-

lukasz-swiecicki

Przygody z elaną - wersja znacznie rozbudowana

Po wczorajszej publikacji dostałem dużo ciekawych komentarzy, co skłoniło mnie do znacznego rozbudowania wersji. Muszę ją teraz jeszcze raz opublikowac ryzykując, że jej nikt nie przeczyta...

Przygody z elaną wersja 2.0

Kilka dni temu opisałem (wstępnie) swój pomysł na pewien model powstawania choroby afektywnej dwubiegunowej (a może także depresji). Opublikowałem ten pomysł na swoim blogu, ale także na forum młodych psychiatrów.

Nie ukrywam, bo nigdy tego nie ukrywam, że cała ta historia nie jest tak zupełnie na serio. W zasadzie te felietony są persyflażami, czyli takim przerysowanym nieco naśladowaniem wymądrzonych nadmiernie artykułów naukowych (słusznie nazywanych „naukawymi”). Tyle tylko, że jak coś nie jest na serio, to przecież wcale nie znaczy, że „nie ma sensu”, „opowiada o nieistniejącej rzeczy”, „nie dotyczy niczego”. No nie!

Pisząc o czymś niezupełnie serio nie chcę pokazać, że to nie jest ważna sprawa, chcę tylko zaznaczyć, że mam dystans do tego, o czym mówię. A czemu chcę zaznaczać ten dystans? No też nie dlatego, że nie jestem pewien czy ktoś mnie nie wyśmieje, ani nie dlatego, żebym mógł się ze swoich pomysłów bezkarnie wyplątać, mówiąc, że „to było dla jaj”. Wcale nie o to mi chodzi.

Spędziłem dużą część życia na czytaniu, redagowaniu, recenzowaniu i na pisaniu bardzo, bardzo naukowych tekstów. Spędziłem także całkiem sporo czasu na myśleniu i obserwowaniu Świata. Jeden z moich wniosków jest taki, że metodologia naukowa nie jest wystarczająca dla opisu całej Rzeczywistości, takiej jaką Ona ostatecznie jest. Nie twierdzę bynajmniej, że Ją całą znamy, ale domyślamy się przecież obserwując te cienie, że gdzieś tam są sylwetki, które je rzucają.

W związku z tym nie ma sensu traktować tego, co określamy jako „naukę” jako jakiejś prawdy objawionej, czegoś niepodważalnego czy wręcz obiektywnego. Tak nie jest, bo z różnych względów w ogóle tak być nie może. Żeby o tym zawsze pamiętać – trzeba się dystansować od swojej naukowości. Chcę powiedzieć, że mówienie o nauce żartem (no może pół-żartem) jest najlepszym sposobem, żeby była ona czymś na serio… Tak to jakoś wygląda. Taka ucieczka przed groteską w zwykły żarcik.

Okazuje się, że nie wszyscy tak myślą, bo dla niektórych Czytelników moja wizja była czymś przykrym, jakby niewłaściwym. Pewnie kwestia poczucia humoru, nic nie poradzę.

Natomiast były też głosy niezwykle fajne i ciekawe, a najciekawsze były dla mnie komentarze Krzysztofa Smyla, przyjaciela mojego syna oraz nieznanego mi osobiście Joachima B-ny. Gdybyś ktoś nie czytał komentarza Krzysia, to jeszcze raz go tu powtarzam:

„Kilka innych zjawisk może też wpływać na ciśnienie elany:

 

- elastyczność naczynia społecznego - giętkie naczynie automatycznie przejmie na siebie część ciśnienia, gdy jest go nadmiar, by potem je oddać przy spadku, to zjawisko można nazwać elanstycznością,

 

- wentyl - sama zwiększona produkcja elany wcale nie musi powodować wybuchu, jeśli sprawnie działa system odprowadzający nadmiar ciśnienia,

 

- dziurawe naczynie społeczne - nawet duża produkcja elany na nic się zda, gdy przez dziurkę elana ciurkiem sypie się za Grzesiem,

 

- ciśnienie zewnętrzne - do wybuchu potrzeba różnicy ciśnień, nawet setki elan nagromadzone w nieelanstycznym i szczelnym naczyniu bez wentyla nie doprowadzą do wybuchu, jeśli od zewnątrz na naczynie będzie działało podobne ciśnienie.”

Jestem pod wrażeniem. Bardzo dziękuję za pojęcie „elanstyczności”. Myślałem o tym już przedtem, ale nie wpadłem na to, żeby tak elegancko to nazwać! Tłumacząc na język psychopatologiczny elanstyczność byłaby po części zależna od cech osobowości, które właśnie modyfikują elanstyczność naczynia.

O wentylu, czyli zaworze bezpieczeństwa, opowiedziała mi bardzo ładnie pani, którą spotkałem w kolejce do urzędu ds. niepełnosprawności. Pani, w moim wieku, od czasu szkoły średniej choruje na depresję, była wtedy leczona w szpitalu. A potem już nigdy. Ale nie dlatego, że była zdrowa. Jak mi wyjaśniła stany depresyjne pozostały z nią na całe życie, ale podczas pierwszego leczenia nauczyła się otwartości. I tak jej zostało. Dzięki temu zawsze umiała sobie jakoś regulować ciśnienie elany. Oczywiście, że można nie wierzyć w takie historii, ale ta pani opowiedziała mi o tym tak, że ja na przykład uwierzyłem. Choć prawdę mówiąc znany jestem z łatwowierności, na której zawsze jakoś dobrze wychodzę..

Z ulewaniem się elany przez dziurkę mamy natomiast do czynienia wtedy, kiedy warunki zewnętrzne (np. sytuacja w małżeństwie) są przewlekle niekorzystne i nie udaje się ich poprawić. W takie sytuacji nie wystarczy najsprawniejsza produkcja elany.

Ostatni warunek, który można śmiało określi jak „warunek Smyla”, jest naprawdę bardzo ciekawy. Warunek Smyla (WS) tłumaczy dlaczego podczas wojen bardzo istotnie maleje liczba samobójstw. Samobójstw było tez bardzo mało w gułagach i obozach koncentracyjnych. Po prostu – przy bardzo dużym ciśnieniu zewnętrznym, ciśnienie wewnętrzne przestaje zagrażać wybuchem. I trzeba pod taką parą żyć.

Inny, niezwykle interesujący komentarz, opublikował Joachim B-ny (nie znam osobiście, tak się podpisuje). Zgodnie z teorią Joachima każdy człowiek rodzi się z pewnego rodzaju szkieletem zwanym (przeze mnie!) "kulką Joachima". Kulka Joachima jest takim egzoszkieletem dla psychiki czyli miejscem na którym rozkłada się elana (to ja tak sądzę, nie wiem jak Joachim).

Przeciętna kulka Joachima (KJ), to ok. 100%. Osoby z depresją nawracającą mają 50-80% KJ. Ludzie z ChAD 150-180%. Emocje układają się na powierzchni kulki. W kulce standardowej są równomiernie rozłożone i współgrają ze sobą, więc w razie czego może dochodzić między nimi do ujemnych sprzężeń zwrotnych, a ich wielkość jest odpowiednia do możliwości (czyli do ilości elany witalnej, która wypełnia KJ).

W kulach powiększonych (chadowskich) wszystko jest powiększone - w manii to wiadomo, a w depresji jest takie duże powiększenie, że pacjent ma odcięcie od energii, o przeżywaniu psychologicznym trochę już nie ma mowy, bo rozrzedzone na powierzchni KJ emanacje elany nie stykają się ze sobą.

W depresji nawracającej jest inaczej. Emocje są pomniejszone, ale pchają się na siebie, dając duże pole różnym przeżywaniom cierpienia i psychologicznym przeżyciom.

Joachim słusznie zwrócił uwagę, że pierwotny pomysł elany witalnej nie zrywa w całości z sinusoidalnym modelem ChAD. Wprowadzenie pojęcia KJ pozwala na rozwiązanie tego problemu. Powierzchnię kuli Joachima mierzy się w B-nach, a wyraża się w procentach od stanu przeciętnego. Do pomiaru stosuje się B-nomierz, który nie został jeszcze dopracowany (nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że może przypominać nosorożca..).

A na zakończenie MarekBielany zwraca uwagę, że firma produkująca narty ELAN mogłaby być zainteresowana sponsorowaniem badań nad koncepcją elany witalnej. I to też jest słuszna myśl!

Panowie – chylę czoła. Nadajecie na mojej fali i wzbogaciliście mi elanę!

Myślę, że zamiast się obrażać na moje koncepcje, znacznie lepiej je rozbudowywać. Można też ich nie czytać i nie denerwować się bez powodu…



tagi: koncepcja  elana  druga wersja 

lukasz-swiecicki
31 marca 2022 17:42
3     654    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @lukasz-swiecicki
31 marca 2022 20:43

Dopiero teraz załapałem: ELAstyczne Naczynie !

 

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @lukasz-swiecicki 1 kwietnia 2022 17:46
1 kwietnia 2022 22:25

Był taki miesięcznik Ameryka. Fajne fotografie, ilustracje ...

Zapamiętałem tylko jeden. Było to z New Yorker-a. 

 

Dwie ilustracje:

Ósemka ze sternikiem

i

Ósemka z wioślarzem

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować