-

lukasz-swiecicki

Wszystkie piękne widoki - także na przyszłość

Wszystkie piękne widoki

 

Kiedyś się mawiało, że ktoś ma piękne widoki na przyszłość. Dziś tak chyba nikt nie mówi, ale miejmy nadzieję, że ludzie takie widoki jednak mają.

Tylko, że z tymi widokami to było tak, że można było je mieć, mieć, no i nadal się miało. Ale z tego niewiele, albo nic nie wynikało. I wiele osób miało widoki, ale niewiele z nich coś ostatecznie zobaczyło (no, może poza tymi dalekimi widokami).

To nie jest o tym felieton, ale to trzeba brać pod uwagę.

A tym razem chodzi, o ile się zdążyłem zorientować, bo, jak już o tym nie raz pisałem, raczej felietony mną rządzą niż ja nimi i do końca nie wiem o czym to będzie, więc chodzi być może o widoki na wyspie Zakynthos.

Skąd się w ogóle wzięło to Zakynthos? Jak wiele rzeczy w moim życiu - miało to związek z relacją pomiędzy moją niedoskonałą pamięcią, a przekonaniem o tym, że wszystko z tą pamięcią jak najbardziej dobrze.

Moja Żona zapragnęła nagle polecieć na Thassos. To w ogóle nie jest Zakynthos tylko całkiem inna wyspa.

Ale widzę teraz, że muszę zrobić jeszcze jeden krok wstecz.

9 kwietnia była nasza 41 rocznica ślubu. Pisałem już o tym dużo i przypominałem stare felietony. Nie chcąc ryzykować prezentu, spytałem Żonę co chciała by dostać. Zgodnie z moimi podejrzeniami powiedziała, że garnek…

Tak jest w zasadzie zawsze. Mówię Jej od lat, że odkurzacz, pralka czy garnek to nie są żadne prezenty. Prezenty to diamenty, złote zegarki i takie tam rzeczy. Moja Żona zawsze się zgadza, kiwa głową, a potem mówi „garnek”. No dobra. Niech będzie.

Ale ostatecznie nie tym razem! Zanim jeszcze zdecydowałem się na kolor tegoż garnka (byłem bliski marine blue…), otrzymałem wiadomość, że jednak „nie garnek”!

To trochę jak w jednej z moich ulubionych anegdot lekarsko-psychiatrycznych:

  • Jak się pani czuje tak jednym słowem?
  • Jednym słowem? No to „dobrze”.
  • A gdyby dwoma słowami?
  • To „niezbyt dobrze”…. To tak mniej więcej było z garnkiem. Że jednym słowem to garnek, ale jakby więcej słów, to raczej nie-garnek.
  • Świetnie. Zatem nie ma to być garnek, tylko co? Najlepiej wspólny wyjazd do Grecji. I to dokładnie na Thassos.

Tylko, że z tym Thassos to jednak jest problem.

Pani w biurze podróży powiedziała, że to najbardziej północna z greckich wysp, a w związku z tym nie będzie tam za nic sezonu w pierwszych dniach maja, a z różnych naszych wyliczeń wynikło, że to koniecznie ma być początek maja (ale oczywiście po majówce, bo w majówkę, jako ludzie rozsądni nie wychodzimy z domu - straszny wszędzie tłok!!). Czyli co?

Tu właśnie wpadamy na trop moich zaburzeń pamięci połączonych z przekonaniem o braku takich zaburzeń…

Na Zakynthos! - zawołałem.

- A to czemu?

- Bo pani Ewa Szumańska ładnie pisała o tej wyspie w felietonie to Tygodnika Powszechnego…

Pani Ewa, świeć Panie nad Jej duszą, nie żyje od jakichś 12-13 lat, a felieton pewnie napisała 20 lat temu. Ale ja, oczywiście, pamiętam…

- O Zakynthos pisała i że jest tam ładnie, i tak jak byśmy chcieli..

Co ciekawe, moja Żona, która zwykle wie i pamięta lepiej ode mnie (niestety bez ironii…), tym razem przyjęła to wytłumaczenie z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Dopiero w samolocie na Zakynthos spytała nieco podejrzliwie:

  • Ty oczywiście sprawdzałeś ten felieton pani Szumańskiej??
  • Nie, po co? Przecież go pamiętam!
  • To sprawdź teraz. I tak już lecimy….

Co Wam będę pisał. Sprawdźcie sobie sami. Thassos oczywiście. Tam była Ewa Szumańska i o tym pisała, kiedy już skończyła odcinek „Młodej Lekarki”… Nawiasem mówiąc ja najbardziej ją lubię za Młodą Lekarkę, ale felietonistką też była bardzo dobrą!

Z samolotu nie wysiądziemy i tak, ponieważ nie wzięliśmy spadochronów. Lecimy więc na Zakynthos.

Trochę tam dziwnie. Oprócz nas w zasadzie nikogo nie ma. To znaczy oczywiście mieszkańcy wyspy jak najbardziej, tam parę tysięcy osób jednak mieszka na stałe. Nawet wszystko otwarte, albo niemal otwarte czyli tak jakby w trakcie otwierania. Mnóstwo obsługi. Ale z turystów to my. No i może jeszcze kilka osób, wygląda na to, że też im się felietony Szumańskiej pomyliły…

Jest pusto i bardzo miło.

Od naszego hotelu nad morze około kilometra, a potem drugi kilometr brzegiem, koło niewielkiej przystani i uroczej tawerny pod nazwą „Osioł” (czyli Gajdaros), w której staniemy się stałymi i niemal jedynymi gośćmi w ciągu nadchodzącego tygodnia (oprócz nas jeszcze dwóch starszych - od nas starszych!- panów z siwymi wąsami podjada dzień w dzień frytki z jednego talerza nad kufelkiem piwa Mythos, a pani Dymitra uśmiecha się i do nich i do nas naprawdę uroczo), aż do pięknej, piaszczystej plaży.

Jasne, że ta plaża jest malutka, a piasek na niej, w porównaniu z tym z plaży w Słajszewie, to zwykły bury śmieć, ale jednak kamieni tu nie ma zupełnie!

A poza tym, a może przede wszystkim, na co zwróciła mi uwagę Żona, jak zawsze bardzo analityczna i dokładna, tu nie musimy się spieszyć. Nie mamy żadnej presji. Pogoda się zaraz nie popsuje, nie zrobi się zimno, nie zmoczy nas deszcz (choć tam niby i padało dwa razy, ale co to za deszcz??). A w związku z tym nie musimy się nigdzie spieszyć. Nic nas nie pogania. A przecież o to najbardziej nam chodziło!

Brodzę więc sobie po zatoczce tam i sam (pływać też już zdążyłem - cudownie, choć woda mocno przesolona patrząc na to bałtycznymi kryteriami) i podziwiam piękny brzeg, gaje oliwne, kilka willi, wielkie kwiaty no i tego Gajdarosa, o którym już wspomniałem. Jest pięknie. Naprawdę pięknie. Z wody nie widzę niczego brzydkiego.

Ale przecież byłem tam na górze, na klifie i za willami widziałem oczywiście nieco śmietnikowate miejsca. Nie jakieś straszne, ale z pewnością nie fotogeniczne. Nawet chciałem tam zrobić zdjęcie, no ale nie. Jakoś nie.

Jaki z tego morał, jeśli w ogóle jakiś?

Na pewno nie taki, że liczba miejsc ładnych i brzydkich stanowi jakąś wartość stałą i co się polepszy to się w zasadzie i popieprzy. To jest oczywista nieprawda. Wcale tak nie jest.

Morałem nie jest również przyjęcie, że to wszystko zależy od mojego nastawienia, nastroju, wewnętrznej atmosfery (z greckim akcentem w tym słowie koniecznie!!). Guzik prawda. Są po prostu miejsca piękne i są brzydkie.

Na dziś mam tylko jeden maleńki moralik (który zresztą, nie bez jakiejś racji, słownik komputerowy zmienia mi na „koralik”..) - widzę miejsca piękne i cieszę się nimi. Ba - jestem zachwycony. Ale nie jestem idiotą i wiem, że tam, gdzieś - są też miejsca brzydkie!

I wiecie co? Te piękne nic a nic na tym nie brzydną, nawet jest te brzydkie niekoniecznie pięknieją.

Takie tam tralfamadoriańskie poczucie czasu według Kurta Vonneguta jr. Każda chwila jak bursztyn.

Ot.

Tak, że jeśli ktoś z Was ma piękne widoki na przyszłość (a przecież Wszyscy macie - mamy!!) to tylko pogratulować i cieszyć się z Wami, a nie zastanawiać się co tam w Was, w nas…, brzydkiego. Nie dziś w każdym razie.



tagi: przyszłość  zakynthos  piękny widok 

lukasz-swiecicki
19 maja 2024 15:30
2     402    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Zdzislaw @lukasz-swiecicki
20 maja 2024 09:56

Nie żebym się czepiał lub sugerował jakieś dalsze z Zakintosu wycieczki. Ale mi Zakintos kojarzy się głównie z Odyseją (od niedawna, kiedyś z niczym się nie kojarzył) i pobliską Itaką, gdzie Penelopa, nie mogąc doczekać się powrotu Odysa, z trudem coraz większym zalotników próbowała wykiwać. Nic to, że Homer wszystko pokręcił, bo jego Itaka wcale nie jest najdalej na zachód wysuniętą wyspą archipelagu (jak sam napisał w Iliadzie, raczej jak skądś przepisał, nie wspominając już o tysiącznych innych szczegółach, też najwyraźniej przepisanych i niezgodnych z geografią, klimatem, obyczajem, ... z basenu Morza Śródziemnego). Najważniejsze, że Schliemann wyspę odwiedził i napisał, że wszystko się zgadza - dokładnie jak u Homera (te fragmenty Odysei najwyraźniej nie były znikąd przepisywane). Więc tym bardziej nie było po co wybierać się na tę Itakę. Ale - po lekturze Pańskiego tekstu - pomyślałem, że może warto wybrać się w te rejony o podobnej porze roku np. na 47-mą rocznicę naszego ślubu. Choć kawał maja już przeleciał i może ten Zakintos już nie jest taki pusty. Pożyjemy, zobaczymy!!

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @lukasz-swiecicki
20 maja 2024 10:33

41 rocznica ślubu.Gratulacje!... to piękny felieton o cudnych widokach i radości z życia. Z pewnością lepszy jak brylant ,którego trzeba pilnować,czy pożytecznego garnka,aby go nie przypalić.

I każda chwila jak bursztyn..... czyż można otrzymać jeszcze lepszy prezent?...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować