-

lukasz-swiecicki

Która część ciała marznie najbardziej - rozważania o metodologii, psychiatrii i spacerologii (z Borysiem).

Która część ciała marznie najbardziej – rozważania o metodologii, psychiatrii i spacerologii (z Borysiem)

Ten felieton napisałem na przełomie stycznia i lutego, kiedy było naprawdę chłodno, ale coś mi się wydaje, że wkrótce znów będzie aktualny. Ponieważ terminy na wymianę opon na zimowe są dopiero na marzec, więc może przynajmniej spróbujmy ogarnąć temat od strony teorii…

To tak do końca nie należy do tematu niniejszej dysertacji (dość żartów – tym razem będzie dysertacja!), ale spacerologia dzieli się na kilka podstawowych działów. Jest spacerologia teoretyczna, stosowana, przygodna i najwyższa forma tej dziedziny nauki – spacerologia z Borysiem. To niszowa nauka, ponieważ potrzebny jest do niej Boryś, który jest taki tylko jeden (zamieszczam na kolejnym zdjęciu), ale co z tego? Skoki narciarskie też są niszowe, a ja na przykład je kocham. Ale, jak już wspomniałem, nie o tym jest ta dysertacja.

Późna noc, północne Mazury, środek lasu. Temperatura mniej więcej minus 17, ale zanosi się na więcej. Przewiany śnieg ponad kolana. Szlak nieprzetarty.

Niebo gwiaździste nade mną i Borysiem, a prawo moralne w nas, rzecz jasna, bo gdzieżby. Tu nie wiedzieć czemu przypomina się wers z Barańczaka „z mierzwy więc wierzmy”. Może to tak z zimna.

Więc jak tak idziemy, to przynajmniej ja się czuję bardzo blisko z naturą. Bo wszystko ma znaczenie, jak sobie czegoś nie okryłem, to mi już drętwieje i zaraz zacznie boleć. Jak czegoś przyzwoicie nie zrobiłem, to mi się to od razu wypomni, nie mieszkając (bardzo ładny imiesłów czasownikowy według mego zmarzniętego umysłu). Czy Borysia też to obejmuje, tego nie wiem, bo wygląda bestia jakby sobie te mrozy całkowicie za nic miał i szelek nie poprawia.

Nie muszę chyba zapewniać, że Boryś żadnych wdzianek nie nosi. Jest to hańbą i wstydem dla psa, i nie ma o czym tu mówić. Idę więc, skrzypię, doświadczam od natury prawdziwego zainteresowania i rewiduję hierarchię wartości. Jest pięknie.

I to mi przypomniało panią od biologii z mojej podstawówki. Była to szkoła imienia Antoniego Makarenki, który był, jak sądzę, radzieckim pedagogiem i specjalistą od moralnego wychowania bezprizorników. Mógłbym oczywiście w dalszym ciągu wytłumaczyć kim byli owi bezprizornicy, ale uświadomiłem sobie, że to miała być dysertacja, a nie tom pierwszy rozważań galaktycznych, więc już dam spokój.

W każdym razie pani od biologii zadała nam kiedyś, a było to surową zimą, bo tak jak i teraz bywały i kiedyś zimy surowe (oraz także bywały zupełnie niesurowe i czasem śnieg padał, a czasem padaczka śnieżyła, ale i tak nikt nie pamięta, co było w zeszłym roku i jednym się zdaje, że się ociepla, innym, że oziębia, a jeszcze innym, że ich to nie obchodzi. To też jest ciekawe zagadnienie), takie pytanie – „jak myślicie, jaka część ciała najbardziej marznie?”. Z przyczyn niedocieczonych nasza pani od biologii wymawiała marznie tak, jakby było pisane przez „ż” – czyli tak jak np. „ważnie”.

To nie ma nic do rzeczy, ale tu teraz, zanurzony w śniegu po uszy, słyszę to jeszcze raz – „marznie”. A uszy mi mażną…

Przechodzimy do sedna rozważań. Lub przynajmniej jego okolic. Ponieważ akurat była zima surowa, a my wszyscy ubrani słabo, bo w pierwszej połowie lat 70 tych XX wieku nie było: polarów, ciepłych bucików, specjalnych spodenek, super rękawiczek, a nawet maseczek na twarz (to trudno zrozumieć, ale uwierzcie mi, że tak było i dowodzą tego zdjęcia z tamtych lat), więc mieliśmy poczucie, że jesteśmy ekspertami.

Do odpowiedzi zgłosiło się mnóstwo osób. „Najbardziej marzną palce u rąk” (uwaga – uczniowie nie mówili „mażną” tylko tak jak wszyscy normalni ludzie, ale to nie robiło na pani wrażenia – szacun za niezależność od pola!!!). „Siadaj dwója”. „Najbardziej marzną nogi”. „Siadaj dwója”. „Najbardziej marzną uszy”. „Siadaj dwója”.

„Najbardziej marznie nos”. To powiedziałem ja. Przyszły profesor medycyny. Człowiek wnikliwy i posiadacz całkiem sporego i marznącego nosa. „Siadaj i nie gadaj głupot”.

W moim przypadku dwója raczej nie wchodziła w grę, bo byłem pupilkiem pani, jak Ananiasz, nosiłem okulary i startowałem w olimpiadzie. Zasadniczo nie dostawałem dwój, gdyż nie widziałem takiej potrzeby. Jak mówił jeden z moich kolegów – „o byciu profesorem nie decyduje wiedza, tylko osobowość”. Miałem ją.

Po mojej odpowiedzi i pani reakcji zapadła cisza. Bomba atomowa została rzucona i nie wybuchła. Nie oddamy panu płaszcza i co nam pan zrobi. Jednym słowem – Apokalipsa. Lub dwoma słowami „A to Kalipso”. Przy czym „a” nie liczy się jako słowo, bo jest za krótkie, koniec, kropka. To z zimna tak brędzę.

„Dobrze” – powiedziała pani od biologii – „nie dowiem się tego od was, więc wy dowiecie się ode mnie. Zapamiętajcie sobie raz na zawsze – najbardziej marznie brzuch”. Zapadła cisza. Część osób była chyba oszołomiona, część pewnie zajęta czymś innym. Ja byłem zaintrygowany (mniej więcej 12-13 lat później rozpocząłem specjalizację z psychiatrii, tak jakby następnego dnia z dzisiejszej perspektywy..).

„A skąd pani wie, że brzuch?”. „A to jest proste” – powiedziała pani od biologii „brzuch marznie najbardziej bo jest w każdym człowieku najbardziej ubrany. Ubierają go, bo marznie. To jest łatwe i nie trzeba więcej tłumaczyć”. Nie było więcej pytań. Ja byłem wstrząśnięty, raczej nie byłem zmieszany o ile pamiętam. I to zagadnienie brzucha ze mną pozostało. A nawet do dziś jest.

A dlaczego właściwie? To jest problem metodologii. Rzeczywiście najmocniej ubierzemy zapewne tę część ciała, która najbardziej nam zmarznie. Dzisiejszy spacer z Borysiem dość mnie o tym przekonuje. Dotyczy to zwłaszcza temperatur w okolicach minus 15 i mniej, ale to jest dobry punkt wyjścia. Z drugiej jednak strony wiele organizmów o prostej dwustronnej symetrii trudno ubrać tak, żeby na środku nie miały najgrubiej. Głównie dlatego, że mają środek w środku. Gdyby ludzie byli elipsoidami, znam kilku takich, ale to raczej wyjątki, to łatwo byłoby ich ubrać równie grubo na całości, ale te wystające na obie strony patyki trochę sprawę utrudniają. Oczywiście możemy sobie wyobrazić osobnika z grubo ubranymi kończynami, a w środku całego gołego. Mocno podejrzewam, że wkrótce ta moda nadejdzie, bo takiej chyba jeszcze nie było, a jak nie było to zaraz będzie, to oczywiste. Ale póki co tak się nie dało. A więc wywodzenie wniosku na temat marznięcia z przesłanki o grubości ubrania nie jest poprawne dlatego, że mogą być zupełnie inne przyczyny takiego stanu rzeczy i bardzo prawdopodobne, że właśnie takie przyczyny zaistniały.

Dlaczego jednak jest to interesujące? Problem z marznącym brzuchem jest jedynie egzemplifikacją ogólnego problemu, który można streścić w twierdzeniu „Niestety nie ma prostych wyjaśnień, a jeśli są to niezbyt prawdziwe”. O co mi chodzi? Gdybyśmy chcieli rzetelnie i naukowo odpowiedzieć, która to właściwie część ciała najbardziej marznie, to musimy zaplanować badanie naukowe. Nauka w pewnym sensie nie różni się od magii. W tym sensie, że w magii wypowiada się zaklęcia i trzeba to robić niezwykle dokładnie i tylko w jeden jedyny możliwy sposób, bo inaczej żaba się zmieni, ale nie w księżniczkę, tylko w kijankę, co też jest ciekawe, ale nie tego żeśmy chcieli, a w nauce przeprowadza się badanie, które może być przeprowadzone tylko w jeden jedyny możliwy sposób, bo inaczej zamiast rozwiązania tajemnicy budowy Wszechświata wychodzi nam bomba atomowa i to jest nawet bardzo ciekawe, ale potem może stwarzać nieco trudności.

Wracając do odpowiedzi na tytułowe pytanie. Nasz eksperyment musi odpowiedzieć na wiele pytań pośrednich:

- co nazywamy częścią ciała?

- co to znaczy zmarznąć?

- jak odróżnimy zmarznięcie najbardziej?

- jakie są graniczne zakresy temperatur, które pragniemy zbadać (np. takie, które naturalnie występują czy też takie, które możemy zrobić jedynie eksperymentalnie, a może w ogóle jedynie wyobrażone, a nawet jedynie urojone – nie chodzi mi tu o urojenia lecz o liczby urojone)?

- komu?

-no komu marznie?

I to jest dopiero początek. Po uściśleniu aparatu pojęciowego, co nieodmiennie skończy się między innymi stwierdzeniem, że wystarczająco uściślić się go nie da. Bo nigdy się nie da!! Obmyślamy szereg eksperymentów, które pozwolą na udzielenie odpowiedzi na pytania cząstkowe i łącznie pozwolą na, wyłącznie próbę!!!, odpowiedzi na pytanie główne. Odpowiedź ta z całą pewnością nie będzie brzmiała: „brzuch”, „lewa noga”, „brwi”, „prawa część nosa”. Jako naukowiec zapewniam Was – to akurat jest zupełnie niemożliwe. Tak nie może brzmieć odpowiedź na naukowe pytanie. Przypuszczalna odpowiedź może wyglądać mniej więcej tak: „w analizowanym zakresie wartości można przyjąć, w odpowiednich przedziałach ufności, że hipotetyczna część ciała doświadczająca największego ubytku temperatury zakładanej na podstawie gradientu współczynnika temperatury atmosferycznej, w zakresie rozkładu normalnego, dla populacji ogólnej rasy kaukaskiej, mieści się między głową a stopą. Należy jednak podkreślić, że eksperyment nie objął kobiet w ciąży, a także osób w wieku poniżej 12 roku życia z oczywistych względów etycznych, dlatego wyniki badania mogą być generalizowane jedynie w ograniczonym stopniu”.

Czy ja się nabijam z nauki? A czy nauka nabija się ze mnie? Jasne, że nie! Jestem tak samo niezdolny do nabijania się, jak nauka… Nie o to chodzi, kto się z kogo nabija i po co. Rzecz w tym, że prawdziwa naukowa odpowiedź, która jest o wiele mądrzejsza od mojej skromnej parodii, jest… NIECIEKAWA!! Nikogo nie obchodzą ograniczenia, doprecyzowania, hipotezy i inne tego typu dyrdymały. Wszyscy chcą wiedzieć CO IM ZMARZNIE!!! I tego się właśnie nie dowiedzą, bo do tego wcale nauka nie służy. A do czego służy? No, to już jest całkiem inna opowieść.

Ostatecznie wyliczony współczynnik wykazał, że najbardziej marznie brzuch. Ale to sobie powiemy w kuluarach na najbliższym zjeździe. A Wy się o tym nie dowiecie nigdy, bo to nie jest wiedza dla laików…



tagi: nauka  borys  marznięcie  metodologia 

lukasz-swiecicki
24 listopada 2021 15:31
25     1010    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

kroq @lukasz-swiecicki
24 listopada 2021 16:31

Co do marznięcia brzucha, to imho, zależy to od jego wielkości. Brzuch "przyrośnięty do krzyża", będzie mniej narażony od marznięcie, od

brzuszka "piwnego".

Podczas moich spacerów z nieodżałowaną Sarą/co najmniej 2 godzinnych bez wzgędu na aurę i temperaturę/, pod koniec jego, wszystko

było przemarźniete do "szpiku kości".

zaloguj się by móc komentować

chlor @lukasz-swiecicki
24 listopada 2021 18:31

Nauka nie daje jednoznacznych odpowiedzi na pytania o znaczeniu praktycznym, ponieważ badaniami o praktycznym znaczeniu z zasady się nie zajmuje. Pojedyńczy uczeni czasem tak, jeśli dostaną takie zamówienie. Dawno temu nauka bez problemu odpowiadała jednoznacznie  na dowolne pytanie, bo nie była wymagana analiza statystyczna, a w zasadzie nawet bez badań wystarczał sam autorytet uczonego.

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @chlor 24 listopada 2021 18:31
24 listopada 2021 18:43

Do dziś analiza statystyczna niekoniecznie jest wymagana. Zależy od przedmiotu badań. Natomiast w świadomości powszechnej jako "nauka" funkcjonują nauki przyrodnicze, w których faktycznie większość badań wykonuje się z użyciem metod statystycznych. A ludzie statystyki zwykle nie pojmują, jest zresztą bardzo nieintuicyjna. Gdyby pojmowali, nikt nie grałby w Lotto, a już z pewnością nie w Eurojackpot. 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Grzeralts 24 listopada 2021 18:43
24 listopada 2021 19:13

W dziedzinie nauk o zdrowiu prawie żadne wyniki "nie przechodzą" po analizie statystycznej wymaganej w naukach ścisłych. Często jest to wręcz niemożliwe. Jak doświadczalnie wykazać jaka ilosć jajek tygodniowo o ile konkretnie lat skraca ludzkie życie. Jednak (chyba niestety) takie badania są wykonywane.

 

zaloguj się by móc komentować

klon @chlor 24 listopada 2021 19:13
24 listopada 2021 19:30

Poszukajmy wśród Ig Nobla.... :-)

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @chlor 24 listopada 2021 19:13
24 listopada 2021 20:30

Czasem może i są, choć nie powinny. Metoda statystyczna ma naturalne, matematyczne ograniczenia w zależnościach wieloczynnikowych i badania powinno się projektować tak, żeby ich wpływ minimalizować - generalnie dobrze zaprojektowane badanie "wychodzi" przy użyciu najprostszych testów statystycznych. W naukach ścisłych z kolei powinien dominować dowód "wprost" - metody statystyczne są konieczne zasadniczo wyłącznie z powodu istnienia nieuniknionych błędów pomiaru (uproszczenie, oczywiście). To są dwie różne rzeczywistości. W naukach "o zdrowiu" mamy do czynienia z sytuacją, gdzie dowód wprost z uwagi na wieloczynnikowość procesu w ogóle nie jest możliwy, stąd konieczność oceny siły wpływu badanego czynnika.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Grzeralts 24 listopada 2021 20:30
24 listopada 2021 21:08

To mądra i słuszna odpowiedź uściślająca. O tyle może nieco nieadekwatna do mojego tekstu, że mój felieton jest od początku do końca żartem, a nie rozmyślaniem metodologicznym. Ale oczywiście je udaje, więc spoko.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @lukasz-swiecicki
24 listopada 2021 21:13

W naukach "o zdrowiu" Komandosi amerykańscy z Alaski powiedzieli, że na drugim miejscu w walce o zachowanie ciepłoty ciała jest utrzymywanie jego nawodnienia/częste picie.

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @lukasz-swiecicki
24 listopada 2021 21:45

Wszystko marznie gdy się w końcu listopada naprawia traktor na środku pola!

Dłonie, stopy i spocone plecy

Nawet mokre włosy marzną

Jest zimno, wiatr i ciemno a człowiek się poci i jest mokry

Ale gdy się jakimś żelastwem uderzy w zamarzniętą rękę to ból jest taki że zapomina że jest zamarznięty

A potem, gdy się uda wrócić do chałupy trzeba w piecu napalić i ma się ochotę do tego pieca wleźć

Zresztą nie jest nawet traktor do tego potrzebny, wystarczy maluch i wymiana rozrusznika w styczniu przy minus trzydzieści

 

 

 

zaloguj się by móc komentować


Arte @lukasz-swiecicki
24 listopada 2021 22:13

Może i pastisz, ale ile skojarzeń. Faktycznie, bez Borysia ani rusz :)

„Oczywiście możemy sobie wyobrazić osobnika z grubo ubranymi kończynami, a w środku całego gołego. Mocno podejrzewam, że wkrótce ta moda nadejdzie, bo takiej chyba jeszcze nie było,”

A jakże nie, już była w postaci futrzanych rękawów i spodni (samych nogawek bodajże) a na torsie siateczkowe tkaniny :) W modzie już chyba wszystko było odsłaniane i zasłaniane, niezależnie od pogody. Że do brzucha się odniosę wychylającego się spod króciutkich kurteczek, tudzież kolan i innych kawałków odnóży widocznych z dziurawych jeansów a także trampek noszonych bez skarpetek przy -20º C. I „dla równowagi” wełnianych dzierganych czapek polecanych na letnie wakacje +25-30º C.

zaloguj się by móc komentować

emi @lukasz-swiecicki
24 listopada 2021 22:21

wypomni nie mieszkając :)))

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Grzeralts 24 listopada 2021 20:30
24 listopada 2021 22:28

No tak, ale zagadnienie "co najbardziej marznie" to w ogóle nie jest nauka o zdrowiu. Przecież to jest fizyka. Chodzi o rozkłady temperatur czyli fizyka? Czy coś mylę?

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @lukasz-swiecicki
24 listopada 2021 22:39

Jak już wobec powyższego dictumu wspamiał Pan Barańczaka, to i ja pozwolę sobie na Barańczaka  - adekwatnie do problemu i mrozu: "Kawa się nadawa, ale gorzała lepiej działa." 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Arte 24 listopada 2021 22:13
24 listopada 2021 22:46

Fakt - te czapy na plaży szalenie mnie interesują ;))) Kiedyś, gdy podczas letniego spaceru moje charcice już zaprzyjaźniły sie z jednym labradoodlem /bardzo modny i drogi pies, krzyżówka labradora z pudlem/ i skutecznie go opanierowały w piachu, zapytałam dwu miłych panienek od labradudla, dlaczego noszą czapeczki wełniane w upały. Twierdziły, że im... zimno w głowy. To chyba nowe określenie na przegrzanie zwojów...

zaloguj się by móc komentować

Arte @KOSSOBOR 24 listopada 2021 22:46
24 listopada 2021 23:22

No cóż, mimo, że wiek profesorski, to nie twierdzę, ze wszystko schodzi na psy :) Bo, jak czytam i mody psie też są;  jeszcze pamiętam jak na leżąco zapinałam baaardzo obcisłe spodnie- wtedy jeszcze mogłam, bez naddatków powyżej

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @chlor 24 listopada 2021 21:59
25 listopada 2021 07:59

No właśnie. Na Syberii i w Lebelskiem i Mazowieckiem też zadają to pytanie - jak w naukach o zdrowiu zadbać o najbardziej fizycznie marznące stopy bez onucy.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @wierzacy-sceptyk 24 listopada 2021 21:45
25 listopada 2021 09:01

O tak. Bez garażu serwis auta pod domem w zasadzie nie jest możliwy w zimie, tym bardziej, że plastiki pękają i nie da się nic zmontować z powrotem.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki 24 listopada 2021 22:28
25 listopada 2021 09:04

Niekoniecznie. Pytanie, jak zdefiniujemy "marznie"? Czy jako spadek temperatury danej powierzchni, a może na jakiejś głębokości? Czy raczej subiektywnie odczucie marznącego?

Z punktu widzenia medycyny stanów nagłych brzuch akurat marznie ostatni, przynajmniej w głębi. W końcu Han Solo nie bez powodu włożył młodego Skywalkera do rozciętego brzucha tauntauna ;)

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Arte 24 listopada 2021 22:13
25 listopada 2021 09:06

Wełniana dziergana czapka to na ostre słońce i silny wiatr bardzo dobre rozwiązanie problemów komfortu cieplnego :) 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Grzeralts 25 listopada 2021 09:04
25 listopada 2021 09:48

To rozszerza zakres dyskusji na tauntauny. Jak one marzną w brzuch? Oczywiście, że marznięcie ma aspekt obiektywny i subiektywny, ale w aspekcie obiektywny jest przedmiotem zainteresowania fizyki stosowanej. Jest to więc co najmniej obiekt interdyscyplinarny i nie mozna go tak łatwo odesłać do kąta, mówiąc o nim, że to "nauka o zdrowiu". Nauka to nauka i tyle.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki 25 listopada 2021 09:48
25 listopada 2021 10:35

Zdecydowanie. Strach zresztą pomyśleć, na jakie zakresy można jeszcze rozszerzyć kwestie marznięcia.

Na szczęście moja piesa, wydaje się nie analizować tej kwestii nadmiernie - jak jest zimno, nie daje się wyciągnąć z domu inaczej niż przymusem lub przekupstwem ;) 

zaloguj się by móc komentować

tomciob @lukasz-swiecicki
25 listopada 2021 10:50

A Borysiowi też najbardziej marznie brzuch? No chyba jednak nie, bo nie odziany, jak rzetelny pies.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @KOSSOBOR 24 listopada 2021 22:39
25 listopada 2021 11:16

Znam ten wierszyk i bardzo go lubię. Barańczak umiał takie rzeczy pisać.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @tomciob 25 listopada 2021 10:50
25 listopada 2021 11:16

Boryś sprawia wrażenie niezwykle odpornego. Nurkuje w zaspach, wariuje. To jednak pies myśliwski.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować