-

lukasz-swiecicki

To co się nam śni albo nawet i nie śni

Co tam się komu śni albo nawet i nie śni

 

Czytałem kiedyś poważny naukowy artykuł, ale gdzie to było (w znaczeniu – w jakim piśmie?) i kiedy – zabijcie mnie, nie powiem, praca była o tym, że zasadniczo ludzie mają sny kolorowe. To znaczy śni się im kolorystycznie w skali jeden do jednego ze światem rzeczywistym, a może i bardziej kolorowo.

Jedynym wyjątkiem jeśli chodzi o kolor snu mieliby być ludzie, w tym wypadku byli to Chińczycy, którzy mieli biało-czarne telewizory. To musiało być bardzo dawno temu, bo obecnie Chińczycy mają super telewizory, no ale kiedyś tam mieli głównie biało-czarne. No i tym właścicielom biało-czarnych śniły się sny również biało-czarne…

Jaki był z tego morał (jedna z moich córek jako małe dziecko zawsze myliła „morał” z „dialogiem” i w takich sytuacja mawiała zwykle – „No dobra, a jaki z tego dialog??”) czy nawet dialog – nie mam pojęcia, pewnie nie skupiłem się na aspektach artykułu ważnych dla jego autorów, bo myślałem o tym, które są ważne dla mnie. Tak mam. Żona mi mówiła, więc to zapewne prawda..

Jaki by jednak nie był morał z punktu widzenia autorów, dla mnie był taki, że nie zawsze jest znowu tak łatwo powiedzieć jaki jest kierunek przepływów skutkowo-przyczynowych i rzeczy pozornie pierwotne wcale takimi być nie muszą czyli do końca nie bardzo wiadomo co z czego wynika. W psychiatrii to się bardzo nawet sprawdza.

A wszystkie te myśli przeleciały mi przez głowę podczas czytania Drugiej Księgi Królewskiej, czyli kolejnej części Biblii, do której właśnie doszedłem.

W kościele tego nie czytają, więc wiele osób nie bardzo wie o co z tą księgą chodzi. Streszczę więc tendencyjnie i karykaturalnie, ale tak księga jest mocno odjechana i nie trzeba się bardzo starać, żeby z niej zrobić… no co najmniej ekscentryczną historię..

Niektóre fragmenty Starego Testamentu, które nie są czytane podczas mszy, powinny się, moim zdaniem, tam znaleźć. Ale chyba akurat Druga Księga Kapłańska do nich nie należy.

To bardzo długa lista królów Judy i królów Izraela (bo to były dwa osobne królestwa, o czym nie zawsze pamiętamy), którzy panowali po śmierci Dawida i Salomona.

No i w każdym rozdziale jest w zasadzie to samo. Albo nie spełniali nakazów Pana, służyli innym bogom, nie prowadzili takiego życia jakie powinni, a nawet, co pewien czas, składali swoich własnych synów w ofierze (pewnie Baalowi, bo zdaje się, że on w tym gustował), albo wręcz przeciwnie spełniali te nakazy. Nie służyli bóstwom, a robili „to co podobało się Panu”.

Co prawda tu mamy pewną gradację. Podczas gdy ci niedobrzy byli zwykle niedobrzy na całego, to znaczy dopuszczali się wszystkiego co jest złe w oczach Pana (choć, trzeba przyznać, o zabijaniu własnych dzieci w ofierze mowa jest raczej rzadko), to ci dobrzy byli różnie dobrzy.

Niektórzy spełniali wszystko, co nakazał Pan – a więc burzyli miejsca kultu innych bogów (bo o to przede wszystkim szło), a inni raczej byli na zasadzie Panu Bogu świeczkę – to znaczy jak najbardziej Świątynia i tak dalej, ale poza Świątynią jak tam były jakieś inne miejsca dla innych bogów, to znowu za bardzo ludziom nie przeszkadzali, bo co się będą z głupimi kłócić. Czyli tak jak większość ludzi-marchewek (patrz poprzednie felietony o cebulkach i marchewkach).

Po zastanowieniu można jednak w tym całym galimatiasie dostrzec jakieś prawidłowości.

Przede wszystkim dobrych było znacznie mniej niż złych. Nie liczyłem, ale z pewnością co najmniej jak pięć do jednego. A lista jest naprawdę długa! Czyli jest to bardzo życiowa historia, w takich politycznych sprawach to zwykle dobrych władców nie ma aż tak wielu, za to złych to raczej nie brakuje.

Po drugie – chociaż Pan miał tym złym bardzo za złe i wielokrotnie mówił, że to już naprawdę przesada i że teraz wszystkich wygubi, to jednak w osobistej perspektywie tych władców tak jakby nic się nie działo. Każdy rozdział zawiera bardzo szczegółową informację przez ile lat każdy z tych władców rządził. I różnice są bardzo duże – tak mniej więcej od roku do 55 lat, a może i więcej. No i wcale tak nie było, że źli rządzili króciutko, a dobrzy długo. Ale i odwrotnie nie było. Znowu – nie liczyłem, ale wydaje mi się, że nie ma żadnej wyraźnej prawidłowości.

Jeśli się zastanowić nad tym, że Pan jest poza czasem i nie jest tym czasem w żaden sposób ograniczony, to właściwie nie ma się co dziwić. Bo liczba lat u władzy po prostu nie jest żadnym kryterium. Ani to prezent, ani kara. To jest po prostu obojętne. Ale tak po ludzku, to na pierwszy rzut oka dziwi. Mnie zdziwiło.

A ostatnia rzecz, o której pomyślałem (i może o niej myślałem najbardziej), że dobrzy władcy bywali (regularnie, bo jakby inaczej) dziećmi i wnukami złych, a bardzo źli bywali dziećmi i wnukami bardzo dobrych. Tak jakby niczego po sobie nie dziedziczyli (sensie genetyki, a nie korony), ale też jakby nie byli w stanie wychować jedni drugich – źli nie wychowywali do zła, ale i dobrzy nie przygotowywali do dobra. Szczerze mówiąc (a wynika to z prostej arytmetyki) znacznie częściej byli źli po złych niż dobrzy po dobrych.

Co to znaczy? Nie wiem. Pojęcia nie mam. Zauważyłem to jedynie i pomyślałem (też jako dziadek i głowa rodziny), że pewnie się tym dobrym, ale i tym złym NIE ŚNIŁO nawet, że tak będzie wyglądała sytuacja.

Czyli to jest tak jak z chińskimi telewizorami. To co nam się śni (mam na myśli to co się marzy, a niekoniecznie to, co pojawia się we śnie, choć to często bywa to samo), to jedynie odzwierciedlenie różnych pobocznych czynników, a to, co naprawdę będzie to chyba zupełnie inna sprawa.

Czy to jest jakieś odkrycie? Chyba żadne, może to dla wszystkich oczywiste, ale ja się zdziwiłem, kiedy moja myśl doszła do tego punktu. Uświadomiłem sobie, że to przecież jest wyraźnie napisane w Ewangelii świętego Jana o tych:

„którzy ani z krwi,

ani z żądzy ciała,

ani z woli męża,

ale z Boga się narodzili”

J1.13.

Czy w tym wyliczeniu nie jest wymieniona genetyka (krew) i pedagogika (wola męża)? A my wewnętrznie nie z tego właśnie, tylko z Boga. A to nam się nawet nie śni na biało-czarno. Chyba powinno czy jak?



tagi: biblia  sny  relacja z bogiem 

lukasz-swiecicki
5 lutego 2023 19:06
10     1012    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @lukasz-swiecicki
5 lutego 2023 22:39

To jest ciekawe: sen a kolor (biel i czerń to też kolory ? ).

 

Wiem, że dziś o logice.

To chyba jest tak, jak w tych kolorowankach studni czasu ?

 

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
6 lutego 2023 09:41

Też mieliśmy czarno-biały telewizor, a ja sny miałem kolorowe. Do dzisiaj.

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
6 lutego 2023 09:54

Ale też pytanie, w związku ze snanami: co Pan sądzi o tym https://www.youtube.com/watch?v=JdNj7z0Pby4 ?

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @lukasz-swiecicki
6 lutego 2023 10:01

Ciekawe i inspirujące rozważania. 

Chciałem coś o polityce i jej ponadczasowych prawidłach napisać, ale w sumie lepiej wymyślę co  mogę fajnego z moimi dziećmi porobić jak wrócą od dziadków. No bo cóż innego sensownego pozostało?

Plus.

zaloguj się by móc komentować


zenekkw @lukasz-swiecicki
6 lutego 2023 12:21

Śni się la­som-las,
Śnią się desz­cze,
Ja­wią się raz w raz
Zni­kłe Maje.

I mi­ja­ją znów,
I raz jesz­cze...
A ja wła­snych snów
Nie po­zna­ję.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki
7 lutego 2023 06:50

Tak się zastanawiam, że chyba też nie śnię w kolorach. W ogóle nie śnię obrazami, mam wrażenie. Skutki nadmiaru czytania w dzieciństwie, jak sądzę, podobnie jak wada wzroku.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @lukasz-swiecicki
7 lutego 2023 09:58

W księdze Izajasz, jest taki fragment:
" Pan Zastępów przygotuje
dla wszystkich ludów na tej górze
ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win,
z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. "

Tak jakby autor pisząc słowo - "tłusty", "wyborny" stwierdził, że to jest za mało i musi się poprawić na "najpożywniejszy", "najwyborniejszy".
To tak właśnie jest, nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić(wyśnić) tego jak piękne jest życie po nawróceniu, przeżywane w komunii z Panem Bogiem, w pełnieniu Jego Woli, kiedy jeszcze na tę drogę nie weszliśmy, nawet jakbyśmy chcieli sobie to wyobrazić, to ono zawsze będzie piękniejsze niż najlepsze wyobrażenia. Takie właśnie doświadczenie mieli wszyscy święci, nie potrafili wyrazić słowami jak wspaniale jest żyć w Świetle Pana Boga(mimo że po ludzku, po światowemu patrząc często bardzo trudne to było życie), to trzeba samemu wybrać i tego doświadczyć.

 

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @lukasz-swiecicki
7 lutego 2023 10:29

Raczej z opisów czynów i wyczynów królów można tylko dowiedzieć się tylko czegoś o intencjach  twóców Księgi i kryteriach zła, dobra, kary, nagrody jakie wyznawali, a tego czy tam przedstawiony władca był w naszym rozumieniu "dobry" czy "zły" raczej nie ma co dociekać.

Z rozdziału pierwszego:

14 A jeżeli kto chce złożyć w darze ptaka jako całopalenie dla Pana, niech złoży w darze synogarlicę lub młodego gołębia. 15 Kapłan przyniesie go do ołtarza, złamie mu główkę i zamieni go w dym na ołtarzu...

To jest całopalenie, ofiara spalana, miła woń dla Pana"

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @chlor 7 lutego 2023 10:29
7 lutego 2023 11:14

ofiara całopalna (Hólos Kaústos)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować