-

lukasz-swiecicki

Moje przedszkole

Moje przedszkole

Od wielu lat źle śpię. Dokładnie od 33 lat z kawałkiem, taki mniej więcej Chrystusowy okres czasu. Wiem, bo to się zbiega, nieprzypadkowo, z narodzinami mojej najstarszej córki. Jej przyjście na świat wszystko odmieniło w moim życiu i sprawiło, że stałem się niezwykle czujny. W jakimś sensie straciłem pierwotną wiarę w to, że świat jest bezpiecznym miejscem pobytu, a zwłaszcza dla dzieci, psów i małych kotków. Nie jest, więc trzeba pilnować. I pilnować musi tatuś. Jak pilnuje to nie śpi. No i nigdy już naprawdę nie zasnąłem.

Nasila się to jakoś w połowie marca, kiedy w żywopłocie pod moim oknem na Starym Żoliborzu zakłada gniazdo nieznany mi niestety ptak. Wydaje mi się, że mały, ale nigdy go nie widziałem. Jest to natomiast niewątpliwie ptak głośno i bardzo wytrwale śpiewający. Wydaje mi się, że w całej okolicy, a nawet na całym Żoliborzu, drugiego takiego nie ma. I to wcale nie jest niemożliwe, bo ostatnio z uroczej i mądrej książki Stanisława Łubieńskiego („12 srok za ogon” – bardzo polecam) dowiedziałem się, że bywają także w środku miasta takie ptasie efemerydy. Jakieś takie niemal złote Mauritiusy, co to ich nigdzie nie ma, a właśnie u mnie pod oknem od 100 lat. I śpiewa. Taką wznoszącą się kadencją, bardzo wysoko, potem przycicha i zaczyna znowu. Początek koncertu zdecydowanie przed czwartą, w marcu to jeszcze w zupełnej nocy. I około szóstej już po wszystkim. Można by pójść spać, tylko właśnie już trzeba do pracy.

A kiedy tak nie śpię i nie śpię, to mam to już oswojone. Wcale się nie denerwuję, nie rzucam, broń Boże żadnych tabletek nie biorę – i nikomu nie radzę, bo to uzależniające i niezdrowe- tylko leżę sobie i myślę. Z tego wszystkiego ostatnio przypomniało mi się moje przedszkole. Nie żebym przedtem zapomniał, bo to był ważny okres w moim życiu, tylko ostatnio jakoś o tym nie myślałem, skupiając się bardziej na sprawach bieżących, śmierciach w rodzinie, narodzinach wnuków i innych imponderabiliach.

Wracając do mojego przedszkola. To było dosyć dziwne przedszkole, bo znajdowało się w Zakładzie dla Niewidomych w Laskach. W tym znanym chyba powszechnie Zakładzie. Żadne tam integracyjne, w tych czasach chyba w ogóle nie znano tego pojęcia, po prostu wszystkie dzieci niewidome i ja jeden normalnie widzący (jeszcze wtedy bez okularów nawet).

To znaczy te dzieci to różnie niewidzące – niektóre tylko niedowidzące, część z poczuciem światła, no i oczywiście sporo bez gałek ocznych (u nas w przedszkolu mówiło się „bezgałkowcy”, okropnie brzmi, ale nikt się nie obrażał, tak się mówiło).

To na ile kto widzi, miało znaczenie, bo w naszym przedszkolu to oznaczało rangę – im kto więcej widział, tym był według dzieci lepszy – mógł liczyć na większy szacunek, właściwie tylko tym się to wyrażało, bo poza tym było sprawiedliwie i tak naprawdę nikt nikomu niczego nie zabierał. Nie żadna przedszkolna mafia, tylko szacunek. No niby tylko, ale to przecież bardzo dużo.

Więc to było ważne pytanie – na dzień dobry koledzy zawsze pytali nowego – „A ty jaką masz utratę wzroku?”. No bo, że jakąś to pewne. Wszyscy mamy. Tylko jaką. „Nie, ja to po prostu widzę normalnie” – odpowiedziałem i natychmiast dostałem w łeb… Trochę zdębiałem, trochę popłakałem, chciałem się poskarżyć, ale nie wiedziałem na co.

Więcej nikt mnie już nie uderzył, tylko koledzy zaczęli mówić, że kłamię. Jestem kłamczuch, opowiadam głupoty, że widzę. Nie chcieli się ze mną bawić, nie rozmawiali ze mną. W tych czasach jeszcze byłem osoba towarzyską, gdzieś to potem całkiem znikło i to tak całkiem, że nie bardzo teraz wiem o co chodzi z tą towarzyskością, ale wiem, że wtedy byłem, bo Mama tak mówiła. To pewnie byłem. I jako towarzyskiemu było mi przykro.

Po kilku dniach poszedłem do kolegów i mówię „Pomyliło mi się, normalnie mam zwykłe niedowidzenie”. Oni mnie trochę wyśmiali, trochę jakoś tak przedszkolnie poubliżali, ale już byłem swój człowiek. Potem uzgodniliśmy, że tak naprawdę to mam tylko poczucie światła. To był mój zakres, tyle mogłem dostać i już.

Czy mi było głupio? No właściwie to nie bardzo. Takie życie, takie zasady. Do przedszkola często przychodzili goście, wtedy było bardzo mało takich placówek, i niezmiennie zachwycali się, że „chłopczyk takie ma oczki ładne, a niewidomy”. Nie protestowałem, bo niby jak, ale miałem wtedy trochę poczucia winy, jakbym kłamał, choć wydaje mi się, że przecież sami siebie okłamywali. Nasza pani wychowawczyni też nic nie mówiła, bo była osobą niewidomą i pewnie nawet za bardzo nie wiedziała, którego chłopczyka dotyczą te uwagi. A może mówiła tylko ja nie słyszałem? Tego nie potrafię powiedzieć.

Czy to na mnie jakoś wpłynęło? W sensie, że na później? Moim zdaniem w żadnym stopniu. Rzecz bez znaczenia. Takie wspomnienie tylko. No może czasem jestem tak strasznie, okropnie zmęczony. Może czasem. Ale to nie może być od tego, bo tamta sprawa. To było już ponad 50 lat temu. Więc to nie może mieć związku. Pewnie raczej ciśnienie. I pogoda. Niżowa.

 



tagi: przedszkole  niewidomi 

lukasz-swiecicki
14 stycznia 2022 14:18
12     727    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @lukasz-swiecicki
14 stycznia 2022 15:06

Mam znajomego (profesora, a jakże), który od lat sypia 3 godziny na dobę. Jego syn też. Zakładam, że po prostu należą do tego ułamka populacji, którym to wystarcza. Ale, cholera wie, może to jest jednak nabyte?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @lukasz-swiecicki
14 stycznia 2022 15:21

Właśnie gospodarz bloga zgłosił, że z jakichś powodów nie może komentować. Jest kolejną osobą, która zgłasza ten problem...nie wiem co się dzieje. Wojtek nie widzi nic niepokojącego, z czasem to przechodzi

zaloguj się by móc komentować

chlor @lukasz-swiecicki
14 stycznia 2022 16:04

Przedszkole było dla mnie bardzo ważne. Często na imprezach zagajam: "a u nas w przedszkolu..." To dosyć śmieszne z uwagi na mój wiek. W przedszkolu np ustaliłem których potraw nie cierpię, i to ustalenie działa do dzisiaj.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski 14 stycznia 2022 15:21
14 stycznia 2022 16:53

Zapytam z ciekawości czy chodzi o PC czy urządzenia mobilne? Miewam problemy z komentarzami ale tylko w smartfonie. 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @gabriel-maciejewski 14 stycznia 2022 15:21
14 stycznia 2022 17:03

Musiałem zmienić przeglądarkę. Myślałem, że to Pan jest gospodarzem wszystkiego, a ja tylko gościem..

zaloguj się by móc komentować


lukasz-swiecicki @chlor 14 stycznia 2022 16:04
14 stycznia 2022 17:04

A mi się całkiem zmieniło. Ze słodkiego na ostre. Naleśniki z serem, które uwielbiałem, jem z trudem. Leniwe - pod przymusem. Flaki, od których uciekałem, uwielbiam. 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Grzeralts 14 stycznia 2022 15:06
14 stycznia 2022 17:05

Są różnego rodzaju problemy ze snem. I tyle. Ja mam raczej tak naprawdę wrodzone. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
14 stycznia 2022 23:22

Ulica Tamka lata szećdziesiąte - pierwsza połowa - ...

Niewiele zostało, poza murem pałacu ...

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki 14 stycznia 2022 17:05
15 stycznia 2022 06:09

Zkładam, że to musi być wrodzone. Długotrwałe funkcjonowanie na deficycie snu rzędu 3 godzin na dobę jakoś nie mieści się w moim systemie pojęciowym. Jedyne wytłumaczenie to realny brak deficytu z racji na konstytucję danej osoby.

zaloguj się by móc komentować

JOLANTA1 @lukasz-swiecicki
15 stycznia 2022 09:53

Dziękuję, plus.

Głęboko Pan tnie,precyzyjnie. Tym bardziej dziękuję za poetycką i piękną formę ,,znieczulenia".

 ,,ziema obiecana", ,,ziemia odmówiona"-to z ks.Tischnera-świat, na który przychodzimy,który zastajemy, nosimy w sobie do końca? czy możemy go zmienić ?

zaloguj się by móc komentować

tadman @lukasz-swiecicki
15 stycznia 2022 12:57

Przypowieść przedszkolna, hierarchia, wpasowanie się, akceptacja lub jej brak i znalezienie swojego miejsca - trochę przypowieść, a jak to ona, zawiera wiele prawdy i nawet nauki. Wyciąganie rzeczy niezbyt oczywistych z rzeczy zwyczajnych to wartość dodana felietonów i przepraszam, za początkowe zaszufladkowanie po stronie minoderii, ale człowiek tak ma, że nawet profesora chce upchnąć w szufladzie i ją zatrzasnąć i mieć fertig, a tu trzeba cierpliwości i braku zarozumialstwa ze strony czytającego i otwartości. Dzięki, za bezbolesną lekcję pokory.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować