-

lukasz-swiecicki

Rzeczy niezbędne

Rzeczy niezbędne

Lepiej może od razu wyjaśnić, że to jest felieton o rzeczach niezbędnych, a nie o sprawach niezbędnych. Z jakiegoś powodu często mówiąc „rzeczy” ma się na myśli coś w rodzaju „rzeczy do załatwienia”, no ale tak naprawdę rzeczy to są rzeczy – czyli przedmioty.

Chociaż oprócz przedmiotów pojawi się też zwierzę. Zwierzę oczywiście żadnym przedmiotem nie jest, ale ono się zaplątało w tekst i ja go wyplątać nie umiem. Więc zostanie.

Chciałbym też zwrócić uwagę, że zbiory „rzeczy niezbędne” i „rzeczy zbędne” nie sa wcale, wbrew językowemu pozorowi, zbiorami dopełniającymi i nie dają w efekcie zbioru wszystkich rzeczy!! Jak to możliwe? To proste. Jest bardzo wiele rzeczy „potrzebnych”, które nie będąc niezbędnymi z całą pewnością nie są też zbędne. To jest tak naprawdę cała trudność w tym rozumowaniu.

Wracając do rzeczy. Kilka dni temu rozmawiałem z moimi młodszymi kolegami lekarzami (rezydentami kliniki) o rzeczach niezbędnych, które pacjenci powinni móc ze sobą przynosić do szpitala. Ogólnie rzecz biorąc mieliśmy wrażenie, że (poza ubraniami) takie rzeczy mogłyby się mieścić w pudełku o wielkości pudełka na buty. To mi przypomniało pewną historię.

Sporo już lat temu, tak naprawdę z powodu zupełnej nieciągłości czasu subiektywnego mogło to być zarówno 10 jak i 25 lat temu…, do szpitala została przyjęta dwudziestoparoletnia dziewczyna. Na poziomie izby przyjęć był akurat jakiś zator (częsta sprawa) i sanitariusze przyspieszali. To znaczy, że omijali pewne, najbardziej czasochłonne procedury. W przypadku szpitali psychiatrycznych najbardziej czasochłonne jest przeglądanie rzeczy pacjentów w poszukiwaniu przedmiotów potencjalnie niebezpiecznych. Tego się w innych szpitalach nie robi, a u nas, ze zrozumiałych względów, trzeba.

Przyspieszający sanitariusze zaczynają przerzucać część odpowiedzialności na lekarza dyżurnego. Takie jest prawo natury. Mogliby na pielęgniarkę, ale pielęgniarka jest osobą z ich Uniwersum, tylko wyższą w hierarchii. Lekarz jest Obcym. Zaprzyjaźnionym niby, ale jednak.. Przysięga krwi wobec niego nie obowiązuje.

Swoją drogą – pamiętajcie o tym młodzi koledzy! W Księdze Dżungli, ale nie w kreskówce, tylko w całkiem poważnej powieści Rudyarda Kiplinga, Bagheera uczy Mowgliego, że może on polegać na kimś dopiero wtedy, kiedy złożą sobie przysięgę: „Ja i ty jesteśmy jednej krwi!!”. I tak jest. Nie chodzi tu o jakąś formułkę, ale o rzeczywiste uznanie, że jesteśmy jednej krwi. Nie powstaniesz przeciw własnej krwi przecież!

Jednym słowem – sanitariusze spytali właśnie mnie, młodego lekarza dyżurnego (no tak, to jednak musiało być chyba 30 lat temu…) o to, czy pacjentka może wziąć do oddziału swoje rzeczy. Spytałem jakie? No, po prostu te niezbędne. Niech bierze.

Pacjentka przyszła do oddziału z pudełkiem po butach. Takim trochę może większym. Po kozaczkach. Coś mnie tknęło i spytałem co jest w środku. Nie zadowoliłem się przy tym standardowo udzielaną odpowiedzią „niezbędne rzeczy”.

- A tak konkretnie pan pyta? No to ten, taki nóż (tu pacjentka wyciągnęła morderczego składanego majchra jak z amerykańskiego horroru..), butelkę whisky (w zasadzie to był Burbon czyli whiskey, konkretnie? Jack Daniels) i gołębia (mówiłem, że będzie też zwierzę).

Osłupiałem – Ale, w zasadzie czemu???

- No wie pan?! Dziwne pytanie. Nóż jest zawsze najbardziej potrzebny, to jasne. Whisky do dezynfekcji, oczywista sprawa. A gołąb jest pocztowy – żebym mogła wysłać wiadomość rodzicom. Normalne chyba nie?

To jest już koniec tamtej historii. Odebrałem niezbędne rzeczy i zwróciłem rodzicom. Gołębia też.

Nie myślałem o tej sprawie przez lata. Nie wiem czemu. Było wiele innych ciekawych historii. Jednak teraz, kiedy już sobie to przypomniałem – zastanowiłem się nad całą kategorią zjawisk, którą można by określić hasłem „rzeczy niezbędne”.

Czym są moje niezbędne rzeczy? Zbadałem zawartość swoich kieszeni.

Trzy scyzoryki, klucze i różaniec. Chyba typowy zestaw? Jeśli kogoś dziwi, to może spróbuję wytłumaczyć?

Jeden scyzoryk jest od Syna. Byłem bardzo wzruszony, kiedy mi go podarował. Symbolizuje Miłość.

Drugi jest od Żony. Nigdy się nie spodziewałem takiego prezentu. Jest piękny, ponieważ moja Żona ma świetny gust. Ten scyzoryk symbolizuje Piękno w moim życiu.

Trzeci kupiłem sobie sam – ma mnóstwo funkcji, jest w nim nawet ukryty długopis. Jest to symbol Użyteczności.

Różaniec jest do kontaktu z Bogiem i jest symbolem Metafizyki.

No a klucze są do domu, żeby mieć gdzie wracać.

Rzeczy niezbędne. Taki felieton bez jakiekolwiek puenty.



tagi: whisky  rzeczy niezbędne  gołąb  nóż 

lukasz-swiecicki
30 czerwca 2022 20:02
3     888    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @lukasz-swiecicki
30 czerwca 2022 23:27

do domu

taki tam tag.

 

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
1 lipca 2022 08:43

"Trzy scyzoryki, klucze i różaniec. Chyba typowy zestaw? Jeśli kogoś dziwi, to może spróbuję wytłumaczyć?"

Mnie nie dziwi. Od trzydziestu lat muszę mieć kamizelkę, która ma 100 tysięcy kieszeni. Sam nosiłem ze sobą dwa multitool-e (jeden do wszystkiego, drugi do kabelków), ale te akurat były w futerałach na pasek od spodni. Do tego fazer z zaczepem jak długopis, więc nie było obawy, że zrobi w kieszeni dziurę. Do tego standart: portfel, klucze i telefon, a od jakichś dziesięciu lat - okulary.

Ale z mistrzostwem świata miałem do czynienia w trzeciej klasie LO, kiedy okazało się, że między książkami i zeszytami, koleżanka z klasy nosi ze sobą młotek i śrubokręt.

Natomiast zauważyłem, że ci mocniej uzależnieni noszą ze sobą ładowarki do telefonów.

zaloguj się by móc komentować

chlor @atelin 1 lipca 2022 08:43
1 lipca 2022 20:28

Po dzisiejszej burzy widzą, że nizbędne rzeczy to: wtyczka Aero2, lampa stołowa z akumulatorem, latarka czołowa do poruszania się w domu, pełne wiadro wody w toalecie, power bank do telefonu, szmata do wycierania podłogi od cieknącej lodówki.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować