-

lukasz-swiecicki

Rzeczy, które robi się na Mokotowie będąc na dziadzierzyńskim i nie będąc do końca martwym.

Rzeczy, które robi się na Mokotowie będąc na dziadzierzyńskim i nie będąc do końca martwym.

 

To felieton napisany podczas wiosennego lockdownu, kiedy to zajmowałem się jednym z moich dziewięciorga wnucząt – a mianowicie Mirą.

Będąc na dziadzierzyńskim wszedł raz do mojego gabinetu pacjent o wyglądzie niedbałym. Tak by zaczęła niezapomniana Ewa Szumańska (Ojej!! Nie żyje już od 10 lat!! A żyła 90…). Ja nie jestem młodą lekarką tylko starym profesorem, więc i zajęcia pewnie inne, choć wygląd niedbały – no, może się tam i zdarza, ale staram się nie przesadzać.

Przede wszystkim na dziadzierzyńskim chodzimy wolnym krokiem. Szybko się nie da, bo jest wózek. A jeśli Mira wysiada z łóżka, to jest oczywiście jeszcze znacznie wolniej. Bo Mira jest myślicielką, a nie chodzicielką, więc musi rozważać.

Dziś na przykład zrobiła wręcz niezwykłe odkrycie, wprawiając mnie w całkowity zachwyt. Na wysokości placu zabaw w okolicach Morskiego Oka (nie tatrzańskiego rzecz jasna, choć nieoczekiwanie zaśnieżonego), Mirka wystawiła rękę i powiedziała – „Tam byłam. Byłam tam.”.

Mira ma półtora roku!! A więc rozumie czasoprzestrzeń i potrafi o nie powiedzieć. Wie, że „była” (a nie „jest”) i „tam” (a nie „tu”). To jest prawdziwe osiągnięcie i to naprawdę bardzo szybko przyszło. Bo oczywiście to nie był pierwszy raz i wiem z pewnością, że Mira wie co mówi. Nie powtarza cudzych słów, tylko przekazuje mi efekt swoich głębokich rozmyślań – „tam byłam”!

Einstein – chowaj się! Jeśli ktoś czytał mój poprzedni felieton – odkrycie pod tytułem „to nie my” przyszło do mnie w wieku lat 60 i dopiero pod wpływem upadku z materaca (puenta była wówczas taka, że jeśli nie dzieje mi się coś teraz, to nie dotyczy to mnie, bo toniemy To Nie My). A Mira już wie! Że nie „jest” tylko „była”. Czyli TO NIE ona. Bo ona jest teraz. Naciągam? No nie wiem. Uródźcie sobie wnuczkę to porozmawiamy.

A kiedy już pochodzimy, a Mirka pójdzie spać, bo śpi jak anioł przez 3 godziny w południe (anioły śpią??), czas na następnym punkt programu.

Przywilejem dziadzierzyńskiego jest jadanie na wynos w restauracjach. Obecnie, w czasach wiadomej epidemii, na wynos sprzedają wszędzie, więc wybór zwłaszcza w centrum Mokotowa, jest imponujący. Pozwólcie, że zareklamuję najfajniejsze (na razie, bo dużo mi jeszcze zostało do sprawdzenia) miejsca.

Pierwsze odkrycie w okolicy – Warburgery. Są dwa bary tej samej firmy w okolicy. Hamburgery może nie idealne, ale nie tak dużo im brakuje. A z hamburgerami jest naprawdę trudno, bo zawsze człowiek hamburgerowy, czyli taki jak ja, ma naprawdę mnóstwo porównań. Więc w tej silnej konkurencji Warburgery nie wymiękają i dają radę. Lepszy jest chyba ten na początku Dąbrowskiego czyli ten w budzie, bardziej obskurny. Mogę się jednak sugerować tym, że w brzydkim miejscu – bo oczywiście swego rodzaju snobizm wymaga, żeby w byle jakim miejscu było smaczniej. Jakoś to bardziej czytelników za serce chwyta czy co?

Drugie miejsce to „Akademia”. Zupełnie odwrotny kierunek. Elegancka restauracja z mnóstwem gwiazdek i dobrymi opiniami w internecie. Bardzo mnie tam ubawili, ale i nakarmili. Postanowiłem zjeść zwykłą pizzę. Nie jakąś udziwnioną, tylko klasyk. Nie wiedziałem czy w takiej eleganckiej „Akademii” jest to w ogóle możliwe. W sensie, zjedzenie jest teraz niemożliwe na pewno, ale czy w ogóle sprzedadzą czy też wyrzucą na ulicę. Zaraz po wejściu rzuca się w oczy kartka z byle jakim krzywym napisem „Najlepsza pizza w mieście”… A poza tą kartką wszystko wypieszczone, stylowe i w ogóle. Podchodzi do mnie elegancki pan, raczej somelier niż kelner, nie pytajcie jak to poznaję – to instynkt psychiatry.. „Czemu państwo wywiesili tę karteczkę w środku, a nie w oknie? Przecież się nikt nie dowie, że u was najlepsza pizza?” – zapytałem ciekawie. Elegancki pan skrzywił się równie elegancko: „Wie pan.. my tego nie chcemy rozgłaszać. Epidemia minie, a obciach pozostanie!”.

Świetnie powiedziane moim zdaniem. A pizza była bardzo dobra. Rozumiem, że kucharz się brzydził, ale przekroczył siebie i zrobił jak trzeba, a nawet i lepiej. Polecam i wrócę tam, choć somelier radził, że może raczej na cordon bleu, czy też coś z ryb, a nie na pizzę. Litości.. Może więc się zlituję, bo równy raczej gość i uśmiechnięty. (Niestety – jak tylko zdjęto epidemiczne ograniczenia – w Akademii przestali robić pizzę!! Żałosne..).

I na koniec znów w obskurniejszą stronę, ale za to mokotowski nąber łan! „Mezze” ptasia budka z kuchnią arabską i poniekąd izraelską (ale nie żydowską, bo to zupełnie całkiem co innego). Jest to baraczkowy bar, ale kucharz tamtejszy jest całkowicie natchniony i to, według mojej opinii, przez Ducha Świętego. Bo nie ma nic dobrego bez Ducha.

Ichni pita falafel nie znajduje równych w znanych mi miejscach. A dzisiejsza kalafiorowa!!! Wykryłem w niej mleczko kokosowe, orzechy nerkowca, imbir, curry, no i oczywiście pieczonego (?) kalafiora. Ale jak to było połączone, pomieszane. Czuję finisz po paru godzinach i to nie jest absmak.

No wprost nie ma jak na dziadzierzyńskim! Na Mokotowie. I to jeszcze jeśli człowiek żyje! Czego innego chcieć? A te wszystkie zarazy, lakdałny, co to kogo obchodzi…



tagi: mokotów  mira  dziadzierzyński 

lukasz-swiecicki
9 października 2021 19:55
28     1814    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ewa-rembikowska @lukasz-swiecicki
9 października 2021 20:31

Przez lata w lokalu dzisiejszej Akademii był sklep RTV.  Udziały właścicielskie w Akademii ma Borys Szyc. W środku nie byłam, patrząc z zewnątrz - wystrój mają ładny.

Zawsze miałam ochotę spróbować  warburgra, ale nigdy nie miałam czasu, aby się zatrzymać na Dąbrowskiego. Już nie spóbuję, bo po wyautowaniu z Mokotowa, wylądowałam 300 km od Warszawy.

Dobrze, że powstało sporo takich fajnych knajpek. Jest to miłe urozmaicenie.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
9 października 2021 20:56

Morskie Oko i okolice aż do Wilanowskiej.

O każdej porze roku polecam.

Można wrócić metrem, tramwajem i autobusem.

 

P.S.

od placuni

zaloguj się by móc komentować

chlor @lukasz-swiecicki
9 października 2021 21:06

Rok przed zarazą globalną byłem w Warszawie. Szedłem jakąś ważną ulicą szukając czegoś do zjedzenia, ale po prawej same banki, a po mojej tylko odzież i sklep Społem. Na samym końcu wreszcie jest!. Knajpa o nazwie "obiady domowe", czy podobnie. Tam fajnie, klasyczne stoliki z pełnymi popielniczkami, sporo prosto odzianych, palących klientów. Przy bufecie menu oferujące "schap". Poprosiłem o ten schap, ale były tylko pierogi. W sumie nie było źle jak na Warszawę.

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
9 października 2021 21:13

Starość nie radość.

Szustra.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @MarekBielany 9 października 2021 21:13
9 października 2021 21:18

Starzy mieszkańcy Mokotowa mówili na Szustra, nie na Dąbrowskiego.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
9 października 2021 21:31

 Stary Mokotów to wychwalany jest chyba przez sentyment. Czy to znaczy, że dziadkowie z wieloma wnuczętami  bywają na ogół sentymentalni? A może to kwestia zamieszkiwania cały czas  w tej samej okolicy? Albo może obie te rzeczy łącznie?

Mokotów to była moja dzielnica do 32 roku życia. Ale co to był za Mokotów, już nie Pyry ,a jeszcze nie Raszyn. Chociaż do podstawówki chodziłem w Pyrach (2,7 km w jedną strone - kiedyś zmierzyłem),
za to liceum na Woronicza, a szkoła wyższa to róg Rakowieckiej i Al. Niepodległości.

Chyba to dziwne, bo nie mam sentymentu ani do Mokotowa, ani do Warszawy.

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
9 października 2021 21:31

Dziękuję, że poprawiłaś na . szustra

:)

P.S.

Jarosława D.

jest jeszcze w Warszawie plac dla miłośników Dąbrowskich.

Konkurs Szopenowski trwa.

.

zaloguj się by móc komentować

Caine @lukasz-swiecicki
9 października 2021 21:31

W tym Morskim Oku odbija się wieża Sarumana. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
9 października 2021 21:35

tam były kiełbaski z rożna, ale na odcinku od Madalińskiego do Rakowieckiej jest do oglądania.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @stanislaw-orda 9 października 2021 21:31
9 października 2021 22:03

Być może nie należy za nadto przywiązywać się do miejsc. Ja mieszkałam 60 lat na Malczewskiego, ulica z biegem lat i z każdą wyciętą topolą traciła na swoim dawnym czarze i uroku. Sentyment mi pzostał, ale już do Warszawy nie wrócę.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ewa-rembikowska 9 października 2021 22:03
9 października 2021 22:09

Nie chwaląc się, zjeździłem spory szmat Polski. Byłem (głownie sluzbowo) w  wielu miastach, miasteczkach
i zupełnie małych miejscowościach. I co najmniej kilkanaście z nich wybrałbym na miejsce zamieszkania,  zamiast  Warszawy.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @stanislaw-orda 9 października 2021 22:09
9 października 2021 22:11

Bo Warszawa od ładnych paru lat nie nadaje się do normalnego życia.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ewa-rembikowska 9 października 2021 22:11
9 października 2021 22:20

Moim zdaniem co najmniej już od dwudziestu lat.

Ja wyprowadzilem się z Warszawy w 1982  r. , ale tylko miejscem zamieszkania, a nie pracy.

Zresztą, Warszawa została zamordowana w 1944 r.

Od tamtej pory to tylko nazwa zawłaszczona  przez nową PRL-owską nomenklaturę, a nastepnie  jej progeniturę.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stanislaw-orda 9 października 2021 21:31
9 października 2021 22:33

Do 1994 Ursynów stanowił południowo-zachodnią część Mokotowa. Od marca 1994 stał się samodzielną gminą Warszawa - Ursynów (aktualnie dzielnicą).

Ja wyprowadziłem się z Warszawy w 1982 r.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @stanislaw-orda 9 października 2021 22:33
9 października 2021 23:08

Ojej. A czemu wszyscy mają taką potrzebę zapewniania, że się wyprowadzili?? Przecież ja zupełnie nie o tym. Ja się tu urodziłem, tu żyję i tu umrę, ale ani nikomu takiego wzorca nie narzucam, ani szczerze mówiąc nic mnie nie obchodzi czy ktoś też tak chce. Ktoś się wprowadza, ktoś się wyprowadza. Dla mnie bez różnicy. Ja jestem tu.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @ewa-rembikowska 9 października 2021 21:18
9 października 2021 23:27

Nie tylko mówili, ale mieszkali. Ja od 1949 roku, i dopiero w 1951 roku zmieniono nazwę z Szustra na Dąbrowskiego. Tradycyjna nazwa przetrwała jednak sporo lat... Skoro mowa o konsumpcji na Mokotowie, to na  Dąbrowskiego - już bliżej Wołoskiej - znajdował się w zamierzchłych czasach bar mleczny, w którym zajadałem sie naleśnikami z serem. Kiedy zamieniono bar mleczny na sklep mięsny, stęskniony naleśników chodziłem do baru mlecznego na Rakowiecką róg Asfaltowej, lub wybierałem się w romantyczną podróż  autobusem 125 do baru mlecznego na Stare Miasto przy Barbakanie. 

Na Dąbrowskiego poważny obiad można było zjeść tylko w budynku hotelu Patria róg Alei Niepodległości - ale było tam drogo i niesmacznie. Szustra/Dąbrowskiego dochodziła do Wołoskiej, gdzie stała budka z piwem - na tej budce kończyły się konsumpcyjne walory tej ulicy.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @stanislaw-orda 9 października 2021 21:31
9 października 2021 23:31

''Luna'' na Niepodległości. Ja też róg Rakowieckiej i Niepodległości,ale  chyba vis-a-vis.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki 9 października 2021 23:08
10 października 2021 07:36

Dlaczego wszyscy?
Napisałem o sobie.

A prawdę mówiąc, to wyprowadzilem się ze wsi (dzisiejsza ulica Baletowa na Urynowie) do miasta.
Nie była to Warszawa, ale jednak miasto.

zaloguj się by móc komentować

Ondrasz @lukasz-swiecicki
10 października 2021 09:43

Panie doktorze, proszę zajrzeć do poczty.

ks. Andrzej

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Ondrasz 10 października 2021 09:43
10 października 2021 10:09

Jak klikam pocztę to nic się nie dzieje, może czegoś nie rozumiem z obsługi.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki 10 października 2021 10:09
10 października 2021 10:47

pod okienkiem poczta są trzy opcje:

czyli: 

napisz wiadomość
wysłane
odebrane

Trzeba kliknąć w odpowiednią.

zaloguj się by móc komentować

tadman @lukasz-swiecicki
10 października 2021 13:21

Ponoć tak prorokuje nasza kochana WHO:

[...] Według danych jeszcze sprzed wybuchu pandemii rocznie do szpitali psychiatrycznych trafia aż 1,5 mln Polaków. Szacunki WHO wskazują, że już za kilka lat najczęściej występującą chorobą na świecie będzie depresja. Zajmie drugie miejsce wśród schorzeń powodujących przedwczesną śmierć lub trwały uszczerbek na zdrowiu (...)

Po pandemii jest ich pewnie więcej.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @lukasz-swiecicki
10 października 2021 18:57

i to nowe pokolenie, jak moja 8-letnia wnuczka w trakcie mojej chwii zastanowienia podczas gry w szachy "dziadek, ty się musisz nauczyć myśleć'; jak miala 5 lat to się rozpłakała i zapytana co się stało, rzekła: 'bo ja chciałabym rządzić calym światem' 5-letni Franek kilka dni temu się zafrasował i na pytanie 'co sie dzieje' odparł ' ja to bym chciał być mądry' ale pochwili się zreflektował i dodał 'nie, nie chcę być mądry'

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @ewa-rembikowska 9 października 2021 22:03
10 października 2021 22:43

Ja też. Tylko o wiele krócej i dawno, dawno temu. 

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
11 października 2021 09:49

"Będąc na dziadzierzyńskim wszedł raz do mojego gabinetu pacjent o wyglądzie niedbałym."

Może Pan bliżej opisać wygląd niedbały w przypadku pacjenta, który świadomie przychodzi na wizytę prywatną do psychiatry?

zaloguj się by móc komentować

tadman @ewa-rembikowska 9 października 2021 21:18
11 października 2021 12:00

W Łodzi (bywam, a nie mieszkam) jest ulica Andrzeja Struga, a miejscowi mówią tylko i wyłącznie Andrzeja. Pytam teściową o co chodzi, a w odpowiedzi słyszę, że kiedyś ta ulica nazywała się św. Andrzeja i za komuny nadali jej obecną nazwę, ale ludziska nadal mówią jak wyżej.
W moim mieście na jedną z ulic mówiło się Częstochowska, chociaż umiałem już czytać i wyraźnie pisało, że to ulica Klemensa Gottvalda. Kiedy ponownie stała się ulicą Częstochowską zdarza się usłyszeć, że ludzie pytają o ulicę Gottvalda.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @tadman 11 października 2021 12:00
11 października 2021 12:23

Dlatego ulicom należałoby dawać nazwy neutralne, aby potem nie zmieniać w zależności od mądrości etapu. A siła adresu jest niesamowita, bo to jest siła przyzwyczajenia.

zaloguj się by móc komentować

tadman @lukasz-swiecicki
11 października 2021 12:53

Przeżyliśmy podobne zaskoczenie. Byliśmy na wczasach w Hermanicach, w domkach kempingowych. Po kilku dniach wpadliśmy na pomysł aby pojechać na Klimczok. Autobusem podjechaliśmy pod Szyndzielnię, potem kolejką, a na koniec doszło pchanie wózka z ponad półtorarocznym synem. Wracając przegapiliśmy właściwy przystanek i pojechaliśmy za daleko. Szliśmy na piechotę i chcieliśmy wpaść jeszcze do sklepu. Kiedy mijaliśmy wylot uliczki prowadzącej do domków mały zaczął pokazywać palcem i mówić tu! tu! i kiedy dalej szliśmy o mało nie wypadł z wózka okręcająć sie na kolanach do tyłu. Dla wyjaśnienia nigdy nie dochodziliśmy do domków z tej strony. Wyłumaczyliśmy mu, że zaraz wrócimy i był spokój. Po latach wyprowadził nas na właściwą trasę w czasie nocnego zgubienia drogi (przeze mnie) przy wydawało się łatwym podejściu do schroniska na Hali Boraczej.

Wnuczka ma świetne wyczucie czasu i przestrzeni, więc chyba to już trwała cecha. ;)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować