-

lukasz-swiecicki

Wizyta w Centrum Nauki Kopernika czyli życzenia na rok 2024

Wizyta w Centrum Nauki Kopernik czyli życzenia na rok 2024

 

Nagle, bo zwykle to się dzieje nagle, nierzadko po Świętach Bożego Narodzenia, które nigdy nie są nagłe, a wręcz przeciwnie - tak długo oczekiwane i obmyślane, że potem aż trudno uwierzyć, że takie krótkie, okazało się, że tak jakby mamy już koniec roku….

Chcę przez to powiedzieć, że mamy do czynienia z dwoma procesami następującymi bezpośrednio po sobie - najpierw jest Boże Narodzenie, którego wszyscy się spodziewają od dawna, a potem Nowy Rok, który jest całkowitym zaskoczeniem. Może zresztą wcale tak nie macie. Nie próbuję powiedzieć żadnej prawdy ogólnej. A zwłaszcza objawionej.. Ja tak mam i tyle.

Wiążą się z tym Nowym Rokiem bardzo różne problemy i zadania. Na przykład dzwoni do mnie pani od ubezpieczeń i jak co roku naciąga mnie na jakieś totalne bzdury, za które muszę zapłacić prawdziwe pieniądze, ale których (tych bzdur) na oczy nigdy nie zobaczę…

Kończy mi się certyfikat do P1 i za żadną cholerę, no za cholerę, nie będę mógł we wtorek napisać jakiejkolwiek recepty.

No chyba, że pan Adam, zaprzyjaźniony informatyk, odbierze jednak telefon, z Izby Lekarskiej odeślą zgodę, sam na wiem na co, i zdarzą się różne inne zbiegi, w tym okoliczności, no to wtedy będę mógł. To znaczy napisać receptę. (Wydarzyły się i mogę lub raczej będę mógł…).

Mnóstwo innych rzeczy i spraw wiąże się z końcem roku, ale jedną z nich jest także bliskie zagrożenie utrata ważności biletów do Centrum Nauki Kopernik.

Dostałem te bilety (chyba z siedem!) od kochanej pani Uli gdzieś tak w czerwcu… No i jak to w czerwcu pomyślałem, że do końca roku to my jeszcze mamy… No z milion lat… Po prostu. Tak zwykle myślę w czerwcu. Dzień, jeden dzień, trwa bez końca! A jakby tych dni było więcej? A przecież jest więcej!! No to wówczas, jak to mówi moja wnuczka Jańcia „bez końca, bez końca”. I tak to wówczas wygląda…

A dziś jest 29 grudnia!!! Dzień wcale nie trwa, a bilety zaraz staną się nieważne. Trzeba działać!

Zbieramy ekipę. Dostępni są Tosiek, Bronson, Jańcia i Anita. No i ja też jestem dostępny. Do wozu i do Centrum!

Oczywiście (??) okazuje się, że koniec roku jest nie tylko u nas!! Ludzie to szaleńcy… Mogli przyjść w czerwcu, ale nie! Czekali sobie do grudnia… No dobra, nie poddajemy się.

Wbijamy jakoś do środka. Przy wejściu animator - pan Janusz. Na wózku, z bezwładną jedną ręką, ale z wyraźną radością w sercu.

— Musicie państwo jak najszybciej na górę! Bo tam jeszcze jest luźno. I od razu do Teatru Dużych Napięć - koniecznie tam!!

Dziękujemy wzruszeni jego przejęciem. Już, już idziemy na górę - ale tu (na dole) jeszcze tyle ciekawych rzeczy! Elektrybałt (o którym przecież czytaliśmy kiedyś w Krakowie, na ulicy św. Gertrudy!) układa dla nas limeryk, wielka bańka rozciąga się między sznurkami, a jeszcze autonomiczny mercedes, a jeszcze cały Bzyyy do którego wędruje zaraz Jańcia… Kurczaki… Jak tu dojść na te górę..

Wreszcie dochodzimy, ale zamiast skręcić do Teatru - idziemy prosto do Majsterni. Prosto, tyle że krzywo, bo po drodze jest mnóstwo strasznie ciekawych rzeczy. Choćby taki punkt Curie - w temperaturze ponad 300 stopni nikiel przestaje być ferromagnetykiem! Podgrzane wahadło zaczyna się znowu bujać! Co za historia.

Albo taka cykloida, czyli krzywa jaką zakreśla punkt leżący na obwodzie koła , które toczy się bez poślizgu po prostej! Nie brzmi ciekawie?? Ale w doświadczeniu w Centrum to jest super ciekawe!

W końcu jednak dotarliśmy do Majsterni i wybraliśmy zestaw „Dmuchawa”. Bo Bronson tak radził, a on, jak wiadomo, zna się na takich rzeczach. Okazało się, że to jest taki zestaw z mnóstwem różnych śmieci i trzeba z tego skonstruować pojazd taki, żeby latał w dmuchawie znajdującej się w rogu sali. Najpierw staraliśmy się zrobić jakiś taki w miarę ładny. No w każdym razie żeby miał ręce i nogi, bo ładny to czasem zbyt dużo powiedziane. Okazało się, że ładne nie latają. W każdym razie niewystarczająco. Przeszliśmy do takich z dużą powierzchnią i małą wagą. Latały, ale rozpadały się w powietrzu. Robiliśmy je zbyt mało solidnie. W ostatnim etapie doszliśmy do solidnych (a więc też w miarę ładnych!) I z dużą powierzchnią. Latały i nie rozpadały się. O to chodzi w tym doświadczeniu.

Potem byliśmy jeszcze tu i ówdzie (raczej ówdzie). Nawiedziliśmy także sklepik muzealny. Ale to jest temat na całkiem inne opowiadanie.

Co to wszystko ma wspólnego z życzeniami?? No to są właśnie życzenia w przypowieściach.

Znanym specjalistą od przypowieści był Jezus Chrystus.

Czytam właśnie książkę ks. Draguły. Książka ma lekko licząc 250 stron (nie sprawdzałem, ale tak sądzę). Jest to pobieżne omówienie jednej jedynej przypowieści. Co prawda takiej trudniejszej - o synu marnotrawnym. To dobra książka. Polecam. Jednak nie dowiecie się z niej jak tam naprawdę z tym synem było…. Może było tak, a może i tak. Ci mówią tak, a ci zupełnie inaczej. Ksiądz Draguła ma też swoje zdanie, ale kulturalnie nam go nie narzuca. Przypowieści…

Nieznanym (przynajmniej powszechnie) specjalistą od przypowieści był mój pierwszy ordynator czyli dr Kalinowski. Doktor nie odpowiadał na pytania tylko opowiadał historię. Wnioski należało wyciągnąć samodzielnie. Jak w Majsterni. Ładne nie latały. Brzydkie się rozpadały.

Czyli tak:

Życzę Wam, żebyście dobrze porządkowali swój czas. Żebyście pamiętali, że zaraz po Bożym Narodzeniu jest Nowy Rok, a nowy rok oznacza, że skończy się stary. Naprawdę - przygotujcie się na to we właściwym czasie.

Życzę Wam, żebyście słuchali pana Janusza i szli na górę, póki jeszcze nie ma tam ludzi. A jak nie pójdziecie - to po prostu nie miejcie do nikogo pretensji! Weźcie to na klatę.

Życzę, żebyście bawili się dobrze w tej przestrzeni, którą uda się Wam jednak zająć.

No i pamiętajcie, że wiele Ładnych rzeczy nie lata. To może mieć znaczenie.

Albo i nie. Ostatecznie to tylko przypowieści…

Ale poza tym są jeszcze wnuki i wnuczki. W tym wypadku Jańcia, Bronson i Tosiek. To jest zupełnie inna sprawa. Poza skalą, poza przypowieściami. Trzeba żyć z ludźmi. No, ale o tym pewnie kiedy indziej.



tagi: życzenia  2024  centrum nauki kopernik 

lukasz-swiecicki
30 grudnia 2023 17:24
4     514    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @lukasz-swiecicki
30 grudnia 2023 23:01

Bylem w  Centrum dosyć dawno, chyba z 10 la temu. Wówczas przypominało "wesołe miasteczko" albo plac zabaw z zepsutymi zabawkami (sporo eksponatów nie działało). Miejsce, gdzie dzieci mogły się całkiem bezmyślnie wyszaleć. Taki model popularyzacji nauki wydawał mi się absurdalny. Nie wiem jak to teraz wygląda.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
31 grudnia 2023 00:01

Taniej było zachować tory kolejowe do E'Powiśle.

 

Już od dawna jest szybciej na piechotę. Rowery ? Za drogie !

 

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @chlor 30 grudnia 2023 23:01
31 grudnia 2023 17:32

Znacznie lepiej! Działa i jest naukowe.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
31 grudnia 2023 22:03

Póki co gorszy wygania złego.

Kiedyś były t.zw. ołówki automatyczne. 

Były rozkręcane. Obsadka pozwalała na utrzymanie piłki ping-pongowej w strumieniu powietrza prawie w poziomie.

 

Teraz to są elektroniczne gadżety do pomiaru wydajności oddechowej płuc.

W tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym ósmym roku poddano mnie takiemu badaniu. Proszę dmuchnąć. Dmuchnąłęm. Cylinder spadł na podłogę.

 

P.S.

Teraz dodają, proszę dmuchać równo ?

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować