-

lukasz-swiecicki

Wracając z Jerozolimy

Wracając z Jerozolimy

 

Nieczęsto teraz gdzieś wyjeżdżam, bo nie widzę powodu, żeby tak robić. A właściwie widzę, tylko tak mało tego powodu widzę, że musi mi się nazbierać. To tak mi się ostatnio nazbierało, że w ciągu dwóch tygodni do Amsterdamu, a później do Jerozolimy.

No i wreszcie trzecia pielgrzymka – do siebie. Do domu.

Bo to i dom się zmienia, kiedy nas w nim nie ma, choćby nawet przez kilka dni. Pies się zmienia, dom się zmienia, może po prostu zmienia się ten człowiek, który to wszystko porównuje, ocenia. To znaczy ja, bo co do innych ludzi, to nie wiem zupełnie.

Bardzo jest inny tamten Świat od tego, który mam tutaj. Tak się wydaje.

Tamten Świat jest w dużym stopniu nieukończony. W najlepszym wypadku są tam miejsce puste, jakby przygotowane wstępnie, żeby je zająć, ale potem nigdy nie zajęte i puste przez cały czas. Inne miejsce są nawet nieprzygotowane. W ogóle nie nadają się do zamieszkania. I te są zwykle zamieszkane. Albo przynajmniej tak się wydaje…

Duża ilość wolnych miejsc jest zajęta przez śmieci. Bardzo różne. Przedmioty codzienne, częste śmieci typu plastikowej butelki, papierów, paczek po papierosach i tym podobnych. Ale też nieoczekiwane typu kawałki mebli, fragmenty czegoś – ale nie wiadomo czego, popsute samochody..

To prawda, że nie przyjechało się tu, ja nie przyjeżdżam tu, żeby te śmieci oceniać. Zbierać, fotografować czy robić z nimi cokolwiek. Właściwie nie powinienem zwracać na nie uwagi, bo mi tej uwagi zabraknie na „poważne” rzeczy. Tyle tylko, że zwracam uwagę.

Nie specjalnie, nie jakoś tak jak na coś towarzyszącego, ale jednak będącego obok, tych wszystkich rzeczy a raczej chyba spraw czy wydarzeń, które przyjechałem to zauważyć, dostrzec, docenić.

Jeszcze do tego świadomość, że osoba, która idzie ze mną, w jakiś sposób za rękę, bo jestem jej przewodnikiem, no więc ta osoba nie widzi tego. Zasadniczo nie widzi śmieci.

Bo ja jej opowiadam co widzę, ale nie opowiadam o śmieciach. Nawet przez myśl mi nie przeszło. Nie z powodu jakiejś tajemnicy, nie z powodu chęci do przeistoczenia tego, w coś innego. Nie.

Po prostu to się jakoś nie składa. Nie mówi się o tym. Więc te osoby, które z nami są, w jakiś sposób nie wiedzą gdzie są, w czym są, co jest dookoła. W jakiś sposób nie wiedzą tego, choć pewnie się trochę domyślają…

Nie wiem czy te śmieci o czymś szczególnym świadczą. Może są po prostu dowodem na to, że tu jest niższy dochód na głowę mieszkańca? Choć chyba nie do końca, bo to jest państwo Izrael, które nie ma specjalnych problemów z finansami..

No dobrze, czasem mieszkam w Autonomii Palestyńskiej, która jest pewnie trochę słabsza ekonomicznie, ale tak czy owak, tej różnicy pod względem śmieci nie widać zupełnie. Nie widać też różnicy między tym, co jest obecnie, a tym, co widziałem siedem lat temu, podczas poprzedniej pielgrzymki. Tam gdzie były ściany w remoncie obecnie są najczęściej całe ściany, ale co z tego? Tam gdzie były całe – teraz są w remoncie.. Dokładnie tyle samo co siedem lat temu.

A czy również dokładnie tyle samo co na przykład dwa tysiące lat temu? Tego nie wiem. I nie potrafię zgadnąć. Mogę się jednak domyślać, że w jakiś sposób tak. Że tu były śmieci zawsze, kiedy tylko pojawili się ludzie, którzy byli w stanie naśmiecić.

Czyli On tu był razem z tymi śmieciami. Nie, wcale Mu to w moich oczach niczego nie odejmuje. Może już raczej dodaje. Ale tak czy owak dziwnie jest myśleć, że On przechodził też przez to. Choć na ten temat nie mówił nic. Ale to nie jest dowód, bo nie mówił też o wielu innych sprawach, które w oczywisty sposób były. Były wtedy, są teraz. Nie miały znaczenia i wtedy i teraz. Nie miały takiego znaczenia, żeby aż o nich mówić.

Właściwie to dotyczy wszystkich spraw politycznych. Wspominał o nich tylko wyraźnie zapytany i wspominał z jakimś takim lekkim zniecierpliwieniem. Że owszem, jakieś tam są, ale to przecież nie ma nic do rzeczy.

Bardzo słuszny wydaje mi się mój wybór książki na wyjazd. Po odrzuceniu wszystkich możliwych przewodników. Po odrzuceniu. Został mi „Mistrz i Małgorzata”.

Książka w której są śmieci. I jest On. Osobno. Nie taki, jak „powinien” być. Ale w sumie przecież właśnie taki. Więcej w nim ludzkiego pierwiastka niż byśmy chcieli (??). Więcej, bo chyba tak z równo pół, a my myślimy, że wystarczy góra pięć procent. A reszta Boga. Ale pewnie przecież tak było, że pół i to lekko licząc. Bo tę ludzką część przecież widzimy o tyle lepiej… Chcielibyśmy, żeby jej było mniej.

Gdzieś tak czekając na wejście do Grobu, gdzieś tam w okolicy w każdym razie, zamilkłem. Coś mi się takiego zrobiło, że… No cóż. Po prostu zamilkłem. Ale to może i z powodu odwodnienia. Duszno też było. Więc i dlatego może.

Drugi dzień po powrocie. Borys nas przywitał jakiś taki zmieszany, nieswój… Zresztą może mi się tylko tak wydaje. Może wszystko jest takie samo jak było, takie samo jak zostawiłem tu kilka dni temu.

Tylko jakoś nie bardzo mogę mówić o tym i o innych sprawach. Tak więc tyle o tym. Już.



tagi: jerozolima  chrystus  śmieci 

lukasz-swiecicki
31 maja 2023 14:51
3     747    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maginiu @lukasz-swiecicki
31 maja 2023 15:43

Taka podróż to przesiadka do pojazdu, który rozciąga czas na dwa tysiąclecia. A powrót - to kolejna przesiadka. 

Obydwie przesiadki bardzo trudne...

zaloguj się by móc komentować

ArGut @lukasz-swiecicki
31 maja 2023 17:15

A jakie to odczucie patrzyć na gaje oliwne, które mogły Go widzieć, jak po nich chodził. 

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować