-

lukasz-swiecicki

Opisy doktora Bornsztajna czyli psychiatrzy nie mają łatwo

Opisy doktora Bornsztajna czyli psychiatrzy nie mają łatwo

 

Napisałem jakiś czas temu, że w moje ręce wpadł podręcznik psychiatrii (wtedy pisano „psychjatrji” – chyba całkiem słusznie, bo tak to wymawiamy!) autorstwa Maurycego Bornsztajna. Początkowo szukałem w nim tylko potwierdzenia jakiejś mojej chwilowej intuicji (nie pamiętam za nic jakiej, ale zdaje się, że nie znalazłem…), ale potem wczytałem się w opisy przypadków i muszę przyznać, że zachwyciłem się nimi.

Pomyślałem, że warto trochę Bornsztajna przypomnieć. Spróbuję przedstawić kilka szczególnie trafnych opisów. Na początek cos z zakresu bogatego słowotwórstwa.

Maurycy Bornsztajn, w „Zarysie psychjatrji kilinicznej” wydrukowanym we Lwowie w 1922, przytacza fragment listu napisanego przez pacjentkę do lekarza:

Lekceważąco napiętnuję wszystkie szkalowane szubrawstwa, które pan w ciągu całego roku nadużywał. Tylko potępić takie bez moralnego hamulca warcholcze gaudium skolportowane przez permamentnego kauzyperdę – „persona grata”, formującego intrygancką maską na kastrowana śmierć. Wytrzebię z kretesem takową domorosłą rozpasłą profesję, nie licującą się z żadną etyczną maksymą, by przechernie bez panewce wybatożyć samowładne atrybucje. Definitywnie unieważniam ów szkorbut, szmirażujący majestat autorytatywnych priwilegji, przez inkwizytorski asumpt demolujące formalny pakt samorządnej egzekucji. Bez gwarantujących szans ciemiężył mnie pan li tylko z dwulicową maską obrachowaną, by wstrząsnąć umysłem, zdruzgotać wycieńczony kuglarstwem organizm i co główna par force zgładzić ze świata. Spekulował pan, aby szykanerskim rajfurstwem zamydlić mi oczy i haniebnie brutalizować moją samowładzę. A więc cóż więcej zdziałał pasożytny szlifibruk, boksujący się z Bogu ducha winną jasnowidzącą osobą, jeśli rozzuchwalił się zniesławić cześć, godność, honor majorytetu sankcji hieroglifów obligacyjnych, jak śmiał zdeprawować abstrakcyjną kobietę wszechbytu?”.

Nie bardzo rozumiem, a w zasadzie całkiem nie rozumie, czemu autor podręcznika widzi w tym fragmencie „urojenia prześladowcze w sferze płciowej”? Może nie docierają do mnie jakieś konteksty, które 100 lat temu były bardziej widoczne? A może Bornsztajn wiedział o pacjentce coś więcej i czytał między wierszami?

Dla mnie bardziej zastanawiające jest bogactwo słownictwo. Pacjentka doktora Bornsztajna wysławia się podobnie do Elektrybałta opisanego genialnie przez Lema w Cyberiadzie (zastanawiam się nawet, czy Lem, który przecież był lekarzem i szkolił się na psychiatrii, nie inspirował się Bornsztajnem, którego na pewno znał i z którego się uczył ?). Te wszystkie „warcholstwa, ciemiężenia, szlifibruki przechernie batożące” są po prostu cudowne. Mam wrażenie, choć oczywiście może to być marudzenie starego dziada, że nasz język w ciągu ponad 100 lat (list jest z początku XX wieku, jak wynika z notatek Bornsztajna większość obserwacji dotyczy pacjentów z okresu mniej więcej 1905-1910) bardzo zubożał.

Trzeba dodatkowo uwzględnić, że pacjentami Bornsztajna były osoby poważnie chore psychicznie, chyba często pochodzenia żydowskiego, a więc być może wcale nie charakteryzujące się bardzo wysokimi kompetencjami w zakresie polszczyzny.

Oczywiście współcześnie używamy wielu innych słów i określeń, które nie byłyby zrozumiałe dla pacjentki dr Bornsztajna. Szczerze mówiąc słowa te nie są także zrozumiałe dla mnie. Nie rozumiem mniej więcej połowy ogłoszeń, które są wyświetlane w warszawskich autobusach. Domyślam się czego mogą dotyczyć, ale tak naprawdę ich nie rozumiem. Obawiam się jednak, że ten przybytek nowych słów wcale nie uzupełnia ubytku dawnych, ponieważ duża część nowych określeń jest dziwnie pustawa i zawiera bardzo mało treści. To oczywiście zupełnie subiektywna opinia, ale czy przypadkiem nie wysychają nam mózgi?

Dla psychiatry ciekawe jest oczywiście to, że pomimo znacznych, powiedzmy sobie szczerze – ogromnych!, różnic w zakresie słownictwa, jesteśmy w stanie poznać ten tok myśli, tak bardzo charakterystyczny dla chorych na schizofrenię. Chcę przez to powiedzieć, że nasi obecni pacjenci nie używając tych słów, mówią jednak (obecnie pewnie rzadziej piszą) w jakimś sensie w ten sam sposób. Często wydają się urzeczeni brzmieniem słów, co jakby odsuwa na dalszy plan logikę, układają zbyt zawiłe zdania no i wreszcie dodają sporo neologizmów („bez panewcy wpoprzek wybatożyć”).

Kłopot, dla mnie, w tym, że obecnie ludzie używają wielu słów, które odruchowo traktowałbym jako dziwaczne neologizmy, a które, podobno, wcale neologizmami nie są. Psychiatrzy nie mają łatwo.



tagi: psychiatria  maurycy bornsztajn  słownictwo 

lukasz-swiecicki
2 kwietnia 2022 17:05
6     706    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

atelin @lukasz-swiecicki
2 kwietnia 2022 19:50

Pan drąży, dlatego plus. A ma Pan może wiedzę o  psychiatrii w wiekach brązu i żelaza, abo chociaż w średniowieczu

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
2 kwietnia 2022 20:12

"Opisy doktora Bornsztajna czyli psychiatrzy nie mają łatwo"

Właśnie! Cała ta psychiatria to opisy.

Dlatego wymyślono syndrom stresu pourazowego, z którym sobie radzono w Wietnamie łykając LSD. Strach pomyśleć, co łykali w Afganistanie, pewnie to, co mieli pod ręką...

A teraz żarty na bok: czy miał Pan kiedyś pacjenta z Powstania Warszawskiego?

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @atelin 2 kwietnia 2022 20:12
2 kwietnia 2022 20:39

Moim pacjentem był kiedyś człowiek, który w ramach AK wykonywał wyroki na Niemcach. Miał wtedy 17 lat. Ale miałem też pacjenta, który walczył w Powstaniu i stracił nogę.

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
2 kwietnia 2022 20:53

Tak, ale się skarżyli na ZSP?

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @atelin 2 kwietnia 2022 20:53
3 kwietnia 2022 10:17

Bo ja wiem? Mieli depresję.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @atelin 2 kwietnia 2022 20:12
3 kwietnia 2022 19:06

Każda nauka jest ludzkim wytworem a psychiatria jest nauką i jak każda nauka wymaga pokory oraz studiowania przypadków/casusów 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować