-

lukasz-swiecicki

Tajenice różańca - bolesna. Droga krzyżowa.

Dziś wtorek, czyli tajemnica bolesna, więc przypomniam odpowiednią. Może będzie łatwiej jeśli po prostu przypomnę odpowiedni odcinek na każdy dzień tygodnia…

 

Krzyżowa droga na Objawienie Pańskie

To jest felieton na Objawienie Pańskie 2021. Wpadł mi w ręce po roku i pomyślałem, że jest obecnie aktualniejszy może niż rok temu. A mówią, że się tak szybko starzeją felietony jak croissanty. No, może to u prawdziwych felietonistów, a nie u takich psychiatrycznych.. Może ktoś nie czytał, to proponuję jeszcze raz.

Przez wiele lat, pisałem już o tym, odmawiałem sobie różaniec w stanie nieświadomości. To znaczy, że nie zapoznałem się z instrukcją obsługi. Zasadniczo nigdy nie czytam żadnych instrukcji. Po prostu nie jestem w stanie. Pewnie kilka przedmiotów z tego powodu zepsułem, ale bez przesady – życia sobie nie zepsułem. Do rzeczy najważniejszych nie ma instrukcji, a ci, którzy ich szukają, tracą czas i często gotowi są przegapić swoje najlepsze szanse. Tak uważam.

No, ale w końcu przeczytałem instrukcję także do różańca. Bez głębszego powodu. Chyba po prostu dostałem jakąś instrukcję od pacjentki, a jak coś dostanę od pacjenta, zwłaszcza w zakresie życia duchowego, to sobie cenię niezwykle. Więc przeczytałem.

I wtedy po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że jest taka tajemnica jak „Droga krzyżowa”. Oczywiście wiem, że jest takie zjawisko, nie wiem czy to dobre określenie „zjawisko”, ale też nie znajduję lepszego, jak „droga krzyżowa”, ale nie miałem pełnej jasności, że to jest także tajemnica różańca.

Onegdaj, czyli w wigilię Objawienia Pańskiego, wypadła mi w głowie właśnie ta tajemnica. Nie przysięgnę, że zgodnie z zasadami, ale bardzo mi się pomyślało, że to dzień właśnie na drogę krzyżową. Przyszło oczywiście do głowy dużo różnych myśli.

Moja droga przez fosę Cytadeli Warszawskiej nie jest krzyżowa w tym sensie, że nie jest związana z cierpieniem, ani nie ma na niej krzyży, ale też trochę jest, bo umożliwia skupienie się na różnych krzyżach.

Ja akurat przypomniałem sobie udział w drodze krzyżowej na ulicach Starej Jerozolimy, kilka lat temu podczas pielgrzymki. Uświadomiłem sobie, że instruowano nas wówczas, że mamy nie nosić krzyży na wierzchu i zachowywać się dyskretnie, nie śpiewać i w ogóle nie drażnić mnóstwa ludzi przechodzących wokół nas, dla których i nasza, i ta chrystusowa droga były co najmniej obojętne, ale tak naprawdę raczej nieprzyjemne, a może w ogóle złe i niedobre. Takie oczywiste skojarzenie.

A drugie, mniej oczywiste, bardziej podskórne – w ciągu swojego 60 letniego, więc względnie bardzo niedługiego, życia przeszedłem taką, nie chcę powiedzieć drogę krzyżową – bo nie mam zupełnie takiej śmiałości, ale może przynajmniej krzyżową drogę czyli jakąś drogę z krzyżem.

Wychowałem się w Laskach, za murami zgromadzenia ss. Franciszkanek Służebnic Krzyża. Pewnie nie warto tłumaczyć, że Krzyż był tam mocnym symbolem. To znaczy również, że był symbolem mocy. Nie przepraszał, nie był dyskretny, nie był z pewnością haniebny. Najczęściej był po prostu mocny, tryumfujący.

Jak wszyscy mieszkańcy mówiłem „przez Krzyż” – mając na myśli „Dzień dobry”. Może to się wydawać dziwne, ale dla mnie dziwne jest to, że nie wszyscy ludzie tak mówią. To był mój pierwszy zwrot powitalny i pierwszy język mojego dzieciństwa. Dopiero teraz widzę, że trochę to było nietypowe, no ale jak się to robi co dzień to zapewniam – nie jest nietypowe!

Moja młodość to z kolei czas studenckich strajków, stanu wojennego, upadku komunizmu. Krzyż był nadal tryumfujący. Już nie tylko w Laskach. W całej Polsce. Ludzie, którzy teraz nawet nie przejdą w pobliżu kościoła, wtedy chodzili na msze, klękali, oczywiście nosili krzyż! Nie gdzieś ukryty – na samym przedzie.

I to teraz też wygląda na bardzo dziwne. Przypuszczam, że młodzi ludzie mogą mi nawet nie wierzyć. Ale dokładnie tak było i co więcej, bo do tego tu zmierzam, dla mnie to było niezwykle naturalne, oczywiste, jedyne. Nie posiadające alternatywy. Nie chodzi o to, czy mi było w tym Świecie dobrze czy źle i jak mi było z tym Krzyżem. Nie o tym chcę mówić. Było mi po prostu OCZYWIŚCIE. Nie było innego Świata, którego chciałbym lub mógłbym chcieć.

A teraz jest właśnie tak, jak w gorący, skwarny dzień w Jerozolimie. Krzyż może razić. Co tam może? Po prostu razi. Trzeba się zachowywać ostrożnie. Krzyż jest znakiem hańby, którym zawsze był.

To nie są rozmyślania o Krzyżu. Nie znam się na teologii. To tylko refleksje o moim życiu, o krzyżowej drodze, którą zrobiłem. Od tryumfu do?

Nie wiem. Nie czuję goryczy, nie wiem czy powinienem, wiem, że nie czuję. Nie czuję porażki. Może raczej dziwię się, że moja młodość była taka nietypowa.

Irwin Shaw, najbardziej znany pewnie z „Młodych lwów”, hitu mojego dzieciństwa, napisał kiedyś świetne opowiadanie o amerykańskim piłkarzu (facet grał w football nie w soccer!), który w wieku 17 lat zaliczył niesamowity mecz i wydawało się, że to początek wielkiej drogi. Tyle, że to był najlepszy mecz jego życia. Potem już zawsze było gorzej…

Trochę tak się czuję jako chrześcijanin. Ale tylko trochę, trochę. Bo my, chrześcijanie, nie w takim biegu bierzemy udział i nie taki tryumf jest naszym celem...

PS. Po opublikowaniu były komentarze „o jak smutno”. Nie po to napisałem ten tekst. Nie ma nam być smutno. Choć może być ciężko.



tagi: różaniec  droga krzyżowa  tajemnica bolesna 

lukasz-swiecicki
16 sierpnia 2022 16:14
2     461    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MZ @lukasz-swiecicki
16 sierpnia 2022 18:45

W starym modlitewniku aprobowanym przez Leona XIII i Piusa X ,do  każdej dziesiątki Różańca przypisana jest odpowiednia tajemnica.I tak przy Cz.Bolesnej są tajemnice,

-żal za grzechy

-umartwienie miłości własnej

-wystrzeganie się próżności i złych pokus

-poddanie się woli Opatrzności

-miłość Jezusa i Maryji

-  

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @MZ 16 sierpnia 2022 18:45
16 sierpnia 2022 19:54

To zupełnie inny system jak rozumiem. Nie znałem go.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować