-

lukasz-swiecicki

O pamięci autobiograficznej psów i ludzi

O pamięci autobiograficznej psów i ludzi

 

Jak to często bywa mam ochotę zacząć od dziwnej strony. Ciekawe, że zwykle mnie to jakoś prowadzi do celu. Może to w ogóle jest taka prawidłowość, że trzeba dowolną nitkę w dowolnym punkcie długo ciągnąć i sweterek się popruje??

W każdym razie - w zeszłym roku zrobiliśmy z kolegami (powstrzymam się i nie napiszę „i z koleżankami”, bo oczywiście zajmują się też tym dziewczyny, ale moim zdaniem w niczym im nie ubliża to, że są moimi kolegami, nie rozumiem na czym polega ewentualny problem…) około 1500 zabiegów elektrowstrząsowych. Nie znam ogólnopolskiej statystyki, ale mocno przypuszczam, że nikt w Polsce nie zrobił nawet w przybliżeniu tylu zabiegów co my.

Nic dziwnego, że bardzo zainteresowaliśmy się zagadnieniem pamięci i różnych z tym związanych problemów.

Ja oczywiście musiałem na studiach opuścić te zajęcia (to jest taki żarcik, może i mało śmieszny, ale na studiach medycznych oczywiście takich zajęć w ogóle nie było. A przynajmniej ja ich nie pamiętam. To też jest żarcik…) na których „braliśmy” (tak się kiedyś mawiało - „czy braliście to w szkole?”) Zaburzenia pamięci. Stąd też początkowo przypuszczałem, że jest tylko jedna pamięć i u człowieka ulega ona zaburzeniu po elektrowstrząsach (EW).

Przez chwilę, głównie we śnie, ale jednak, myślałem nawet (a złośliwi zwykle w tym utwierdzają…), że na tym polega mechanizm działania EW. Po prostu wywołujemy ludziom niepamięć i zapominają o swojej chorobie…

Oczywiście wcale tak nie jest. Moja doktorantka, pani dr Dominiak, bardzo ładnie wykazała, że większość zakresów pamięci to się akurat po zabiegach EW poprawia, a nie pogarsza. Jeśli ktoś na przykład (to taki prosty, ale prawdziwy przykład) miał problemy z przypominaniem sobie znaczenia słów (test fluencji słownej) to mu się po zabiegach poprawi i sobie różne słowa przypomni!

Poprawia się w ogóle całe funkcjonowanie mentalne, jeśli można tak to określić.

Coś się jednak psuje - przynajmniej u niektórych pacjentów i w niektórych sytuacjach - psuje się coś, co naukowcy nazwali „pamięcią autobiograficzną”. Oznacza to po prostu, że znikają, przynajmniej na pewien czas, niektóre wspomnienia z przeszłości.

Tylko czy to jest naprawdę takie proste? O tym w zasadzie głównie myślę, to znaczy wtedy, kiedy w ogóle o tym myślę, a nie o innych rzeczach, fajniejszych - na przykład o moich wnukach (do tej grupy zaliczam też wnuczki, tu jest podobnie jak z kolegami i koleżankami - nie widzę żadnego sensu w mówieniu tego dwa razy, skoro wiadomo o co chodzi…). Jeśli jednak myślę o pamięci, to przede wszystkim myślę - czy to jest takie proste z tą pamięcią autobiograficzną???

Bo ewidentnie ludzie mają różne wspomnienia i w różnych ilościach. Są tacy, którzy (jak się wydaje) pamiętają „wszystko” i są tacy, którzy nie pamiętają „nic”. Tylko, jak się również wydaje, w ogóle to nie wpływa na ich funkcjonowanie, zadowolenie z siebie, sukces życiowy czy cokolwiek tam jeszcze.

Moja Mama (obecnie 85 lat) i Jej starsza siostra Ciocia Zosią (chyba 87, przepraszam Ciocię, która często czyta moje felietony, jeśli coś pomyliłem, jak nie 87 to 88; w każdym razie sporo!) - pamiętają po prostu wszystko. Mama pamięta PESELE wszystkich swoich dzieci (!!), nawet, mój a ja mam 63, i Mama nie używała mojego Peselu od lat, albo nigdy. Pamięta daty urodzin wszystkich moich wnuków (dziesięciorga!), daty ślubów moich dzieci, mnóstwo osób, które spotkała w życiu, ale naprawdę mnóstwo!!! Ciocia Zosią pamięta wszystko ze dwa razy lepiej niż Mama. Mama śmieje się z nadmiernej pamięci Cioci, ale nie zauważa swojej!!

Ja nie pamiętam bardzo wielu rzeczy. Choć w porównaniu z moją Żoną i tak jestem niezły. Pamiętam cokolwiek…

Z tym, że nie za bardzo. Mój brat twierdzi, jest o tym przekonany, że podczas manifestacji w 1982 roku zomowiec strzelał do mnie na śmietniku, dokąd uciekliśmy, gonieni przez funkcjonariuszy. Brat przeskoczył przez płot, a ja nie zdążyłem. Zomowiec strzelił i dopiero potem przeskoczyłem.

Ja w ogóle nie pamiętam tej sytuacji. Jasne, oczywiście - wyparłem. Nie jest fajnie jak ktoś do ciebie strzela z karabinu z małej odległości. Może i wyparłem, ale nie pamietam zupełnie, nic a nic. Nie mam śladu pamięciowego. Pracowałem nad tym długo. Nie pamiętam w ogóle takiego wydarzenia. Nie mam takiej sytuacji w pamięci. Nic.

Wracając do tych osób, które wymieniłem. Ciocia jest wieczną optymistką, zawsze spodziewa się wszystkiego najlepszego. Mama jest wieczną pesymistką, wręcz niczego się nie spodziewa. Ja jestem pesymistycznym optymistą - spodziewam się wszystkiego najgorszego, licząc na najlepsze. A mój brat jest chyba optymistycznym pesymistą.

Wszyscy dobrze funkcjonujemy i funkcjonowaliśmy. Radzimy sobie z życiem. Wszyscy mamy duże rodziny. Wszyscy byliśmy lub jesteśmy w udanych związkach.

Jak się ma do tego nasza pamięć autobiograficzna? A, no nijak się nie ma. Nie ma znaczenia.

Zakładając, że jesteśmy zdrowi (wymienione tu osoby są zdrowe psychicznie) pamięć autobiograficzna wydaje się mieć dla nas takie znaczenie jak albumy ze zdjęciami rodzinnymi.

Albumy leżą na półce honorowej, lub wcale ich nie ma. Są zrobione starannie, albo byle jak. Dotyczą rzeczy powszechnie uważanych za ważne, albo tylko takich które my uważamy za ważne. To wszystko nie ma znaczenia. To tylko koloryt miejsca. Chleba nam za to nie sprzedadzą. Kariery nam to nie zapewni. Co najważniejsze - to chyba nawet w żadnym stopniu nie wpłynie na nasze szczęście. Nie jestem pewien, ale tak przypuszczam.

Mam wrażenie, że podobnie jest z pamięcią autobiograficzną psów. Dziś rano podczas spaceru Borys zatrzymał się na tej łączce na Cytadeli, gdzie jest postawiony „Wioślarz” Jasia Sajdaka (to nie jest rzeźba tylko taka instalacja z chrustu). Borys zatrzymał się i szukał sobie czegoś w trawie.

Ja dobrze wiem czego. Trzy dni temu znalazł w pobliżu zgniły kawałek chleba i przyswoił go do organizmu zanim zdążyłem zainterweniować (nie mówcie Anicie!!). I teraz szuka tego chleba, bo ma takie wspomnienia.

Ale co tam chleb! Trzy lata temu Borys znalazł pęto kiełbasy w śmietniku (tak, to bardzo dziwne, poświęciłem temu zagadnieniu felieton, a ktoś poświęcił kiełbasę.. Jacyś miłośnicy mojego pisarstwa??). Do dziś robi przegląd tego śmietnika. Bo ma takie wspomnienia.

Dziś podczas porannego spaceru, w padającym coraz gęściej deszczu, myląc się co nieco w różańcu, pomyślałem, że nasze spacery prowadzą po prostu śladami wspomnień.

Jeśli ktoś ma tych albumów dużo i coraz więcej, to jego droga prowadzi od wspomnienia do wspomnienia. Aż trudno zauważyć co tam się teraz i naprawdę dzieje.

A jak ktoś ma w głowie pustki (jak jak nie przymierzając) to podąża szlakiem dzisiejszych wydarzeń i tyle. Oba te spacery mają sens i żadnego z nich nie chcę deprecjonować, ale mam wrażenie, że pamięć autobiograficzna jest bardziej pamiątką niż rzeczą naprawdę potrzebną.

Coś dla sentymentalnych… Tyle, że ja jestem nawet bardzo sentymentalny. A z pamięcią krucho…

Borys za to chyba sentymentalny nie jest, a pamięć, że pozazdrościć.

No i jest poważna zagwozdka.

Mogę to dalej badać (chyba nawet muszę, bo mam taki grant), tylko do czego ja właściwie zmierzam??

Tak czy owak - nie bójcie się elektrowstrząsów. Może wypadnie kilka starych zdjęć, ale to chyba nie jest nic ważnego?



tagi: ludzie  psy  pamięć autobiograficzna 

lukasz-swiecicki
21 kwietnia 2024 10:32
9     624    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @lukasz-swiecicki
21 kwietnia 2024 21:28

Warstwy tlenków metali bywają kłopotliwe dla dostarczania informacji przewodami. Jest/była taka metoda, że po ustaleniu łącza nie przepuszcza się informacji, a tylko impuls wyższego prądu. Wskutek przegrzania (wyższa energia) mechanicznie redukuje się warstwa tlenków i dodatkowo powstają spoiny.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @lukasz-swiecicki 22 kwietnia 2024 20:29
22 kwietnia 2024 21:21

To są trochę okropne analogie w czasie cyfryzacji.

Za upadłego reżymu uczono odróżniać liczbę od ilości.

Co przeszło w jakoś (!)

... ci nie będzie.

 

P.S.

oby tylko stawy nie zesztywniały.

 

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki
23 kwietnia 2024 06:44

Patrząc na reklamy w TV nie o zesztywnienie stawów walka dziś idzie. 

Może EW po prostu aktywują mechanizmy ochronne psychiki, z których jednym jest wymazywanie zdarzeń z pamięci autobiograficznej? 

zaloguj się by móc komentować

Adriano @lukasz-swiecicki
23 kwietnia 2024 08:02

Czy pańska ciocia nie pracowała przypadkiem w USC?Moja sąsiadka też po 80-tce,pracowała w USC i pamięta mase peseli.Mój,moich rodziców i rodzeństwa,moich koleżanek i kolegów z klasy.Kiedyś śmialiśmy się ,że ma w pamięci pesele całej -niemałej przecież gminy.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Adriano 23 kwietnia 2024 08:02
23 kwietnia 2024 14:46

Nie. Ciocia była dziennikarką, a Mama lekarką, pediatrą.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Grzeralts 23 kwietnia 2024 06:44
23 kwietnia 2024 14:48

To jest roządny pomysł. Jakby to można zbadać? Myślał Pan jakoś?

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
23 kwietnia 2024 21:34

...

którzy nie pamiętają nic” . ...

 

To jest dobre, bo jak zapamiętać "coś".

 

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki 23 kwietnia 2024 14:48
24 kwietnia 2024 06:31

Nie moja branża ;) więc i o pomysł trudno, po prostu hipoteza. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować