-

lukasz-swiecicki

Znowu o elektrowstrząsach

Znowu o elektrowstrząsach…

Przymarzłem sobie dziś nieźle, bo jestem na biegówkach w Górach Izerskich, a pogoda jest dość trudna i zamarzająca. Jest więc pięknie. Polana Jakuszycka w śniegu, którego nie widzę, bo mam lód na okularach i my z Żoną na naszych nowych, pięknych biegóweczkach. Niebo gwiaździste zapewne nad nami, choć nie widać, a prawo moralne w nas, choć również nie od razu można to zobaczyć. To świetna chwila, żeby pomyśleć o elektrowstrząsach, bo w ogóle dobrze jest o nich myśleć. I stąd ten tekst, niezbyt oczywisty jak to prawo moralne..

Krótki rys historyczny

Terapia, znana obecnie jako EW, różni się bardzo znacznie od różnych terapii elektrycznych stosowanych w historii. Czasem wydaje się więc, że rozsądnie byłoby „nieco zapomnieć” o historii, żeby nie rozbudzać niepotrzebnych kontrowersji i resentymentów. Na przykład rzekome leczenie węgorzami elektrycznymi w Starożytnym Egipcie, to chyba kompletny kit. W każdym razie Egipcjanin Sinuhe nie zrobiłby czegoś takiego..

Z drugiej strony nie można stwarzać wrażenia, że koncepcja leczenia zaburzeń psychicznych poprzez wywoływanie napadowej czynności bioelektrycznej mózgu narodziła się wczoraj. Sama koncepcja jest bowiem bardzo słuszna, a jedynie sposoby jej urzeczywistniania mogły w przeszłości budzić pewne wątpliwości.

Oficjalnie historia zabiegów EW zaczęła się w roku 1938, a jako wynalazców podaje się włoskich psychiatrów pracujących w Rzymie Ugo Cerlettiego i Luigi Biniego [1]. Ta data figuruje w podręcznikach psychiatrii, choć już sam przebieg pierwszego zabiegu budzi liczne wątpliwości.

Główny wynalazca (tak można wnioskować, ponieważ Bini jest wymieniany jako jego student) – Cerletti, sporządził relację, zgodnie z którą zabieg udał się już za pierwszym razem. Tymczasem zdaniem włoskiego historyka medycyny [2] Aruty, który powołuje się na Roberta Passione, z notatek Biniego można wnioskować, że wynalazcy przeprowadzili wcześniej co najmniej trzy nieudane próby, których skutki musiały chyba być niezbyt przyjemne, skoro opisany w „oficjalnej” historii pacjent był, przed zabiegiem!, przerażony i prosił, żeby nie robić mu „śmiertelnego wstrząsu”. Jeśli, jak później twierdził Cerletti, był to rzeczywiście pierwszy zabieg, to pacjent musiał mieć pewną zdolność jasnowidzenia.

Niezależnie od niejasności dotyczących okoliczności pierwszego zabiegu dokonanego przez Biniego i Cerlettiego, pozostaje również niejasne czy naprawdę byli pierwsi.

W roku 1998 Nasierowski przedstawił w piśmie „Terapia” rękopis, z którego wynika, że wileński lekarz – Klemens Maleszewski – wykonał skuteczny zabieg elektryczny u chorego na katatonię już na dwa lata przed Powstaniem Styczniowym [3, 4]. A Mira Marcinów uzupełniła ten poczet elektroterapeutów polskich o Stanisława Chomętowskiego (1870) i Antoniego Munkiewicza (1871) [5]. Warto przy tym zauważyć, że ten ostatni (Munkiewicz) uważał za odkrywcę zabiegów elektrycznych Chomętowskiego, ponadto przykładał elektrody z prądem galwanicznym do „trzeciego kręgu szyjnego, a drugim suchym prowadził[em] po chrząstce tarczowej” (cytat za Marcinów).

Jeśli kogoś dziwi, że wśród domniemanych wynalazców elektroterapii jest tak wielu Polaków, to sądzę, że można to łatwo wyjaśnić – taka sytuacja panuje jedynie w piśmiennictwie polskim. W innych krajach z całą pewnością przytacza się innych kandydatów. Trzeba pamiętać, że już od połowy XVIII wieku, kiedy von Kleist (pochodzący skądinąd z Kamienia Pomorskiego..) wynalazł butelkę lejdejską, wszelkie doświadczenia z prądem były niezwykle modne. Byłoby wręcz zadziwiające, gdyby w każdym kraju europejskim nie próbowano takim prądem potraktować chorego na melancholię lub schizofrenię.

Tak więc zabiegi elektryczne nie wzięły się z pewnością znikąd, ani nie zostały wynalezione w roku 1938. Cerletti i Bini jedynie udoskonalili technikę zabiegu (natychmiast ją zresztą opatentowali, a następnie sprzedawali osiągając podobno niezłe zyski) [2]. Istota sprawy polega na tym, że w ciągu następnych dziesięcioleci osiągnęliśmy poziom techniczny, mam na myśli nie tylko technikę aparatów, ale także cały sposób wykonywania zabiegów, który sprawił, że obecne zabiegi EW mają się do pomysłu Cerlettiego i Biniego tak jak ich wynalazek do butelki lejdejskiej, a bardzo możliwe, że dystans jest obecnie jeszcze większy.

Zastosowanie i skuteczność zabiegów EW

Trudno nawet oszacować jak skuteczne były zabiegi „typu EW” w przeszłości, jednak zabiegi stosowane obecnie są najskuteczniejszą znaną metodą leczenia: depresji lekoopornych, depresji ciężkich, schizofrenii lekoopornej, katatonii. Nie sposób stwierdzić jednoznacznie czy EW byłyby równie skuteczne w leczeniu depresji o umiarkowanym lub lekkim nasileniu. Z jednej strony wydaje się oczywiste, że metoda leczenia skuteczna w ciężkiej postaci choroby, powinna być co najmniej równie skuteczna w przypadku postaci umiarkowanej. Z drugiej strony mamy cały szereg czynników modyfikujących, takich jak lęk przed terapią, niedogodności związane z wielokrotnym zastosowaniem znieczulenia ogólnego, objawy niepożądane (które zwykle są odczuwane tym bardziej im przebieg choroby jest lżejszy!). Tak więc o ile można się spodziewać, że pod względem obiektywnych mierników stosowanie EW w przypadku depresji lekkich i umiarkowanych mogłoby być oceniane jako bardzo skuteczne, to jednak subiektywna ocena chorych mogłaby być istotnie gorsza.

Tabela 1.

Wskazania do zabiegów EW [6]

  1. Zaburzenia depresyjne nawracające

- epizody depresji lekoopornej (brak właściwej reakcji na leczenie dwoma lekami przeciwdepresyjnymi o odmiennych mechanizmach działania).

- ciężkie epizody depresyjne stwarzające istotne ryzyko dla życia pacjenta – zamiary, próby samobójcze, odmowa jedzenia i picia, odmowa przyjmowania leków niezbędnych ze względu na stan somatyczny.

- epizody depresji psychotycznej

- skuteczność zabiegów EW stosowanych w przeszłości

- niemożność stosowania leków przeciwdepresyjnych ze względu na istniejące przeciwwskazania

2. Choroba afektywna dwubiegunowa

- ciężkie, lekooporne epizody depresji

- ciężkie, lekooporne epizody manii

- niekorzystny przebieg choroby – szybka zmiana faz (co najmniej 4 fazy chorobowe w ciągu roku).

3. Schizofrenia lekooporna

4. Katatonia

 

Skuteczność zabiegów EW w tych wskazaniach jest oceniana jako bardzo wysoka. Jako przykład można podać wyniki badania Perugii i wsp. [7], w których uwzględniono wyniki leczenia 522 chorych. Po wykonaniu serii zabiegów EW u 344 (68.8%) pacjentów stwierdzono dobrą reakcję na leczenie (końcowy wynik w skali CGI ≤2), a u 156 (31.2%) brak reakcji. Odsetek reakcji dla pacjentów z poszczególnymi rozpoznaniami wyniósł: 68.1% w przypadku depresji w przebiegu ChAD, 72.9% w przypadku stanów mieszanych, 75% w przypadku manii i aż 80.8% w przypadku katatonii. Bardzo podobne wyniki potwierdzono w szeregu innych badań.

Obecnie zabiegi EW są stosowane na wszystkich kontynentach. W Australii i Nowej Zelandii głównym wskazaniem jest terapia choroby afektywnej dwubiegunowej (ChAD), w USA leczenie depresji. Także w Europie głównym wskazaniem z powodu którego wykonuje się zabiegi EW jest depresja. W krajach azjatyckich głównym wskazaniem w przypadku tej formy leczenia jest schizofrenia [8].

Badania kohortowe przeprowadzone w Danii, obejmujące 168 000 pacjentów, nie wykazały, aby stosowanie zabiegów EW wiązało się ze zwiększeniem ryzyka wystąpienia otępienia [9]. W badaniu oceniającym satysfakcję z leczenia, z udziałem ponad 1000 pacjentów, ponad 85% ankietowanych uznało wyniki leczenia za dobre lub bardzo dobre [10].

Podsumowując: mimo niekorzystnego wizerunku społecznego zabiegi EW stanowią bardzo skuteczną i bezpieczną formę leczenia kilku poważnych chorób psychicznych. Jednym z istotnych warunków zarówno skuteczności, jak i bezpieczeństwa terapii, jest jednak właściwe stosowanie leków przed zabiegami, podczas ich trwania oraz po ich zakończeniu.

Dobrym miejscem do rozmyślań o tej metodzie leczenia jest Polana Jakuszycka podczas śnieżycy, gdy umysł ludzki, po odpowiednim zamrożeniu, osiąga klarowną jasność podobną do tej, którą można uzyskać przy pomocy elektrycznego prądu.

Pozdrawiam serdecznie

Łukasz

Piśmiennictwo

  1. Cerletti U, Bini L. Un nuovo metodo di shockterapie: ‘l’ elettroshock’ (riassunto). Reale Accademia Medica (Communicazione alla seduta del 28 maggio 1938- XVI della, Reale Accademia Medica di Roma.), Rome. 1938.
  2. Aruta A.: Shocking Waves at the Museum: The Bini–Cerletti Electro-shock Apparatus. Medical History, 2011, 55: 407–41
  3. Nasierowski T. Rękopis znaleziony w Wilnie. Opis zespołu katatonicznego u Marcina Merczysa, pacjenta Wileńskiego Zakładu Obłąkanych, wraz z opisem podjętej, najprawdopodobniej po raz pierwszy w historii psychiatrii, próby leczenia katatonii prądem elektrycznym, dokonany przez wileńskiego psychiatrę Klemensa Maleszewskiego. Terapia. 1998;3:29–30.
  4. Nasierowski T.: Klemens Maleszewski – pionier terapii elektrowstrząsowej w psychiatrii polskiej. Psych Pol. 2002;36(2):259–269.
  5. Marcinów M.: Historia polskiego szaleństwa. T.1. Słońce wśród czarnego nieba. Studium melancholii. Fundacja terytoria książki. Gdańsk 2017. 162-16
  6. Chawla N.: Anesthesia for electroconvulsive therapy. Anesthesiology Clin. 2019. https://doi.org/10.1016/j.anclin.2019.10.007.
  7. Giulio Perugia G., Meddaa P., Tonib C. i wsp.: The role of electroconvulsive therapy (ECT) in bipolar disorder: effectiveness in 522 patients with bipolar depression, mixed-state, mania and catatonic features. Current Neuropharmacology. 201 15. 359-371.
  8. Wojdacz R., Święcicki Ł., Antosik-Wójcińska A.: Porównanie wpływu anestetyków dożylnych stosowanych do znieczulenia w trakcie leczenia elektrowstrząsowego na bezpieczeństwo hemodynamiczne i przebieg zabiegów elektrowstrząsowych. Psychiatr.Pol. 2017. 51. 6. 1039-105
  9. Osler M, Rozing MP, Christensen GT, i wsp.:. Electroconvulsive therapy and risk of dementia in patients with affective disorders: a cohort study. Lancet Psychiatry 2018; 5:348–356.
  10. Brown S.K., Nowlin R.B., Sartorelli R. i wsp.: Patient Experience of Electroconvulsive Therapy: A Retrospective Review of Clinical Outcomes and Satisfaction. J ECT. 2018 Dec;34(4):240-246. doi: 1097/YCT.0000000000000492

 



tagi: elektrowstrząsy  biegówki 

lukasz-swiecicki
27 stycznia 2022 17:31
25     1055    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @lukasz-swiecicki
27 stycznia 2022 18:17

Polana Jakuszycka jest niewątpliwie świetnym miejscem, żeby doznać wstrząsu. Pozytywnego wstrząsu estetycznego. Za to narciarstwo biegowe, w odróżnieniu od alpejskiego praktycznie nie niesie ryzyka doznania wstrząsu mózgu. O urazach innych końcówek organizmu nie wspominając. Udanego wypoczynku!

zaloguj się by móc komentować

tadman @lukasz-swiecicki
27 stycznia 2022 19:12

Chciałbym zapytać, czy obecny stan wiedzy w tej dziedzinie to wynik wielu prób robionych po omacku, jak dotąd podejrzewałem, czy od pewnego czasu teoria dogoniła lub przegoniła praktykę. Gdzieś w tle widzę Rozalkę, może zupełnie niesłusznie.

zaloguj się by móc komentować

aszymanik @lukasz-swiecicki
27 stycznia 2022 20:23

Herbatka z prądem na ten zamróz w mózgu. Profesorze,,,,

zaloguj się by móc komentować

tyszka @tadman 27 stycznia 2022 19:12
27 stycznia 2022 21:02

"to wynik wielu prób robionych po omacku" - Jak najbardziej.  Daj malpie prad elektryczny to szybko wykombinuje aby innej malpie go przylozyc do skroni.  A ze pod wplywem pradu zaba skakala, co juz dawno zauwazyly malpy we Wloszech co prad odkryly pomyslano, ze jak jest jakas malpa ospala i niemrawa, to mozna by ja pobudzic pradem do bardziej zwawego zachowania.  Jest to bardziej nowoczense niz kucie jakims szpikulcem.  A inne malpy pomyslaly, ze jesli mamy malpe co podskakuje za bardzo i sie stawia i ma pretensje to jak jej pradem przylozymy, to moze sie uspokoi chocby ze starchu przed nastepna sesja pradowa. No i tak zrobiono.  A wiec prad jest dobry na wszystko. Dla malp ospalych i dla malp nadaktywnych z pretensjami.

Problem z elektorkonwulsywna terapia, z punktu widzenie naukowej epistemologii jest to, ze nie sposob przeprowadzic badania kliniczne, ktore by byly podwojnie slepe.  Pacjenta nie da sie oszukac jakims placebo. On wie, ze mu pradem po mozgu przejechali i wie gdy mu nie przejechali.  A wiec ustalic skutecznos tej terapii w sposob naukowy jest trudno.

Edison aby promowac swoj prad staly (dla General Electric)  podczas gdy Tesla promowal prad zmienny (dla Westinghouse) dokonal egzekucji slonia na deptaku na Coney Island uzywajac pradu zmiennego aby zdyskredytowac Tesle jak to ten prad zmienny jest niebezpieczny, ze slonia zabije.  Edison wiele innych publicznych egzekucji zwierzat przeprowadzil. Co sie nie robi dla pieniedzy?  Ale mu nie wyszlo i prad zmienny wygral w liniach przesylowych i w egzekucjach skazancow. Amerykanie bardzo chcieli byc nowoczesni i isc z duchem czasu i wprowdzenie egzekucji pradem elektrycznym ich utwierdzalo w ich postepowosci.

Potrzeba postepowosci tez stoi za przykladaniem elektrod z pradem do ludzkich skroni.  

 

zaloguj się by móc komentować

tyszka @lukasz-swiecicki
27 stycznia 2022 21:17

ECT: Dangerous on Either Side of the Pond

https://www.psychiatrictimes.com/view/ect-dangerous-either-side-pond

The quality of most SECT-ECT studies is so poor that the meta-analyses were wrong to conclude anything about efficacy, either during or beyond the treatment period . . . Given the high risk of permanent memory loss and the small mortality risk, this longstanding failure to determine whether or not ECT works means that its use should be immediately suspended until a series of well designed, randomized, placebo controlled studies have investigated whether there really are any significant benefits against which the proven significant risks can be weighed.

The review’s conclusion that there is no evidence ECT prevents suicide, as often claimed, has been unequivocally confirmed by a study of 14,810 patients who received ECT and 58,369 controls.5 Patients in the ECT group were 16 times more likely to attempt suicide over 12 months than the non-ECT patients. Even after controlling for a range of mediating variables, the ECT patients were still 1.3 times more likely to die by suicide (not a statistically significant difference).

The effectiveness of electroconvulsive therapy: a literature review

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/21322506/

These placebo controlled studies show minimal support for effectiveness with either depression or 'schizophrenia' during the course of treatment (i.e., only for some patients, on some measures, sometimes perceived only by psychiatrists but not by other raters), and no evidence, for either diagnostic group, of any benefits beyond the treatment period. There are no placebo-controlled studies evaluating the hypothesis that ECT prevents suicide, and no robust evidence from other kinds of studies to support the hypothesis.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @tyszka 27 stycznia 2022 21:02
27 stycznia 2022 22:02

Myli się Pan. Jest to niezwykle proste i było robione. Część pacjentów trzeba tylko uśpić, resztę uśpić i zrobić zabieg. Różnica skuteczności uderzająca. Zabiegów się nie pamięta.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @tyszka 27 stycznia 2022 21:17
27 stycznia 2022 22:04

To bardzo prosty błąd - EW robi się tylko osobom z niezwykłym zagrożeniem, więc zawsze będzie to gorsza grupa. Była od początku. To elementarne.

zaloguj się by móc komentować

tyszka @lukasz-swiecicki 27 stycznia 2022 22:02
27 stycznia 2022 22:57

"Część pacjentów trzeba tylko uśpić, resztę uśpić i zrobić zabieg. Różnica skuteczności uderzająca. Zabiegów się nie pamięta."   - Racja. Ale jest zawsze pewne ale.  Jesli sa osoby w grupie kontrolnej, ktore mialy ECT w przeszlosci to beda wiedzialy, ze tym razem ECT nie bylo, bo skutki uboczne ECT (np. bol glowy czy szczeki, "mgla" w glowie) nie beda obecne.   

W kazdym razie sa lekarze, ktorzy kwestionuja rezultaty tych kikunastu (ok. 11) badan klinicznych (RCT), ktore byly zrobione w przeszlosci wnoszac rozne objekcje piszac o tym artykuly.  

Jak zwykle jest kwestia kto robi te badania. Jak losowym jest wybor pacjentow do dwoch grup i czy faktycznie ocena symptomow po terapii jest slepa czyli lekarz(e) nie wie, czy to pacjent z grupy kontrolnej czy nie?  Czy wynik badan zalezy od tego, pod czyim kierownictwem te badania sa przeprowadzane?  Czy jest to "true believer" jak Pan czy sceptyk, ktory ma pewne watpliwosci i etyczne zahamowania wobec tej terapii?

 

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @tyszka 27 stycznia 2022 21:02
28 stycznia 2022 08:33

Ustalenie skuteczności terapii w naukowy sposób nie jest trudne. Tylko "kult świętego RCT" utrudnia zaakceptowanie wyników dobrze zapriojektowanych badań nierandomizowanych. Żyjemy w końcu w  idiokracji, która nie omija środowisk "oświeconych".

zaloguj się by móc komentować

tomciob @lukasz-swiecicki
28 stycznia 2022 11:19

Ciekawe, dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @tyszka 27 stycznia 2022 22:57
28 stycznia 2022 16:41

Ale proszę to rozważyć - robię zabiegi EW od 34 lat. Rocznie około 1000, czasem trochę mniej, czasem trochę więcej. Nie potrafię zliczyć osób, które leczyłem różnymi lekami, które leczyli różni lekarze i które były w stanie terminalnym. Ludzi z odleżynami, takich, którzy schudli po 60 kg, byli karmieni przez sondę, nie mówili i nie ruszali się miesiącami, latami! Mieli przykurcze. I jakoś autorzy tych bulwersujących doniesień nie przyszli do mnie z propozycją, że ich "jakoś" wyleczą. A EW wyleczyły ich wszystkich! Statystyki z ostatnich 10 lat mówią, że skuteczność EW w grupie osób 65+ była 100%! W tej sytuacji naprawdę nie jestem w stanie się zmusić, żeby czytać jakieś wydumki. Niech te mądrale wyleczą tyle osób co ja, nie wiem jak - gilgotaniem?? - i potem do mnie z tym przyjdą. Pokłonię się i uznam ich mądrość. Albo niech spadają. Ja mam umierających chorych, a nie gabinet rozważań metodologicznych.

zaloguj się by móc komentować

tyszka @Grzeralts 28 stycznia 2022 08:33
28 stycznia 2022 17:23

"Ustalenie skuteczności terapii w naukowy sposób nie jest trudne."   -  Po pierwsze RCT to jest naukowy sposob a po drugie badania nierandomizowane, gdy skutecznosc jest niska nie potrafia odpowiedziec na pytanie jaka jest ta skutecznosc.

"kult świętego RCT"  -  Szarlataneria nie lubi jak jej sie patrzy na rece wiec nazywa RCT kultem.   

"Żyjemy w końcu w idiokracji" -  Naywajac RCT kultem wpisujesz sie do tej idiokracji.

zaloguj się by móc komentować

tyszka @lukasz-swiecicki 28 stycznia 2022 16:41
28 stycznia 2022 17:57

"Statystyki z ostatnich 10 lat mówią, że skuteczność EW w grupie osób 65+ była 100%!"   -  Taki wniosek nie jest uzasadniony z Pana wlasnych publikacji.

Analysis of the efficacy and safety of electroconvulsive therapy in elderly patients: a retrospective study in the Polish population, Anna Antosik-Wójcińska, et al., 2021

http://www.psychiatriapolska.pl/uploads/onlinefirst/ENGverAntosikWojcinska_PsychiatrPolOnlineFirstNr215.pdf

In the study group, 76.92% (n = 50) of patients responded to treatment, and 49.23% (n = 32) of patients achieved remission.

Altogether, 47.7% (n = 31) of elderly patients experienced side effects.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @tyszka 28 stycznia 2022 17:57
28 stycznia 2022 19:53

Jestem pewien, że tak wyszło, chodziło o wszystkie reakcje, nie o remisje. A działania niepożądane były bardzo łagodne.

zaloguj się by móc komentować

tyszka @lukasz-swiecicki
28 stycznia 2022 22:49

"Jestem pewien, że tak wyszło" - Brak Panu skrupulatnosci i dlatego jest rozjazd miedzy publikacja, ktorej badz co badz jest Pan co-autorem, a tym co Pan mowi w zapale argumentu.  

Tak ogolnie, przykro mi to powiedzec, ale nie robi Pan wrazenia osoby szczegolnie wiarygodnej jesli chodzi o terapie elektroszokowa, choc ja nie zaprzeczam jej pewnej skutecznosci.  Rzeczywistosc jest troche inna niz sie Panu wydaje, czego Pan boi sie dopuscic do swiadomosci.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @tyszka 28 stycznia 2022 17:23
28 stycznia 2022 23:23

Nie zawsze da się zaprojektować RCT. Niekiedy da się, ale już przeprowadzenie byłoby nieetyczne. Samo porównywanie z placebo jest w większości przypadków terapii realnie skutecznych nieetyczne - porównuje się z terapią o uznanej skuteczności. Niekiedy uznanej bez uprzedniego prowadzenia RCT. Medycyna to nie fizyka.

Kult RCT wynika z regulacji dotyczących rejestracji leków, nie z faktu, że jest to jedyna metoda dowodzenia skuteczności metody terapeutycznej. Nadal istnieje dowód wprost. Nadal istnieją inne metody prowadzenia badań porównawczych. 

zaloguj się by móc komentować

Ogrodnik @lukasz-swiecicki
29 stycznia 2022 00:53

Profesor Święcicki

zapomniał mycki

a sierżant tyszka

na to: że kiszka

 

zaloguj się by móc komentować

tyszka @Grzeralts 28 stycznia 2022 23:23
29 stycznia 2022 01:21

Zarzut nieetycznosci to dosc przewrotny argument, gdyz zaklada a priori, ze lek testowany jest skuteczny.  Poza tym nowe leki czesto testuje sie nie wobec placebo ale juz istniejacych lekow o znanej skutecznosci.  A najbardziej nieuczciwe  jest to, ze nieetycznosc wnosza ci co stosuja jakas kuracje nie majac dowodow (poza wlasnymi ocenami wynikow na nierepresentatywnej grupie pacjentow) na jej skutecznosc i bronia sie rekami i nogami przed RCT, gdyz moze przeczuwaja, ze RCT moze ich obnazyc jako szarlatanow lub osmieszyc jako naiwnych lekarzy co dali sie samemu siebie nabrac. Jak szczere checi, pragnienie sukcesu i pycha potrafia zaburzyc obiektywizm postrzegania lekarza jest nie do przecenienia.

Uzywanie sformulowania "kult RCT" wobec metodologii, ktora jest podstawa naukowego podejscia w determinacji skutecznosci lekow i kuracji w medycynie jest symptomem nawrotu do obskurantyzmu.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @tyszka 29 stycznia 2022 01:21
29 stycznia 2022 08:39

Kult RCT jest owocem niezrozumienia. Dokładnie takim samym owocem jak amantadynizm i inne odmiany poglądów religijnych w medycynie i generalnie naukach przyrodniczych. RCT jest jedną z metod, owszem, w wielu wypadkach najlepszą, ale nie zawsze możliwą bdo zastosowania. Praktycznie cała obecną medycyna bazuje jeszcze na osiągnięciach sprzed czasów EBM i jeszcze długo tak będzie. Istnieją natomiast terapie, których nigdy nie zbadamy w RCT, bo się nie da. A domaganie się tego jest kultem właśnie.

Żeby pozostać w temacie modnym ostatnio. Amantadyna w COVID-19 w oczywisty sposób nie działa wprost - gdyby działała, chory po przyjęciu tabletki byłby zdrowy. Żeby odpowiedzieć na pytanie, czy i w jakim stopniu jest w leczeniu COVID korzystna trzeba przeprowadzić RCT. I to dobre. Jeśli przeprowadzimy kiepske RCT, to nadal nie będziemy wiedzieć, czy jest korzystna, ale wyznawcy RCT już podniosą krzyk: "udowodniono, że nie działa!". Czy to się różni jakościowo od krzyków: "ciotka wyzdrowiała, więc działa!"?

zaloguj się by móc komentować

tyszka @Grzeralts 29 stycznia 2022 08:39
29 stycznia 2022 10:19

Praktycznie cała obecną medycyna bazuje jeszcze na osiągnięciach sprzed czasów EBM. - Nie wiem co ma Pan na mysli.  Przyklady?  Ja mialem kontakty (takze w rodzinie) z lekarzami, ktorzy studiowali przed wojna i wiem o roznych medykamentach, ktore byly stosowane przez nich i jakie podejscie bylo, czego sie juz nie stosuje.  Polska medycyna byla pod wplywem medycny niemieckiej jeszcze dlugo po tym jak niemiecka medycna zaczela byc bardziej amerykanska i zaczelo sie konczyc dlugie lezenie w lozku, nakazy wypocenia sie i duzo odpoczynku wraz z wodnymi kapielami w uzdrowiskach i popijaniem wody mineralnej.

Wdrozeniu peniciliny bardzo pomogla wojna.  Pierwsze proby i testy robiono na rannych, ktorych nie brakowalo. Bylo to w  warunkach polowych.  Z tego co czytalem to nie wyglada na to, ze badania kliniczne podlegaly rygorowi RCT.  Skutecznosc byla tak wielka, ze przydatnosc byla ewidentna dla kazdego lekarza, ktory kilka tygodni wczesniej mial pacjentow bez peniciliny.  Adam Majewski w "Wojna, ludzie i medycyna"  w czasie bitwy pod Monte Casino opisuje, ze nie mogl uwierzyc, ze penicilina (proszek sypany do ran przed zagipsowaniem) byla tak skuteczna. To byl prawdziwy cud.  Ten cud zostal dopuszczony do stosowania po latach badan in vitrio i in vivo na zwierzetach i po klinicznych badaniach toksycznosci.

Penicillin’s Discovery and Antibiotic Resistance: Lessons for the Future?

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5369031/

Ale juz po wojnie gdy badanao przydatnosc streptomycycny na gruzlice badania byly randomizowane.

The MRC randomized trial of streptomycin and its legacy: a view from the clinical front line

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1592068/

"Each gender in each centre was allotted a numbered series of envelopes, bearing only the name of the hospital. Each envelope contained a card indicating ‘S(treptomycin)’ or ‘C(ontrol)’. The numerical order of the envelopes was based on a series of random numbers. When a patient was approved for the trial the next envelope for that centre and gender was opened. Streptomycin and control patients were usually admitted to different wards but otherwise treated exactly the same."

"Neither group of patients knew that they were in a trial, which remained confidential throughout its 15-month duration. Progress was assessed with monthly chest X-rays, graded by three specialists who remained ignorant of (blind to) the identities of the allocation of patients to streptomycin with bed rest or bed rest alone."

"For many of those of us who had been involved in the MRC streptomycin trial, randomized trials became a way of life, and provided much of the evidence upon which rational treatment policies came to be based. In addition to testing new drugs, new combinations of drugs, and new drug regimens, trials were also designed to assess the value of bed rest and treatment in hospital, and the preventive potential of vaccines. Indeed, when Archie Cochrane was pondering which of the specialities within medicine had made most determined efforts to base policies and practices on the results of reliable research he had no hesitation in awarding the ‘gold medal’ to the tuberculosis specialists."

 

Jeśli przeprowadzimy kiepske RCT, to nadal nie będziemy wiedzieć, czy jest korzystna, ale wyznawcy RCT już podniosą krzyk: "udowodniono, że nie działa!". Czy to się różni jakościowo od krzyków: "ciotka wyzdrowiała, więc działa!"?   -  Rozni sie wartoscia n, bo ciotka to jest n=1. 

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @lukasz-swiecicki
29 stycznia 2022 12:33

Nie w temacie, ale przy okazji elektrowstrząsów przypomniało mi się.

Czy jest jakaś różnica pomiędzy falami manii i depresji przy "osobowości uzależnionego"(zaburzeniach zachowań), a chorobą afektywną-dwubiegunową, czy to właściwie jedno i to samo?
Żeby lepiej wyjaśnić o co mi chodzi, podam przykład: 
Znam osobę, która przyjęła w życiu patologiczne wzorce zachowań, z powodu tego że pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej(choroba alkoholowa) wykształciła te wzorce aby przetrwać w ciężkich warunkach i wpada również powoli w uzależnienie(pracoholizm). Ta osoba ma napady manii, wtedy robi bardzo dużo rzeczy(majsterkuje, sprząta, podróżuje itp.), snuje szeroko zakrojone plany, ale potem przychodzą fazy quasidepresji i zarzuca wiele rzeczy w kąt(tu jest różnica właśnie między klasyczną depresją, bo nie przestaje całkowicie funkcjonować w przeciweństwie do ludzi z depresją). Teoretycznie można by powiedzieć że to ChAD, ale sądzę, że gdyby wyleczyć tą osobę z patologicznych wzorców zachowań powodujących wewnętrzne napięcia to i fazy manii i depresji minęłyby. Stąd moje pytanie, powyżej.
Wiem, że to są zbyt duże ogólniki, także nie nalegam żeby Pan odpowiadał, ale jednak bardzo mnie to ciekawi.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @tyszka 29 stycznia 2022 10:19
29 stycznia 2022 13:44

Opisane wyżej działania miały znaczenie bardziej prawne i regulacyjne niż praktyczne. Ale niezależnie od tego metody mają swoje naturalne ograniczenia. Nie wszystko da się udowodnić RCT. Np. nie da się przeprowadzić double blinded RCT dla EW. Technicznie i etycznie. I takich terapii są w medycynie setki, jeśli nie tysiące. A z drugiej strony, nawet jeśli się da, to czy trzeba RCT, żeby wiedzieć, że noradrenalina we wlewie dożylnym podnosi ciśnienie i zmniejsza obwodowy opor naczyniowy?

Wystarczy zresztą zajrzeć na dowolną stronę z usystematyzowanymi zaleceniami, żeby posiąść świadomość jak niewiele terapii opartych jest na dowodach kategorii A. I to nie jest bałaganiarstwo czy zła wola, ale ograniczenia metody. Nauka jest narzędziem, nie religią. Zalecenia formułuje się w oparciu o konsensus, w którym trzeba uwzględnić całe spektrum przesłanek.

A co do amanatadyny jako przykładu z życia. Żeby wykluczyć (bo do tego technicznie sprowadza się zaprojektowanie takiego badania) jej korzystny wpływ w COVID trzeba dużego dobrze zaplanowanego RCT. Już sama analiza wielkości próby świadczy, że to nie jest game changer, BTW. Ale takie badanie kosztuje i wymaga czasu. Więc obecni beneficjenci nie będą szczególnie zainteresowani. Producent nie ma interesu, bo to tania substancja. Platnicy w sumie też nie. Przeciwnicy takoż. Medycyna praktyczna ma swoją logiczną opinię i bez RCT. Nie ma wielu realnych przesłanek do przeprowadzenia takiego badania. Ale technicznie i etycznie się jednak da. Chwała Duńczykom, że się podjęli, choć to z dużym prawdopodobieństwem krew w piach.

Ale na końcu i tak napotkamy wyznawców z obu obozów. A wobec religijnego fanatyzmu nauka jest bezradna. Istnieje wprawdzie religia w 100% z nauką zgodna i wykluczająca fanatyzm, ale na tyle łagodna, że nawet jej wyznawcy zwykle nie biorą tego poważnie. O przeciwnikach nie wspominając.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Grzeralts 29 stycznia 2022 13:44
29 stycznia 2022 15:16

Errata: oczywiście zwiększa.

zaloguj się by móc komentować

tyszka @Grzeralts 29 stycznia 2022 13:44
29 stycznia 2022 21:12

"Wystarczy zresztą zajrzeć na dowolną stronę z usystematyzowanymi zaleceniami, żeby posiąść świadomość jak niewiele terapii opartych jest na dowodach kategorii A."  -  Prosze podaj kilka przykladow, ktore nie sa natury paliatywnej.  Co to jest kategoria A?

Nauka jest narzędziem, nie religią. Zalecenia formułuje się w oparciu o konsensus, w którym trzeba uwzględnić całe spektrum przesłanek.  -   Uczepilesz sie tej religii.  Nauka nie jest religia i nie jest tylko narzedziem.  Nauka to metodologia poznawcza.  Opinia konsesusu podlega zmianom w wyniku badan i argumentow wynikajacych z procesow naukowych.  Opinia konsensusu utrzymuje sie tak dlugo poki nie zostanie podwarzona badaniami naukowymi.  Opinia konsensusu to skrot myslowy na kumulatywny wynik procesow naukowych do tej pory.  

Jesli chodzi o amantadyne, to wydaje mi sie, ze polski medyczny establiszment popelnil blad. Trzeba bylo zrobic kliniczne badania jak najszybciej zaczynajac koncem 2020 gdy bylo duzo zakazen i wyniki mozna by miec poczatkiem 2021.  Jakikolwiek wynik tych badan bylby dobry. Negatywny wynik ostudzil by niektore glowy i zamknal buzie roznym demagogom a pozytywny to bylby sukces dla Polski.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki
29 stycznia 2022 21:45

Chodzi o system oceny dowodów GRADE. A pierwszy z brzegu przykład masz tu https://www.ahajournals.org/doi/10.1161/CIR.0000000000000918 - wytyczne resuscytacji z komentarzem.  Owszem, żeby dopuścić dowolny lek do obrotu trzeba zrobić RCT. Ale pojedynczy lek, to jeszcze nie terapia.

Jako metodologia nauka (zwłaszcza we współczesnym rozumieniu nauk ścisłych) jest narzędziem. Natomiast powszechnie oczekuje się od niej spełniania funkcji religii, tzn.tworzenia dogmatów i nadawania sensu działaniom. Do żadnej z tych rzeczy nauka się nie nadaje. Można za jej pomocą jedynie weryfikować dogmaty i badać, czy dane działania są sensowne. Nauka ze swej natury wątpi.

A z amantadyną może racja, ale kto miał to zrobić i czym motywowany? I skąd wziąć środki? 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować