-

lukasz-swiecicki

Robi się dziwnie i coraz trudniej...

Robi się dziwnie i coraz trudniej

 

W ogóle nie wiadomo czy to jest prawdziwy tytuł tego felietonu. To znaczy tytuł jest oczywiście prawdziwy, bo taki on jest, ale pytanie czy on odzwierciedla prawdę..

Dokładnie chodzi mi o słowo „coraz”. Użycie tego słowa sugeruje (chyba?), że to się tak stopniowo robi. Tak troszkę trudniej, troszkę trudniej, trudnawo, oj i już trudno.

Ale tak może wcale nie jest. Może się nagle robi trudno, tak jak wtedy, kiedy są turbulencje w samolocie. Idzie sobie pani stewardessa, roznosi wodę, no bo teraz w samolotach jak wodę dadzą to już się wszyscy nie posiadają (z radości), i nagle woda na suficie, stewardessa na kolanach (nie chcę się nad nią znęcać, bo i ona mogła być na tym suficie, ale jeszcze by sobie krzywdę zrobiła, co nie daj Boże!). Ale to tak nagle. Bez ostrzeżenia.

Czyli było łatwo, a jest trudno. W życiu może tak jest, nie jestem pewien, bo chyba nie mam dobrego dystansu. Może to w ogóle ja jestem tą wodą na suficie. To znaczy - Wy też, nie tylko, że ja. I wtedy trudno coś powiedzieć jak było, bo po prostu jesteśmy na suficie i trzeba jakoś zejść.

O co mi dokładnie chodzi? Jeszcze nie wiem, ale zaraz o tym napiszę i się od siebie pewnie dowiem.

Chyba, że mi Żona przeszkodzi, bo już zdaje się, że mnie szuka, bo podobno nie wstawiłem makaronu. Ale wodę przecież wstawiłem, czyli to prawie już było zrobione….

Najpierw sytuacja z wczoraj.

Bardzo, bardzo dziwna pacjentka. Kiedyś zrobiła wujkowi próbę Abrahama.

Nie wiecie co to? Trzeba po prostu nożem pokroić człowieka. Jeśli Bóg tego nie chce, to ześle Anioła i nas powstrzyma. A jak nie powstrzyma - to widocznie tak chciał. Tak myślała ta pacjentka i pokroiła swojego wujka. Kilkanaście razy mu w każdym razie ten nóż wbiła, no bo dawała Panu Bogu szansę. Wujkowi trochę mniej. Ale przeżył.

Pacjentka nie widzi, nawet potencjalnie, błędu logicznego w swoim postępowaniu.

Było to, jej zdaniem, postępowanie logiczne. Ale w każdym razie zgadza się ta pacjentka na zastrzyki z neuroleptyku o przedłużonym działaniu. I żeby nie kroić. Też na to się zgadza..

Zastrzyki były co dwa tygodnie.

Podczas wizyty pacjentka skarży się, że bardzo śpiąca, rusza się jak mucha w smole no i w ogóle.

  • Może to od leków? - sugeruję nieśmiało…
  • No nie wiem. Chyba nie od tego, że miałam teraz zastrzyki co tydzień?
  • Jak to co tydzień? Przecież były co dwa tygodnie! No pewnie, że od tego.
  • Aaaa, bo to wszystko przez śmieciarzy…
  • Jak to?? Co śmieciarze mają wspólnego z pani zastrzykami?
  • Bezpośrednio to nic, ale pośrednio to mają. Oni przyjeżdżali zawsze co dwa tygodnie, to jak tylko przyjechali to zaraz szłam na zastrzyk. No a teraz zmienili harmonogram i przyjeżdżają co tydzień… To przez to.

I to jest pierwsza historia, która być może ilustruje o co mi chodzi.

A druga w tym samym czasie przydarzyła się Kostkowi, mojemu synowi-poecie.

Jechał Kostek pociągiem do Siedlec. A w przedziale facet - wypisz wymaluj Kazik Staszewski, prawie sobowtór - wiem bo widziałem zdjęcie. Tylko taki Kazik w wersji bardzo mazowieckiej, a nawet i wschodnio-mazowieckiej.

Facet wiózł dwa duże pudła. W pudłach coś chrobotało…

  • Co to? - spytał Kostek.
  • Ano te, gołębie wieze.
  • A po co?
  • No tak do Siedlec.
  • Ale co pan tam z nimi zrobi?
  • No co? Wypuszcze jeich.
  • I co? Wrócą?
  • Wszystkie nie, ale większość wróci. Dziś 9 wieze to ze 6 mi wróci…
  • A dawno pan tak te gołębie wozi?
  • No ja wiem czy dawno? Od piątej klasy podstawówki to już tak…

 

I trzeci obraz. Spędziłem dziś większą część dnia na szkoleniu BHP. Czasem trzeba. Nie o to chodzi. Tyle, że to było szkolenie internetowe, takie e-szkolenie….

To nie były żadne trudne kwestie. W BHP wszystko co jest istotne i tak jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem więc (dla mnie i ludzi, którzy myślą tak jak ja) łatwe.

Oczywiście poza całym prawnym/ prawniczym głupim bełkotem o tym czym jest, a czym nie jest droga do pracy i co jest wypadkiem, a co nim nie jest itd. To zresztą i tak są kompletne bzdury, które nie maja ani sensu, ani znaczenia. No chyba, że skończy się to wszystko w sądzie, ale wtedy to i tak trzeba będzie prawnika, bo człowiek tego nie zrozumie.

Przepraszam prawników. Mój Dziadek był profesorem prawa pracy i prekursorem tej dziedziny prawa w Polsce. Był człowiekiem mądrym i dobrym, więc coś w tym pewnie musi być. Ja tego nie rozumiem i nie bardzo się staram zrozumieć.

W każdym razie - nie o to chodzi! Nie chodzi o treść tego szkolenia, tylko o to, że odbycie go wymagało wielkiej zręczności w klikaniu w różne ikonki, napisy i takie tam. Raz w te, raz w tę. Żeby to w ogóle przejść.

I w czasie tych wygibasów przypomniał mi się nasz stary, nieżyjący już od kilku lat, instruktor BHP pan Aleksander.

Pan Aleksander był człowiekiem niezwykłym i dziwnym. Przy okazji pierwszego naszego spotkania powiedział mi, że jego poprzednik „wyleciał jak ptak z okna gabinetu” - podziwiałem właśnie widoki z tego okna. Dziesiąte piętro z widokiem na całą Warszawę… Przy innej okazji pytał mnie o depresjogenne działanie twarogu ze śmietaną. Był niewątpliwie żywym człowiekiem i nie musiał oznaczać rubryki „nie jestem botem”….

Co łączy wszystkie te historie i co właściwie usiłuję powiedzieć?

Trudno to w jasny sposób podsumować, choć mam nadzieję, że czujecie o co chodzi. Ludzie są dziwni. Trudno ich zrozumieć. Mają zupełnie nieprzewidywalne pomysły i umysły.

Mam jednak, może tylko dziś, bo jest bardzo gorąco, dziwne wrażenie, że jesteśmy już blisko mety. Jesteśmy coraz skuteczniej wpychani w e-szkolenia. Sprawnie operujemy myszką, klikamy, przechodzimy ekran za ekranem.

Niedługo przestaniemy liczyć czas według pojawiania się śmieciarzy, wypuszczać gołębie, które wrócą lub nie wrócą, rozmyślać o twarogu ze śmietaną. Albo może wcale nas to nie czeka?

Ja bym wolał, żeby nie czekało. Ale może turbulencja już się zaczęła i jestem jedynie wodą na suficie?



tagi: ludzie  poczucie czasu  szkolenia elektroniczne 

lukasz-swiecicki
28 czerwca 2024 18:17
4     581    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @lukasz-swiecicki
28 czerwca 2024 22:39

Krople spadną.

... z sufitu.

I będzie jak było, tylko brak wiedzy jak było.

 

P.S.

to lubię BHP.

Zawsze na straży.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Sinistram @lukasz-swiecicki
29 czerwca 2024 00:13

Lepiej się zagłębić w ziarenkach różańca i przejechać serią po tych majakach, im większe, tym dłuższą. A potem wyjechać na mazury i w ciepłej wodzie pozwolić by rybki skubały po stopach. Bo wakacje są od tego, żeby wystawić nadgabaryty na działanie wody, słońca i wiatru, i żeby je wracający o zachodzie słońca za horyzont śmieciarze wynieśli w pierony. A potem się człowiek obudzi w samych gaciach, z różańcem w ręku i będzie wiedział co. 

Ten z pociągu to Stasiek, wołają go Nołe. Legenda głosi, że gdy gołębica wróci z gałązką oliwną, Stasiek otworzy wrota od stodoły i wypuści w pole cały swój inwentarz, wtedy znowu powrócą mazurki do mazowieckiej wsi, w kościołach zdechnie nagłośnienie a wierni zaśpiewają monodię ludzkim głosem. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @lukasz-swiecicki
29 czerwca 2024 10:44

Najważniejsze jak Pan Bóg to widzi, bo widzi również ludzkimi oczyma, z racji iz stał się człowiekiem. Mam przeczycie ze dla Niego nigdy nie jesteśmy woda na suficie. To jest spojrzenie nieludzkie i niejezusowe. Jest oczywiście ten który bardzo by chciał żebyśmy byli nieustannie rozsmarowani na suficie, ale jednak potrzebuje nas. Kogo będzie doił gdy nas zanihiluje? Chce bysmy byli rozsmarowani ale trochę jednak żywi. Nawet on musi działać w ramach okoliczności bytowych ustanowionych według Istnienia Tego Który Jest.

zaloguj się by móc komentować

chlor @lukasz-swiecicki
29 czerwca 2024 18:59

Na uczelni pracowałem grube dziesiątki lat i od mniej więcej 15 wypełnianie procedur zaczęło zastępować sensowność działania. Np co kilka lat następował nalot jakiejś kontrolnej komisji z ministerstwa, której wszyscy się bali z niejasnych dla mnie powodów. Przerywaliśmy prace w laboratoriach, żeby nie robić bałaganu, i czekaliśmy "wejdą, nie wejdą".

Dla mnie szczytem absurdu, szczególnie przykrym na uczelni od nauk ścisłych, był semestr w którym prowadziłem wszystkie zajęcia zdalnie, również laboratoria z przedmiotów zawodowych. Co jest przecież nie możliwe.

Jakoś to przemęczyłem i uciekłem na emeryturę.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować