-

lukasz-swiecicki

Problemy ze zroumieniem rzeczy najbardziej oczywistych - nie tylko w psychiatrii!!

Problemy ze zrozumieniem rzeczy najbardziej oczywistych – nie tylko w psychiatrii!

 

Mam pacjentkę. Bardzo dobrze się znamy. Od lat.

Biorę udział w programie naukowym. Celem programu jest stworzenie takiej aplikacji na telefon, dzięki której będzie możliwe wykrywanie, a może nawet przewidywanie, zmiany fazy depresyjnej na maniakalną, albo maniakalnej na depresyjną. Jakby nie było aplikacja ma znacznie ułatwić porozumienie między lekarzami a pacjentami, czyli poprawić jakość leczenia choroba afektywnej dwubiegunowej. Aplikację trzeba przetestować. Robimy badanie.

Pacjentka zgadza się na udział. Rozumie oczywiście o co w tym chodzi. Jest jedną z wielu osób biorących udział w badaniu.

Program przewiduje, że w pewnym momencie sztuczna inteligencja zacznie wysyłać alarmy dotyczące stanu zdrowia pacjentów. To znaczy, że algorytm odkrył, że u pacjenta zmienia się faza. Moim zadaniem jest weryfikacja alarmu. Muszę sprawdzić, czy rzeczywiście coś się dzieje z pacjentem czy też aplikacja pokazuje cos bez powodu. Z punktu widzenia badania jest to kluczowe.

Bardzo szybko zaczynają przychodzić alarmy dotyczące pacjentki wspomnianej na początku. Kontaktuję się z nią. Pacjentka mówi, że nie wie o co chodzi, ponieważ u niej nic się nie zmieniło.

Przychodzą kolejne alarmy, w sumie jest ich prawie 60, wszystko trwa przez pół roku, lub więcej. Za każdym razem odpowiedź jest taka sama – „u mnie nic się nie dzieje, nie wiem o co chodzi”.

W tym czasie są też inne alarmy (w sensie dotyczące innych pacjentów!), w znacznej większości są uzasadnione.

W zasadzie wydaje się, że aplikacja działa. Ale alarmów w sprawie wymienionej pacjentki jest więcej niż innych. I wszystkie są fałszywe, co wyraźnie psuje wyniki. Niezwykła zagadka…

Ogólnie grono naukowców uznaje, że przypadek pacjentki jest czymś kosmicznym, nauce nieznanym i po prostu (co w tym prostego??) wyrasta poza algorytmy.. A Gucio tam!

Po roku (!) rozmów, obserwacji i przemyśleń pacjentka pyta mnie nieoczekiwanie:

- Tak myślę panie profesorze, bo pan tak dopytuje o te zmiany, co to ich nie ma, ale taka jest wątpliwość we mnie – bo panu nie chodzi o te dni, co ja przez cały czas leżę w łóżku i nie mam siły się ruszyć? Prawda? O te panu nie chodzi?

No jasne. O te mi nie chodzi!! A o jakie niby?? A ja gdzie byłem, że nic nie widziałem? No gdzie?

Ale to można by pomyśleć, że pacjentka jakaś głupia (przepraszam Cię pacjentko! To figura retoryczna! Jasne, że wcale nie jesteś głupia!!), albo może profesor debil, źle pacjentce tłumaczył (profesora nie przepraszam, bo sam siebie mogę chyba jeszcze poobrażać w swoich felietonach?). Otóż wcale nie. To jest raczej prawo natury znacznie wyższego rzędu.

Dzisiejsza Ewangelia (czwarta niedziela Wielkiego Postu, szczerze mówiąc nie wiem czy jest rok A, B czy C..) św. Jana mówi o uzdrowieniu niewidomego. Jest w Ewangeliach kilka uzdrowień niewidomych, to chyba najczęstszy z cudów Jezusa i zapewne nie bez powodu tak jest, ale opis tego akurat uzdrowienia jest niezwykły i inny niż wszystkie.

Zaraz po uzdrowieniu zaczynają się bardzo dziwne rozmowy. Faryzeusze proszą do siebie uzdrowionego, potem jego rodziców, potem znowu uzdrowionego, potem rozmawiają, potem jeszcze raz chcą rozmawiać z byłym niewidomym. Temat jest cały czas ten sam – czy on to naprawdę on.

Wszyscy widzieli go żebrzącego, wszyscy znają go na pamięć, przecież prawie na pewno żebrał ciągle w tym samym miejscu! Nie ma powodu, żeby niewidomy (wiadomo, że od urodzenia) człowiek przenosił się z miejsca na miejsce! Przeciwnie – dawno już znalazł swoją miejscówkę i tam cały czas przebywa.

A może to ktoś inny, podobny do niego – taki argument przychodzi do głowy faryzeuszom. Rzeczywiście – starożytni Żydzi są do siebie bardzo podobni… No ta, ale tylko w naszych oczach!! Tak jak czarnoskórzy Afrykanie. Wyglądają tak samo. Ale dla białych ludzi! Dla osób z otoczenia niewidomego jest on zapewne niezwykle łatwy do rozpoznania i ten argument jest po prostu śmieszny!

A może on zawsze widział i nie był niewidomy? To mniej więcej tak samo sensowne przypuszczenie jak poprzednie.

Faryzeusze mają po prostu problem z zobaczeniem rzeczy, która jest bardzo dobrze widoczna, właśnie dlatego, że jest ona aż tak widoczna.

Kilka lat temu w mojej pracy, mam na myśli Klinikę, zaczęło się walić. I to strasznie. Nie będę wchodził w szczegóły, ale było to dla mnie ogromne zmartwienie. Każdy dzień rozpoczynałem od szczerej i żarliwej modlitwy o to, żeby to się poprawiło, żebym mógł normalnie pracować, pomagać ludziom. Miałem przekonanie o szczerości mojej modlitwy i o tym, że nie chcę tego dla siebie. Nie będę ukrywał – czułem się rozczarowany, bo nic się nie działo i było źle. A ja byłem nadal rozczarowany, i choć nie przestałem wierzyć tak ogólnie, to jednak w tej sprawie uznałem, że widocznie nie chciał mi Bóg pomóc. Starałem się nie mieć o to żalu. Ale trochę miałem.

A w międzyczasie, kiedy tak sobie żyłem z tym żalem, wszystko się bardzo poprawiło. Dosłownie wszystko. Wszystko to, co przeszkadzało zmieniło się na dobre. A ja tego w ogóle nie zauważyłem, to znaczy widziałem, ale jakbym nie widział. Żyłem sobie w tym, miałem ten lekki żal, że mi Bóg nie pomógł i równocześnie tak się cieszyłem, że jest dobrze!! Nie potrafię wytłumaczyć jak to możliwe. Ale naprawdę tak było. Zobaczyłem to wczoraj. Tak, wczoraj!

Spojrzałem dookoła i zauważyłem, że nie ma już rzeczy, o które modliłem się, żeby ich nie było, a za to są te, na których mi zależało – nie ma ich od roku czy więcej! A ja tego w ogóle nie widziałem. Bo nie zmieniło się „coś”, „trochę”, „w miarę” – tylko wszystko.

Nie mówię, że zawsze tak jest. Nie mam pojęcia jak jest. Nie szukam i nie proponuję łatwych pocieszeń i rozwiązań.

Jeśli jednak macie poczucie, że nie zmienia się zupełnie nic, że nie dzieje się nic, że nie ma żadnej nadziei, to radzę bardzo, bardzo mocno – rozejrzyjcie się jeszcze raz i jeszcze raz, bo jest taka możliwość, ja nie mówię, że pewność, ale jest taka możliwość, że nic nie widzicie, bo wszystko się zmieniło i teraz naprawdę widzicie. Jest po prostu taka możliwość.

 



tagi: sprawy oczywiste  dostrzeganie 

lukasz-swiecicki
19 marca 2023 17:01
4     838    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @lukasz-swiecicki
19 marca 2023 18:47

Zapewne można "obiektywnie" sprawdzić czy żyje mi się lepiej czy gorzej niż rok temu, jakimś sprytnie obmyślonym testem wymagającym odpowiedzi na kilkadziesiąt pytań. Wynik prawdopodobnie będzie często niezgodny z osobistym odczuciem. Czy to znaczy, że osobiste odczucie jest z zasady wątpliwe, mniej warte niż "naukowo stwierdzone"?

Może po prostu inną wagę pojedyńczych czynników przyjął test, a inną obiekt testowany.

Może sztuczna inteligencja wie lepiej niż naturalna.

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @chlor 19 marca 2023 18:47
20 marca 2023 09:24

Radzę mieć się na baczności, bo sztuczna inteligencja z kaftanem bezpieczeństwa może w pewnym momencie zapukać do drzwi i nie będzie żadnej rozmowy, żadnych testów, wizyt i rozmowy z Panem doktorem. ( To nic osobistego, ale czas tak "przyśpieszył", że nie wiemy kiedy obudzimy sie nagle w pokoju bez klamek.

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
20 marca 2023 09:42

"W zasadzie wydaje się, że aplikacja działa. Ale alarmów w sprawie wymienionej pacjentki jest więcej niż innych. I wszystkie są fałszywe, co wyraźnie psuje wyniki. Niezwykła zagadka."

AI zastąpi nefrologów, kardiologów i innych ...logów. To już się dzieje na poziomie rejestracji do przychodni. Tylko ta inteligencja nie radzi sobie z rejestracją pacjentów. U nas ta AI ma ciągle na imię Krysia albo Bożenka i woda w szklance drży, kiedy przechodzą obok.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
20 marca 2023 22:01

Po prostu przyszłość.

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować