-

lukasz-swiecicki

Przemienianie się w oczach czyli o afiszowaniu się

Przemienianie się w oczach czyli o afiszowaniu się.

 

To jest oczywiście powtórka. Felieton jest czwartkowy. Wiem, że dziś środa, ale według moich obliczeń jutro moge nie zdążyć. No i wtedy będzie już piątek. A co z tym czwartkiem??

 

Uprzedzam, że od początku będę kluczył bo, jak zwykle, boję się tematu. A tematem jest Przemienienie na Górze Tabor. Zawsze miałem nadzieję, że do tego nigdy nie dojdę, bo nic z tego nie rozumiem. Ale tak się stało, że dziś jest czwartek, dopadła mnie ta tajemnica, no i boję się dłużej uciekać. Bo czasem to normalnie strach uciekać – trzeba się wtedy obrócić plecami do tego, czego się boimy.

Jedna z Czytelniczek zadała mi ostatnio pytanie w stylu „Czy to się pan tak nie boi z tym różańcem afiszować?”, a może raczej „czy się pan nie wstydzi?”, albo w ogóle ogólnie „A po co to panu?”. Jestem daleki od tego, żeby wydziwiać nad takimi pytaniami.

Nie ma we mnie żadnej chęci, żeby odpowiedzieć, że „to takie świadectwo trzeba dawać”. Wręcz przeciwnie. Sam się zastanawiam czy dobrze robię. Bo przecież, o tym zawsze piszę, nie jestem teologiem, ani księdzem, ani zakonnikiem. Jestem psychiatrą i pisząc o różańcu wychodzę daleko poza swoje pole. A może jednak nie?

Od jakiegoś czasu przygotowuję się do dłuższego wykładu o depresjach u osób w podeszłym wieku. W zasadzie uważam, że się na tym znam, mógłbym niby z głowy. Ale mimo to czytam artykuły, przeglądam internet. I to już kolejny dzień. Ciągle ukazują mi się jakieś nowe perspektywy, jakieś zagadnienia wymagające poruszenia, zmieniające kontekst itd.

Z drugiej strony wyszedłem właśnie z Borysem (odtwarzam moment spaceru w swojej głowie, bo skoro piszę, to nie chodzę…) i z pięknym nowym różańcem, który dostałem od mojej Mamy (bardzo piękny z relikwią Matki Czackiej).

No i przed wyjściem nie studiowałem, nie czytałem artykułów teologicznych (niech mi wybaczy ksiądz Andrzej), ani nie zaglądałem do internetu. Wyszedłem się modlić.

A przecież wiara nie wyklucza zrozumienia. Co więcej, wiele osób sądzi, że zrozumienie jest konieczne. Więc może powinienem studiować różaniec, a ten wykład o depresji raczej mówić z natchnienia Ducha Świętego?

Nie żartuję. Pytam o drogę!

Chrystus szedł na Górę Tabor (to jest coś trochę ponad 500 m nad poziomem morza, ale wysokość względna to około 300 m, więc się spocić z pewnością trochę można – przytoczone dane pochodzą z internetu, nie od Ducha Św; a niby internet od kogo pochodzi????) w towarzystwie bardzo prostych chłopaków. Żaden z nich nie korzystał raczej z ówczesnego odpowiednika internetu czyli z żadnej krynicy wszelkiej wiedzy. Być może niespecjalnie umieli czytać. Myśleli raczej dosyć prostoliniowo.

Czy On się przed nimi „afiszował”?

Pokazywał im coś, czego nie rozumieli. Ja też tego nie rozumiem, co On im tam pokazywał, a przecież zasadniczo bardzo jestem sprytny i czytam niezwykle sprawnie.

Pamiętam, że był taki święty znany z tego, że potrafił czytać bez ruszania ustami (chyba Ambroży??). W Średniowieczu było to podobno zadziwiającą sztuczką. To ja opanowałem – też tak umiem.

Ja myślę, zgaduję, że się nie afiszował, nie popisywał, nie było tak, że chciał im Chrystus pokazać, jak to On może jeśli chce, żeby jakoś to lepiej zapamiętali albo, żeby „do końca” uwierzyli. Zresztą wcale to tak nie zadziałało, przecież później nadal mieli różne wahania i zwątpienia.

Więc czemu? Zastanawiam się czy On się przemienił „na ich oczach” czy raczej „w ich oczach”?

To znaczy czy chodziło (nawiązując do jednego z poprzednich felietonów) raczej o „magię” (wiem, że to bardzo kontrowersyjne określenie, równie dobrze można powiedzieć „cud”, ale ja przez to rozumiem „coś co stało się w świecie fizycznym, ale czego zrozumieć nie potrafię”), czy raczej o głowologię (czyli coś, co sobie inaczej uporządkowałem w głowie).

Mi się wydaje, że to było przemienienie w ich oczach, takie ujawnienie natury, istoty, sprawy.

Nie mam żadnych wątpliwości, że Chrystus mógłby przemieniać się po prostu jak chce. Czyli i w sensie „atomowej” (nie chodzi o bombę atomową, tylko o zmianę na poziomie atomów!) czytaj „cudownej” przemiany i w sensie „przemiany w moich oczach”. Tylko ta druga wydaje mi się ważniejsza.

Czyli ja bym powiedział, że Chrystus „wyjaśnił się” uczniom. I od tego też zajaśniał. A jak to się ma do mojego afiszowania? To już sobie Czytelniku jakoś odpowiedz, ja sobie odpowiedziałem – i napisałem.

A w międzyczasie doszliśmy już do fontanny na dole Cytadeli i zza krzaka wyskoczyło coś jak Borys, a to wcale nie był Borys, tylko jak się okazuje niejaki Wicher. Zupełnie inny munsterlander. Tak naprawdę Borys jest ładniejszy.

To znaczy tyle, że mi się bardziej podoba!!

Ale to jest taka przemiana Borysa w moich oczach. Nie brnijmy.

Idziemy dalej.



tagi: chrystus  przemiana 

lukasz-swiecicki
11 października 2023 16:49
3     710    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
11 października 2023 20:14

Znowu mój  wtręt, obok zasadniczego wątku (Przemienienie na górze Tabor) , który mnie np. najbardziej interesuje ze wszystkich zdarzeń  wspomnianych  w tekstach ewangelicznych. Ale to temat na długą notkę. Nawet bardzo długą.

A oto juz wtręt:

materia bozonowa (cząstki mające masę spoczynkową) to, jak szacują dzisiaj astrofizycy, jedynie ok. 4,0 procent masy/energii  Wszechświata.

No to cóż my, biedne żuczki, możemy twierdzić o tym, co jest możliwe, lub co nie jest.

A już zwłaszcza dla Boga, czyli bytu spoza tej materii.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @lukasz-swiecicki
11 października 2023 22:44

Jest w tej Ewangelii o przemienieniu jeden moment, który zawsze i niezmiennie, robi na mnie wrażenie. To moment kiedy Piotr jeszcze mówi, a obłok (mgła?) ich już osłania i nagle  pojawia się głos, po którym (a może podczas Jego mówienia już), oni padają przerażeni na kolana. Nie chcę sobie nawet próbieać  wyobrażać tego strachu i tego doświadczenia.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
11 października 2023 22:53

Wicher

Taki tam molos ?

 

Bajka co potrafi się przyłączyć do każdego.

Bardzo smutne opowieści o bajce słyszłem.

 

Starzeje się. Siwy pyszczek.

 

Jak kot próbuje łapać promienie, nadspodziewanie intensywnego słońca.

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować