O famfonieniu czasu
Famfonienie czasu niekiedy w towarzystwie Borysa
Borys ma zapalenie ucha. To się zdarza co pewien czas psom, które mają takie piękne uszy jak on. Gdybyście zazdrościli to weźcie to też pod uwagę zanim sobie wyhodujecie takie same…
W praktyce oznacza to, że Borys w nocy trzęsie głową z charakterystycznym łopotem uszu (nie wiem jak to inaczej nazwać), albo czochra się intensywnie postukując przy tym łapą o podłogę. Zupełnie jakby pukał sąsiad (kiedyś o tym pisałem, ale będę musiał przypomnieć) pożyczyć jajko. Właściwie to raczej jakby pożyczał żółtko, bo białka to on nie potrzebuje. Sąsiad tak ma, że pożycza bardzo dziwne rzeczy, a oddaje jeszcze coś innego. Bardzo ciekawe doświadczenie. Z czystym sercem polecam każdemu mieć takiego sąsiada (mogę o tym śmiało pisać, bo Jacek nie używa FB…).
Jakie by te Borysiowe odgłosy nie były to w każdym razie dla mnie są bardzo wybudzające. Więc jego uszy to moja bezsenność.
Obudzony za którymś razem zacząłem obracać w głowie różne słowa, których dawno nie słyszałem, a może w ogóle ich nie słyszę. Są to słowa chętnie używane przez mojego Tatę, które towarzyszyły mi przez całe dzieciństwo i młodość lub słowa używane przez moją Siostrę Marysię, które raczej słyszałem w dorosłości.
Najważniejsze słowo, które pojawiło mi się dziś w nocy podczas śfląchania (to jest używane przeze mnie słowo, ale chyba nie jest jakieś dziwne?? Nie wiem czemu edytor je podkreśla… Śfląchanie to śfląchanie i tyle. Borys świetnie rozumie, jak mu mówię żeby przestał śfląchać. Czyli wie co to znaczy!) Borys to słowo „famfonić”.
Czasownik famfonić właściwie łączy się tylko z rzeczownikiem „czas”. „Famfonisz czas”, „nie famfoń czasu”, „cały czas przefamfoniony” (jak widać czasownik famfonić łatwo tworzy także odpowiednie przymiotniki!).
Oczywiście, że chodzi tu o marnowanie czasu, ale jednak famfonienie dodaje jeszcze coś, inaczej nie byłoby potrzebne. Jeśli famfonisz czas to robisz to w jakiś specjalny sposób, nie żebyś po prostu spał czy się lenił.
Wtedy kiedy Tata używał tego słowa oczywiście nie było telefonów i gier komputerowych, jednak współcześnie to właśnie gry na telefonie, ale też sprawdzanie wszystkiego w Wikipedii czy zaglądanie na FB, byłyby najlepszym przykładem famfonienia czasu.
Nie wiem skąd Tata to wziął i nigdy nie słyszałem, żeby ktoś inny tak mówił. Oczywiście z wyjątkiem mojego brata (jednego z moich braci) Wojtka, który już dawno temu powiedział mi, że Ojciec się w niego wcielił i przemawiając przez niego odradza mi famfonienie czasu na pisanie głupich felietonów…. No, ale to się nie liczy, bo to Tata za pośrednictwem Wojtka czyli tak zwany Duch Ojca.
Dwa kolejne słowa Taty istnieją w słowniku, ale jedynie gwarowym. To słowa z gwary góralskiej. „Maras” czyli brud i „potoknąć” czyli popłukać. W czasie Powstania Warszawskiego moja Babcia uciekła z dziećmi z Warszawy (a dokładnie z Lasek pod Warszawą), aż do Bukowiny Tatrzańskiej i później na Rynias.
Tata miał wtedy pięć lat i przez kilka kolejnych lat jego mowa kształtowała się na Podhalu. Przypuszczam, że to dlatego zawsze zalecał, żeby się „nie marasić”, albo wyrzucał komuś „ale się domarasiłeś”. Dla nas to było oczywiste, choć sami właściwie nie używaliśmy tego słowa.
Potoknąć musiało być mniej oczywiste, skoro nie rozumiał go inny z moich braci, to znaczy Maciek. Kiedyś podczas wakacji Tata polecił Maćkowi, że potoknął naczynia po obiedzie. Maciek wstał, wyszedł z naczyniami, po chwili wrócił z pustymi rękami i usiadł spokojnie.
- A co z naczyniami? - zaniepokoił się Tata.
- Potopiłem, jak Tatuś kazał - odpowiedział spokojnie Maciek, który po prostu potopił naczynia w przepływającym tamtędy potoku…
- Kazałem ci potoknąć to znaczy popłukać!!
- Aaaa! To trzeba było tak od razu - powiedział Maciek.
Wyszedł z domu, wyłowił naczynia z potoku, postawił je na stole i zaczął opukiwać.
- A co ty teraz niby robisz ofermo batalionowa?? - Tata cały czas nie był w pełni zadowolony.
- No kazał Tatuś popukać to popukuję!!! - Maciek był urażony…
Maciek miał wtedy 5-6 lat co go w dużej mierze usprawiedliwia. Ja, starszy od niego o lat 10, miałem już dziewczynę (!), moją obecną Żonę Anitę. Anita była na tych wakacjach z nami i machinacje Maćka z naczyniami (ich topienie i opukiwanie) rozśmieszyły Ją do tego stopnia, że ostatecznie zdecydowała się ze mną pozostać aż do dziś (wydaje mi się, że wtedy sprawa nie była jeszcze taka pewna.)… Warto więc było trochę potoknąć, żeby dojść do dobrych efektów…
I to nas prowadzi do ofermy batalionowej. Tata miał jeszcze wiele powiedzeń, ale przyszła mi do głowy ta oferma.
Często nam wymyślał od oferm batalionowych. Ponieważ był porucznikiem Czerwonych Beretów uznawaliśmy z braćmi, że ma do tego jakieś prawo i nie odbieraliśmy tego zbyt boleśnie.
Ku mojemu zdziwieniu oferma batalionowa to zwrot, który jak najbardziej można znaleźć w internecie (w przeciwieństwie do tych poprzednich, których tam nie ma).
Dowiedziałem się na przykład, że jeden z polityków uważa, że ofermą batalionową jest obecny Minister Obrony Narodowej. Mnie to zupełnie nie obchodzi, a nawet myślałbym, że taki minister to musi być co najmniej dywizjonową lub wręcz armijną ofermą, ale nie powiem zrobiło mi się dość miło, kiedy dowiedziałem się, że, jako oferma batalionowa, mam w Polsce godne towarzystwo!
Jeśli chodzi o moją, również nieżyjącą już, siostrę Marysię, to używała ona bardzo wielu słów własnych i w żadnym wypadku nie zgadzała się na ich dostosowanie do „normy”.
Na Borysa Marysia zawsze mówiła „Boryks”. Bo takie było Jej zdanie w tym względzie.
Mówiłem Jej - Marysiu, to jest Borys!
A Ona na to - Nie denerwuj się kochanie, wiem przecież, że Boryks…
I tak to szło.
Ten felieton nie ma żadnej sensownej puenty. Po prostu obudziłem się rano po bardzo źle przespanej nocy i pomyślałem, że dość już tego famfonienia czasu i trzeba wziąć Boryksa, i pójść z nim do weterynarza.
Pan weterynarz zajrzał do ucha. Zajrzał do drugiego. Zamyślił się, lecz czasu nie famfonił, zlecił maść antybiotykową i śfląchanie wkrótce przycichło.
I Wam się tak stanie jeśli nie będziecie niepotrzebnie famfonić czasu. Ale to jakoś nie do wszystkich dociera. Ofermy batalionowe czy co?
tagi: borys tata famfonienie oferma batalionowa
![]() |
lukasz-swiecicki |
14 lipca 2024 19:10 |
Komentarze:
![]() |
cbrengland @lukasz-swiecicki |
14 lipca 2024 21:48 |
Ja przynajmniej, zupelnie nie famwonię czasu, cokolwiek to znaczy ale i tak jest glupie i nie ma znaczenia, siedząc teraz w angielskim pubie, oglądając, zupełnie fajny mecz o mistrzostwo Europy w piłce nożnej.
Polecam każdemu ☺
_________
![]() |
MarekBielany @ArGut 14 lipca 2024 21:17 |
14 lipca 2024 23:25 |
Wąwóz przy Cytadeli ?
![]() |
Ogrodnik @lukasz-swiecicki |
14 lipca 2024 23:29 |
Ciekawe wyniki mogłoby dać badanie nad przeżywalnością wzglednie rozrodczością "Oferm batalionowych".
![]() |
ArGut @MarekBielany 14 lipca 2024 23:25 |
15 lipca 2024 06:53 |
Ja to widzę Doktora Łukasza, Borysia i drzewa ...
Ale kolega może widzieć więcej.
![]() |
lukasz-swiecicki @ArGut 15 lipca 2024 06:53 |
15 lipca 2024 09:28 |
Mnie się zdaje, że o wiele więcej.
![]() |
ArGut @lukasz-swiecicki 15 lipca 2024 09:28 |
15 lipca 2024 10:00 |
Tak, tak, nie wykluczyłem tej ewentualności. Tylko wtedy trzeba sięgać, gdzie wzrok nie sięga ...
A w sprawie famfonienia, to po moich weekendowych aktywnościach mogę dodać, że istnieje też famfonienie rekreacyjne. Wtedy w czasie, poświęcamy czas innej(ukochanej?) osobie, o którą się troszczymy, żeby czuła się zaopiekowana, a nas czas "niby" ucieka. I jak "niby" ucieka to można różne fajne rzeczy zrobić, czy zaplanować.
Famfoniłem rekreacyjnie czas w Przemyślu jeżdżąc, również rekreacyjnie, rowerem. Piękne, choć odrobinę zaniedbane, jest miasto Przemyśl.
![]() |
chlor @lukasz-swiecicki |
15 lipca 2024 15:22 |
Domyślam się, że famfonienie czasu polega na wykonywaniu czynności jałowych, bezużytecznych, jedynie zabijających nudę. Może to być nawet czytanie niektórych książek. Ktoś nie lubiący używania umysłu poradzi sobie fizycznie, np będzie strugał kijek.
Chyba dobrze mieć jakiś własny sposób famfonienia czasu gdyż zdaża się sytuacja gdy nie da się robić nic poza czekaniem.
![]() |
MarekBielany @ArGut 15 lipca 2024 06:53 |
15 lipca 2024 22:47 |
Wąwóz.
A take bouldery to były Przy Rozdrożu.
Był tam w przejściu pierwszy punk prl, a potem trzeciej ...
Dzedzej ?
![]() |
MarekBielany @MarekBielany 15 lipca 2024 22:47 |
19 lipca 2024 23:28 |
Mniej.
P.S.
szkoda prądu i przeciążania linii.