-

lukasz-swiecicki

Trudne pytania pacjentów

Trudne pytania pacjentów

To fragmenty książeczki, którą kiedyś napisałem i zapewne gdzieś wydałem..

Na temat depresji napisano i opublikowano bardzo wiele książek. Część z nich to klasyczne podręczniki akademickie, napisane z myślą o studentach medycyny i lekarzach. Mogą je oczywiście czytać także pacjenci i z pewnością często tak się dzieje (choćby dlatego, że część studentów medycyny i niemała część lekarzy także cierpi na depresję), ale zwykle nie są z takiej lektury specjalnie zadowoleni, ponieważ podręczniki są napisane trudnym do zrozumienia żargonem medycznym, zawierają wiele niepotrzebnych szczegółów oraz opisują rzeczy, o których pacjenci woleliby pewnie nie wiedzieć.

Nie bez powodu mówi się, że jeśli ktoś ma ochotę na pasztet, to nie powinien patrzeć jak się go przyrządza (choć właściwie Huxleyowi chodziło tu o historię, pasztet był niejako punktem odniesienia). Nie mam wcale na myśli tego, że lekarze mogliby coś przed pacjentami ukrywać, raczej wręcz przeciwnie – zachodzi niebezpieczeństwo, że pacjenci przeceniają wiedzę i możliwości lekarzy i może lepiej, żeby nie wiedzieli jak bardzo (niekiedy).

Poza tym podręczniki nie mówią o prawdziwym życiu, ponieważ jednym z ich zadań jest porządkowanie zjawisk, a w realnym świecie zjawiska nie są uporządkowane. Z tych i kilku innych względów nie polecam czytania podręczników osobom, które nie chcą się zawodowo zajmować psychiatrią.

Zadaniem kolejnej grupy książek dotyczących depresji jest pocieszanie. Dowiemy się z nich, że nie jesteśmy sami, że nasza depresja przeminie, że pozytywne myślenie pomaga zwalczać wszelkie przeciwności itd. Pomysł jest słuszny – ponieważ chorzy na depresję są smutni (wcale nie wszyscy, ale o tym napiszę później), więc trzeba ich pocieszać. Na mnie takie pocieszanie nie działa, ale jeśli na kogoś działa to bardzo dobrze i powinien takie książki czytać. Ta książka nie należy do tej grupy.

Jeszcze inna grupa książek to relacje chorych na depresję dotyczące ich przeżyć związanych z chorobą. Są to często książki bardzo poruszające, choć czasem przeżycia są na tyle indywidualne, że trudno z nich wyciągnąć jakieś bardziej ogólne wnioski lub utożsamić się z nimi. Z oczywistych względów ta książka nie należy do tej grupy – autor nie chorował na depresję, choć oczywiście nie można wykluczyć, że to się kiedyś zmieni.

Ostatnia grupa, mam wrażenie, że najmniej liczna, to książki pisane przez klinicystów, którzy spotkali w swoim życiu zawodowym tysiące chorych na depresję, bardzo starali się ich zrozumieć i teraz próbują to swoje zrozumienie przekazać innym chorym. Wydaje mi się, że wartość takich książek polega na tym, iż łączą one w sobie zawodowy i osobisty punkt widzenia. Są „medyczne”, ale „medyczność” jest przepuszczona przez konkretną, prawdziwą osobę. Bardzo chciałbym, żeby to była taka książka, bo widzę w tym sens i wartość, choć równocześnie zdaję sobie sprawę, że taką książkę trudno jest napisać. Celem tej książki nie jest pocieszanie jako takie, tylko przybliżenie do zrozumienia.

Zrozumienie nie zawsze pociesza, czasem nawet przeciwnie, jak napisał Kohelet „im więcej wiedzy tym więcej cierpienia”, jednak moim zdaniem lepiej wiedzieć. Jeśli ktoś uważa, że dla niego lepiej jest nie wiedzieć – to niech raczej nie czyta. Inne osoby zapraszam.

Zastrzegam, że to o czym piszę wiem głównie od wielu osób chorych. Staram się na to nakładać swoją wiedzę medyczną, ale to co mówią moi pacjenci ma pierwszeństwo. Jeśli mówią coś, czego nie znajduję w książkach – tym gorzej dla książek.

Czym jest depresja?

Pewnie lepiej przyznać to od razu. Nie wiem czym jest depresja jako taka. To znaczy nie wiem co to jest „czysta depresja”. Raz zdarzyło mi się, że pacjent powiedział mi, że ma „czystą depresję” (raz na 30 lat pracy). Bardzo chciałem, żeby mi to wyjaśnił, ale zupełnie nie umiał. Być może otarłem się o tajemnicę, ale wyszedłem z pustymi rękami. Znam wiele objawów depresji, ale po ich odrzuceniu nie zostaje mi nic, co mógłbym nazwać „czystą depresją”. Zakładam więc, że depresja to suma tych objawów. Mogę nie mieć racji, mam nawet przeczucie, że chyba jej nie mam, ale nie znajduję obecnie innego rozwiązania.

Czy depresja to smutek? Jak to jest z reakcją żałoby?

Depresja jest powszechnie kojarzona ze smutkiem, dlatego warto od razu zdecydowanie powiedzieć – depresja nie jest smutkiem.

 

Oczywiście nie chcę przez to w żadnym wypadku powiedzieć, że depresja to radość – ludzie chorujący na depresję są często smutni. Dość często również nie odczuwają wcale głębokiego smutku, tylko raczej głęboką pustkę i obojętność – moim zdaniem te odczucia są dla depresji bardziej typowe niż sam smutek. Chodzi mi jednak przede wszystkim o to, że depresji nie można utożsamiać ze smutkiem. Człowiek, który złamie sobie nogę jest zazwyczaj z tego powodu smutny, nawet jeśli noga już nie boli, to fakt jej niesprawności pociąga za sobą przykre ograniczenia w życiu. Przypomina mi się jedna z osób z mojej rodziny, która po poważnym złamaniu nogi, słysząc o tym, że nie będzie mogła się poruszać przez co najmniej 2 miesiące, powiedziała „nie chcę tak żyć”. Czy w związku z tym komuś przyszłoby do głowy powiedzieć „złamanie nogi to smutek”? To wcale nie jest wydumany przykład. Większość chorób i niesprawności przebiega w towarzystwie smutku, to zupełnie oczywiste, jednak tylko w przypadku depresji tak często myli się objaw z chorobą.

Dlaczego to ważne, żeby nie utożsamiać depresji ze smutkiem – mylenie depresji ze smutkiem znacznie utrudnia rozpoznanie choroby. Jeśli uznamy, że depresja to smutek, to będziemy wymagali występowania tego objawu u wszystkich chorych. Tymczasem u wielu osób chorych na depresję smutek albo nie występuje, albo nie jest bardzo widoczny. Trzeba także pamiętać, że wiele osób odczuwających smutek nie chce się do tego przyznać i smutku nie przejawia. Żeby zobaczyć depresję trzeba patrzeć w inną stronę – nie w stronę smutku.

 

Jak się ma depresja do reakcji żałoby?

To są po prostu dwa różne zjawiska. Pamiętam, że kiedyś jako młody lekarz podczas dyżuru otrzymałem przez telefon wezwanie do matki, która „ma depresję, bo przed chwilą zmarło jej dziecko”. To nonsens. Osoba, do której mnie wezwano była bardzo smutna, przeżywała żałobę, ale wcale nie miała depresji! To bardzo ważne, żeby nie traktować uzasadnionych, choć bardzo przykrych, reakcji emocjonalnych jako choroby.

Dlaczego? Dlatego, że choroby się leczy, a stany emocjonalne się przeżywa. Świat w którym ludziom nie wolno byłoby odczuwać smutku, w którym każdy niemiły stan byłby natychmiast usuwany przez profesjonalną ekipę byłby koszmarem z dystopii z literatury fantasy. Bez żadnej przesady – nie wyobrażam sobie życia w takim świecie. Tymczasem są różne sygnały świadczące o tym, że właśnie taki świat próbujemy sobie stworzyć – świat pozbawiony uzasadnionego cierpienia. Po to, żeby zawsze było wesoło - płasko, głupio, bezdusznie i wesoło. Tymczasem nie ma prawdziwego świata bez cierpienia i bez żałoby.

Reakcja żałoby jest normalnym stanem emocjonalnym, a nie chorobą i to głównie różni ją od depresji. Oczywiście powstaje pytanie jak długo może trwać żałoba, od którego momentu staje się już raczej czymś chorym. Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jest to oczywiście sprawa indywidualna. Przyjmuje się okres jednego roku, ale to oczywiście czas zupełnie orientacyjny.



tagi: depresja  pytania pacjentów 

lukasz-swiecicki
11 lutego 2022 14:17
12     989    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


Berdychowski @lukasz-swiecicki
11 lutego 2022 18:25

Jeżeli ktoś widzi świat takim, jakim on faktycznie jest, to musi popaść w depresję, chyba że ma naturę polityka. Wtedy przeturla się po głowach innych i postawią mu pomnik.

zaloguj się by móc komentować

Berdychowski @lukasz-swiecicki
11 lutego 2022 18:32

Zdrowie psychiczne = dobrze działająca, naoliwiona maszyna. 

zaloguj się by móc komentować

Berdychowski @lukasz-swiecicki
11 lutego 2022 18:35

Gdy zadajesz niewygodne pytania twoje zdrowie psychiczne jest już rozchwiane. Posuń się dalej a skończysz u czubków.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Berdychowski 11 lutego 2022 18:25
11 lutego 2022 18:48

Również do tego doszedłem po 35 latach w szpitalu psychiatrycznym, a nawet trochę szybciej. Może już po 20.

zaloguj się by móc komentować

chlor @lukasz-swiecicki
11 lutego 2022 19:51

Czy psychiatrzy zajmują się ludźmi którzy żyją w stanie rozpaczy po stracie osoby bliskiej, skoro żałoba to nie choroba? Taki stan może trwać latami. Lubiany aktor Włodzimierz Boruński wspominał kiedyś w wywiadzie, że jego żona nie żyje od 7 lat, a on czuje się tak, jakby to stało się wczoraj. To chyba podobne do stanu ludzi doświadczających straszliwych przeżyć, np wojennych. Chyba trzeba ich jakoś ratować, ale czym? Halucynogeny, niektóre pochodne amfetaminy (te nie neurotoksyczne)?

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @chlor 11 lutego 2022 19:51
11 lutego 2022 20:05

wówczas najczęściej stosowany  lek to minimum flaszka dziennie.

zaloguj się by móc komentować

chlor @stanislaw-orda 11 lutego 2022 20:05
11 lutego 2022 20:39

Ciekaw jestem czy medycyna zaleca jakiś bezpieczny odpowiednik.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @chlor 11 lutego 2022 19:51
11 lutego 2022 21:23

Zajmują, ale to głównie kwestia dobrej, intensywnej psychoterapii w takcih sytuacjach. Raczej nie leków. Flaszki pomagają dość specyficznie i niekoniecznie o to chodzi.

zaloguj się by móc komentować

tadman @lukasz-swiecicki
11 lutego 2022 23:30

Mnie depresja kojarzy się z widzeniem braku sensu w wielu podstawowych działaniach związanych z egzystencją danego delikwenta i poddanie się takiemu oglądowi otoczenia.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki 11 lutego 2022 18:48
12 lutego 2022 09:04

To w ogóle dosyć niezła ogólna charakterystyka depresji: utrata naturalnych prawidłowych mechanizmów pozwalających nie widzieć świata takim, jakim naprawdę jest ;) 

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować