-

lukasz-swiecicki

Nowe rzeczy pod słońcem - ale nie bójcie się, żadnych aktualności!

Nowe rzeczy pod słońcem

Z pewnością pojawiają się nowe rzeczy pod słońcem, albo przynajmniej – prawdopodobnie się pojawiają. Być może.

Na przykład - jest nowa wersja bezprzewodowych odkurzaczy Dysona, jeśli dobrze zauważyłem na plakacie w warszawskim metrze jest to wersja 12. Choć śniło mi się nawet, że 13, albo jest 13 a śniła mi się 14... Przez te sny to się już człowiek pogubić może.. Ale w psychiatrii spotykam się z tym zjawiskiem – to znaczy z czymś nowym – nieco rzadziej niż w przypadku odkurzaczy firmy Dyson (zwłaszcza widywanymi we śnie). Pewnie to jakieś konserwatywne zaślepienie moje.

W najnowszym numerze Journal of Affective Disorders (czyli jednak coś nowego), ukazał się artykuł dotyczący… [artykuł sprzed dwóch lat, bo to tekst niezbyt świeży, przynajmniej fragmentami].

Może najpierw krótki quiz dla Czytelników: Jaki to lek:

Wprowadzony do lecznictwa w 1949; skuteczny w wielu różnych chorobach psychicznych; stosowany u milionów pacjentów; a mimo to nigdy nie promowany przez żadną firmę farmaceutyczną.

Tak, wiem, że to kiepski quiz. Jeden z moich wnuków, siedmioletni Leon, rozwiązuje trudniejsze. Oczywiście – mowa o licie, czy też precyzyjniej o solach litu, ponieważ lit w czystej postaci jest zbyt reaktywny i nie może być stosowany do leczenia. Wspomniany artykuł dotyczył właśnie leczenia litem.

Autorzy (z Francji i USA) zainteresowali się skutecznością leczenia litem w populacji osób w wieku powyżej 55 roku życia (ponieważ należę do tej grupy wiekowej, więc do głowy by mi nie przyszło mówić o wieku podeszłym, choć młodzież to także nie jest..). W badaniu wzięło udział łącznie 281 osób (139 z rozpoznaniem choroby afektywnej dwubiegunowej, a więc rozkłada badanych wg rozpoznań był niemal równy). 44 osoby z badanej grupy przyjmowały lit (15,7%) przez okres co najmniej dziesięciu lat, pozostali pacjenci stanowili grupę kontrolną.

Lit był stosowany częściej w grupie osób z ChAD w porównaniu z grupa osób z nawracająca depresją (75 do 25%). Pacjenci z grupy litowej byli osobami, u których choroba psychiczna wystąpiła we wcześniejszym wieku, a czas trwania choroby liczony w latach był w tej grupie istotnie dłuższy. W pewnym stopniu można ich więc nazwać osobami o cięższym przebiegu choroby, choć z drugiej strony grupa litowa nie różniła się od grupy kontrolnej ani pod względem częstości prób samobójczych, ani liczby hospitalizacji psychiatrycznych.

Wyniki badania wykazały, że u osób przyjmujących przewlekle lit, objawy depresji były istotnie mniej nasilone, a kliniczny przebieg choroby był korzystniejszy w porównaniu z osobami, które nie były leczone litem. Nie miało to związku z rozpoznaniem – ten sam efekt obserwowano w grupie osób z ChAD i z depresją nawracającą. Ponadto osoby, które przyjmowały lit istotnie rzadziej otrzymywały anksjolityki benzodiazepinowe. Tolerancja długotrwałej kuracji litem była dobra, jedynym problemem częściej występującym w grupie badanej w porównaniu z grupą kontrolną była niedoczynność tarczycy (występowanie niedoczynności tarczycy nie były powiązane z długością leczenia litem). Nie stwierdzono związku długotrwałego przyjmowania litu z niewydolnością nerek, choć autorzy zastrzegają, że średni czas trwania kuracji litem wynosił „jedynie” 12 i pół roku…

Tak więc „stary” lit okazuje się skutecznym lekiem na depresję i to wcale niekoniecznie w przebiegu ChAD.

Tymczasem w Chinach… co prawda kilka już lat temu (2), oceniano jakie leki naprawdę przyjmują pacjenci z ChAD. Oceniano stan psychiczny 1487 pacjentów z rozpoznaniem depresji nawracającej. Okazało się, że ponad 20% osób z tej grupy w rzeczywistości ma objawy choroby afektywnej dwubiegunowej. Jest to częste spostrzeżenie w takich badaniach, ponieważ ChAD jest zwykle chorobą zbyt rzadko rozpoznawaną.

Autorzy badania chińskiego poszli jednak krok dalej i sprawdzili jakie leki otrzymywali pacjenci i czy częstość przyjmowania leków z różnych grup była związana z ustalonym przez badaczy rozpoznaniem.

Ku ich, i mojemu także!, zdziwieniu okazało się, że u pacjentów z ChAD typu pierwszego (ChAD I) prawdopodobieństwo zlecenia leków przeciwdepresyjnych było większe (1,7) niż w grupie osób z depresją nawracającą! Natomiast w grupie pacjentów z ChAD typu drugiego (ChAD II) bardziej prawdopodobne było zalecenie leków normotymicznych (stabilizujących), a nie leków przeciwdepresyjnych. Jest to bardzo ciekawe znalezisko, jeśli weźmie się pod uwagę, że wszystkie obowiązujące obecnie zasady farmakoterapii wyraźnie mówią o tym, że leki przeciwdepresyjne nie powinny być, co do zasady, w ogóle stosowane w ChAD I, natomiast, przy zachowaniu ostrożności, mogą być stosowane właśnie w ChAD II.

Wygląda na to, że rzeczywistość jest dokładnie odwrotna niż zalecenia. Oczywiście lekarze zalecający wspomniane leki nie mieli świadomości tego, że ich pacjenci nie chorują na depresję, lecz na ChAD, nie mówiąc już o tym o jaki typ ChAD mogłoby chodzić. Można sobie wyobrazić, że przyczyną tak znacznej pomyłki w ocenie było duże nasilenie epizodów depresyjnych występujące u wielu osób z ChAD I.

W rezultacie mamy do czynienia z sytuacją, którą można by sentencjonalnie określić: „Każdemu to, czego najmniej potrzebuje”. Autorzy wysuwają przypuszczenie, że tak źle jest tylko w Chinach, ale niestety nie mają racji. Moje doświadczenia z Polski wskazują, że u nas jest tak samo – silne leki przeciwdepresyjne dostają przede wszystkim* pacjenci dwubiegunowi.

A w międzyczasie Szwedzi [3] przeprowadzili badanie populacyjne i wykazali, że ryzyko występowania depresji jest większe u abstynentów (RR 1,7), niż u pijących mało i umiarkowanie. Z punktu widzenia ryzyka depresji nawet picie ryzykowne okazało się podobnie szkodliwe jak niepicie wcale.. (RR 1,8). No, ale o tym to już chyba lepiej nie pisać wcale.

Jednym słowem odpowiadając na pytanie postawione w tytule – nie. Nic nowego pod słońcem. Lit pomaga, ale dostają go nie ci co powinni. A alkohol w umiarkowanych ilościach też niezły. Wiedział to już Abu ibn Sinna, zwany także Awicenną. To znaczy wiedział o alkoholu, bo o licie chyba nie. Choć kto go tam wie.

 

  • Oczywiście, wiem, że to przesada. Nie „przede wszystkim”. Ale tak napisałem w polemicznym zapale, bo bardzo mnie ten błąd irytuje.

 

 

 

 

Piśmiennictwo

  1. Morlet E. i wsp.: Psychiatric and physical outcomes of long-term use of lithium in older adults with bipolar disorder and major depressive disorder: a cross-sectional multicenter study. J Affect Disorders. 2019. 259. 210-217.
  2. Xiang Y-T. I wsp.: Prescribing patterns of antidepressants, antipsychotics and mood stabilizers in bipolar patients misdiagnosed with major depressive disorder in China. Hum Psychopharmacol Clin Exp. 2012. 27. 626-631.
  3. Gemes K. I wsp.: Moderate alcohol consumption and depression – a longitudinal population-based study in Sweden. Acta Psychiatr Scand. 2019. 139. 526-535.


tagi: badania  depresja  lit 

lukasz-swiecicki
22 stycznia 2022 10:25
11     719    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @lukasz-swiecicki
22 stycznia 2022 11:08

Ciekawe, na ile to po prostu preferencje pacjentów? Że wolą nie to, co naprawdę działa, ale to, co sami odczuwają jako lepiej działające?

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Grzeralts 22 stycznia 2022 11:08
22 stycznia 2022 12:00

Tak, przypuszczalnie słuszna intuicja. Raczej wymuszają zalecanie leków przeciwdepresyjnych, bo chcą się nakręcać. Po psychoedukacji zwykle się to wyraźnie poprawia, choć niektórzy są niezwykle niepoprawni...

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @lukasz-swiecicki
22 stycznia 2022 12:55

"A w międzyczasie Szwedzi [3] przeprowadzili badanie populacyjne i wykazali, że ryzyko występowania depresji jest większe u abstynentów (RR 1,7), niż u pijących mało i umiarkowanie." To chyba żadne odkrywcze stwierdzenie?  Ludzie którzy sami nie dbają o siebie w sensie emocjonalnym - czyli (także) nie piją - będą chorować częściej. 

Tak jak  (tu cytat) „stary” lit okazuje się skutecznym lekiem na depresję" -  tak i "stary dobry " alkohol okazuje również skuteczny.

Co więcej, alkohol jest lekiem stosunkowo bezpiecznym, bo jak głosi powszechnie znane powiedzenie "pity z umiarem, nie szkodzi nawet w największych ilościach..."

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @lukasz-swiecicki
23 stycznia 2022 16:04

Abstynencja całkowita ma sens ale przede wszystkim jako dobrowolna ofiara za wyzwolenie z choroby alkoholowej. Ma sens jako post. Dlatego każde inne odmówienie sobie czegoś co nie jest konieczne dla mojej kondycji, również ma sens równowarty z modlitwą i jałmużną. 

zaloguj się by móc komentować

valser @lukasz-swiecicki
23 stycznia 2022 16:45

Ktory to juz raz zycie pisze takie "nienaukowe" scenariusze?

Jak mowil kpt. Bednarz w swoim slawnym apelu... wodka i piwo jest dla madrych ludzi, a nie dla baranow. To jednak wiemy bez naukowych badan i riserczow.

Impreza z szeregowym Chinczykiem jest over juz po jednym duzym piwie, bo drugim to juz dostaja konkretnego kreciola, a szklanka wodki na raz, ktora w Rosji nadal pozostaje standardem, to dla Chinczyka jest dawka smiertelna.

Moje obserwacje z imprez z chinskimi kolegami jest takie, ze przedstawiciele zoltej rasy gorzej toleruja nawet najmniejsze ilosci alkoholu wysokoprocentowego. Maja jednak swiadomosc, ze alkohol dla nich stanowi wieksze zagrozenie niz dla bialasow, ze uzalezniaja sie  i popadaja w spiralna patologie szybciej i mocniej niz my, tubylcy z Europy.

 

zaloguj się by móc komentować

valser @Magazynier 23 stycznia 2022 16:04
23 stycznia 2022 16:47

Mysle, ze calkowita abstynencja jest bez sensu. To patologia rzeczywistosci i alternatywa tylko dla ludzi uzaleznionych, nie potrafiacych kontrolowac siebie i dawki.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @valser 23 stycznia 2022 16:47
23 stycznia 2022 17:46

Tak, zazwyczaj chyba tak.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @valser 23 stycznia 2022 16:45
23 stycznia 2022 17:48

To jest oczywiście czysta kwestia metaboliczna - słaba aktywność dehydrogenazy powoduje, że w zasadzie u Chińczyka alkohol zmienia się się w aldehyd octowy i tak już pozostaje dłuższy czas. Z metabolicznego punktu widzenia mogliby równie dobrze pić od razu ocet.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Magazynier 23 stycznia 2022 16:04
23 stycznia 2022 17:49

To jest oczywiście czysta kwestia metaboliczna - słaba aktywność dehydrogenazy powoduje, że w zasadzie u Chińczyka alkohol zmienia się się w aldehyd octowy i tak już pozostaje dłuższy czas. Z metabolicznego punktu widzenia mogliby równie dobrze pić od razu ocet.

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować