-

lukasz-swiecicki

Pieski z wyższych sfer

Pieski z wyższych sfer

Pamięci nieodżałowanego Harego poświęcam ten felieton napisany rok temu, kiedy jeszcze Hary był wśród nas.

 

Spotkałem dziś rano na Cytadeli pana Włodka, o którym wspomniałem kiedyś w felietonie „Za starzy na psa”. Pan Włodek występował tam jako przykład dzielnego staruszka. Niby fajnie, ale ludzie raczej wolą być postrzegani jako „dzielni” niż jako „staruszkowie”. Znana była kiedyś w warszawskim światku psychiatrycznym historia o energicznej pani doktor, która goniła z parasolem faceta, który nazwał ją „starą k…” krzycząc „tylko nie stara chamie!”.

 

Wracając do pana Włodka – kiedy go spotkałem podszedł do mnie z uśmiechem i zapytał czy to ja jestem tym blogerem, który „pisze o pieskach”.

Miałem ochotę odpowiedzieć słynnym powiedzeniem mojej śp. siostry Marysi, która w takich sytuacjach zawsze stanowczo odpowiadała - „o nie! Ja jestem zwykła dziewczynką”. Marysia była osobą z zespołem Downa i uważała się za zwykłą dziewczynkę do 43 roku życia, czyli do śmierci.

Pomyślałem jednak, że pan Włodek może nie w pełni zrozumieć moją deklarację i dopiero wtedy będę się musiał tłumaczyć. Przyznałem więc, że jestem blogerem, choć nie wiedziałem dotąd, że prowadzę blog (bloga?) „o pieskach”.

 

„A więc” – pan Włodek zawiesił głos nieco złowieszczo – „napisał pan o mnie?”. Przyznałem się, co zrobić, i od razu przeprosiłem za staruszka, nie wchodząc już w szczegóły o opisanych przeze mnie trudnościach w chodzeniu. Pan Włodek chodzi z trudnością, ale jest bardzo wytrwały i w tej chwili już jest lepiej niż na wiosnę! To wszyscy powinni wiedzieć! Przytuliłem też pana Włodka do serca i oczekiwałem jakichś przykrych słów.

No bo co? Chodzi sobie człowiek z psem, niechby i z dwoma, nogami sobie powłóczy – jego sprawa, jego nogi, jego psy. A tu przyjdzie taka menda pisarska i zamiast się sobą zająć, zaczyna opisywać. Na szczęście dla mnie, a może i dla całego niewielkiego elementu Uniwersum identyfikującego się z pisarskimi mendami, pan Włodek promiennie się uśmiechnął i powiedział „to było miłe, dobrze to odczytałem”. Ufff…

 

Czyli właściwie nie ma sprawy, więc o czym ja tu niby piszę? Po prostu poczułem się psim blogerem, a nie tylko Borysim, i postanowiłem nieco rozszerzyć temat.

Cytadela Warszawska to jedyny w swoim rodzaju teren. Podobno, jak twierdzi historyk prof. Czubaty, który również przychodzi tu z psem, to największa XIX wieczna twierdza wojskowa leżąca w obrębie miasta. Największa czy nie – jest w każdym razie całkiem spora. Ale przede wszystkim piękna, także dzikim pięknem, choć w ostatnich latach z pewnością także bardzo zadbana.

Psy, które chodzą po Cytadeli już z samego faktu, że znalazły się właśnie tu, należą do psów uprzywilejowanych i szczególnych. A są to między innymi:

 

Wspomniany już Hary (piszę imiona tak jak je słyszę od właścieli..), czyli border pana Włodka. Niezwykle inteligentny i dystyngowany, choć po przejściach emocjonalnych.

Szysia i Dżindżer – moje ulubienice. Szysia jest bezpretensjonalnym kundelkiem, a Dżindżer uroczą biało-rudą damą, której rasy nie śmiałby zgadywać, ale też nie mógłbym zaprzeczyć. Szysia jest Panią do Towarzystwa dla Dżindżer. Obie wyglądają tak, jakby wychodziły na spacer same, choć w dyskretnej odległości towarzyszy im p. Justyna.

Bobik, zwariowany kundelek, mały, ale nadmiernie wojowniczy, który na szczęście wypuszcza powietrze kiedy pani Basia spuszcza go ze smyczy. Trzymany na smyczy Bobik próbuje zjeść Borysa, od któtrego jest ze cztery razy mniejszy. Borys, przez szacunek, także próbuje zjeść Bobika, choć, jak znam Borysa, to absolutnie jedynie udaje, ponieważ jest bardzo dobrze wychowany.

Rysio, który wsławił się niegdyś tym, że świeżo poznaną psinę (lub może suczkę) poprowadził na romantyczny spacer na tory za Dworcem Gdańskim. Przy czym Rysio był czujny, a piękna nieznajoma niestety po chwili nieżywa. Od tej pory Rysio niezmiennie biega na bardzo długiej smyczy i ma szlaban, co tu dużo mówić.

Noksi, elegancka charcica, której pan podkreśla jej „inteligencję emocjonalną”, bo o innej, zdaniem pana, trudno by coś mówić.

Kapsel, wielki mieszaniec bernardyna i jakiegoś innego sporego psa – w zasadzie sprawiający groźne wrażenie, ale niezwykle zakochany w Borysiu, szaleje na sam jego widok. Podobno Kapsel miał jakieś emocjonalne problemy (były one związane z atakowaniem Kapsla przez Koperka, który jest bardzo mały i bardzo agresywny; Koperka to już na Cytadeli boją się wszyscy..)i trafił do behawiorysty, ale tenże behawiorysta wykrył u Kapsla ogromny naturalny talent, tak że Kapsel awansował na ko-terapeutę czyli kota.. To może przyczyną sympatii do Borysia, który jest dyplomowanym dogoterapeutą psychiatrycznym. Po prostu wszyscy jesteśmy z branży.

A nie sposób zapomnieć o Mei, groźnej i dystyngowanej rodezjance, blondynie jak z Jamesa Bonda, która także patrzy na Borysia życzliwym okiem, choć Boryś nieco się jej boi. [Mea, podobnie jak Hary, także już odeszła…].

A kiedy tak siedzę i piszę to ten poczet psów cytadelowych narasta i narasta, bo trudno nie wspomnieć uroczej Bubci, z panem Marianem, którzy się już parę miesięcy nie pokazują (czy nie chorzy…), albo Sziri z panem Trenerem, tak jakby kuzynki – bo Sziri jest wachthundem a to psy spokrewnione blisko z munsterlanderami, czy też dzikawego Trapera, należącego do prof. Czubatego.

 

No tak, ale ja to tylko piszę, a potem ktoś to będzie czytał i jak nic zaśnie na tej pieskiej litanii. Chyba, że dojdzie to do właścicieli, którzy z kolei uznają, że napisałem za mało. I taki los psiego blogera na Cytadeli. Niezmiennie wdzięcznego, że został do tych wszystkich psich misteriów dopuszczony i może każdego dnia spacerować, choć sam mały kundelek, w otoczeniu prawdziwych piesków z wyższej sfery.

Kłaniam się i czekam z przysmakami, zwłaszcza na Szysię i Dżindżer, bo im pani nie zabrania, a poza tym są bardzo kochane.



tagi: psy  borys  cytadela  hary 

lukasz-swiecicki
27 lipca 2022 22:40
5     755    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @lukasz-swiecicki
28 lipca 2022 09:59

Mam taką obserwację, że o ile każdy w zasadzie posiadacz kota wychodzi z założenia, że jego zwierzak jest zasadniczo podłego charakteru, może nie najpodlejszego w okolicy ale wystarczająco podłego, żeby nie narażać obcych ludzi na kontakt z nim, tak posiadacze psów odwrotnie.  W zasadzie każdy uważa, że jego pies akurat jest najmilusiejszy i nawet jeśli ma jakieś wady osobowości, to zarówno inni ludzie (jak inne psy) z całą pewnością chcą i powinni nawiązać z nim kontakty towarzyskie, możliwie bezpośrednie. Ta obserwacja nijak ma się do prawdziwych właściwości psów oraz kotów, ale raczej do pewnych zbiorczych cech ich posiadaczy. Stąd zapewne symetryści posiadający zarówno psy, jak i koty są z natury osobnikami podejrzanymi.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Grzeralts 28 lipca 2022 09:59
28 lipca 2022 17:46

Ja oczywiście miałem przez całe lata i koty i psy. A teraz już tylko psa jednak. Bardzo ciekawa obserwacja, jak to zwykle u Pana...

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki 28 lipca 2022 17:46
29 lipca 2022 12:00

Bo chyba realnie nie da się być takim symetrystą w dzisiejszym świecie. Finalnie trzeba się będzie zdeklarować, czy jest się kociarzem traktującym psy jak koty, albo psiarzem traktujacym koty jak psy? Albo po prostu zostać przy jednym. 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Grzeralts 29 lipca 2022 12:00
29 lipca 2022 22:24

Ciekawe. Może tak. Ja bym chciał mieć kota. Żona nie chce. Ale jestem także wielkim zwolennikiem psów. Z kotami żyję inaczej niż z psami. Ale ja jestem psychiatrą i jestem już bardzo rozregulowany przez to.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki 29 lipca 2022 22:24
29 lipca 2022 23:16

Zawsze praktycznie miałem psy i koty. Wydawało mi się, że jestem psiarzem. Ale jakoś się okazało, że chyba nawet lepiej dogaduję się z kotami. I stąd ta wątpliwość, może moje psy musiały znosić kocie traktowanie? 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować