025 17:29
25 marca 2025 17:30

Przepraszam, to odpowiedź do @MarekAd.

zaloguj się by móc komentować

zkr @lukasz-swiecicki
25 marca 2025 19:42

Moja sp. Mama powiedziala mi kiedys o niesamowitym czlowieku.
Studiowala matematyke w Toruniu, miala chyba z nim zajecia:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_%C5%81o%C5%9B_(logik)

Zaczal od medycyny a skonczyl...
jako profesor matematyki!

zaloguj się by móc komentować

qwerty @zkr 25 marca 2025 19:42
25 marca 2025 20:49

Kilka tygodni temu poznałem starszego Pana w szpitalu. Okazał się być właścicielem fabryki której się własnymi rękami dorobił. I jak opowiadał skończył szkołę zawodową i w rodzinie nie było kasy na studia i inne edukacyjne wyczyny. To jak się uczył? W Krakowie w księgarni naukowo-technicznej brał książki i czytał stojąc. Też w tej formie robił sobie notatki. Robił w branży mechanicznej narzędzia rolnicze. Jedna z niewielu osób która mi zaimponowała. Podziw to mało powiedziane.

zaloguj się by móc komentować

zkr @qwerty 25 marca 2025 20:49
25 marca 2025 20:56

Te gosc byl niesamowity:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Percy_Spencer

Wynalazca m.in. mikrofalowki.

"W swojej karierze opatentował 300 wynalazków."

Nie ukonczyl nawet podstawowki.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
25 marca 2025 21:07

nie minęło wcale mi, to uczucie ...

którym możesz lub nie możesz.

 

Tak ?

 

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @zkr 25 marca 2025 20:56
25 marca 2025 21:32

Tacy są dla nas intelektualnie niedostępni. Możemy tylko podziwiać ale i czegoś się nauczyć o życiu.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @MarekAd 25 marca 2025 16:40
25 marca 2025 22:11

Tak, oczywiście, słuszna intuicja. Mój ojciec był osobą chorą, miał chorobę afektywną dwubiegunową, oczywiście, że to wplynęło na moje dzieciństwo. Ale mimo to, a może i nawet dlatego, ja wcale psychiatrą zostać nie chciałem.

zaloguj się by móc komentować

MarekAd @Traube 25 marca 2025 17:29
26 marca 2025 02:33

Tak już pisałem, ja nie uważam, że naszym życiem kieruje zwykły przypadek. Wszystko ma swój głęboki sens i z czegoś wynika. Tylko, że tego na pierwszy rzut oka nie widać. W wielu sprawach kieruje nami podświadomość i programy w niej ukryte, które z jakiegoś powodu się tam znalazły. 
Za każdą chorobą stoi jakaś historia. Proszę rzucić okiem chociażby na totalną biologię, która tłumaczy skąd bierze się dana choroba. Często jej źródła sięgają właśnie traum z dzieciństwa. Nierozwiązane sprawy, spychane w nieświadomość wracają w postaci nowotworów. Rozumiem, że jest to dla Pana dziwne, bo nigdy się Pan z tym nie zetknął. Tak bywa. Ja 20 lat temu, też bym się dziwił jak Pan teraz. Zresztą to mi trochę przypomina SN. Proszę opowiedzieć o historycznych wydarzeniach i osobach, według wersji tu przedstawianej, zwykłemu Kowalskiemu. Póknie się w głowę i powie, że to nieprawda, bo w szkole inaczej uczyli. 
Często różnego rodzaju nieszczęścia, które nam się przytrafiają wynikają ze zwykłego poczucia winy. Proszę przeprowadzić na sobie taki eksperyment. Za każdym razem jak się Panu coś przytrafi, typu uderzy się Pan, skaleczy, coś się stanie bolącego. Proszę zapamiętać o czym ostatnim Pan myślał przed tym zdarzeniem. U mnie jest to zawsze jakaś sprawa, która wywołuje u mnie poczucie winy, a to zdarzenie to kara, którą nijako sam sobie wyrządzam. Przykładowo pomyśle, że za mało odwiedzam matkę i łup przytrzasnę sobie palec. Zresztą poczucie winy i wstyd to najgorsze emocje, wywołujące najwięcej złego. Dlatego nigdy nie wolno powodować pojawienie ich u innych ludzi, a u dzieci to już w ogóle. Można dać dziecku klapsa, ale nigdy zawstydzić, bo to rana na całe życie Na tym też polega samoobserwacja, o której pisałem wcześniej. To że tłumaczy Pan sobie rzeczywistość losowymi przypadkami jest tylko zasłoną dumną, którą odcina się Pan od siebie. Ok, nie drążę dalej, bo znów Pan stwierdzi, że jestem niegrzeczny ;) A to nie jest tak, próbuje Pan coś unaocznić, bo też widzę, że coś Pana ciągnie do tej wiedzy :)
Trudno mi to opisać w kilku zdaniach bo to jest masa spraw ze sobą powiązanych, cała nauka, która wymaga trochę czasu, żeby ją zgłębić. Jedni mają taką potrzebę, inni jej nie mają i to też jest normalne.
Sprawy rodowe to następna góra lodowa, nie miejsce teraz na to, więc polecam książkę, pierwszą z brzegu Mark Wolynn "Nie zaczęło się od Ciebie" o dziedziczeniu traumy międzypokoleniowej.
Co do wpływu dzieciństwa na nasze życie to oczywiście Alice Miller. Polecam wszystkie jej pozycję. Moim skromnym zdaniem najwybitniejsza psycholog w historii. Niestety co raz bardziej zapominana, a raczej pomijana. Trochę się rozpisałem, więc już kończę, a w międzyczasie widzę, że Profesor jednak przyznał mi rację, no cóż tu ewidentnie było coś na rzeczy :)

 

zaloguj się by móc komentować

MarekAd @lukasz-swiecicki 25 marca 2025 22:11
26 marca 2025 02:35

O kurczę, to współczuję, bo dla dziecka takie okoliczności jak choroba psychiczna rodzica zawsze są traumatyczne. Moim zdaniem wprost niewyobrażalne dla psychiki małego dziecka, które musi sobie jakoś z tym poradzić. 
Tu rodzą się następne pytania, przede wszystkim o rodziców Pana ojca. W jakich warunkach wychowywał się Pana ojciec, bo taka choroba nie bierze się przecież z niczego? Pytanie też o matkę, jak znosiła tą sytuację?
Co do Pana profesji, to pierwsze co przychodzi na myśl, to chęć zostania psychiatrą, żeby wyleczyć ojca. Chciał Pan uratować ojca i siebie przy okazji, to logiczne. 
Jednak z tego co Pan pisze, to wyglądało to trochę tak jakby świadomie Pan może i nie chciał zostać psychiatrą, ale podświadomie nie miał Pan innego wyjścia i musiał nim zostać. Podświadome programy zawsze się realizują, nic nie stanie im na drodze.
Ciekawe też jest, dlaczego ciągnęło Pana akurat do opieki nad małymi dziećmi?
Kolejne pytanie, jak to naprawdę jest u Pana? Czy jest Pan szczęśliwy i spełniony, czy nie żałuje Pan porzucenia polonistyki, dziennikarstwa, pisania? 
Ciekawi mnie też czy i w jaki sposób przepracował Pan swoje dzieciństwo, uporał się ze swoją historią?
Kiedyś wszystko Pan tłumaczy czynnikami zewnętrznymi, że takie czasy, że komuna, że Gierek z Gomułką. Dalej Pan uważa, że jedynie te czynniki determinowały Pana wybory?

Wiem, przepraszam za tą masę pytań, które są osobiste i być może nie powinienem ich zadawać. Choć miałbym ich jeszcze trochę:)) Kolega Traube stwierdził, że jestem niegrzeczny z tym wsadzaniem nosa w czyjeś życie. Jeśli też Pan to tak odbiera, to przepraszam, nie mam złych intencji. Zauważyłem jednak już wcześniej, że jest Pan wyjątkowo otwartą osobą z dużym dystansem. Co jest rzadkością, a w wśród profesorów to już w ogóle :)) Z moich obserwacji wynika, że ludzie są bardzo zamknięci, szczególnie w tematach dla nich drażliwych, dlatego tym bardziej doceniam, że napisał Pan o chorobie ojca. 
Ja jestem bardzo "głodny" takich tematów, szukania powiązań z dzieciństwem. Znałem kilku psychologów, ale środowisko psychiatrów jest dosyć hermetyczne i właściwie znam tylko Pana z SN.
Dziękuję i chętnie poczytam więcej :)

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @MarekAd 26 marca 2025 02:35
27 marca 2025 13:26

Nie jest Pan bardzo wścibski. Sam przecież piszę o sobie, więc tym samym daje prawo do pytań. Ale już na więcej nie odpowiem, bo to w sumie nikogo (poza Panem) nie interesuje, więc nie ma co ludziom głowy zawracać. Z moich tekstów wiele wynika, jeśli chodzi o Pana pytania.

zaloguj się by móc komentować

MarekAd @lukasz-swiecicki 27 marca 2025 13:26
27 marca 2025 18:49

No to szkoda, że jestem sam, ale w tym środowisku tego typu tematy nie cieszą się zainteresowaniem. Ubolewam nad tym, bo często można by zagłębiając się chociażby w historię dzieciństwa znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących spraw. Takiego podejścia ewidentnie tu brakuje, dlatego próbuję wprowadzić co nieco, na ile potrafię. 
Będę teraz zatem Pana wnikliwym czytelnikiem, sięgnę także do archiwum, napisał Pan tu już wiele notek, a przeczytałem tylko małą część. 
Dziękuję, że Pan podkreślił, że nie jestem bardzo wścibski, choć to "bardzo" może coś znaczyć, dlatego będę uważał, przy kolejnych ewentualnych pytaniach :)

Tak mi się jeszcze nasunęło takie pytanie, ciekawe ile osób zostaje psychiatrami, dlatego że rodzice mieli jakieś zaburzenia psychiczne? Ciekawe czy nie ma przypadkiem tak, że połowa ma takie właśnie doświadczenia, a druga połowa pochodzi po prostu z rodziny lekarskiej/psychiatrycznej.

Przesyłam ukłony!

zaloguj się by móc komentować

valser @lukasz-swiecicki
27 marca 2025 20:09

Pan, panie Lukaszu nie jest typowy. Pan jest wybitny. Ma pan swoja autoperspektywe, bardzo specyficzna, bo bardzo daleka od akcentowania swojego ego. Cokolwiek innego wybralby pan jako swoja zyciowa aktywnosc, czy bylby pan nauczycielem (i tak pan nim jest) czy dziennikarzem, to ponadprzecietne wyniki gwarantowane.

Czytam to co pan tu pisze i jest pokarm do wlasnych przemyslen i chcac nie chcac autoterapii.

Dobrze, ze pan jest i tu pisze.

zaloguj się by móc komentować


lukasz-swiecicki @valser 27 marca 2025 20:09
30 marca 2025 18:22

Niezwykle to miłe i absolutnie nieoczekiwane. Bardzo dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @MarekAd 27 marca 2025 18:49
30 marca 2025 18:24

Z tego co wiem, a znam wielu psychiatrów, tak nie jest. Jest to wręcz bardzo rzadkie. Znam tylko jednego takiego psychiatrę. I do tego sam nim jestem. Ale mogę czegoś nie wiedzieć.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @MarekAd 27 marca 2025 18:49
30 marca 2025 18:25

Acha!! Bardzo Pana zachęcam do przeczytania moich starych felietonów. Sądząc z Pana pytań będą się podobać! Dzisiejszy felieton też wiele mówi o mnie...

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @lukasz-swiecicki
30 marca 2025 19:46

Zapomniałem napisać, że musiałem niestety skasować zdjęcie opublikowane przez pana Ar-Guta - domagała się tego ode mnie wytwórnia filmowa... Podobno nie wolno. Nie wiem czemu. Nie powiedzieli.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @lukasz-swiecicki 30 marca 2025 19:46
30 marca 2025 21:41

Tak się domyślałem, że to ma być NOWOŚĆ wytwórni, a jak pojawiły się inicjały pani doktor to już byłem pewny. No pewny byłem, że ta produkcja będzie DOBREM NARODOWYM :) i jeszcze nie wolno o niej mówić.

Zauważyłem, że podmienił szanowny zdjęcie w TwarzoKsiążce, też ładne. Ciekawi mnie, czy po zmianie zdjęcia w tym zamoderowanym komentarzu zdjęcie nie znikło (linkowałem bezpośrednio do źródła w TwarzoKsiążce)? 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @ArGut 30 marca 2025 21:41
31 marca 2025 22:45

Nie. Musiałem je osobno usuwać. Zadzwonili do mnie z wytwórni!!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować