-

lukasz-swiecicki

Laskowskie rekolekcje wielkopostne AD 2021

To jest tekst napisany niemal równo rok temu. Była zima, co trudno sobie wyobrazić. Byłem bardzo chory i pogrążony w swoich własnych nieszczęściach. Wojny żadnej nie było. Inaczej było. Trochę może ze zdziwiniem przeczytałem ten tekst dziś. Minęło tak niewiele czasu, a tak wiele się zmieniło. Także i na lepsze - na przykład teraz jestem zdrowy i nie mam dość. A inne sprawy - wiadomo. Trudne są.. 

Laskowskie rekolekcje wielkopostne AD 2021.

Kiedy niesiony ostatnią falą zimowego powietrza, a tak naprawdę wieziony samochodem przez kochaną Żonę, w tumanach śniegu zmierzałem w stronę Lasek, nie myślałem o żadnych rekolekcjach czy innych dusznych skupieniach. Tak naprawdę nie myślałem o niczym, co akurat dobrze mi wychodzi, a poza tym miałem zupełnie dość. Może po raz pierwszy w swoim życiu?

Tu obowiązkowa dygresja o wydarzeniach, które miały miejsce pierwszy raz w życiu i ich znaczeniu. Starsza siostra mojej Babci – Ciocia Klara (Babcia wystąpiła już jako bohaterka kilka postów temu), będąca także z zawodu siostrą – franciszkanką służebnicą Krzyża – cieszyła się ogólnie świetnym zdrowiem i dożyła dokładnie 100 lat. Kiedyś jednak poczuła się jakby gorzej. Babcia dowiedziała się szczegółów przez telefon i przyszła do mnie, wówczas młodego lekarza (Babcia miała wtedy mniej więcej 80, a Ciocia Klara pewnie 84). „Wiesz, że Klarcia ma zgagę!! Po raz pierwszy w życiu!!”. Nie mogłem się powtrzymać i zawołałem z podziwem „ta to ma szczęście!”. Na co Babunia odparła surowo: „Jesteś bezdusznym idiotą, ja cię informuję, że moja siostra cierpi, a ty się cieszysz jak głupi”. Taka historia o pierwszej zgadze.

Zdaję sobie sprawę, że to moje „dość” może być dla kogoś równie śmieszne, jak dla mnie zgaga Cioci Klary. Ostatecznie już w pierwszym zdaniu można się zorientować, że mam Żonę, która o mnie dba oraz prawdopodobnie samochód, który mnie wiezie. Mam też dokąd jechać. Żona wiozła mnie do Lasek, miejsca mojego dzieciństwa. Tu się wychowałem i dorastałem, i tu miałem nadzieję choć trochę odzyskać równowagę, jak sądziłem głównie fizyczną – takich zaburzeń rytmu serca nie miałem jeszcze nigdy w życiu.

W Laskach, u mojego brata Maćka i jego żony Magdy, wylądowaliśmy zimową nocą. Program zdrowienia rozpocząłem następnego dnia wcześnie rano od długiego spaceru z Borysem. I właściwie nic innego w tym programie nie było. Tylko co to znaczy spacer? Idziesz przez las i przypominasz sobie wszystkie miejsca znane z dzieciństwa, znane z wypraw na biegówki z Tatą, i jeziorko Stefańskie, po którym można było jeździć na łyżwach, a nawet, w co trudno uwierzyć, można się było kąpać. Co jednak powodowało występowanie pryszczatej wysypki, którą już kiedyś opisałem w felietonie o moim Tacie, jako lekarzu. Ale zamiast przypominać sobie dawne czasy, można również żyć obecnymi. Słuchać ptaków, które śpiewają coraz głośniej i głośniej, oglądać krokusy, patrzeć na rosnące na drzewach pąki. Jeśli ma się czas. A ja poczułem, że mam czas.

Można wreszcie, a to wcale nie była ostatni rzecz, modlić się. Odmawiać różaniec, chodzić do figury Matki Boskiej w pobliżu Motylowych Łąk, a także słuchać rekolekcji. Trafiły mi się akurat te z kościoła św. Marcina, głoszone przez ojca Dariusza Piórkowskiego. Tytuł niezwykle i niesamowicie pasował do tego, co się ze mną działo – „Dusza i ciało chcą być wysłuchane”. Słucham różnych rekolekcji wręcz nałogowo i uważam się za konesera. Ojciec Piórkowski nie jest wielkim mówcą, nie ma charyzmy ojca Szustaka, czy lekkości śp. ks. Pawlukiewicza. Ale jak mądrze mówi. I jak dobrze to do mnie trafiło.

Nie mam zamiaru opowiadać o czym było, bo to nie ma sensu. Odsyłam wszystkich do nagrania, które można znaleźć na youtube – rekolekcje wielkopostne św. Marcin 2021. Dla mnie była to nauka o Bogu zmysłowym, o tym, że rozliczani będziemy z uczynków, ale też o tym, że możemy i powinniśmy oczekiwać znaku. Tak naprawdę tych znaków jest tak dużo. To moje dziesięciodniowe pielgrzymkowanie z Borysiem po lesie było też takim znakiem. I pajęczyny w porannej rosie.

Nie będzie puenty, nie będzie jakoś specjalnie wesoło i nie po mojemu to napisałem, ale taką miałem potrzebę i to chciałem wszystkim Czytelnikom na Triduum i Wielkanoc przekazać. Cieszę się, że jesteście i melduję, że już nie mam dość.



tagi: rekolekcje  wielkanoc  laski  2021 

lukasz-swiecicki
26 marca 2022 22:08
3     550    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

malwina @lukasz-swiecicki
26 marca 2022 22:59

"zgaga" to, według mnie, obok "ścierki" najokropniejsze słowo w naszym języku.

no ale w towarzystwie Klary wszystko jakby blaknie:)

te kilka zdań o pańskich krewnych, to jakbym Makuszyńskiego słyszała, znaczy, czytała:)

 

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @malwina 26 marca 2022 22:59
27 marca 2022 12:49

To genialna intuicja. Babcia uwielbiała Makuszyńskiego i jego myślową stylóweczkę. Ależ ma Pani świetny słuch!!

zaloguj się by móc komentować

malwina @lukasz-swiecicki
27 marca 2022 18:59

dziękuję:)

pozdrawiam i czekam na dalsze teksty - wierna czytelniczka:)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować