-

lukasz-swiecicki

Odróżnianie początków i końców

Odróżnianie początków i końców

 

W związku z dzisiejszymi szabatowymi czytaniami przypomniał mi się felieton sprzed kilku lat. Jeśli ktoś jeszcze nie był w kościele, to może niech leci, ale jeśli już byliście, to można spokojnie przeczytać..

 

Kilka lat temu byliśmy z Żoną na pielgrzymce w Ziemi Świętej.

Z kim został wtedy Boryś? Jakoś nie pamiętam. Może jeszcze wtedy nie było Borysia? No, ale jeśli go nie było to była Szpulcia. I Ciacho przecież. To z kim oni zostali?

Nie wiem, sami nie byli, to nie jest w ogóle felieton o opiece nad zwierzętami, ani o odpowiedzialności. Choć należy się opiekować i być odpowiedzialnym.

W każdym razie szabat zaskoczył nas w Cezarei Nadmorskiej. Ale nie chcę być niesprawiedliwy – to mogła być Tyberiada. Wówczas nie byłoby to nad morzem, ale nad jeziorem Genezaret. Co zresztą również nie ma znaczenia dla tej historii.

Nocleg wypadł nam w hotelu żydowskim, a do tego, jak już wspomniałem, był szabat.

W zasadzie człowiek wiele słyszy o szabacie. A nawet czyta – jeśli ktoś czyta Pismo Święte, to nie musi nawet doczytać do połowy, co ja mówię (jak powiedziałby w takiej sytuacji Abraham) – on nawet nie musi przeczytać 10% i już będzie o szabacie.

Pytacie kiedy Abraham tak powiedział? No, niedokładnie tak, ale kto się kłócił z Jahwe o procenty sprawiedliwych w Sodomie?? Przecież Abraham. To o inne procenty też by się zapewne kłócił.

Z tych biblijnych i innych opowieści bardzo dokładnie wynika, że w szabat nie należy robić nic. Co zresztą nie oznacza dokładnie tego samego co „robienie nic”. O robieniu nic napisał Lem, opisując maszynę, która robiła wszystko na literę „n”.. Ale to jest w ogóle zupełnie inna historia.

No więc wiedzieliśmy, że w szabat nie należy nic robić, ale jakoś nie przygotowało nas to na koncepcję szabatowej windy.

Oprócz mnie pewnie wszyscy wiedzą co to jest „szabatowa winda”, ale na wszelki wypadek – ponieważ w szabat nie wolno naciskać guzika w windzie (bo to praca!), więc winda szabatowa sama zatrzymuje się na każdym piętrze i za każdym razem otwiera drzwi, czeka, zamyka, jedzie na kolejne itd.

Nasz hotel miał tych pięter tylko sześć. Ale za to winda była jedna. Czteroosobowa. A nasza pielgrzymka liczyła z 50 osób, głównie starszych i w dużej części niewidomych, bo to była pielgrzymka niewidomych..

W tej sytuacji złapaliśmy wielkie walizy (nie swoje, chcieliśmy komuś pomóc) i ruszyliśmy po schodach kuchennych. Dotarliśmy znacznie, znacznie szybciej niż windą. Tyle tylko, że na schodach mieliśmy spotkanie z liczną grupą madagaskarskich karaluchów, które są piękne, świecące i maja wielkość filiżanek do herbaty.

Ja lubię wszystkie zwierzęta, lubiłbym nawet bakterie, gdyby mógł je zobaczyć, ale moja Żona głównie sarenki, pieski i takie tam. Karaluchy - bardzo nie lubi. A już duże karaluchy – mnóstwo za bardzo. No więc to było dla niej przykre.

W tym hotelu w Cezarei (pod warunkiem, że to nie było w Tyberiadzie – żeby się nikt nie obraził o te karaluchy!) zrozumiałem, że „szabasowy piekarnik”, który jakiś czas przedtem dostała w prezencie moja druga córka Maja, nie był żarcikiem tylko… No, właśnie – szabasowym piekarnikiem..

Na czym polega szabasowy piekarnik? Jest taki sam jak wszystkie piekarniki. Tylko jak się włączy funkcje „szabas”, to wtedy nie świecą mu się światełka i nie widać, że coś pieczesz. A jak nie widać – to i nie pieczesz, według dobrej żydowskiej zasady.

Tylko, że ja zupełnie nie o tym. Wcale się nie wyśmiewam, ani nawet nie podśmiewam, z tych szabasowych zwyczajów. Jest wręcz przeciwnie.

Przez lata miałem z tego powodu kompleksy! Myślałem sobie „my, katolicy, nie święcimy dobrze naszego Dnia Świętego, nawet jeśli nie chodzimy do sklepu (a to już teraz robimy rzadziej), to z pewnością naciskamy guziki, gotujemy, pieczemy, latamy jak kot z pęcherzem. Nie jesteśmy tacy porządni jak Żydzi”. Nie, żebym żyć z tą myślą nie mógł, ale jednak ona była.

A dziś mi to wyjaśnił papież Benedykt! To znaczy papież wyjaśnił to w swoim kazaniu na Wielkanoc dokładnie 11 lat temu (no, niedokładnie, bo to było 23 kwietnia, a nie 17 jak w tym roku).

Papież zwraca uwagę (robił to wielokrotnie w kolejnych latach), że czytania z Pisma Świętego podczas Wigilii Paschalnej zaczynają się od stworzenia Świata. Kierują nas na sam początek drogi. Benedykt bardzo mądrze to uzasadnia i nie chcę psuć Jego wywodu, który możecie sobie przeczytać sami („Mystagogia Benedicti” Wielka Noc Zmartwychwstania Pańskiego. Ordo et Pax. Biskupów 2021. Str. 62 i kolejne).

W pewnym momencie swojego wywodu Benedykt zwraca uwagę na to, że szabas dla Żydów jest ostatnim dniem tygodnia, dniem odpoczynku po Pracy Stworzenia.

Ale nasz Dzień Święty jest dniem pierwszym!! To co jest u Żydów końcem i odpoczynkiem, jest dla nas początkiem i stwarzaniem!

Dalsza część to moje pomysły i mam szczerą nadzieję (bardzo przecież uzasadnioną!!), że nikt Papieżowi Seniorowi po nocach nie tłumaczy moich felietonów na niemiecki, a choćby i na włoski (po niemiecku byłoby śmieszniej..).

Ja w każdym razie myślę sobie, że my możemy naciskać guziki, włączać piekarniki, pisać felietony, a nawet czasem pójść do sklepu (oczywiście w bardzo pilnej potrzebie!!), bo nasz Dzień Święty jest początkiem, ruchem, tworzeniem. Niech mi Benedykt wybaczy, że mam tak płaskie myśli…

I w związku z tym całym złożonym tematem, a także tą podróżą myślowo-wspomnieniową, którą musiałem wykonać, przyszło mi do głowy, że także w psychiatrii jest rzeczą fundamentalną, żeby dobrze odróżniać początki i końce.

Bardzo wielu moich pacjentów uważa, że jeśli czują się już zdrowi, to jest to koniec ich procesu leczenia. A zwykle to jest właśnie początek. Bo koniec jest tam, gdzie dostrzegamy naszą chorobę, widzimy jej granice, potrafimy powiedzieć: „za tą granicą żyją lwy”, albo „dotąd i tylko dotąd”. Takie stwierdzenie, odczucie, przekonanie wskazuje, że jesteśmy na końcu jakiegoś etapu. I możemy zacząć następny.

Czy to oznacza, że chcę komuś koniecznie wmówić chorobę, żeby mógł się poczuć zdrowy? Boże broń! Niech każdy sam wybiera. Ja tylko sądzę, że nie kończąc jakiegoś etapu – nie możemy przejść do następnego.

Na przykład nie można osiągnąć nieśmiertelności – jeśli się nie umrze!! No bo jak? Ale o tym to już jest następne kazanie Benedykta.

I może też mój następny felieton?



tagi: początek  koniec  szabat 

lukasz-swiecicki
2 czerwca 2024 17:26
10     702    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

jan-niezbendny @lukasz-swiecicki
3 czerwca 2024 09:55

W żydowskich hotelach są jeszcze klucze szabasowe, czyli zwykłe, płaskie klucze typu Yale, których używa się w szabas zamiast kart magnetycznych. Mnie w Tyberiadzie taki zaproponowano, do niczego wszakże nie przymuszając. ;)

Nie chodzi o to, żeby nic nie w szabas nie robić (to w ogóle byłoby praktycznie niemożliwe, a w szczególności przekręcenie klucza wymaga nawet więcej wysiłku niż zbliżenie karty), lecz o to, by nie krzesać ognia, co jest rzeczywiście absolutnie zakazane.

Iskra przy włączaniu urządzeń do sieci elektrycznej jest zjawiskiem normalnym (byle nie była zbyt duża, bo wtedy lepiej zawołać elektryka). Czasem nawet w ciemnym pomieszczeniu widać ją, kiedy sie pstryka wyłącznikiem. Wywoływanie iskrzenia można uznać za krzesanie - ot i powód tych wszystkich hotelowych udziwnień.

Richard Feynman w swojej autobiograficznej książce "Pan raczy żartować, panie Feynman" opowiada, jak sam zetknął sie z tym zagadnieniem. Dla niego, jako wprawdzie Żyda, ale niekształconego w Talmudzie, było to równie zaskakujące, jak dla przeciętnego goja. Książka została wydana po polsku i szczerze polecam całość, ale w sieci udało mi się znaleźć odnośny fragment tylko w oryginale. Na szczęście po angielsku, a nie w jakimś mniej znanym języku.

Przy okazji dowiadujemy się o alternatywnym rozwiązaniu: można zatrudnić szebesgoja jako windziarza.

zaloguj się by móc komentować

atelin @jan-niezbendny 3 czerwca 2024 09:55
3 czerwca 2024 11:03

Furda windziarz..., rozpinanie rozporków to też praca.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @atelin 3 czerwca 2024 11:03
3 czerwca 2024 22:17

I można skrzesać. Przynajmniej teoretycznie.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
4 czerwca 2024 22:23

To dobrze, że jest tydzień w siedem dni odmierzany.

Lepiej jest, że świętowanie stajenki odmierzane jest kalendarzem.

 

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @lukasz-swiecicki
5 czerwca 2024 00:27

Przepraszam, że przeszkadzam. Ale nie mogłem się powstrzymać. Po co pan do Ziemi Świętej w ogóle pojechał? Pan nic z tego nie rozumie. A co dopiero pana pacjenci. Biedni oni są, naprawdę.

_______

zaloguj się by móc komentować

ArGut @cbrengland 5 czerwca 2024 00:27
5 czerwca 2024 05:45

Dlatego proszę kolegi MILCZENIE jest złotem. A pisanie SREBREM

No i warto ćwiczyć pamięć, żeby ćwiczyć MÓZG odsuwając w czasie zmiany neurodegeneratywne. 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @ArGut 5 czerwca 2024 05:45
6 czerwca 2024 04:42

"Dlatego proszę kolegi MILCZENIE jest złotem. A pisanie SREBREM

No i warto ćwiczyć pamięć, żeby ćwiczyć MÓZG odsuwając w czasie zmiany neurodegeneratywne. "

 

Proszę mi uwierzyć, najlepiej jak pan zignoruje inżyniera.

W przeciwnym wypadku, będzie nadal częstował wszystkich tutaj swoimi zezowatymi myślami.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @lukasz-swiecicki
6 czerwca 2024 18:14

Nie wiem, czy miał Pan okazję w swojej pracy spotkać się z śp. dr Elżbietą Sujak.
Ona w jednym wywiadzie powiedziała coś podobnego co w tym tekście Pan napisał, że dojście do granicy, poznanie swoich granic jest początkiem. Przykładowo mówiła, że dużą dojrzałością wykazują się dzieci przewlekle chore bo wcześnie poznają swoje granice i potrafią je zaakceptować, dużo lepiej niż dorośli.

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @cbrengland 5 czerwca 2024 00:27
7 czerwca 2024 00:33

I przestań pouczać wszystkich, a nade wszystko, skończ z tą Świątek.

Jest technicznie tak siermiężna jak nieheblowana deska.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @cbrengland 5 czerwca 2024 00:27
9 czerwca 2024 21:48

Lecz się człowieku.

Na nogi , bo na głowę za póżno.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować