-

lukasz-swiecicki

Półtora psa

Półtora psa czyli co robią Dziadkowie, gdy im się nie da wnuków…

 

Zasadniczo Dziadkowie opiekują się wnukami. Coś tam może jeszcze sobie robią, ale to nie jest ani bardzo istotne, ani specjalnie ciekawe.

Szczerze mówiąc nie pamiętam co my tam mogliśmy robić 14 lat temu czyli przed narodzeniem Tytusa?? Dziadkowstwo bardzo mocno nas zdefiniowało i nie da się ukryć, że po prostu się z tego cieszymy.

Tymczasem co pewien czas wnuków po prostu brakuje. Dziwnie to brzmi w moich ustach, bo ostatecznie mam ich dziesięcioro, a to by się wydawało całkiem sporą liczbą. Tymczasem nawet z dużej grupy może czasem zabraknąć.

Dużo by mówić na ten temat kto tam, gdzie i czym jest zajęty. Dość, że dla nas został do opieki tylko jeden piesek. Ale za to jaki…

Piesek jest na dobrą sprawą suczką o nazwie Roma. Rasy lagotto romagnolo. Czyli włoski pies na trufle. W Polsce nie ma na razie trufli, co może częściowo tłumaczyć poziom frustracji Romy.

O ile to jest frustracja, a nie zwykła rozrabiacja…

Postanowiliśmy wziąć ze sobą Romę na Mazury. Tak po prostu, żeby połączyć przyjemne z pożytecznym.

Czekała nas więc droga samochodem. Niedaleko, niecałe 200 km, ale też warto się zastanowić.

  • Jak Roma znosi podróż samochodem? - z tym pytaniem zwróciłem się do Mai.
  • Dobrze. - uzyskałem odpowiedź.

Zwykły człowiek po prostu się z takiej odpowiedzi cieszy. Ale psychiatra drąży…

  • No jasne, że dobrze, ale tak bardziej szczegółowo to jak byś opisała?
  • Rzyga. Po prostu. Ale nie cały czas.
  • Acha. Czyli dobrze znosi, tylko rzyga. A mówisz, że dobrze - bo nie cały czas?
  • Tak, właśnie to chciałam powiedzieć.
  • Acha. Czy można z tym coś zrobić, poza wycieraniem samochodu oczywiście.
  • Sądzę, że można. Trzeba iść na godzinny spacer przed wyjazdem.

Z tego właśnie względu bezpośrednio przed wyjazdem wyruszyłem na spacer. Ponieważ moja Żona jest bardzo dokładna - miałem nastawiony stoper na godzinę. Obowiązkowa godzina spaceru z Romą.

Zabrałem też oczywiście Borysa, który wydawał się być zdziwiony, ale oczywiście się zgodził.

Podczas całego spaceru Roma chodziła na rzęsach, biegała po drzewach, szarpała się i piszczała. Na wszelki wypadek nie spuszczałem jej jednak z smyczy, bo jakoś sobie nie wyobrażałem, jak mam później tego psa złapać.

Po godzinie wróciliśmy do samochodu. Roma padła i zasnęła. Spała całą drogę.

Borys padł i zasnął. Spał przez całą drogę.

Natomiast ja miałem nudności, bolał mnie brzuch, było mi niedobrze. I walczyłem z tym, przez całą drogę… Wygrałem w zasadzie, więc nie musiałem wycierać samochodu.

Czyli to tak działa - można pójść z psem na spacer i wtedy jego nudności przechodzą na was. Czy to się opłaca? Decyzja należy do Ciebie, mój drogi Czytelniku.

Na szczęście po przyjeździe nudności całkowicie mi minęły i mogłem się zabrać do rozpalania w kominku. Bo zrobiło się porządnie zimno w międzyczasie.

Nie do końca miałem czas, żeby przyglądać się co robi świeżo obudzona Roma. A szkoda.

Ponieważ Roma częściowo spożyła wełniany kapturek mojej Żony. Ręcznie zrobiony w Nepalu… To znaczy nie moja Żona zrobiła go ręcznie w Nepalu tylko jacyś Nepalczycy.

Dziura też została zrobiona własnoręcznie, czy też raczej własnozębnie, nie przez Nepalczyków. Może i dlatego jakoś to uroku kapturkowi nie dodało.

Trzeba za to docenić urok Romy, bo przecież ten podły uczynek przeżyła. Albo spokój Anity, bo przecież Roma przeżyła…

W związku z tym, że przeżyła, ale to jednak mógł być ostatni raz, kiedy się tak udało, zebraliśmy się z Borysiem i, pomimo narastającego siarczystego mrozu, udaliśmy się na spacer.

Okazało się zresztą, że dołączyli do nas Harry (wielki i radosny berneńczyk zwany też Harutkiem) oraz Fred (równie wielki wyżeł czeski). Miałem więc całe stado. Może to nie było dziesięcioro wnucząt, ale w każdym razie czworo psiąt, w tym jedno zupełnie niecywilizowane lagotto…

Taki los Dziadka w mroźnej puszczy.

Ale dlaczego w takim razie ten felieton nazywa się „półtora psa” (bo przecież nie półtorej!!) - skoro psów mam aż cztery (a może i czworo?). To jest całkiem inna odnoga tej historii.

Kilka dni temu był u nas syn. Przy obiedzie coś tam zamruczał niejasno. Czyli chce coś powiedzieć, ale na razie się zastanawia.

  • No co tam? - zachęciłem Go. Może coś będzie dziewczynie!
  • Eee, będziesz się denerwował….
  • Nie dowiesz się, jak nie spróbujesz.
  • Tak sobie po prostu pomyślałem, że może chciałbyś mieć półtora psa..
  • ????
  • To znaczy ja bym sobie wziął psa. Tylko wiesz, mnie często nie ma. I w ogóle, robię różne rzeczy..
  • [bo ja to nic nie robię, tak sobie myślę, ale się nie odzywam, bo po co?]
  • Więc wtedy jak będę zajęty, to bym ci po prostu podrzucał swojego psa. I razem z Borysem miałbyś półtora. Taki byś był spokojniejszy. Jak myślisz?

No to sobie tak myślę, że nawet półtora psa to zawsze coś w życiu Dziadka, który akurat nie dostał wnuczków. Choć tej połówki psa jeszcze nie mam.

Mam za to całą Romcię. To też coś. Zwłaszcza, że właśnie ukradła moje skarpety i nie chce oddać. Dobrze, że mam drugie, bo tu zimno, że hej!



tagi: pies  kostek  roma 

lukasz-swiecicki
15 lutego 2025 22:10
4     343    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maginiu @lukasz-swiecicki
15 lutego 2025 23:02

Mój Szrek rzyga wtedy, gdy ma czym rzygać.

Więc... podróżuje głodny.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @lukasz-swiecicki
16 lutego 2025 02:09

Lagotto Romagnolo - śliczne pieski! No i to jest inwestycja rozwojowa poniekąd, gdyż przecież w Polsce rosną trufle, są zbierane, tylko nikt nie wie gdzie dokładnie, bo to tajemnica. Handlowa. 

https://podroze.onet.pl/ciekawe/trufle-wystepuja-rowniez-w-polsce-czy-oplaca-sie-ich-szukac/72z3sss

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @lukasz-swiecicki
16 lutego 2025 02:14

Czeski fousek też śliczny! Trochę do niemieckiego podobny. No ale "fousek" brzmi uroczo, bez porównania z jakimś tam deutsche coś tam. 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @KOSSOBOR 16 lutego 2025 02:14
16 lutego 2025 12:50

Tak jest! Też tak myślę.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować