Spotkajmy się na Pomidorowej
Umówieni na Pomidorowej czyli kolejna rozmowa z Ekspertem
Kto powiedział, że Ekspertami mogą być jedynie wnuki? A ich rodzice? To znaczy moje Dzieci. To co? No oczywiście, że mogą.
Ekspertem od umawiania się w terenie jest Aniela. Najstarsza moja Córka i matka pięciorga dzieci (z mojego punktu widzenia - pięciorga wnucząt!).
Z Anielą zawsze dobrze się umówić w terenie. Teren to jest Jej rewir. Nie lubi obiektów zamkniętych. Lubi przestrzeń. Kocha wolność. Jest niezwykle podobna w tym do mojego Taty oraz do mojej Babci. Wolność przede wszystkim.
Babcia zostawiała otwarte drzwi do mieszkania i wychodziła sobie swobodnie. Nikt Jej nie będzie przecież mówił co ma zamykać i jak. Aniela tak samo.
Ale to nie znaczy, że łatwo się z Nią umówić. To znaczy umówić się łatwo, ale spotkać…
Do naszych rodzinnych tradycji należy wspólny obiad w Nowy Rok. Ale w tym roku nie mieliśmy już na to siły i Żona zrobiła obiad na wynoś. Upiekła kurczaka. Dla Anieli i dzieci.
Postanowiliśmy się umówić w terenie i dokonać przekazania onego kurczaka.
— To co Anielko - do Kampinosu?
— Jasne, a gdzie?
— Może Motylowe Łąki?
— A, to pierwsze słyszę. Gdzie to niby jest?
— No przecież ciągle tam jeździcie!! Koło Polany Krwiodawstwa, na którą mój brat kiedyś mówił Polana Krowiactwa…
— Acha… Czyli tam gdzie sobie pani Małgosia buduje dom?
— Nie wiem. Jaka znowu pani Małgosia?
— No przecież znasz ją. Z tego sklepu ekologicznego. Na pewno znasz. To na Pomidorowej. Wiem gdzie….
Coś mi się tak wydało, że Pomidorowa to całkiem gdzie indziej. Ale co ja tam wiem o Pomidorowej.
Spakowaliśmy kurczaka i psa. Żeby tylko nie pomylić i nie do tej samej torby. Bo inaczej pies zje kurczaka i się skompaktuje… A takiego zazipowanego psa to się już nie da odkodować…
Jedziemy spokojnie na leśny parking w Opaleniu. Ani śladu Anieli, jej męża, dzieci - kogokolwiek. To znaczy ludzi niby dużo, ale nie tych, których potrzebujemy. Niby - jak to w życiu. Ale przecież zawsze dziwi.
Dzwonię do Anielki.
— Gdzie jesteście?
— No na Pomidorowej, w Laskach!! A wy gdzie?
— W Opaleniu. Tam gdzie się umawialiśmy…
— Ja tam się umawiałam na Pomidorowej. Koło domu pani Małgosi..
— Nie znam żadnej pani Małgosi!!!
Jedziemy na Pomidorową. To nie takie proste. Bo ulica Estrady w niekończącym się remoncie. Miejscowi mają to gdzieś i jeżdżą sobie po niej. Ale my nie. Nie ma mowy. Przecież jest znak, żeby nie! No to nie. I już. Trzeba wracać do Warszawy i z powrotem do Lasek.
Na Pomidorowej nie ma nikogo. Jest szlaban.
— Anielko gdzie jesteście? Bo my na Pomidorowej i Ciebie tu nie ma!
— Jestem, jestem tylko ja przejeżdżam obok szlabanu i jadę sobie dalej.
To my nie. My nie jedziemy obok. Idziemy na nogach. Idziemy, idziemy. Kilometr, dwa.
Żona nie wytrzymuje.
— Dzwoń do Kazika (to nasz zięć). Z Anielą się nie dogadamy.
Dzwonię.
— Kaziu, gdzie wy jesteście??
— Czekamy na was. Na Cyklistów.
— Gdzie??? Nie na Pomidorowej?
— Raczej nie. Na Cyklistów po prostu.
— Aniela mówiła, że na Pomidorowej…
— Aniela tak mówi na różne ulice.
No to lecimy z powrotem. Z psem, kurczakiem i tym wszystkim. Z Pomidorowej na Cyklistów.
I tam są.
— No przecież ci mówiłam, że koło domu pani Małgosi…
— Ale ja nie znam pani Małgosi!!
— Ojej tato, nie musisz znać Małgosi. Wiesz chyba jak dom wygląda??
Trochę moja wina. Trzeba przyznać.
A spacerek świetnie. Bardzo miły. Już godzinkę czy dwa po wyjściu z domu. Mogliśmy się równie dobrze umówić w Radomiu. Tylko po co nam Radom, jak my z Warszawy jesteśmy??
Ekspert wszystko wyjaśni, tylko trzeba wiedzieć o co pytać…
tagi: spotkanie aniela pomidorowa
![]() |
lukasz-swiecicki |
2 stycznia 2025 23:00 |
Komentarze:
![]() |
MarekBielany @lukasz-swiecicki |
3 stycznia 2025 20:03 |
Parę lat temu przy tej polanie siadł Łoś.
... przy ścieżce.
P.S.
a potem bardzo bolała go głowa.
Taki kawał byka.
... i jeszcze błąkał się z rzuceniem tego co mu z głowy wyrosło.
Najlepsze było spotkanie z Łanią z dwoma łoszami (jak piasek beżowe) i kilka miesięcy potem. Podobne do matki.
![]() |
lukasz-swiecicki @MarekBielany 3 stycznia 2025 20:03 |
3 stycznia 2025 21:38 |
U łosi jest to zadziwiająco częste - są do siebie podobne. A na przykład koty wcale nie.
Często.
Co do łososi nie mam zdania.