-

lukasz-swiecicki

Przypowieści z którymi mam trudności czyli ciężkie talenty

Przypowieści z którymi mam trudności czyli ciężkie talenty

 

Zacznę od pieca. Zdziwiłbym się, gdyby akurat to zdziwiło moich Czytelników. Ale za to nie zacznę od Borysia, to już bardziej dziwne.

Doktor Kalinowski, mój psychiatryczny mistrz i pierwszy ordynator, był człowiekiem niezwykłym, ale nie bardzo komunikatywnym. Pamiętam, że pewnego roku wszyscy lekarze mieli wątpliwości co do tego, czy mają przyjść do pracy 2 maja w piątek. No bo tak by wychodziło, że lepiej byłoby nie przyjść…

Nikt jednak nie wiedział jak to ma ostatecznie być. W związku z tym wszyscy cały dzień chodzili za doktorem Kalinowskim i nudzili o tego drugiego maja. A on nic. Patrzył gdzieś w dal pustym wzrokiem i nic. Dopiero podczas odprawy nagle się ożywił:

- Coś państwu powiem.. Mój kolega miał kiedyś teścia- tu zawiesił głos, a napięcie, już przedtem znaczne, jeszcze wzrosło – i ten teść, proszę państwa, zawsze chciał iść na mecz. Na piłkarski mecz, żeby było jasne.

Tu ordynator skończył i najwyraźniej zbierał się do wyjścia.

- No ale jak to panie doktorze? O co chodzi z tym teściem?

- No zawsze chciał. A nie poszedł nigdy.

Tu dr Kalinowski opuścił gabinet lekarski pozostawiając całkowicie zdetonowanych kolegów.

- Czyli co? Może Łukasz się dowie o co chodziło?

Jako jedyny byłem wówczas na ty z ordynatorem i mogłem, zachowując pewną ostrożność, zapytać o co mu właściwie chodzi?

- Oni naprawdę nie zrozumieli- zdumiał się nasz szef – przecież ja do nich mówię w przypowieściach..

- No dobra, ale wyjaśnij mi może tę przypowieść…

- A co tu wyjaśniać? Teść kolegi chciał iść na mecz, tak?

- Tak powiedziałeś.

- A poszedł?

- No nie.

- A jak myślisz, oni chcą przyjść drugiego do pracy?

- Raczej nie.

- No właśnie, a będą musieli. I tyle. Przypowieści, przypowieści…

Tak więc już na wczesnym etapie kariery psychiatrycznej miałem trudność z przypowieściami. To mi zostało i dlatego z biblijnymi też miewam kłopoty. Przypuszczam, że to będzie nowa seria. Pierwszy odcinek co prawda niemal już przegadałem.

Przypowieść o talentach zawsze sprawiała mi problem. Stosunkowo wcześnie, chyba jeszcze w szkole średniej, zorientowałem się, że talent w tej przypowieści nie oznacza umiejętności czy też zdolności (w każdym razie nie oznacza w wersji podstawowej, bo w interpretacjach to różnie) tylko „dużą sumę pieniędzy”.

Znacznie później jednak uświadomiłem sobie, że wcale nie chodzi o pieniądze, które są rzeczą zupełnie umowną, ale o konkretną masę kruszcu – złota czy srebra, które można wymienić na pieniądze, ale które same w sobie pieniędzmi nie są.

A już zupełnie ostatnio uświadomił mi Robert Barron, że taka masa to waży! Całkiem jak w moim felietonie o masie, która waży (choć to było na temat odchudzania, ale akurat ten wątek wspólny).

Jeśli więc mamy gościa, który dostał pięć talentów, a on coś z nimi robi – to przede wszystkim musi je nosić (żeby coś zrobić trzeba nosić). Nosić, przenosić, zmieniać ich miejsce pobytu. Męczyć się przy tym coraz bardziej, jeśli zdobędzie ich więcej. Coraz bardziej, a nie coraz mniej.

A jeśli ktoś zakopuje talent, to nie chodzi o to, że był ostrożny, ale o to, że nosić mu się nie chciało. Nie miał na plecach ciężaru.

Pisze biskup Barron, a nie mam powodu żeby nie wierzyć, że kabod Jahwe, czyli gloria lub doxa (to po grecku, miałem taki zegarek i nie wiedziałem.. Co więcej – dr Kalinowski powiedział kiedyś, że prawdziwy lekarz „musi mieć taki zegarek”. Przypadek? Nie sądzę..), a więc chwała Boga, ma swój źródłosłów w słowie „ciężar” – gravitas. Czyli wielka chwała to przede wszystkim wielki ciężar.

Tak więc człowiek, który ma pięć talentów i pomnaża je, wcale nie ma bardzo fajnie, ma za to jeszcze bardziej ciężko. A człowiek, który swój talent zakopuje wcale nie jest biednym gościem, który nie umie inwestować, tylko człowiekiem, który nie chce ponosić ciężaru.

Jeśli więc temu kto ma, będzie dodane – to będzie miał jeszcze ciężej, a nie jeszcze lepiej! Doda się mu na plecy, a nie do kieszeni. Ludzie z tej przypowieści nie mają nieważkich kart kredytowych, tylko bardzo ciężki metal. To jest wielka różnica.

Miałem w swoim życiu okresy, założę się, że każdy miał takie, kiedy pracowałem coraz więcej, miałem przekonanie, że to co robię jest dobre i jest dobrze robione, i oczekiwałem, że będzie mi coraz lżej. Myślałem, że sprawy się ułożą, bo zasługuję na to. I byłem bardzo, bardzo rozczarowany – bo ciężar narastał, a sprawy układały się wbrew mojej myśli.

Ale miałem też okresy, pewnie każdy ma, kiedy nie przykładałem się zbytnio. A mimo to było lekko. Całkiem lekko. No, może tylko ta ziemia na rękach. Jakbym coś zakopał. Ale przecież gdzie tam. Gdzie by tam psychiatra rękami kopał. Łopatkę bym jakąś kupił czy coś…

Jeśli jeszcze kiedyś pomyślę, że coś tu było niesprawiedliwie z tymi talentami, to postaram się pamiętać, że ta niesprawiedliwość mogła dotyczyć tylko gości z pięcioma i trzema, a nie tego, który zakopał i nie nosił.

Tyle, że to w ogóle nie jest historia o sprawiedliwości. Albo inaczej – sprawiedliwość nie oznacza, że wszyscy mają tyle samo.



tagi: talent  przypowieści  kabod jahwe 

lukasz-swiecicki
8 stycznia 2022 13:27
14     1052    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
8 stycznia 2022 13:41

No i gdzie tu jest jakiś problem. Wszystko zostało wyłożone explicite.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @stanislaw-orda 8 stycznia 2022 13:41
8 stycznia 2022 14:00

No tak, bo wcześniej miałem problem i musiałem sobie tłumaczyć. Ale, poza tym, nie jestem wcale pewien czy dobrze. Ale Pan czujny..

zaloguj się by móc komentować

handlarz @stanislaw-orda 8 stycznia 2022 13:41
8 stycznia 2022 16:10

orda, morda ty moja, nie masz zadnego kompleksa?

Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem...

Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem..

 

cus Ci to mowi

 Oto masz swoją własność!"

 Oto masz swoją własność!"

 

 

Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów.

 

co ten swirek bojacy sie zrobil zlego?

dorzucil sie na Doxe czy inny dodatek..kowidowy?

 

...easy

 

zaloguj się by móc komentować


handlarz @stanislaw-orda 8 stycznia 2022 17:04
8 stycznia 2022 17:13

rozchodzi Ci sie o kapital/dlug bez lichwiarskich procentow?

zaloguj się by móc komentować


JOLANTA1 @lukasz-swiecicki
8 stycznia 2022 20:16

            ,,noblesse oblige"

ja mam jeszcze moją starą Doxę,nie znałam znaczenia tego słowa. Słowa Dr.Kalinowskiego -każdy lekarz powinien mieć taki zegarek-bardzo inspirujące. Bóg ,lekarz,Chwała Boża,czasomierz,

noblesse oblige

Dał Pan do myślenia

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki 8 stycznia 2022 14:00
8 stycznia 2022 20:51

Mam obawy, że nie zrozumieliśmy się.
Pisząc "tu" nie miałem na myśli rzeczonej przypowieści o talentach, ale pański felietonik, a ścislej zawarte w nim wyjaśnienie.

Pozostaję z szacunkiem.

 

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @stanislaw-orda 8 stycznia 2022 20:51
8 stycznia 2022 21:00

No to bez sensu. Bo przeciez mój tytuł się odnosi do przypowieści.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki 8 stycznia 2022 21:00
8 stycznia 2022 21:33

Jakże to tak?

Przecież wyjaśnił Pan ów sens.

Ukłony.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
8 stycznia 2022 23:41

Odwrotnie. Wykopywanie.

?

 

zaloguj się by móc komentować

tomciob @lukasz-swiecicki
9 stycznia 2022 02:08

Cytuję: "Zegarek szwajcarski to tylko ten,  który  posiada oznaczenie "swiss made" na tarczy zegarka. W innym przypadku nie możemy mówić o zegarku szwajcarskim, ale np zegarku z mechanizmem szwajcarskim ("swiss movement"). 

PS. Warto w tym miejscu podkreślić, że nie zawsze brak "swiss made" oznacza, że zegarek nie jest szwajcarski. Niektórzy producenci szwajcarskich zegarków, których produkcja niemal w 100% odbywa się w tym kraju, celowo usunęli oznaczenie "swiss made" z zegarków uznając, że 60% kosztów produkcji to zbyt niski poziom a sam dopisek nie oddaje w pełni szwajcarskości czasomierza. Jednym z nich jest H. Moser & Cie., który postanowił usunąć etykietę "swiss made" ze wszystkich nowych zegarków tworzonych od stycznia 2017 roku." źródło cytatu 

Kiedyś, a było to dawno temu, proboszcz Jan Szymborski zaczął swoje kazanie w niedzielę od tego szwajcarskiego zegarka, a dokładniej od wyjaśnienia jego nazwy. Czy czas w owej przypowieści o talentach (minach) gra decydującą rolę? Nie wiem. Wydaje się że Jezus opowiadając tę przypowieść powiedział że "Królestwo Niebieskie podobne jest do". Podobne albo "jest jak". Czy to oznacza że człowiek który zakopał swoją minę nie ma już szans? Nie wiem i nie podejmuję się tego odkrywać.

 

zaloguj się by móc komentować

tyszka @lukasz-swiecicki
9 stycznia 2022 02:48

Pisanie tekstow o sobie jest zawsze forma ekshibicjonizmu,  ktory u autora jest dosc silny i nawet bezwstydny.  Aby lepiej sie rozeznac w ewolucji myslenia i zdolnosci wyrazania mysli autora - czy takowa w ogole sie odbywa, teksty autora powinny miec date ich kreacji.  

Przykladanie zbyt duzej wagi do przelotnych mysli i odczuc, ktore autor miall powiedzmy 20 czy 30 lat temu, ktore pozniej pewnie opowiadal wielokrotnie w tym je proprawial i edytydowal aby brzmialy lepiej i nastepnie po latach przelal na papier to jest zas oznaka narcyzmu.   Czy Proust byl narcyzem? Jak najbardziej ale jego cenimy za styl a nie za trywialnosc spostrzezen, ze na przyklad pamiec jest stymulowana zapachem choc akurat za to wiekszosc go pamieta. Ciekawe ilu ludzi na swiece przeczytalo Prousta od deski do deski.  A tu dobrego stylu raczej brak a spostrzezenia i tak trywialne.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @tyszka 9 stycznia 2022 02:48
9 stycznia 2022 12:42

Nie do końca rozumiem, ale jeśli to pytanie o mój tekst to jest zupełnie aktualny, napisany teraz, nigdy nie powtarzany i nie poprawiany. A że jest trywialny? Na to nic nie poradzę, to można zresztą powiedzieć o każdym tekście i zazwyczaj jakoś tam słusznie.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować