-

lukasz-swiecicki

Soso, Koba, Stalin - który z nich?

Soso, Koba, Stalin – który z nich?

Towarzysz Stalin był posiadaczem wielu fajnych pseudonimów. To pewnie był taki znak czasu, chłopcy mieli wtedy różne fajne niki. W sumie tak jak teraz. Oprócz wymienionych w tytule Stalin miał jeszcze ze cztery, ale tych już z pamięci nie przywołam, więc nic na ten temat nie będzie.

Te trzy tytułowe są ważne, bo oznaczają trzy różne okresy w życiu, zwłaszcza w życiu psychicznym, Josipa Dżugaszwili. Chyba właśnie Dżugaszwilim to Stalin bywał rzadko.

Soso to dzieciństwo Josipa, Koba to burzliwa bandycka młodość, a Stalin to tak naprawdę wiek dojrzały, ale wchodzący już w przejrzały – ostatecznie Stalin pojawił się (jako imperator) dopiero po pięćdziesiątce Dżugaszwiliego. To nie był jakiś Napoleon czy Aleksander Macedoński, tylko starzejący się gruziński watażka. Z punktu widzenia psychiatry to jest istotna różnica.

No właśnie – psychiatryczny punkt widzenia. Czy wolno go w ogóle mieć? Pewnie już nikt o tym nie pamięta, i dobrze, że nie pamięta, ale kilka lat temu ujawniłem pewien psychiatryczny punkt widzenia w sławetnym w swoim czasie wywiadzie do jednego z tygodników, którego nawet nazwy nie chcę wymieniać, bo jeszcze by sprzedali choć jeden numer więcej, a wcale mi nie zależy. Pismo zresztą nie jest złe i czytam je czasem, ale ze mną postąpiło bardzo niegodnie i niehonorowo.

Na bazie moich rozmyślań na temat, ogólnie biorąc, występowania „obłędu udzielonego” (czyli folie a deux) sporządzono złośliwy artykulik, podbity jeszcze dziwacznym tendencyjnym zdjęciem na okładce. No i stałem się na co najmniej tydzień tematem numer jeden. W zasadzie niemal zniszczyli moje życie osobiste i zawodowe. Pewne straty pozostały na zawsze. Ot, tak – dla kawału, dowcipu, poczytności.

To nieważne. Nawet myślami do tego nie wracam. Potrafię się całkowicie odciąć i jestem z tego całkiem dumny. Ale co to ma do Stalina?

Otóż w tym krótkim okresie mojej wątpliwej sławy, kiedy przez chwilę byłem znany całej postępowej lemingozie, uczono mnie i wbijano mi do głowy obowiązującą, oczywiście jedynie rzekomo i jedynie mnie!!, zasadę – nie wolno diagnozować kogoś bez badania. Tak jakby psychiatrzy nie robili tego bez przerwy.

Ale przyjmijmy, że naprawdę nie wolno czy też nie należy. Czym jednak jest badanie? Czy gdybym odbył magiczną rozmowę z Josipem, powiedzmy trwającą 20 minut (a czy wielu psychiatrów poświęca pacjentom więcej czasu???) to byłoby to więcej, niż te kilkadziesiąt (?) czy więcej godzin, które spędziłem na czytaniu szczegółów jego życiorysu? Bo niby dlaczego? Obejrzałbym słynną mowę ciała? Przywódca światowego proletariatu miał zawsze taką samą mowę – lewa ręka w kieszeni, w prawej ręce fajka, zagadkowy uśmiech pod obfitym wąsem. I tyle.

Dlaczego lewa była w kieszeni? Był praworęczny. Ale wcale, czy nie tylko, dlatego. Soso miał niedowład lewej ręki, coś było również nie tak z lewą nogą. Biografowie niejasno wspominają o wypadku, potrąceniu przez powóz. Ale inni uważają, że tak było od urodzenia. I mi się ta wersja wydaje o wiele bardziej prawdopodobna. To byłoby dziwne potrącenie, gdyby dotyczyło tylko ręki i nogi po jednej stronie ciała.

A poza tym? Takie drobne intuicje – matka Josipa miała tylko jedno dziecko. Czemu? To nie był czas jedynaków. A może poród był bardzo ciężki? Może na tyle, że więcej dzieci mieć nie mogła? Może mówimy o dziecku z zespołem Little’a czyli mózgowym porażeniem dziecięcym? Coś mi się wydaje, że tak.

Nawiasem mówiąc ojciec był taki bardziej nieznany. Bo wielu wątpi w ojcostwo klasycznie pijanego szewca z Gori. Wśród kandydatów na ojca pojawia się nawet hrabia Przewalski, ten od konia Przewalskiego, niesamowicie do Stalina podobny. Choć podobno (tak, specjalnie powtarzam to słowo) Przewalski był homoseksualistą, no ale z pewnością to nie powód, aby nie być równocześnie ojcem choćby i Stalina.

No i mamy Soso. Syn biednej praczki i niezbyt znanego ojca lub znanego z pijaństwa szewca (to miał do wyboru), urodzony z mózgowym porażeniem dziecięcym, choć w lekkiej postaci. Poza tym chłopak ambitny, bez wątpienia inteligentny i zdolny.

O szkole podstawowej oczywiście nic nie wiadomo, to wszystko co gdzieś tam piszą to same zgadywania. Przecież to był nikt do kwadratu. Biedne dziecko biednej praczki. Kto miał niby śledzić jego postępy i zbierać cenzurki? Pewnie wszystko co piszą, a chyba niemal nic nie piszą, to tylko późniejsze wymysły projektowane wstecz.

Coś wiadomo od czasu seminarium. Głównie, że początkowo bardzo pilny i w zasadzie wybitny. Nie wiem czy był tam wysoki poziom, ale jakaś konkurencja przecież była.

A później od trzeciego roku seminarium, tak to pamiętam, może być, że mylę, ale dzielnie nie sprawdzam, chyba jednak od trzeciego – równie klasyczny buntownik. Przedtem imponował kolegom tym, że dobrze się uczył, teraz imponował tym, że uczyć się przestał! Klasyka.

No widzę, że już nic nie widzę i w tym odcinku już nie zobaczę – założone przez mnie trzy strony właśnie się kończą. Badania wskazują, że tylko Brydzia, kuzynka mojej Żony, jest w stanie przeczytać więcej niż trzy strony. No i jeszcze pani Basia, która moimi tekstami usypia krnąbrna dzieci. Ja oczywiście mogę lecieć z czwartą stroną dla Brydzi i Basi, ale potem inni będą marudzili, że nie było zakończenia. A więc – ciąg dalszy nastąpi.



tagi: stalin  koba  soso 

lukasz-swiecicki
30 listopada 2021 17:45
6     1392    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Janusz-Tryk @lukasz-swiecicki
30 listopada 2021 18:58

Pięknie. Odcinki to jest to! Zainspirowany wczorajszym tekestem zacząłem oglądać na YT i natknąłem się na rozmowę Hitlera z fińskim marszałkiem (trochę zboczyłem z tematu ale mam nadzieję, że nie za daleko).

https://www.youtube.com/watch?v=QNCJuReSs2Q&t=325s

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @lukasz-swiecicki
30 listopada 2021 19:20

To oczywiste, że można diagnozować bez badania, mając odpowiednią ilość danych. A już psychiatria jest bodaj jedyną dziedziną medycyny, gdzie mają sens porady zdalne i informacje z drugiej ręki. W przypadku postaci historycznych diagnozy post mortem, nie tylko psychiatryczne, tylko na podstawie relacji, są powszechnie spotykane i absolutnie nikt się nie oburza. Pan Profesor padł ofiarą hejtu o podłożu politycznym i chociaż sama diagnoza nie była, przynajmniej wprost, jak pamiętam, politycznie zaangażowana, to przypisano panu to zaangażowanie, stawiając po jednej ze stron i atakując jak przeciwnika politycznego, a nie lekarza, czy naukowca. Takie analizy już się zdarzały i chyba zawsze są podobnie traktowane, ale z dtugiej strony nie wiemy, bo to jest mniej efektowne, ile wzbudziło to w ludziach refleksji, bo przecież nawet dzięki tej nagonce, wiele osób tekst przeczytało. Ja osobiście bardzo za niego dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
30 listopada 2021 20:24

Na temat egzegezy nazwiska Dżugaszwili napisano trochę grubych tekstów.

Niektóre z nich są zdecydowanie  bardziej  ambitne  niż rozbiór logiczno-magiczny "przepowiedni" niejakiego Nostradamusa.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @lukasz-swiecicki
30 listopada 2021 22:24

Czy Dżugaszwili praktykował rachunek sumienia? Był w seminarium. Rachunek sumienia to oferta również w prawosławnej pobożności. Jak może wyglądać rachunek sumienia bandyty, który resztę ludzi ma za frajerów "do strzyżenia"? Urodzili się po to by być jego ofiarami. 

Teraz dopiero odkryłem tą histo(e)rię z pana wywiadem. Przepraszam że odchodzę od Stalina, ale to jest szok. A w zasadzie nie powienien być. Bliski kontakt z osobą zaangażowaną w rzeczoną postępową organizację pokrywa się z pana diagnozą. Ale nieco do innej strony. Ta organizacja przyciąga osoby, które ukrywają prawdę o sobie przed samymi sobą, nie potrafią poznawać same siebie, u których własna wyobraźnia i urazy są głównym kryterium oceny rzeczywistości. Zdaje mi się że to inny przypadek niż Dżugaszwili. To jest wielkie cierpienie ... z każdej strony. 

Zresztą osoba ta dała sobie wytłumaczyć, i to nie ja tłumaczyłem, że jest to jałowa aktywność i opuściła te szeregi.

Kilka jeszcze refleksji na poczcie wewnętrznej. 

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @lukasz-swiecicki
1 grudnia 2021 08:58

Posiadanie władzy jest formą uzależnienia i to jednego z silniejszych. Czy z punktu widzenia psychiatrii jest to również choroba psychiczna? 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sigma1830 1 grudnia 2021 08:58
1 grudnia 2021 10:38

zdaje sie, że może takie "ukierunkowanie" może przeradzać się w zespół maniakalny.

Mam 41 lat stazu pracy (uzusowanego), nie licząc "czarnych" arbeitung za granicą.

Troche sie więc napatrzyłem na ludzkie motywacje.

Otóz istnieją (znałem osobiście) ludzi zakręconych na punkcie "robienia kariery".

U jednych była to terapia kompleksu niedowartościowania nacytego czy to w rodzinie, szkole czy "podwórku". Ale u innych był to rodzaj silnej manii, któremu podporządkowywali wszystko (i wszystkich). Ten drugi rodzaj wygląda mi na zespół chorobowy. Gadałem pare razy z takim "aspirujacym"wciąż wyżej i wyżej. Mówiłem mu, że żeby był bodaj 10 razy lepszy od tych, którzy mają układy i tzw. plecy (zwłaszcza polityczne, a on nie miał politycznych), to wyżej nie podskoczy, a tylko sobie głowę o strop rozbije. Nie chciał uwierzyć, bo faktycznie był inteligentny, szybko i łątwo się uczył nowych rzeczy, miał wyjatkowy refleks w kojarzeniu spraw nieoczywistych, no same zalety  w sensie zawodowym. Ale ci głupsi, którzy byli wyzej w hierarchii nie znoaili takich "przemadtzałych". Zwalczali ich przy kazdej okazji. On nadal nie wierzył ze sie nie przebije talentem i determinacją, az do czasu, gdy go spuszczono  na nizsze szczeble  drabinki administracyjnej w centralnej instytucji.. Będzie tam oczekiwał emerytury, do pójścia  na którą szybko  go "zmotywują". Tzn. stworzą mu taki klimat w pracy,  że sam w trybie pilnym poprosi o zmianę płatnika na ZUS.

Będzie wtedy mógl pisać pamiętniki o tym  jak  robią kariery masywni ignoranci, ale  za to nieobciążeni zasadami moralnymi.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować