-

lukasz-swiecicki

Mam koncepcję. Co gorsza - mam ich więcej.

Mam koncepcję, co gorsza – mam ich więcej.

Przysiągłem sobie w kaplicy (to jest taki nasz zwrot rodzinny, kiedyś pisałem o tym), że nie będę więcej nudził o tym, że jestem stary. Takie gadanie nie ma sensu, bo potem wszyscy się angażują w wymianę zdań typu „a ja jestem starszy”, „a ja jestem jeszcze starszy”, „a ja to mam już taką sklerozę, że sam nie wiem jaki stary jestem”. Ja tam się z wami nie ścigam, więc nie będę pisał o swojej starości.

Nie ulega natomiast wątpliwości, że jestem psychiatrą od 35 lat. Dużo to czy mało – niech tam sobie każdy sam odpowie. W praktyce polega to na tym, że przez większość życia słucham co ludzie mówią i staram się to zrozumieć. To jest trudne. Mimo moich znacznych wysiłków i naprawdę bardzo dobrych chęci, przyznaję – nie jestem pewien jak właściwie ludziom działają umysły.

W tej trudnej sytuacji poszukuję analogii i zastanawiam się nad swoim myśleniem. To też nie jest łatwe, ale przynajmniej omijamy etap mówienia, bo sam do siebie nie mówię. No, w każdym razie, nie bez przerwy.

Jedno z moich odkryć w tym względzie jest takie, że ja (mój umysł) potrzebuję koncepcji, którą można przedstawić w postaci modelu. Jak mam coś takiego, to mogę zrozumieć, jak mogę zrozumieć, to mogę coś zrobić. Założenie moje jest takie, że inni ludzie też tak maja, choć pytani o to zasadniczo niezbyt potwierdzają i dziwnie na mnie patrzą. Pewnie coś źle tłumaczę, to jest częsty problem.

Po raz pierwszy zrozumiałem swój sposób myslenia w dość trywialnej sytuacji – podczas jazdy na nartach. Jeżdżę na nartach całe życie. Nie pamiętam od kiedy. Jeździłem na stokach łatwych i trudnych, w Polsce i nie w Polsce, w górach wysokich i niskich, w bardzo trudnych warunkach i po nartostradach. Zawsze jeździłem z zapałem, szybko, bezpiecznie, skutecznie, ale – powiedzmy sobie szczerze – niezbyt ładnie. Właściwie to całkiem brzydko. Bo jakoś nie wiedziałem co robię źle. Ponieważ mogłem skutecznie zjechać i nie zabić się, nie byłem w stanie złapać co jeszcze mógłbym dla siebie zrobić.

Wybawił mnie mój kuzyn Bartek. Bartek jest instruktorem narciarskim i jeździ, nie da się ukryć, jak młody bóg. Ale oprócz tego ma talent dydaktyczny. Poobserwował moje dziwne wyczyny i powiedział mi tylko jedno zdanie: Wyobraź sobie, że stoisz na piłce i się od niej odbijasz, a potem zrób to na nartach.

I to mi całkowicie wystarczyło. Nie stałem się wirtuozem, bo zbyt mało ćwiczę, nadal nie wyglądam na nartach tak jak powinienem (teraz to w ogóle nie wyglądam, bo po moim pierwszym wypadku, czyli tym na nartach, Żona zabrała mi narty i zabroniła dalszego doskonalenia..), ale teraz doskonale wiem co powinienem zrobić, żeby było dobrze. A to jest właściwie wszystko, co jesteśmy w stanie osiągnąć w życiu – wiedzieć, czego nie robimy wystarczająco dobrze, ale co moglibyśmy zrobić, gdybyśmy np. trochę wcześniej wstali..

Wiem, że to wszystko jest trochę pochrzanione, czasem niestety nie umiem inaczej napisać, ale w tym momencie czas wreszcie przyznać, że to jest tekst o chorobie afektywnej dwubiegunowej. Co w tym tekście robi Bartek, narty, śnieg, stok w Brennej (bo to w Brennej było z tą piłką)? Co oni tam wszyscy robią??? No po prostu – są tam, bo tak jest w mojej głowie. Ale to jest tekst o chorobie dwubiegunowej.

Żeby w ogóle zacząć rozumieć co jest z tą chorobą musiałem zrobić rzecz odwrotną niż w przypadku nart i piłki. Wówczas musiałem sobie wyobrazić, a tym razem musiałem sobie „odobrazić”. To znacznie częstsza sytuacja od tej narciarskiej. Mamy po prostu w głowie (no dobrze – JA mam w głowie!) mnóstwo różnych modeli i obrazów, które są nieadekwatne. Jeśli ich nie usuniemy, to nie przeskoczymy wielu różnych przeszkód.

W przypadku choroby dwubiegunowej należy bezwzględnie usunąć z głowy model sinusoidy. Nie tylko regularnej, ale jakiejkolwiek sinusoidy! Żadnego myślenia o wahaniach nastroju, żadnej tam amplitudy i broń Was Boże – żadnych tam górek i dołków! Nie. Przestańcie o tym myśleć. To znaczy, chcę powiedzieć, JA przestałem o tym myśleć. I zastąpiłem to myśleniem o depresjach i o maniach osobno. Bez żadnej linearnej łączności. Czyli człowiek ma w sobie dwie choroby, które się od siebie różnią, ale nie różnią się wcale diametralnie, nie są swoimi odpowiednikami, ani przeciwieństwami, ani też nie są ze sobą prosto połączone. Zacząłem tak myśleć i „ujrzałem człowieka nowego i ziemię nową” (że sobie tak strawestuję bezczelnie jedne z mocniejszych słów z Apokalipsy, zawsze mam ciarki od tego fragmentu).

Ale z tej koncepcji, która u swojego zarania była, jak widać, raczej antykoncepcją (w tym sensie, że była anty-sinusoidalna, przepraszam za głupią grę słów). Wyrosła mi ostatnio następna koncepcja. Moim zdaniem do wyłonienia się tej koncepcji przyczynił się jeden z moich obecnych rezydentów (moich w tym sensie, że moich ukochanych!) czyli dr Herbert Pham. Doktor Pham zadaje mi dużo pytań, bo nie boi się pytać i to mnie zmusza do szukania odpowiedzi. Ja sam niezbyt umiem zadawać dobre pytania, to jeden z moich starych problemów (koncepcyjnych rzecz jasna).

Do rzeczy – koncepcja usiłuje odpowiedzieć na bardzo zasadne i wcale nie głupie pytanie: Co jest pierwsze, mania czy depresja? Chodzi tu o pierwszeństwo nie tylko czasowe, ale także hierarchiczne w pełnym tego słowa znaczeniu.

Moja koncepcja jest natomiast taka – w rzeczywistości są dwie zupełnie odrębne choroby dwubiegunowe i to nie ma zupełnie nic wspólnego z przyjętym podziałem na chorobę afektywną typu pierwszego i drugiego. To zupełnie inny podział. Jest bowiem choroba afektywna dwubiegunowa typu maniakalnego i typu depresyjnego. W maniakalnej pierwsza jest mania. Pacjent jest ogólnie hipertymiczny, przez znaczną większość życia jest na dużej fali. Żyje głównie w przyszłości. U tych pacjentów okresy depresji są tak naprawdę tylko okresami odpoczynku. Inaczej organizm by im absolutnie nie wytrzymał przeciążenia, aczkolwiek są to osoby obdarzone niezwykle mocnymi ciałami i umysłami. Znoszą przeciążenia jak piloci myśliwców (od F16 w górę!). Ale przerwy są niezbędne.

Pacjenci dwubiegunowi depresyjni maja pierwotną depresję, są stłamszeni, żyją w przeszłości. W pewnym momencie zostają ściśnięci do tak małej objętości, że ich, na ogół bardzo rzadka masa mentalna, osiąga gęstość krytyczną. Doprowadzeni do tego stanu pacjenci wybuchają. Wypalają się w ostrej manii (do której zresztą w ogóle nie mają zdrowia, bo żadni z nich piloci myśliwscy!!). A potem wracają do właściwego sobie stanu depresji.

Taka jest moja koncepcja. Znając mnie i moje przypadki myślowe można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że już to ktoś kiedyś wymyślił. Ja oczywiście o niczym takim nie słyszałem, ale ja mam tak zawsze!! Ja nigdy nic nie wiem. Jestem specjalistą od wynajdywania prochu, wywalaczem drzwi otwartych, właścicielem patentu na koło. Jakoś mi to nie przeszkadza. W mojej świadomości właśnie odkryłem, że są dwa, dotąd nieznane (MI!) typy choroby dwubiegunowej.

Jakie są implikacje mojego wynalazku? O tym już napiszę następny tekst, bo ten się robi długawy.

Dziękuję doktorowi Phamowi i pozostałym kolegom za inspiracje i wysłuchiwanie moich szaleństw!



tagi: choroba afektywna dwubiegunowa  psychopatologia ogólna  i szczegółowa 

lukasz-swiecicki
27 marca 2022 17:23
7     1328    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

SalomonH @lukasz-swiecicki
27 marca 2022 17:32

Bardzo mi się ta koncepcja podoba, przemawia do mnie i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @lukasz-swiecicki
27 marca 2022 21:16

To jak prosta x i prosta y. Spotykają się w punkcie.

Ortogonalnie ?

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @lukasz-swiecicki
27 marca 2022 21:50

Gratulacje. U mnie tak samo jaku SalomonaH. Nie wiem jednak czy będę miał czas na kolejny odcinek. Młyn. 

zaloguj się by móc komentować

Czarny @lukasz-swiecicki
28 marca 2022 08:56

" A to jest właściwie wszystko, co jesteśmy w stanie osiągnąć w życiu – wiedzieć, czego nie robimy wystarczająco dobrze, ale co moglibyśmy zrobić, gdybyśmy np. trochę wcześniej wstali.. "

Kawał zdrowego zdania na poranek i nie tylko na poranek. Dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej4 @lukasz-swiecicki
28 marca 2022 15:29

Dobrze, że Pan wrócił po przerwie.

zaloguj się by móc komentować

kr @lukasz-swiecicki
28 marca 2022 16:02

A co z remisją? Czy są przypadki myślowe z różną długością okresu remisji? Czy mania może trwać na przykład kilka godzin?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować