-

lukasz-swiecicki

Jeśli zimową porą podróżny czyli podróż wzdłuż północnego muru Cytadeli

Jeśli zimową porą podróżny czyli podróż wzdłuż północnego muru Cytadeli i z powrotem.

 

Ten felieton dedykuję wszystkim, którzy napisali mi życzenia urodzinowe. To podziękowanie dla Was wszystkich, ze szczególnym uwzględnieniem pani Justyny – bo napisała pierwsza, jeszcze zanim się obudziłem. Pomimo sędziwej starości – wzruszyłem się. Dzięki wielkie!!

 

Jeśli zimową porą podróżny zabłąkasz się w okolice Cytadeli na warszawskim Żoliborzu, a może w okolicach Żoliborza na Cytadeli, bo Cytadela jest naprawdę duża, to zapraszamy na spacer wzdłuż północnej ściany.

To jest kraina moja i Borysia, choć oczywiście nie mamy jej na wyłączność, ale jesteśmy jednymi z najbardziej wytrwałych spacerowiczów. Tu przychodzi mi na myśli co najmniej 20 innych osób, które też by mogły o sobie tak powiedzieć, ale wymienianie w felietonie wielu imion jest ciekawe tylko dla wymienionych. Dla przykładu, nieco nieadekwatnego, najtrudniejsze do przejścia fragmenty Biblii to te kawałki, z których dowiadujemy się, że „Muppim, Huppim i Ard byli synami Beniamina”. Z pewnością ich dziewczyny są z nich dumne, ale wszyscy pozostali czytelnicy zachodzą w głowę kim właściwie był Muppim, że muszę o nim czytać (a to jest autentyczny cytat z Pisma!!). Jeśli ktoś zaoponuje, że Biblia nie jest zbiorem felietonów, to będę musiał się, częściowo, nie zgodzić – felietony też tam są!

Ze spacerowiczów cytadelowych wymienię więc tylko pana Włodka, bo często z nim rozmawiam i dużo z tych rozmów wynoszę, a także, z tego samego powodu, panią Justynę. Parą do pana Włodka jest border colie Hary, a do Pani Justyny słynne łakomczuchy Szysia i Dżindżer.

Ale już musimy iść, bo inaczej nie ruszymy się z miejsca i zmarzniemy na dobre.

Najpierw szkoła podstawowa, do której chodziły wszystkie moje dzieci. Niespecjalnie piękna, ale obecnie zadbana, czysta i z fajnym boiskiem [na zdjęciu nr 1 – nie umiem włączać zdjęć w tekst, więc będą pod numerami pod spodem). Obok szkoły dróżka w dół, na dno fosy. Kiedyś nierówna, dziurawa i ciekawa, a teraz, moim zdaniem niestety, wyrównana. Ja tam nie lubię jak cokolwiek poprawiają, ale marudny ze mnie staruch. Na sankach chyba teraz się lepiej jeździ.

Na tej drodze nagrywaliśmy z Borysiem nasz najlepszy film. Jakaś ambitna telewizja, nie pomnę nazwy, robiła film o depresji zimowej. Scenariusz przewidywał mój spacer z Borysiem w mroku i z okularkami świetlnymi na nosie. Okulary świetlne nie służą wprawdzie do spacerowania, no ale w filmie różne rzeczy się zdarzają.

Boryś nie chodził tak jak chciał pan reżyser. „Ogon w górę, w górę!! Czy te pieski mnie słyszą??!”. Do dziś jak to mówię Borysowi, to się pokłada ze śmiechu. Przy 20 dublu Borys kucnął przy samej kamerze, bo pan kamerzysta leżał na śniegu, żeby ujęcie było atrakcyjne, no więc Boryś kucnął i zrobił to, co miał zamiar zrobić od początku, tylko się powstrzymywał z powodu dobrego wychowania. Na tym ukończyliśmy te część filmu i przeszliśmy do drugiej. Film wyszedł piękny, że aż strach, a Boryś zwłaszcza. Oglądaliśmy ze dwa razy, a fragment z nami to i ze cztery razy… Bez kozery.

Zaraz za zejściem, po prawej stronie, chyba najładniejsza kompozycja Jasia Sajdaka. Piszę kompozycja, no bo to nie jest rzeźba, tylko konstrukcja z patyków, przedstawiająca wioślarza. O dziwo jest ona zatytułowana „Wioślarz”. Umieszczałem już dużo jej zdjęć, ale nie powstrzymam się i tym razem (2). Ostatnio w profetycznym szale zrobiliśmy z Borysiem zdjęcie Wioślarza z jednodniowym wyprzedzeniem. To znaczy zdjęcie robiliśmy wieczorem, kiedy nie było śniegu, a na zdjęciu wyszło nam już rano ze śniegiem. Opublikowaliśmy to zdjęcie i zdziwilibyście się ilu było zaskoczonych widzów. Kilka osób chciało wiedzieć jak to się robi. A to przecież jest tajemnica. Nie możemy tego rozpowiadać.

Ale ledwie miniemy Wioślarza ciekawe rzeczy zaczynają się także po lewej stronie. Chociaż po lewej coś jest jeszcze nawet przed Wioślarzem. Tam jest taki krzaczek z którego Boryś zjada listki. Jedyny taki w promieniu kilometra. Dla mnie krzaczek jak krzaczek, niczym się nie różni od innych – a Boryś objada go cały rok. Ale objada, objada, a do końca nie zje. Coś tam zawsze rośnie. Cud natury na zwykłej naszej Cytadeli.

Matko! Przeszliśmy 20 metrów i jesteśmy na trzeciej stronie. Czyli znowu będzie kilka odcinków, przy zatrważająco małym czytelnictwie…

Pal sześć ten krzaczek. Dalej po lewej jest straszne bagno. Kiedyś było sucho, a teraz jest mokro. Im większa susza hydrologiczna w kraju, tym u nas większe bagno. My tu mamy odwrotnie na Cytadeli..

A na tym bagnie kolejna praca, o! to jest instalacja!, tego słowa szukałem, Jasia Sajdaka czyli stara wierzba z umieszczonymi w dziurach witrażami. W nocy podświetlona, chyba, że się światełka zepsują. Czyli zwykle niekoniecznie podświetlona. Ale można przyjść z latarką i sobie podświetlić. Polecam. (3)

A zaraz za wierzbą coś jak akwedukt, niby wygląda jak akwedukt, ale nie jest nim. Górą po akwedukcie łażą jakieś dzieciaki, nierzadko się chyba całują, ale my z Borysiem nie podglądamy, bo to są sprawy intymne. Na szczęście raczej nie piją i nie rzucają butelkami, bo mielibyśmy niebezpiecznie.

Zaraz za akweduktem trzecia i ostatnia instalacja Jasia – Ptaki. Nazywają się właśnie Ptaki, a nie żurawie, czaple czy coś tam. Ludzie chodzą i zgadują co to za ptaki. Roztropny Jaś, na wszelki wypadek, nie podał nazwy, żeby mu potem byle ornitolog amator nie nudził, że dziób za długi, skrzydła za krótkie, a nogi nieudane. Widać, że to ptaki, nie jeże, musi wam marudy wystarczyć. (4)

Powieść Italo Calvino, „Jeśli zimową porą podróżny”, zachwyciła mnie kiedyś swoją szkatułkową budową, w kolejnych pudełeczkach były kolejne historie, nigdy nie można było dojść do końca. Tak samo jest z naszym spacerem. Ale nie udało mi się jeszcze dotrzeć do miejsca, gdzie drogi się rozchodzą i gdzie można wybierać los.

Na razie zasuwaliśmy z Borysiem (a może i z Wami?) jak tramwaj po torach, po tych wszystkich Jasiach Sajdakach. No i niepostrzeżenie jesteśmy już na czwartej stronie i zgodnie z tzw. „Zasadą Brydzi” (która to Brydzia chyba przestała czytać!!!) trzeba hamować. Jak to zwykle bywa w historii – wszystko pomyliłem. Brydzia żądała, żeby było więcej stron, a nie mniej, więc nazwa „zasada Brydzi” jest krzywdząca. No, ale skoro Brydzia już i tak nie czyta…



tagi: spacer  cytadela  italo calvino 

lukasz-swiecicki
10 grudnia 2021 09:58
3     738    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

umami @lukasz-swiecicki
10 grudnia 2021 10:40

„Jeśli zimową nocą podróżny”.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
10 grudnia 2021 12:33

Italo Calvino, albo realizm magiczny.

Też lubię.

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
10 grudnia 2021 12:53

Świetny tekst. Ja się bujam z moim goldenem przy gomułkowskich garażach.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować