-

lukasz-swiecicki

Każdy wie co go boli?

Każdy wie co go boli

 

Pewnie nie mówi się o tym zbyt często, ale powszechnie zakłada się, że ludzie, którym coś dolega mają świadomość przynajmniej tego, że im coś dolega.

Oczywiście, jeśli kogoś boli głowa, to przyczyną może być popsuty ząb, który ma co prawda styczność z głową, ale głową nie jest. Jak ktoś ma zawał serca to może odczuwać jedynie drętwienie lewej kończyny górnej, a zapalenie trzustki można czuć pod łopatką. To się zdarza. Jednak również w takich przypadkach coś jednak boli, coś dolega, gdzieś szukamy przyczyny.

Osoby, które się nad tym zastanawiają (bo z pewnością nie wszystkich to w ogóle obchodzi) robią w tym względzie wyjątek dla osób chorych psychicznie. Osoby chore psychicznie jakoby nie mają zielonego pojęcia, że są chore, a nawet, w bardzo zwulgaryzowanej formie, tym się przede wszystkim ich choroba objawia, że o niej nie wiedzą.

Miałem kiedyś kolegę, który na zlecenie ministerstwa zdrowia jeździł za granicę, żeby eskortować w drodze do Polski obywateli naszego kraju, którzy gdzieś w Świecie zachorowali psychicznie. W czasach, kiedy nie wszyscy ludzie mieli choćby paszporty, nie mówiąc już o pieniądzach na bilet lotniczy, taka fucha była czymś wymarzonym. Po powrocie ze swoich wyprawa kolega opowiadał bardzo ciekawe historie. Co prawda był strasznym kłamczuchem, ale w jego słowach znajdowało się niekiedy ziarno prawdy.

Kiedyś odbierał pacjenta ze szpitala w Leningradzie (tak się wówczas nazywał Petersburg, jeśli ktoś zapomniał..). Przy odbiorze kolega spytał radzieckiego psychiatrę na czym polega problem pacjenta, którego ma eskortować.

- Problem? Jest całkowicie bezkrytyczny w stosunku do swojej choroby – odparł radziecki.

- A na czym polega ta choroba? – drążył kolega.

- No cóż, głównie to na całkowitym bezkrytycyzmie..

Czyli krótki paragraf 22 – jeśli mówisz, że nie jesteś chory psychicznie, to znaczy, że jesteś bezkrytyczny, a ten brak krytycyzmu świadczy o chorobie. Tylko ci, którzy mówią, że są chorzy psychicznie mogą być uznawani za zdrowych…

Na szczęście jednak wcale tak nie jest, choć był to dość popularny pogląd choćby właśnie w ZSRS…

Osoby u których występuje zespół paranoidalny, a więc z punktu widzenia zdrowego obserwatora, osoby bardzo chore i bardzo odległe od naszego świata i od naszych codziennych doświadczeń mają, wbrew pozorom, prawie zawsze poczucie, że dzieje się z nimi coś bardzo niedobrego i z reguły proszą o pomoc w usunięciu tej niezgodności!

To nie znaczy wcale, że uznają one swoje urojenia za urojenia. Wręcz przeciwnie – są gotowe dyskutować na ten temat i przekonywać, że to prawda, czasem nawet w bardzo wymyślny sposób.

Pacjentka, która uważała, że służby specjalne wszczepiły jej czipa za pomocą którego w pełni kontrolują jej myśli, ruchy i wszystkie zachowania, tłumaczyła mi, czemu czasem zachowuje się zupełnie normalnie, mówiła przy tym w imieniu prześladowców: „Jesteśmy w niej od wielu lat, ale czasem się wyłączamy – bo inaczej cały czas siedziałaby w szpitalu, a jest nam potrzebna gdzie indziej!” – tak mówiła do mnie ta chora.

Jednak ta właśnie pacjentka sama zgłosiła się do szpitala, prosiła o leczenie, bez oporu przyjmowała leki i wyrażała nadzieje, że „leki mogą wyłączyć czipa, choć czip nie przestanie wcale być faktem”.

Taką postawę nazywa się w psychiatrii ambiwalencją – pacjent wie i nie wie, że jest chory, uważa, że nie można go wyleczyć, ale prosi o wyleczenie. To wszystko jakoś tam się w jednym człowieku mieści.

Oczywiście każdy lekarz – zwłaszcza miłośnik literatury sensacyjnej i fantasy – miewa czasem wątpliwości, czy aby te służby specjalne to taki całkowity wymysł.

Zwłaszcza po wielu latach pracy na psychiatrii, kiedy człowiek obudzi się nagle w nocy i nie może zasnąć, to miewa różne dziwne myśli, nie da się ukryć. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że wszczepione czipy to najprostszy typ urojeń – tu jeszcze można ewentualnie mieć wątpliwości, u większości pacjentów urojenia są nie tylko zupełnie absurdalne, ale także w pewien sposób niepoukładane, bezładne, chaotyczne.

W takie urojenia zdrowy człowiek nie jest w stanie uwierzyć choćby dlatego, że w ogóle nie wie w co miałby tak naprawdę wierzyć.

Zupełnie inaczej jest w przypadku chorych na depresję. Pacjent przedstawia lekarzowi wizję świata, która wydaje się wręcz nieodparcie prawdziwa – wszystko jest jak najgorzej, ceny ciągle rosną, wszystko zmierza w złym kierunku, jedyne co nas czeka to śmierć i choroba. Gdzie tu urojenia?? Przecież to po prostu prawda! Lekarz sam wie, że tak jest, tylko boi się przed sobą przyznać, bo inaczej musiałby wyć ze strachu.

Stąd prawdopodobnie dość łatwo powstaje w głowie lekarza/ terapeuty czy po prostu osoby, która chce pacjentowi pomóc, że sam pacjent jest bardzo świadomy swojej choroby. Skoro jego, pacjenta, wizje, myśli, przewidywania są tak bliskie jakiejś prawdy, to przecież chyba oznacza, że pacjent jest osobą zupełnie realistycznie myślącą, a skoro tak to pewnie i realistycznie myśli o swojej chorobie, jest gotowy na jej leczenie itd.

Jest to oczywisty błąd myślowy, i to błąd zupełnie prosty! Przecież właśnie dlatego, że pacjent widzi, iż jego urojeniowe myśli są niezwykle podobne do tego, co właśnie pokazują w wiadomościach telewizyjnych, właśnie dlatego pacjent w żadnym stopniu nie uważa, że jest na te myśli chory! Pacjent wie co prawda, że jest chory, ale źródła choroby wcale nie dostrzega w sobie!

Oczywiście, chorzy na depresje sami zgłaszają się po pomoc, sami o tę pomoc proszą, ale ich koncepcja pomocy jest zupełnie inna, niż się to lekarzom wydaje! Pacjenci nie oczekują tak naprawdę na to, że wyleczy się ich chory pogląd na świat – zamiast tego oczekują, że wyleczony zostanie właśnie ten świat!

Lekarz nie ma wcale zmieniać realistycznie patrzącego pacjenta, ma zmienić realność na którą ten pacjent patrzy. To oczywiście nie jest przez chorego wprost uświadomione, pacjentowi wydaje się, że prosi o leczenie siebie, ale najczęściej szybko okazuje się, że tak naprawdę oczekiwania dotyczą zmiany świata! A pacjent ma zostać taki, jakim do lekarza przyszedł.

Mamy więc taka sytuację, którą jednak wypada nazwać paradoksalną, że ludzie, których myśli są niezwykle dziwaczne i nieposkładane mają jednak jakąś, nieco ukrytą, chęć, żeby myśli te zmienić, jakąś świadomość chorobliwości tych myśli – a przez to, choć wydają się być bardzo daleko od lekarza, są w stanie się do niego zbliżyć.

Z drugiej strony ludzie, których myśli i przekonania wydają się być tylko nieco przesadzoną rzeczywistością i którzy wydają się bardzo łatwi do zrozumienia i ogarnięcia, są naprawdę gdzieś bardzo daleko i oczekują od lekarza rzeczy nierealnych i niemożliwych.

Wydaje mi się, że zrozumienie tego paradoksu jest bardzo ważne dla wszystkich psychiatrów i terapeutów. Nie każdy wie gdzie go boli i nie każdy prosi o to, o co wydaje się, że prosi. Trzeba to umieć zobaczyć.

I od razu powiem – jest to strasznie trudne.



tagi: depresja  psychoza  krytycyzm chorobowy 

lukasz-swiecicki
6 marca 2023 16:31
12     826    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Magazynier @lukasz-swiecicki
6 marca 2023 21:05

Zatem czas. Potrzebny jest czas. Czy da się określić ile czasu na to potrzeba?

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Magazynier 6 marca 2023 21:05
6 marca 2023 22:14

Ale na co dokładnie ile czasu potrzeba?

zaloguj się by móc komentować


ArGut @lukasz-swiecicki
7 marca 2023 10:50

Wracając, z Facebooka, do braku akceptacji zamieniającego się świata,pacjent depresyjny ma wyobrażenie niemożności wpływu na ten świat. To pewnie ma nawet medyczny termin opisujący taki stan.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @lukasz-swiecicki
7 marca 2023 12:10

Z notki wynika dla mnie wniosek, że w przeważającej większości pacjenta psychiatrycznego boli on sam. Bo gdyby nie bolał to byłby co prawda dalej chory ale po pomoc by się raczej nie zgłaszał. Są też przypadki, że pacjenta zgłasza kto inny i wtedy boli za pacjenta kogoś innego. Kiedy pacjent nabywa świadomość swojej choroby? No nie wiem.

zaloguj się by móc komentować

chlor @lukasz-swiecicki
7 marca 2023 12:44

Może byłoby łatwiej gdyby kandydaci na pacjentów czytali Pańskie ksiażki i felietony. Choć istnieje ryzyko że wówczas zgłoszą się z gotową diagnozą.

 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @lukasz-swiecicki
7 marca 2023 14:34

Bismarck doradzał pewnemu przygnębionemu pruskiemu dyplomacie taki kulinarny czip:

Niech Pan pójdzie za moją radą i moim przykładem, niech Pan wypije butelkę szampana i zje do tego dwa tuziny ostryg a jestem przekonany, że sytuacja światowa od razu ukaże się Panu w o wiele bardziej różowych kolorach.

Czy czasami zmiana diety nie ma zbawiennego wpływu na humory pacjentów, poddawanych 'zbawczym' wstrząsom?

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @saturn-9 7 marca 2023 14:34
7 marca 2023 15:56

No niestety nie. To akurat bywa często sprawdzane...

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @chlor 7 marca 2023 12:44
7 marca 2023 15:56

Czytają. Raczej im nie szkodzi.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @lukasz-swiecicki 6 marca 2023 22:14
7 marca 2023 17:29

Na rozpoznanie tej granicy między tym co się psychiatrze wydaje a co jest faktycznym stanem pacjenta.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Magazynier 7 marca 2023 17:29
7 marca 2023 23:09

To bardzo zmiennie. Od kilku minut do co najmniej kilku miesięcy, a czasem jeszcze dłużej. Tak mi się wydaje.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @lukasz-swiecicki 7 marca 2023 23:09
9 marca 2023 14:51

Ciężko westchnalem i pokiwałem głową z pełną powagą. Daj Boże żeby przynajmniej za 3 dni. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować