-

lukasz-swiecicki

Rozmowy z psami

Rozmowy z psami

Zaczynam podejrzewać, że jestem kontrowersyjny. To znaczy zawsze tak wszyscy mówili, jeszcze kiedy byłem małym dzieckiem. Ale początkowo nie rozumiałem co to znaczy, a w późniejszym okresie nie rozumiałem, co to znaczy w odniesieniu do mnie. To znaczy ja to rozumiałem tak: nie lubicie mnie, więc opowiadacie jakieś głupoty, że jestem niby kontrowersyjny. A ja przecież wiem, że nie jestem.

Ostatnio jednak dopada mnie starość i zaczynam patrzeć na życie pod innym kątem (tak się dzieje, kiedy głowa człowiekowi opada..). I spod tego innego kąta, to na razie trochę wygląda tak, że, no faktycznie, mogliście mieć tam i jakąś rację, i może czasami bywam kontrowersyjny. Choć oczywiście to nie jest moja wina, bo zostałem sprowokowany i gdybyście się lepiej zachowywali, to pewnie bym wcale kontrowersyjny nie był.

A jeden pacjent to w ogóle powiedział, że gdzieś przeczytał, że ja jestem obcesowy. Ten pacjent nie wiedział co to znaczy, bo on, ten pacjent, jest z młodszego pokolenia, a oni nie znają, aż tak wielu słów (nie chciałbym być kontrowersyjny, ale tak jest!), ale potem sprawdził znaczenie słowa i mówi, że jestem obcesowy. Co więcej o niektórych sprawach mówię z dezynwolturą.

Tylko, że to nie jest felieton o mojej kontrowersyjności, tylko o modlitwie. Kilka osób mówiło mi ostatnio, ze nie tylko nie umie się modlić, ale nawet nie bardzo rozumie, o co tu właściwie chodzi. Czyli cos w tym sensie, że jak ktoś nie chce realnie pomóc, to mówi: „będę się modlił za ciebie”. Taki przykry rodzaj nieokazywania miłości.

Co gorsza sam też mam poważne wątpliwości, czy umiem się modlić. A dlaczego „co gorsza”? No, bo skoro zdarza mi się o tym pisać…

Właśnie w tej sprawie miałem olśnienie, które może się wydać kontrowersyjne. I nawet z powodu tej kontrowersyjności zastanawiałem się, czy nie zrezygnować z pisania o tym,. Nadal nie mam pewności, czy będę chciał ten tekst opublikować. Ostatecznie żal mi się zrobiło, bo mi takie myślenie o modlitwie pomogło, więc może i komuś innemu coś da?

Do rzeczy. Podczas porannego spaceru z Borysiem (tak się zaczyna większość tych historii, bo po prostu tak jest), zwróciłem uwagę na to, jak wiele osób, przechadzających się w porannej mgle ze swoimi psami, rozmawia z nimi. Tylko, że te rozmowy są dość dziwne, bo właściciele dzień w dzień powtarzają bardzo podobne formuły.

Pan Trener mówi „jakie te pieski są jednak mądre, jakie te pieski są mądre”, a pani Dżerowa mówi „Dżery mój ty mały Dżerylasku, gdzie jest mój Dżery, moje maleństwo”, a pan Marian mówi „Bubcia ty nie możesz być taka łakoma Bubciuniu, zaraz idziemy na śniadanie”. Co prawda pan Marian nic ostatnio nie mówi, bo go gdzieś znikł i wszyscy się o niego martwimy, no ale jakby chodził – to by mówił. A jeszcze pan Włodek mówi „Hary chodź no tutaj, Hary – kółeczko, Hary – kamień i Hary – gdzie ty łazisz” choć Hary nigdzie nie łazi i trzyma się pana Włodka jakby był na gumce.

I to jest jedna część – te formuły, które nic nie znaczą, albo niewiele znaczą, a w najlepszym razie są nieco zużyte.

A druga część to jest miłość. Wszyscy ci właściciele patrzą na swoje psy z miłością, są gotowi do poświęceń dla nich, znają je i bardzo się nimi interesują.

Ja nie porównuję Boga do psa. To nie jest moim celem w żadnym stopniu. Ale gdybyśmy umieli podobny kontakt nawiązać z Bogiem? Gdybyśmy, wypowiadając różne formuły, które w dużej części są dość staroświeckie i dla wielu osób bardzo niewiele znaczą, potraktowali je wyłącznie jako pasy transmisyjne ułatwiające koncentrację na naszej miłości, naszym przywiązaniu, a także naszej czułości, bo o Bogu wolno myśleć (trzeba może) także po prostu z czułością. To łatwiej wychodzi z psami, dlatego można zacząć od psów, żeby po prostu nabrać wprawy, a potem powoli przesunąć środek ciężkości.

Uwaga!! – w tym felietonie nie chodzi o to, że trzeba kochać pieski, bo są Bożymi Stworzeniami (przypomina mi się ta pani co mówiła „uwaga- to nie jest protest polityczny”!). Są nimi niewątpliwie, jak również drzewa, pszczoły, trzmiele i złote rybki. I ktoś może na tej podstawie żądać, żebyśmy kochali złote rybki jak siebie samego (albo na przykład „a gekona swego..”). Niech sobie żąda, ale ja nie o tym chciałem napisać.

Próbuję napisać o tym, że trudno nam się modlić także i dlatego, że może zbyt często w formie modlitwy gubimy jej treść. W przypadku ludzi wierzących pułapka polega na tym, że gubią się w formie. Niegrzecznie mówi się „klepią różańce”. Nic w tym złego, ale i niezbyt dużo dobrego.

Natomiast dla ludzi niewierzących to nasze klepanie jest zgorszeniem. Że takie głupoty robimy. I oni też zupełnie nie mają racji. Bo kiedy gadają do swoich psów to przecież dobrze rozumieją, że to jedynie wyraz miłości i, że nie należy robić semantycznej analizy zwrotu „mój Borysiu dynamisiu” (tak mówię do niego, a co?!) – bo to niewiele znaczy, to jest przekaźnik, a nie cel.

Zdaje sobie sprawę, że moja dzisiejsza myśl jest bardzo uboga. Bardziej widzę ją jako obraz.

Zamknijcie na chwilę oczy i zobaczcie to razem ze mną: Cytadela w lekkiej mgle, a dookoła chodzą, przechodzą, podchodzą i zbiegają ludzie z psami i coś tam do nich mruczą, gadają, a te psy też coś po swojemu. A ta mgiełka to jest miłość.

I taką mamy relację z Bogiem, akurat tu my pewnie jesteśmy pieskami, ale to jest bez znaczenia, bo to nie wyścigi i nie ranking.

No i na koniec jednak mam uczucie, że jestem kontrowersyjny, piszę z dezynwolturą, a nawet mogę być obcesowy. Kurcze. Ja tego chyba jednak nie puszczę…



tagi: psy  modlitwa 

lukasz-swiecicki
14 października 2021 18:03
14     1273    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

KOSSOBOR @lukasz-swiecicki
14 października 2021 19:53

Piękne.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
14 października 2021 21:00

podczas lektury tej notki troch e siem martwiłem, że nie będzie w niej tzw. sedna.

Ale ono (sedno) jest:

"... bo to  (...)  jest przekaźnik, a nie cel."

W samo sedno.

PLUS

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @lukasz-swiecicki
14 października 2021 21:34

Spacery z moimi charcicami rosyjskimi.

Park Reagana. Szalone biegi, krzaczory, kanałki pełne wspaniałego, czarnego błota i pysznej, zastałej wody. Zdziczałe jabłonie i pod nimi opadłe jabłuszka - też pyszne. Albo, jak nie opadłe, to stajemy na tylnich łapach i zrywamy. Taki chart, po kokardę w czarnym błocie /jako pomiot bagienny/ i z jabłuszkiem w paszczy - no... miodzio. Zatem musowo maszerujemy  /ja o laseczce i powoli/ nad morze. Tam charcice nurzają się w falach /zmywanie błota, co jest OK, a nawet bardzo OK/, galopując po wodzie jak wariatki jakieś . Bo to są wariatki. Przysiadam na wyrzuconej przez sztorm belce. Powoli zapada zmrok, zapalają się światła portów i miasta. Woda lśni jakimś tajemniczym, metalicznym blaskiem. Dziękuję Panu Bogu za kolejny dzień i te wszystkie cuda. Trwam w całkowitym zawieszeniu i zachwycie nad dziełem Bożym... Psice leżą już wokół mnie. Nie chce nam się wracać do rzeczywistości i domu. 

Ale przecież w domu czeka nas gorąca kawa ze śmietanką i kolacja. Czyli kolejne małe radości codzienne. Dzięki Bogu.

Aha, mówię do nich, znaczy do tych wariatek: koteczku, kotuniu. No chyba, że przesadzą w igrcach, to wtedy inaczej ;)

zaloguj się by móc komentować

qwerty @lukasz-swiecicki
14 października 2021 21:40

Wzruszyłem się, zamknij oczy i skąd wiesz, że Ja jestem a wiesz i masz pewność 

zaloguj się by móc komentować

Ogrodnik @lukasz-swiecicki
14 października 2021 21:43

Bardzo dobrze, panie profesorze, że pan się w końcu zestarzał (niechybnie rzekł by wojak Szwejk).

Ja muszę trochę rozgrzebać glebę. Taką mam pisaną rolę.

A mógłbym po prostu odpowiedzieć tak jak pani Kossobor: piękne.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @qwerty 14 października 2021 21:40
14 października 2021 21:47

Już chciałem napisać, że modlić należy się na głos.

Napisałem.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Ogrodnik 14 października 2021 21:43
14 października 2021 21:48

Dzięki. Zgadzam się, że może i dobrze.

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @lukasz-swiecicki
15 października 2021 08:22

Ja też zawsze byłem kontrowersyjny, czasem obcesowy, moje żarty rozumie naprawdę mało kto i zarzut dezynwoltury też w różnych formach zawsze się pojawiał. (brakuje mi tylko, żebym był profesorem - taka myśl). Może dlatego felieton uważam za niezwykle głęboki, a obraz który stworzył, na pewno we mnie zostanie. 

Też gadam do psów, mówię zazwyczaj "taki jesteś malutki...", choćby to był moskiewski stróżujący wagi 100 kg. A one się cieszą i czują się kochane. Z Bogiem też gadam, chyba jakoś podobnie, najprostsze słowa, modlitwy, które znam od dziecka. Raczej śpiewam, niż wysyłam listy, nie ma takiej potrzeby. O, psom też czasem śpiewam, uwielbiają to. Ale też krzyczę na psy, jak potrzeba, bo na psy się krzyczy, one to rozumieją, same zresztą to robią, szczekają. Czy krzyczę też na Boga? Chyba tak. Zdarza się na pewno. Dużo przemyśleń od rana :)

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @SalomonH 15 października 2021 08:22
15 października 2021 09:56

Ja też śpiewam. I to niezłe głupoty.. Pozdrawiam. Rzeczywiście, zostanie kontrowersyjnym i obcesowym profesorem to dziwaczny pomysł. Sam się dziwię, że to się udało, bo to trzeba przejść wiele przeglądów. A ja przechodziłem je z wynikiem wątpliwym, a mimo to.. Bardzo dziwne.

zaloguj się by móc komentować

teodora @stanislaw-orda 14 października 2021 21:00
15 października 2021 15:58

"Gdy się człowiek robi starszy,

Wszystko w nim po trochu parszy-

wieje;

Ceni sobie spokój miły

I czeka, aż całkiem wyły-

sieje.

Wówczas przychodzą nań żale,

Szczęścia swego liczy zale-

głości,

I, mimo tak smutne znamię,

Straszne go chwytają namię-

tności…

Z desperacją patrzy czarną

Na swe lata młode zmarno-

wane,

W wspomnień aureolę boską

Pręży myśli swoje rozko-

chane…

Z żalem rozważa w swej nędzy

Każde nicniebyłomiędzy-

nami,

Każdy niedopity puchar,

Każdy flirt młodzieńczy z kuchar-

kami…

Wspomni, z jakąś wielką gidią

Swe gruchania, ach, jak idio-

tyczne,

I czuje w grzbiecie wzdłuż szelek

Jakieś dziwne prądy elek-

tryczne…

Jakaś gęś, z którą do rana

Szukali na mapie Ana-

tolii,

Jakiś powrót łódką z Bielan,

Jakiś wieczór pełen melan-

cholii…

Gdybyż, ach, snów wskrzesła mara,

Dziergana w rozkoszy ara-

beski,

Gdybyż bodaj raz, ach, gdyby

Sycić swą chuć, jak sam Przyby-

szewski!…

I wdecha zwiędłe zapachy

Nad swych marzeń trumną nachy-

lony,

I w letnią noc, w smutku szale,

Łzami skrapia własne kale-

sony…"

Tadeusz Boy-Żeleński

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @teodora 15 października 2021 15:58
15 października 2021 16:22

to do mnie, czy o mnie?

zaloguj się by móc komentować

teodora @stanislaw-orda 15 października 2021 16:22
15 października 2021 16:37

Trochę się Pan zamartwiał, więc chciałam Pana rozweselić.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @teodora 15 października 2021 16:37
15 października 2021 18:11

Pasuje, bo  jestem umiarkowanym pesymistą w granicach prawa.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @lukasz-swiecicki
18 października 2021 20:54

Pomachałbym ogonem.

Gdybym mógł...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować