-

lukasz-swiecicki

Nosorożce w moim życiu czyli sztuka komunikacji

Nosorożce w moim życiu czyli sztuka komunikacji

Zawsze lubiłem zwierzęta i zawsze lubiłem zwierzęta egzotyczne. Spędziłem mnóstwo czasu w ZOO w Warszawie, ale też w bardzo, bardzo wielu ogrodach zoologicznych w wielu miejscach Świata, choć oczywiście rozumiem pewne obiekcje wobec ogrodów zoologicznych, zwłaszcza tych, które są źle prowadzone i źle zaplanowane.

W każdym razie nosorożce lubiłem odkąd pamiętam, ale oczywiście bardziej podobały mi się słonie, które wspaniale komunikują się z ludźmi, uśmiechają się, wyciągają trąby, pozdrawiają i w ogóle. Kiedyś w ZOO była szansa, żeby dać słoniowi jabłko. Udało mi się to zrobić nie raz i zawsze byłem szczęśliwy. Teraz nie można, pewno słusznie choć świat zrobił się przez to smutniejszy. Nosorożców w warszawskim ZOO w czasach mojego dzieciństwa nie było, pierwszy z nich, Gyan, pojawił się dopiero w 2004 roku, kiedy moja najstarsza córka była już pełnoletnia. Tak więc przez wiele lat znałem nosorożce tylko ze zdjęć.

Tak mi się napisało, że tylko, ale w jakimś momencie młodości przeczytałem książkę o nosorożcach, nie taką dla dzieci tylko poważną, napisaną przez jakiegoś etologa (specjalistę od zachowań zwierząt). Bardzo mi się ta książka podobała, prawdopodobnie przeczytałem ją od razu trzy razy. Kiedyś zawsze tak robiłem, zanim sobie uszkodziłem mózg. Pierwszy raz, żeby sprawdzić czy dobra, drugi raz – żeby wszystko zrozumieć i trzeci raz – ulubione fragmenty. I tak trzeba, tak jest najfajniej.

Swoją drogą lody też się powinno jeść trzy razy – pierwszy raz szybko, drugi raz żeby docenić i trzeci raz – ulubione fragmenty, a przy okazji inne kawałki – przecież nie wyrzucę!

W każdym razie w tej książce było napisane, że nosorożce mają niezwykle ograniczone możliwości komunikacji międzynosorożcowej. Oczywiście komunikacja nosorożców z tymi ptaszkami, które z nich wydziobują larwy też nie jest zbyt dobra. Ze słoniami i koniami też kiepska. No, ale powiedzmy sobie szczerze – hu kers indid??

Tak mówił pewien łotewski psychiatra, którego poznałem podczas mojego pierwszego wyjazdu na konferencję do Sztokholmu. Byliśmy wtedy tacy biedni, że nie stać nas było nawet na frytki w Makdo. No i kiedyś tak siedzieliśmy z tym doktorem Wakermanisem, a on tak smętnie spojrzał i mówi „Lenin is ded bat hu kers indid, hu kers?”. Tak to jakoś zapamiętałem..

W każdym razie – ważne jest, że nosorożce maja trudności w komunikacji między samcem i samicą. Ciąża nosorożca trwa, bagatela, 16 miesięcy. Rodzą się tylko pojedyncze nosorożczyki. I tak urodzić nosorożca to jest jakiś kosmos. No więc trzeba się starać. W sensie mama i tata nie mogą tracić czasu. Jednak tracą. Ze względu na kompletny brak mimiki i bardzo ograniczony język ciała (weź tańcz balet w husarskiej zbroi!) partnerzy nie są w stanie odróżnić zalotów od ataku! Nie wiedzą czy zaraz będą się bić czy kochać! A nosorożce są zupełnymi samotnikami i nie łażą żadną bandą. Podobno najlepszym sposobem porozumienia pozostaje niekiedy malownicze rozgrzebywanie własnej kupy. Moje gratulacje. Przełóżcie to na ludzkie, ale nie angażujcie całej wyobraźni. W każdym razie nie przed kolacją…

Z drugiej strony są ludzie. Komunikacja na maksa. Powiedzenia, niedopowiedzenia, konteksty, podteksty, mimika, mowa ciała, symbole – no wszystko. A jak wszystko to zapewne.. No właśnie. Często nic. Bo z tego nadmiaru nie powstaje żadna skuteczna komunikacja. Tylko dziki chaos. Piękne to zapewne, ale zupełnie nieskuteczne. A ciąża też trwa z 9 miesięcy. Dzieci też pojedyncze. I stadami te ludzie też tak wcale nie chodzą, choć pozornie stadne zwierzęta.

Przemyślałem sobie kiedyś, będąc młodym psychiatrą, to wszystko, aż tu nagle przyszła do mnie pacjentka i zaczęła mówić o swoich problemach w kontaktach z narzeczonym. No a ja, jak to ja – akurat myślałem o tych nosorożcach. Więc wszystko to jej powiedziałem, dopiero przy tym rozgrzebywaniu kupy.. Widzę, że zbladła, to przestałem. Pożegnaliśmy się i pomyślałem, że raczej muszę się rozejrzeć chyba za inną pacjentką lub zająć się może nosorożcami…

Tymczasem pacjentka, jak się okazało, porzuciła wszelkie zastrzeżenia i uprzedzenia. Skomunikowała się prosto. Wyszła za chłopa za mąż i w podróż poślubną śmignęli do RPA. Jeszcze tej dawnej, bezpiecznej dla turystów. A po powrocie przyszła do mnie z hebanowym nosorożcem…

A potem to już poszło. Pacjenci pytali skąd ten nosorożec, ja opowiadałem tę historię, ludzie jeździli po Świecie i przywozili mi nosorożce. Każdy ma swoją historię, pochodzą z bardzo wielu miejsc. Niektóre są śliczne, a inne oryginalne. Jak ludzie.

Obecnie kolekcja liczy około 60 figurek, ostatnio nie liczyłem, bo z powodu remontu wszystkie trafiły do wielkiego pudła i zostały pogrzebane w piwnicy. Zamówiłem dla nich specjalną szafę z drewna akacjowego, już wiele miesięcy temu, ale szafa płynęła morzami, jechała drogami, no i dojechać nie mogła za nic. A dziś nagle się pojawiła, w tumanach śniegu. A że akurat był u nas Bolek, mój zięć, tośmy razem z Bolkiem wnieśli na piętro. Nosorożce wstawiłem i szczęśliwy jestem! Co tu dużo mówić.

Więc Wam o tym piszę i oznajmiam w tym moim liście.



tagi: komunikacja  nosorożce  kolekcja 

lukasz-swiecicki
20 stycznia 2022 19:34
15     833    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @lukasz-swiecicki
20 stycznia 2022 20:17

Dlaczego szafa z drewna akacjowego a nie sandałowego?

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @chlor 20 stycznia 2022 20:17
20 stycznia 2022 20:24

Bo taką znalazłem w internecie. Nołbadys perfekt.

zaloguj się by móc komentować

betacool @lukasz-swiecicki
20 stycznia 2022 20:52

Kupa wiedzy.

zaloguj się by móc komentować

SilentiumUniversi @lukasz-swiecicki
20 stycznia 2022 21:13

A kiedyś było prościej, jeden jedyny Ionesco

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @lukasz-swiecicki
20 stycznia 2022 22:08

Piękna historia i pouczająca, uśmiałem się do łez przy tej kupie, dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
21 stycznia 2022 04:49

No i cóż.
Znowu PLUS

zaloguj się by móc komentować

JOLANTA1 @stanislaw-orda 21 stycznia 2022 04:49
21 stycznia 2022 09:51

Panie Stanisławie,

z poezją Panu do twarzy :-),

a swoją drogą ,co Ten Profesor z nami wyprawia ;-).

A tak na ucho,to daj Boże żeby nie przestawał.

Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

valser @lukasz-swiecicki
21 stycznia 2022 10:12

Pan to ma fajnie. Do chwili szczescia potrzeba tylko akacjowej szafy i szescdziesieciu nosorozcow.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @lukasz-swiecicki
21 stycznia 2022 11:28

Witam. To chyba najlepszy felieton jaki do tej pory od Pana tu na blogu czytałem. "Chyba" bo jeszcze pozostał mi trzeci raz, lizanie fragmentów. Gratuluję i dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @valser 21 stycznia 2022 10:12
21 stycznia 2022 12:10

Tak. Potwierdzam. Doznawanie szczęścia nie jest dla mnie bardzo trudne. Aczkolwiek 60 nosorożców z całego Świata to nie jest znowuż takie nic.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @tomciob 21 stycznia 2022 11:28
21 stycznia 2022 12:11

Kurcze, dziękuję... Nie zrozumiałem na początku o co chodzi z tym lizaniem, wkręcił mnie Pan w moje własne metafory.

zaloguj się by móc komentować

Ogrodnik @lukasz-swiecicki
21 stycznia 2022 20:32

Dokładnie!

Jeżeli już jesteśmy w markecie i stoimy w kolejce przy kasie: widzimy to.

Widzimy co inni wykładają na taśmę. Obojętnie, czy to są tłuszcze, przetwory mleczne i zbożowe, czy "ekologiczne, zrównoważone warzywa pokoju" na końcu pojawia się tak czy owak papier toaletowy.

Podobnie jest z nosorożcem.

Tym samym potwierdzam jego poczucie humoru.

Już jako dziecko z podstawówki miałem z nim bezpośredni kontakt. W zoologicznym ogrodzie.

Byliśmy grupą. On podszedł do nas. Obrócił się tyłem i począł wykonywać szybkie ruchy wahadłowe ogonkiem. Śmialiśmy się z jego "poczucia humoru"....., dopóki "gówno nie wpadło w wentylator.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @lukasz-swiecicki
22 stycznia 2022 01:31

Tekst ten ma dla mnie kilka warstw i wątków ale coś w nim dominuje. To dlatego tak mi się podoba. Jeśli miał bym pozostać w sferze metaforycznej to pasuje mi w nim metaforyka relacji, na nie jednej przecież, płaszczyźnie. Owa relacyjność wydaje się też być kluczowa w kontekście tzw. zdrowia psychicznego. Może dlatego ten felieton niesie sobą coś co jest dla mnie, w jakiś tam sposób, istotne. 

zaloguj się by móc komentować

valser @lukasz-swiecicki 21 stycznia 2022 12:10
22 stycznia 2022 10:59

Te 60 nosorozcow to 60 osobistych relacji i historii wykraczajacych daleko poza akacjowa szafe.

Najwieksza przygode z dzikimi i egzotycznymi zwierzetami przezylem pare lat temu w ZOO w Kairze. Tam za pare dolarow wydanych obsludze mozna sobie zorganizowac prywatna wycieczke. Nie pamietam szczegolnie nosorozcow (nie wiem czy w ogole maja tam nosorozce), ale pamietam, ze karmilem tam hipopotamy, malpy i mlode lwy.

Szczegolnie malpy byly zabawne. Przed wejsciem do ich pomieszczen trzeba bylo wyciagnac wszystkie rzeczy z kieszeni i zdeponowac je plecaku. Malpy byly bardzo towarzyskie. Przytulaly sie, ale tylko po to, zeby zrobic w kieszeniach rewizje w poszukiwaniu smakolykow.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @lukasz-swiecicki
24 stycznia 2022 16:54

W nosorożcach jest coś uspokajającego. Te małe oczka nic prawie nie widzące i nie będące w stanie wykryć zawczasu zagrożenia, ale hukers jak ma się tak potężne mięśnie karku, że bez problemu podnosi się dorosłego bawoła i przewraca jego, jak zwadzi. Na początku pracy komercyjnej przy kompie w przerwach między projektami bardziej pewnie dla rozluźniania niż testowania rożnych rzeczy, bo bez jasnego celu i bez referencji 100 lat temu przypomniało mi się :-) -

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować