-

lukasz-swiecicki

Rozmowy z Ekspertem - Tytus czyli geometria związku i o pożytkach szkoły

Pytania do eksperta – odcinek 2.

Tytus czyli geometria związku

 

W pierwszym odcinku tego cyklu nasz ekspert Bronisław wyjaśnił nam dlaczego Jańcia śpiewa o dinozaurze Pimpusiu. Dziś rozmawiamy z ekspertem od matematyki psychologicznej lub geometrii związku czyli z Tytusem.

Dziadek: Tysiu, jest taki problem: Pewien pan pokłócił się z żoną i tak się zdenerwował, że wyszedł z domu i przeszedł 80 km. Następnie zrobił zwrot o 360 stopni i znów przeszedł 80 km. Jak daleko musiała po niego wyjechać żona, żeby przywieźć go do domu?

Tytek: 160 km.

- No dobrze, a gdyby obrócił się o 180 stopni?

- To wcale by nie musiała jechać, bo by wrócił.

- A o 90 stopni?

- Dziadziu, ona chyba nie będzie jechała po takiego idiotę. Niech on sam już wróci.

Problem został rozwiązany, dziadek już wie, że w takim przypadku należy samemu wrócić do domu. Dziękujemy.

Jak wynika z tej rozmowy nie wszystkie ludzkie sprawy są geometrycznie rozwiązywalne, a przynajmniej nie dla zwykłego psychiatry lub też piątoklasisty zaocznego jakim bodajże jest Tytus. Tytus nie chodzi i nigdy nie chodził do szkoły, jest uczestnikiem edukacji domowej i raz w roku zdaje egzaminy. Stąd też trudno mi niekiedy orzec w której jest klasie. Jest jednak wysokiej klasy, co do tego nie mam wątpliwości.

Żeby to trochę naświetlić przypominam jeszcze jeden felieton z udziałem Tytusa i innych chłopaków. Spoza cyklu z Ekspertem, ale pasuje na zakończenie..

Do czego właściwie potrzebna jest szkoła?

Szkoła to jedno z wielu zagadnień na których się nie znam. Teraz jak już to napisałem, doszedłem do wniosku, że wyliczanie spraw na których się nie znam nie ma sensu. Jest ich po prostu tak dużo, że starczyłoby na felietony do końca życia, i to nawet przy długim życiu. A przy krótkim, to już w ogóle nie ma co mówić. Łatwiej będzie powiedzieć na czym się znam.

Łatwiej? Od lat byłem zdania, że znam się na elektrowstrząsach. Zajmuję się nimi, ale też pasjonuję, od 34 lat. Zdarza mi się zrobić nawet 1000 zabiegów rocznie. Nie sądzę, żeby ktoś w Polsce mógł tak o sobie powiedzieć, a pewnie i na Świecie niewiele takich osób. No więc myślałem, zakładałem, że się znam. Tymczasem…

W ostatnim odcinku pierwszego sezonu serialu Homeland (o serialach nie mam już całkiem pojęcia!) główna bohaterka, osoba z chorobą afektywną dwubiegunową i agentka CIA, ma mieć wykonywane zabiegi EW. Film jest produkcją mocno wysokobudżetową, więc z pewnością było wielu konsultantów i każdy z nich z pewnością zarabia więcej ode mnie. To prowadzi mnie do nieuchronnego wniosku, że nie mam pojęcia o zabiegach EW.

Pacjentka ma źle przyłożone elektrody (stosują dokładnie ten sam model urządzenia co ja!!), poza tym takich elektrod w ogóle nie ma w zestawie. Pacjentka jest źle znieczulona i wyraźnie nie została zwiotczona. Szef pacjentki zniechęca ją do EW przekonując, że dostanie „całkowitej amnezji”, co jest oczywista bzdurą. Co najdziwniejsze – zabiegi wyraźnie pomagają bohaterce, ale jej pracodawca (CIA) robi co może, żeby efekty kuracji jak najszybciej popsuć. Krótko mówiąc – co ja tam (w porównaniu) wiem o EW…

Wracamy do punktu wyjścia czyli jednak do rzeczy na których się nie znam, po prostu zrezygnuję z ich wymieniania.. Z pewnością nie znam się na szkole. Mimo to mam ochotę się na ten temat wypowiedzieć. Nie znam się przecież zupełnie na teologii i różańcu, a wypowiadałem się z całą dezynwolturą na jaką mnie stać.

A przecież kiedyś jeden z recenzentów napisał „profesor Święcicki z właściwą sobie dezynwolturą”… Czyli mam tego trochę. Nawiasem mówiąc ta opinia zadziwiła mnie do tego stopnia, że musiałem sprawdzić w słowniku czy dobrze rozumiem słowo „dezynwoltura”. Przysięgam.

Do wypowiadania się na temat szkoły zachęcił mnie oczywiście wyjazd z wnukami. Poza Bronkiem (lat 5), wszyscy pozostali czyli Tytus, Leon, Antek i Heniuś są w wieku wczesnoszkolnym. Czyli mam tu w Karwieńskich Błotach zieloną szkołę. Trudno nie zadać sobie w tej sytuacji do czego taka szkoła mogłaby służyć.

Jasne – wymieniamy informacje. Tytus opowiada mi o Ludwiku Węgierskim, Leon o pisaniu opowiadań, Antek coś o przyrodzie, a Henry na razie się zastanawia. No tak, ale to nie jest żadna szkoła! Wymieniamy po prostu informacje – ja i spacerujący ze mną człowiek. Może to akademia platońska? Może jakaś perypatetoza spaceroza z towarzyszeniem Borysia (Boryś to jedynie przedszkolaczek, ale milutki)? Szkoła jest do tego niepotrzebna.

Szkoła zaczyna się wtedy, kiedy kończy się moja rozmowa z uczniem. Jest pomiędzy nimi, choć także pomiędzy nimi i mną. Jest umiejętnością znacznie przewyższającą znajomość historii, a może nawet, o zgrozo, matematyki. To psychologia stosowana. Poruszanie się w gąszczu dominacji, ustalanie hierarchii, ale też ćwiczenie elastyczności, nauka dochodzenia do trudnego, bo łatwych absolutnie nie ma, konsensu. A potem wywrotka i zaczynanie od początku.

Szkoła jest potrzebna właśnie i wyłącznie do tego! Wszystko inne można zrobić zdalnie. Tyle, że to wszystko inne nie bardzo się przyda bez prawdziwej szkoły.

Widzę też wyraźnie, że rodzina wielodzietna nie jest wystarczającym rozwiązaniem. Tytus ma ostatecznie czworo rodzeństwa, a Leon dwoje. Ale w rodzinie wszystko jest mniej więcej poukładane, więc spotkać się muszą co najmniej dwie duże rodziny. A to już będzie mikroszkoła!

No i wszyscy oni spotykają się ze mną. Akurat dziadkiem, może i nauczycielem, ale przede wszystkim elementem tej społeczności. Mnie też dotyczy znalezienie się w hierarchii, ja też muszę ustalić dominację (ostatecznie z pierwszym komputerem w moim życiu zetknąłem się w wieku 30 lat!! Na bycie ekspertem nie miałem już specjalnie czasu) i ja także muszę elastycznie dojść do konsensu. Albo i nie dojść. Mam wrażenie, że Janusz Korczak rozumiał to wyjątkowo dobrze. Nie chodzi o protekcjonalne „pochylenie się nad dziecięciem”, tylko o wzięcie udziału w społeczności na równych prawach. Nie w tym sensie co będzie dziś na obiad, bo o tym decyduje Babcia, ale w tym sensie, kto z nas jest realnie na jakiej pozycji. Już to rozumiem.

Brak prawdziwej szkoły przez okres ponad roku to bardzo duża strata. Jako doświadczony dziadek i stary psychiatra proponuję, żebyśmy już tego więcej nie robili. Bo ja potem nie dam rady z tymi elektrowstrząsami…



tagi: szkoła  tytus  geometria związku  rozmowy z ekspertem 

lukasz-swiecicki
11 września 2022 19:02
2     593    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

atelin @lukasz-swiecicki
13 września 2022 09:05

"(Boryś to jedynie przedszkolaczek, ale milutki)?" A ja myślę, że Boryś ma psi doktorat z obsługi człowieka i nierozumienia jego życia.

Plusa nie daję, dopóki mnie Pan nie przekona, że szkoła jest zła. Na początek, atawistyczny nieco, argument, że istnieje kilka gatunków zwierząt, które zakładają szkoły, przez dumne homo sapiens nazywane przedszkolami w filmach przyrodniczych.

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
13 września 2022 09:42

"To co charakterystyczne dla tego pochówku w Kurhanie 1 to obecność regaliów i instrumentów władzy charakterystycznych dla Anglosasów oraz bezpośrednie powiązania skandynawskie. Tu oczywiście pojawia się teoria o „dobrze udokumentowanym” północnym zwyczaju, który stanowił że dzieci czołowych przedstawicieli możnych rodów były często wychowywane z dala od domu przez „przyjaciela lub krewnego”. A więc przyszły zarządca, wychowany np. na terenie Szwecji, po odpowiednim przeszkoleniu, wracał do swojej macierzy, już zaopatrzony w odpowiednie wysokiej jakości przedmioty oraz kontakty. 

http://ahenobarbus.szkolanawigatorow.pl/czy-komus-zabrako-monety

Tak się złożyło...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować