-

lukasz-swiecicki

Wstęp do książki, która juz za chwilę

Wstęp, który należy przeczytać lub też można tego nie robić.

 

Przez wiele lat pisałem raz do roku „Wstęp” do pisma „Lekospis psychiatry”. Lekospis był dodatkiem do efemerycznego pisemka „Nowinki psychiatryczne”. Był to niezwykle popularny, choć całkowicie niszowy, dodatek. Większość polskich psychiatrów używała tego pisemka jako bryku do pisania recept. Czasy były przedinternetowe.

Na pierwszej stronie był mój wstęp i było też moje zdjęcie (w kapeluszu z niedźwiedziem panda – z ZOO w San Diego). Cały mój wkład ograniczał się do tego wstępu. Wszyscy czytali wszystko, używali lekospisu na co dzień – z wyjątkiem wstępu…

Ten wstęp był tam do niczego niepotrzebny i wszyscy o tym wiedzieli. Pisałem go tylko dlatego, że prosił mnie o to przyjaciel – dr Tomek Jaroszewski, który był wyłącznym autorem całości. Czemu Tomek tak chciał – nie wiem, bo mi nie powiedział. W piśmie nie było żadnego zdjęcia Tomka i nie było jego wstępu, w ogóle nie było śladu Tomka...

W rezultacie – wszyscy myśleli, że to ja jestem autorem Lekospisu, bo widzieli mój wstęp, którego nikt, nigdy nie czytał. Im bardziej publicznie zaprzeczałem, jakobym był autorem tej niezwykle poczytnej pozycji – tym bardziej wszyscy ulegali przekonaniu – że właśnie nim jestem!!

Doszło wreszcie do tego, że zarzucono mi, że podszywam się pod autorstwo, choć właśnie się od niego odcinałem. Było to niezwykle zabawne.

Ten zupełnie niepotrzebny wstęp do mojego wstępu ma Was, drodzy Czytelnicy, przekonać, że wstępy są może do czegoś potrzebne, ale Bóg raczy wiedzieć do czego.

Mimo wszystko nie jestem w stanie się powtrzymać, bo mam wrażenie, że znowu powinienem coś wyjaśnić, nawet jeśli nikt nie bierze moich wyjaśnień poważnie..

Otóż tym razem tekst jest całkowicie mój. Tyle tylko, że właściwie to nie..

To znaczy ja napisałem wszystkie felietony, które są w tej książce. Pisałem je przez ostatnie dwa lata, a następnie publikowałem je na blogu „Silva rerum czyli czytane w autobusie”.

To już sobie wyjaśniliśmy – to są moje felietony. Problem polega na tym, że nie jestem w stanie zapanować nad ich kolejnością, a podejrzewam, że kolejność to konstrukcja. A jeśli ktoś stawia dom, to co jest ważniejsze: producent cegieł, czy autor projektu? Jak myślicie? Więc ja jestem producentem cegieł do tej książki.

Natomiast jeśli chodzi o projekt… Wydrukowanie felietonów w takiej kolejności, jak były publikowane wydawało mi się bez sensu – bo na ogół piszę bez żadnego planu, zmieniam tematy, style, zagadnienia. Czasem piszę zupełnie poważnie (z reguły tylko tak udaję), a czasem po prostu śmiesznie, choć możliwe, że jest to śmieszne przede wszystkim dla mnie samego. Postanowiłem to wszystko uporządkować.

Kiedy Wydawca przysłał mi tekst po korekcie, doszedłem do wniosku, że ktoś się z tą korektą wywrócił i te czcionki w kasztach drukarskich, czy jak oni to robią???, musiały się pomieszać, bo to jest wszystko bez sensu.

Napisałem więc do Wydawcy, że tam gdzie była Wnuczyliada powinna być Babcia, ale tam gdzie była Babcia powinna być Instrukcja zachowania nad wodą, a na jej miejsce należy umieścić tekst o drożdżówkach, a wtedy stworzy nam się odpowiednie miejsce na dwa felietony o depresji i jeden o elektrowstrząsach, a dzięki temu będzie więcej miejsca na Borysa…

Pan Wydawca, w przeciwieństwie do Was moi drodzy, wszystko zrozumiał i się zastosował. Wyszło jeszcze gorzej…

Więc puszczę to jak leci, bo co ja mam z tym zrobić? Życie w internecie nie wygląda tak, jak życie na kartach książki. Nic się z tym nie da zrobić.. Spróbujcie sobie to sami jakos uporządkować, tylko nie tnijcie kartek, bo książek nie wolno niszczyć. Możecie przecież robić zdjęcia telefonem, a potem sobie kłaść telefony obok siebie… Ostatecznie kiedy byłem mały nie odróżniałem telefonów od felietonów, a że w zasadzie niespecjalnie dorosłem – no to wszystko jasne.

Acha – to jest pierwsza część tej książki. Druga będzie całkiem inna – będzie więcej o Borysie i religii, tak jak tu jest o wnukach i medycynie. Pewnie napiszę do niej także osobny wstęp. Bo wstępologia to moja jest ideologia, jak napisałem kiedyś Tomkowi.

PS. Książki nie wydaje p. Gabriel, ale kiedyś powiedział, że będzie ją sprzedawał, więc pewnie trzeba będzie go pytać.

 

 



tagi: książka  wnuczyliada  wstęp 

lukasz-swiecicki
5 listopada 2022 10:08
3     770    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @lukasz-swiecicki
5 listopada 2022 10:48

To jak z biurkiem, jeśli da się odnaleźć wszystko co człowiekowi niezbędne to to nie jest bałagan.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @lukasz-swiecicki
5 listopada 2022 10:55

Jasne, że będę sprzedawał, tylko od kogo mam ją kupić? 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @gabriel-maciejewski 5 listopada 2022 10:55
5 listopada 2022 21:33

Wydawnictwo Miles. Jeszcze nie wydrukowana. Będzie w dwóch tomach.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować