Roma ucieka z kością czyli nie przesadzajmy z naszą wyjątkowością
Roma ucieka z kością czyli nie przesadzajmy z naszą wyjątkowością..
(Rym może i umyślny).
Wziąłem ze sobą na Mazury książkę Adama Rutherforda „Historia wszystkich ludzi, jakby kiedykolwiek się narodzili”.
Trzeba powiedzieć, że tytuł kuszący. Bo nie „prawie wszystkich” tylko po prostu wszystkich. Nie przewiduje się wyjątków. A tak byśmy to zwykle widzieli. No, że wszyscy owszem tak, ale my to jednak nie, to taki wyjątek.
Książka leżała na moim nocnym stoliku ze trzy albo i cztery lata. Powiedzmy sobie szczerze - mogło być i pięć. Zawsze były jakieś sprawy pilniejsze.
Zorientowałem się już zresztą, jak zwykle poniewczasie, że i na tym wyjeździe
nie zdążę. Bo ile razy zaczynam czytać, to zaraz zasypiam. W zasadzie to mi wyjaśniło czemu na starość zacząłem pisać…
Przy pisaniu znacznie trudniej zasnąć niż przy czytaniu. Taka złota myśl dla Czytelników moich historii.
Ale nawet jeśli Rutherforda do końca nie przeczytam, to jedną rzecz, dla mnie bardzo ciekawą, już wyczytałem. Otóż wbrew naszym oczekiwaniom, spodziewaniom czy wręcz pewnościom - nie jesteśmy, jako ludzie, specjalnie wyjątkowi.
Jeszcze około 100 000 lat temu, a więc patrząc ewolucyjnie zupełnie ostatnio, na Świecie było prawdopodobnie 5 odrębnych ras ludzkich. Ludzi myślących, posługujących się narzędziami, przystosowujących jaskinie na mieszkania, posiadających swoją sztuką.
Historia neandertalczyków (to jedna z tych ras) jest zresztą wyraźnie dłuższa niż nasza. Licząc „nas” od początku do chwili obecnej i ich od ich początku do końca tego gatunku.
My przeżyliśmy do dziś, ale to tyle na temat naszej wyjątkowości. Tak przynajmniej pisze pan Rutherford i jego słowa dają mi wiele do myślenia. Przede wszystkim nie myślę wcale o tym czy jesteśmy wyjątkowi czy też nie, ale raczej o tym, że ja to uważałem za pewnik!
Że po prostu jesteśmy i tyle. Przy całym moim szacunku dla zwierząt.
Dziś z samego rana (czyli tak koło 7, bo ostatecznie jestem na urlopie…) wyszedłem z psami, czyli Borysem i Romą na spacer.
Wiedziałem, że Roma wczoraj w lesie znalazła kość. To znaczy pamiętałem o tym. Ale nie doceniłem pamięci tego małego pieska. Raczej po cichu liczyłem na to, że Borys znajdzie kość i błyskawicznie ją po prostu zje. Jak to on. I problem zniknie.
Nic z tych rzeczy. Kość znalazła Roma i odbyła się dokładna powtórka z wczorajszej gimnastyki. To znaczy ja w jedną - Roma w drugą. Ja do przodu - Roma do tyłu. Ja za drzewo - Roma przed drzewo. Taka poranna zabawa. Ale to nie spacer.
Roma chyba też doszła do tego wniosku, bo nagle wyskoczyła zza drzewa i popędziła w nieznane. Po prostu zniknęła. A szybkość to ona ma chyba nawet większą niż łakomstwo. Więc niezłą.
Wziąłem Borysia i poszliśmy szukać Romy. Sprawdziliśmy za stajnią, przed stajnią, na pastwisku, na koziej łączce. Nie ma nigdzie.
Wróciliśmy pod dom i wzięliśmy ze sobą Harutka. Co trzy psy… Tfuuuu! Ja jeszcze całkiem nie spsiałem. Ale co dwa psy i jeden człowiek to nie jeden człowiek z psem. Poszliśmy za stajnię i przed stajnię, na pastwisko, na kozią łączkę. Ani śladu tej cholery. Bo już awansowała do cholery w moich myślach.
Dobra. Wróciliśmy po Freda. Fred jest zdolny. W zasadzie do wszystkiego.
Mieliśmy więc już trzy psy i człowieka. Przy czym psy były bardzo spokojne i nawet rozbawione. A człowiek jakoś nie. Temperatura wynosiła około minus 12. Więc zimno nie było. No ale ciepło też niekoniecznie.
Runda z Fredem niczego nie wniosła. Fred patrzał na nas, albo przynajmniej na mnie, jak na idiotów (na idiotę??).
I wtedy spotkaliśmy panią Agnieszkę. Pani Agnieszka na ogół wszystko wie, ale się nie wychyla. Poza tym posługuje się zdrowym rozsądkiem. W przeciwieństwie do większości znanych mi ludzi…
— Nie widziała pani Romy, pani Agnieszko?
— Widzieć nie widziała, ale na pewno pod drzwiami domu siedzi.
— A czemu pani tak myśli?
— A bo ona tam zawsze Przemkowi [mojemu zięciowi] ucieka - powiedziała obojętnie pani Agnieszka i poszła do swoich zajęć.
A ja, bez przekonania, pod te drzwi. To nie są takie proste drzwi w przestrzeni tylko drzwi po schodach. Czyli trzeba wejść po schodach, schody ostro zakręcają (nad stajnią) i tam na górze, za zakrętem, są te drzwi. Pod drzwiami leżała sobie spokojnie Roma i obgryzała kość.
Ile razy robimy właśnie w ten sposób?
Kiedy złapaliśmy już coś z czym chcemy się ukryć - kluczymy, kluczymy i odnajdujemy się pod własnymi drzwiami. Gdzie zostajemy bez problemu przyłapani przez ludzi używających zdrowego rozsądku.
A ile razy szukamy kogoś, na kim nam zależy, pod stajnią, na pastwisku i na łączce dla kóz. I to razem z Harutkiem, Borysem i Fredem. A ta osoba jest już u nas. Pod naszymi własnymi drzwiami. Na drewnianych schodach, zaraz za zakrętem.
Ale tak trudno w to wszystko uwierzyć.
Ma rację Adam Rutherford. Nie jesteśmy wyjątkowi. Mamy po prostu słabą pamięć.
tagi: rasy ludzkie roma kość
![]() |
lukasz-swiecicki |
17 lutego 2025 17:51 |
Komentarze:
|
KOSSOBOR @lukasz-swiecicki |
17 lutego 2025 22:22 |
"i argumentuje na rzecz teorii, po raz pierwszy zaproponowanej przez Thomasa Golda , że życie powstało nie w pierwotnych ciepłych stawach, ale w ekstremofilnych warunkach w głębokim oceanie."
https://en.wikipedia.org/wiki/Adam_Rutherford
Zatem nie przywiązywałabym sie specjalnie do konstatacji Rutheforda - normalny darwinista. Zatem - jesteśmy wyjątkowi, co oczywiste.
W naszej parkowej paczce psiarzy jest kundelek /z bidula psiego/, którego jego pani nazwała Darwin. Zatem stwierdziłam, że Darwin to pierwszy pies pochodzący od małpy. I ten dość gruby dowcip byłby śmieszny, gdyby nie to, że pani ma na nazwisko... Karol.
Z panią Agnieszką się zgadzam - moja charcica Chiara, z pierwszorzędnymi predylekcjami do wielkich ucieczek bez kości i takiż z kością, zawsze pojawia się w miejscu, z którego była prysnęła. I mnie tego nauczyła - to nie trudne dla człowieka :)