-

lukasz-swiecicki

Początki których nie lubię

Początki których nie lubię

[Ten feleiton już kiedyś był, są niewielkie zmiany, poza tym napisałem go we wrześniu i koniec nie pasuje do czerwca..].

Od niemal 40 lat jestem psychiatrą (wliczam sobie oczywiście z rozpędu okres, kiedy byłem lekarzem bez specjalizacji, ale starałem się zostać psychiatrą).

Bycie psychiatrą oznacza, przynajmniej po części, że ja siedzę w gabinecie, aż tu wchodzi pacjent i mamy o czymś rozmawiać. I to jest naprawdę żelazny punkt wyjścia, a nie jakiś wyjątek od reguły. A ten pacjent, to różnie może mówić…

Ludzie zasadniczo bardzo cenią psychiatrów. W pewnym sensie nawet mocno ich przeceniają. W ogólnym pojęciu tacy psycholodzy to „tylko gadają”, a za to psychiatrzy mają jakieś takie „bardziej medyczne”, „takie ścisłe” metody.

No, bo oni kończyli studia medyczne…

W efekcie takiego myślenia zdarza się, że psychiatra jest wzywany na konsultację do umierających, nieprzytomnych, czy z innego powodu nie nawiązujących kontaktu pacjentów.

A następnie wszyscy kibice ustawiają się wkoło, pukają się w czoło i zastanawiają się „jak też on to zrobi??”.

A to proste. On tego nie zrobi!! Bo tego się w ogóle nie da zrobić i już.

Przykro mi to przyznać, ale my psychiatrzy wcale nie mamy dobrych medycznych sposobów, które mogłyby zastąpić gadanie. To prawda, że rozmawiamy z pacjentami inaczej niż psycholodzy, bo zadajemy inne pytania i poszukujemy innych odpowiedzi. Ale technicznie rozmawiamy identycznie – czyli ruszamy paszczą po prostu. Wiem, że to bardzo prymitywna metoda, ale nie umiemy inaczej.

A to prowadzi nas do podstawowego tematu tego felietonu – niedobrych początków rozmowy. Omówię to na przykładach z życia, bo tak jest najprościej.

Sytuacja pierwsza:

 

Wchodzi pacjent i nie mówi nic.

To znaczy nie chodzi o to, że pacjent spontanicznie nie mówi, tylko o to, że on również nie odpowiada na pytania.

Patrzy na mnie tak mądrze. Chyba jest Polakiem. Chyba mnie rozumie. Co z tego, jak nic nie mówi??!!

Zazwyczaj trzeba poczekać, czasem długo. W rezultacie pewnie zacznie mówić aż za dużo. A tymczasem czas się kończy, bo za drzwiami gabinetu jakby ktoś się zaczął wiercić.

Nawiasem mówiąc – to jest treść moich najgorszych snów. Ja jestem tu z pacjentem, a za drzwiami ktoś się kręci. I nawet się tak jakoś wielokrotnie kręci, jakby ich, tych ktosiów, tam nalazła cała wycieczka…

Kto wie? Może to tylko świadkowie Jehowy czekają, żeby porozmawiać o Strażnicy i końcu Świata... Kiedyś tak mi się naprawdę wydarzyło, więc dajmy na to, że i tym razem to oni..

No, ale jeśli to pacjenci? Straszny sen.

Sytuacja druga:

Pytam pacjenta czemu do mnie przyszedł. Na co pacjent:

- A od czego mam zacząć, panie doktorze?.

- W zasadzie najlepiej będzie od początku, jeśli pan może.

-Acha. Od początku... Czyli to się zaczęło jakieś sześć lat temu…

- Rozumiem, że w 2019?

- Nie, skąd, gdzie tam w 2019??!. A który teraz mamy?.. . Niech pan poczeka… No nie, to by rzeczywiście wychodziło, że w 19… Ale to przecież nie wtedy było, tylko wtedy jak żona mnie zdradziła.

- A ona nie zdradziła pana w 2019?

- No gdzie w 19!!?? Jak my się w zasadzie mieliśmy rozwodzić jeszcze w 12, tylko, że potem się pogodziliśmy, a jeszcze później, to ja ją zostawiłem, ale kiedy to było..?? Bo 19 to jeszcze przed pandemią? Nie?

- No dobrze, zostawmy to. Czyli dokładnie kiedy się pan zaczął źle czuć?

- No chyba jeszcze w szkole średniej..

- Na początku szkoły średniej???

- No na pewno na samym początku, bo to jeszcze w podstawówce było..

- Jak to? Już w szkole podstawowej źle się pan czuł???

- Nie, no jak się czułem w podstawowej to przecież nie pamiętam..

- Czyli można jakoś ocenić od kiedy źle się pan czuje?

- Tak, żeby tak źle, to już będzie pewnie ze trzy tygodnie.. Aaaa.. dziś jaki jest dzień?

Minęło 10 minut rozmowy.

Jak na razie dzielny psychiatra dowiedział się, że pacjent jest absolwentem szkoły podstawowej. Czy ukończył średnią – nie wiadomo. Miał też jakieś problemy z żoną, ale jak to się skończyło – Bóg raczy wiedzieć? No i w jakiej sprawie przyszedł ten pacjent?

Wyjaśniło się w 25 minucie wizyty.

To nie był pacjent, tylko zwykły facet, który chciał się poradzić w sprawie syna. Syn jest trudny. Sam facet uważa siebie za łatwego… Ale chyba nie w komunikacji???

Sytuacja trzecia:

-W jakiej sprawie pan do mnie przyszedł?

- Nie wiem. Żona mnie przysłała.

- A co mówiła jak wysyłała?

- Niech sobie przypomnę.. No coś takiego – „a ty Andrzej to do psychiatry byś poszedł!”. No to poszedłem.

- Ale czemu ona tak mówiła?

- A to już nie wiem. Ją niech pan zapyta.

- Może pan na nią krzyczy?

- Raczej nie, bo my się rzadko bardzo widujemy.

- A czemu tak rzadko?

- No najczęściej to pewnie dlatego, że ja gdzieś łażę z kumplami i chlam wódę strasznie.

- To może jej to przeszkadza?

- A kto tam wie, może i przeszkadza?? Kobiety panie to dziwne są, że nie do ogarnięcia...

No i proszę. Jesteśmy w domu. Tak by się przynajmniej mogło wydawać..

Tyle tylko, że informacja uzyskana w późniejszym okresie od żony jest zupełnie inna. Wygląda na to, że pacjent cały czas siedzi w domu i jest smutny, ale co pewien czas jest bardzo pobudzony i jedynie wtedy lata z kumplami i nadużywa.

Ale o tym, że jest smutny pacjent nie mówił, bo to było „jeszcze przedtem” (zanim mu żona powiedziała, że ma iść do psychiatry), to nie wiedział czy mnie to interesuje.

Mając w pamięci wszystkie te trudne początki mocno skupiłem się przed moją wczorajszą wizytą u dermatologa. Tym razem ja miałem wystąpić jako Pacjent, powtarzałem sobie więc w głowie cały wywiad.

Żeby tylko nie gadać głupot!

Pani z rejestracji skierowała mnie do gabinetu, gdzie czekał na mnie miły, uśmiechnięty starszy pan. Czyli pewnie był w moim wieku, ale ja jakoś teraz mam zmienione postrzeganie. Namnożyło się tych staruszków…

- Czemu pan do mnie przyszedł?

- No więc, panie doktorze, jakby to powiedzieć… żona mnie do pana przysłała..

Tak już jakoś jest, że na widok lekarza wszystko się człowiekowi myli. Widocznie to jest prawo natury.

A z początków to nie lubię jeszcze początku jesieni.

Ja wiem, że grzybki, ściółka i czerwone listeczki, a nawet mimozami jesień się zaczyna. Ale co zrobię, że ja tego nie cierpię..

A potem już lepiej jest.

Ale nie wiedziałem czy to Was w sumie zainteresuje, no bo to już potem było…

Jak już nie było początku jesieni…

Natomiast początek lata to wręcz pasjami lubię. Łyżką bym jadł!!!



tagi: psychiatra  lekarz  początek rozmowy 

lukasz-swiecicki
22 czerwca 2025 18:26
6     359    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @lukasz-swiecicki
22 czerwca 2025 20:12

Niedawno pojawiła się w internecie informacja o tym, że grupa polskich naukowców znalazła metodę wykrywania depresji przez badanie ruchów oczu. Badanie trwa ok. 10 sekund. Niestety nie podano kto i gdzie. 

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @chlor 22 czerwca 2025 20:12
22 czerwca 2025 22:45

Świetny pomysł. Żełajem uspiechow. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
22 czerwca 2025 23:03

To jest tak samo jak z korą mózgową.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
22 czerwca 2025 23:14

a i nie lubią komentarzy,

 

lub:

że "basmacz"-to introligator

 

Dobranoc.

 

 

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
23 czerwca 2025 10:34

A miał Pan kiedyś "pacjenta" w kajdankach przywiezionego przez policję? Pewnie tak. Może Pan opisać taki przypadek? Będę bardzo wdzięczny. 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @atelin 23 czerwca 2025 10:34
24 czerwca 2025 15:19

Miałem wielu. Jeden bardzo sprawnie wyprowadził mi middle kicka na wątrobę. Mimo kajdanek. Bo nie miał zespolonych. Cinęło mnie o ścianę. Całkiem długo dochodziłem do siebie. Nie polecam przyjmować na wątrobę. Niezła była też sytuacja, kiedy pięciu rosłych policjantów, nie żadna tam drogówka, przywiozło malutkiego staruszka zakutego w kajdany i wpadli do Izby Przyjęć z krzykiem "przywieźliśmy panu psychiatrycznego wariata!!!". Mieli zajawkę. Staruszek był miły i całkowicie bezpieczny. W sensie zachowywał się bezpiecznie i nie kopał mnie w wątrobę, ani w ogóle. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować