-

lukasz-swiecicki

Instrukcja prowadzenia osoby niewidomej

Instrukcja prowadzenia

 

Od kilku dni jestem przewodnikiem osoby niewidomej. Nie pierwszy to raz w moim życiu, i mam nadzieję, że nie ostatni, ale jakoś tak sobie o tym więcej niż zwykle pomyślałem.

Przewodnik to osoba prowadząca, taki „prowadnik”.

Pierwsze moje skojarzenie dotyczy jednak nie „prowadzenia kogoś”, ale raczej prowadzenia się. Dziś rzadko się już tak mówi, ale kiedyś popularne było powiedzenie, że ktoś się źle prowadzi. A chyba znacznie rzadziej, że jednak prowadzi się dobrze. Tak jakby osoba taka samą siebie prowadzała w sposób niewłaściwy, albo może w miejsca niewłaściwe?

Dziś prowadzą się chyba głównie samochody. I te z kolei raczej dobrze, bo najczęściej słyszy się „mój samochód to się dobrze prowadzi”.

Wydaje się więc, że z fazy źle prowadzących się ludzi przeszliśmy do fazy dobrze prowadzących się samochodów. Nie jestem jednak pewien czy należy sądzić, że także kierowcy tych samochodów już się dobrze prowadzą?

Drugie skojarzenie z prowadzeniem jest takie, że prowadzący jest na czele. Krótko mówiąc wygrywa, prowadzi w wyścigu. Niezależnie od tego czy nasz wyścig odbywa się w dobrym kierunku, czy też może raczej będziemy jechać na kompletne wertepy (bo to może być wyścig terenowy przecież), a nawet wręcz do przepaści (w przypadku prowadzących skoczków narciarskich na przykład). Jest to więc sytuacja, w której prowadzący co prawda prowadzi, ale bardzo możliwe, że nie doprowadzi, bo jest mu raczej obojętne czy inni dojadą. Choć pewnie tak do końca obojętne nie jest, bo jeśli nikt nie dojedzie, to skąd będzie wiadomo, że prowadzący był pierwszy?

Trzecia możliwość to przeprowadzenie.

Przeprowadzić można na przykład staruszkę przez jezdnię wbrew jej woli (tak było w jednym z odcinków „Tytusa, Romka i A’Tomka”). Określenie weszło chyba trochę do mowy powszechnej. Do mojej mowy „bynajmniej” weszło (przepraszam, wiem, że „przynajmniej”, ale bardzo tu pasuje „bynajmniej”, które wielu ludziom bardzo weszło!).

Kiedyś miałem wykład dla dużej grupy psychiatrów z Tadżykistanu. Słuchacze o bardzo egzotycznym dla mnie wyglądzie jeźdźców pustyni mówili generalnie po rosyjsku (choć niezbyt chętnie). Wykład był po polsku, tłumaczony przez panią z Rosji. Mój bierny rosyjski jest zupełnie dobry, więc nie miałem problemów ze zrozumieniem. W każdym razie rozumiałem słowa…

Opowiadając tadżyckim psychiatrom o zabiegach elektrowstrząsowych chciałem im koniecznie uświadomić, że na takie zabiegi w Polsce konieczna jest zgoda. Coś mnie podkusiło, w celu zobrazowania mojej tezy, użyłem określenia „w Polsce nie przeprowadzamy staruszek przez jezdnię bez zgody”. A po chwili usłyszałem jak pani tłumaczka mówi ze swadą„u nas w Polszcze starikow czerez dorogu nie proważdajem, a pust’ idziot pod maszynu!”.

Tadżycy byli pod wrażeniem. Ja też.

Przeprowadzić można także jakąś sprawę. Na przykład coś może zupełnie nie mieć sensu, ale z pozamerytorycznych względów zależy nam na tym, żeby zostało załatwione. Powinniśmy wówczas znaleźć osobę, która będzie umiała nam „przeprowadzić” taką sprawę.

Gdyby to była sprawa normalna, to by przeprowadzania nie wymagała, prawda? Tak jak młoda dziewczyna nie wymaga przeprowadzania przez jezdnię… Staruszka też może tego nie wymagać, ale ją będzie łatwiej bez zgody! Nieprawdaż?

Oprócz przeprowadzania można jeszcze doprowadzać. Najczęstszym kontekstem w którym jest używane to słowo jest doprowadzanie do szaleństwa, lub do szału, do śmierci („do śmierci mnie doprowadzisz swoją głupotą”) lub w ostateczności do bankructwa. Nie wiadomo dlaczego wcale nie doprowadza się do bogactwa, a do bankructwa jak najbardziej. Może do bankructwa jest łatwiej? Nie potrafię orzec bo nie doprowadziłem się jeszcze ani do jednego, ani do drugiego, a pogłoski o tym, że doprowadziłem Żonę własną do szaleństwa są jednak przedwczesne. Wystarczy na nią spojrzeć jaka jest rzeczowa!

Szczególnym przypadkiem jest podprowadzanie. Podprowadzić kogoś niemal zawsze będzie oznaczało, że się go oszukało! Mogłoby co prawda oznaczać „prowadzenie jedynie przez część drogi”, ale jakoś się potem okazuje, że druga część tej drogi to były piachy, bagna albo po prostu przepaść. Nie wiedzieć czemu.

Z kolei przyprowadzenie oznacza jednak zazwyczaj zadziałanie niezupełnie zgodnie z wolą podmiotu przyprowadzanego. Przyprowadza się dzieci z placu zabaw, krowy do obory, psa ze spaceru. Za bardzo nie chcieli, ale żeśmy przyprowadzili. A jeśli ich doprowadziliśmy, no to już w ogóle sytuacja jest jasna. Doprowadzają zresztą organy (poza tym, że do szaleństwa).

Naprowadzanie natomiast ma zwykle cechy manipulacji, niekoniecznie złośliwej. Naprowadzamy kogoś na właściwą odpowiedź. To niby dobrze. Ale skąd wiadomo, że to była właściwa odpowiedź? No bo to była ta odpowiedź, którą my (naprowadzający) znamy jako właściwą. Czyli chcemy takiej odpowiedzi, jaką znamy. A czy to nie jest manipulacja?

Przewodnikiem osób niewidomych byłem w życiu wiele razy. Ale zwykle były to krótkie incydenty - ot takie „podprowadzić”, „przeprowadzić”, „naprowadzić” i tyle.

11 lat temu zdarzył się dłuższy okres. Przez około 2 tygodni byłem przewodnikiem Kornela w Meksyku. Była to niezwykła przygoda. Nadal jednak myślałem, że moim zadaniem jest takie sztywne złapanie kogoś za rękę i przejście z nim z punktu A do punktu B.

Po 11 latach spotkaliśmy się znowu podczas pielgrzymki do Lourdes. Tym razem pomyślałem jednak o prowadzeniu zupełnie inaczej. Pomogło mi coś, co usłyszałem od Kornela. Kiedy podczas marszu trudną górską drogą wyraziłem swoje zdziwienie, że zupełnie niewidomy Kornel tak dobrze za mną nadąża, usłyszałem wyjaśnienie:

  • Dotykam twojego łokcia i wiem co zrobisz, wyprzedzasz mnie o pół kroku i to wystarczy. Wyczuwam zmiany napięcia twoich mięśni.

Bardzo mi to dużo wyjaśniło w sprawie prowadzenia. Nie gdzieś z przodu, nie wiadomo gdzie, na czele. Nie na sztywno, prowadząc za rękę tam gdzie chce. Ale właśnie w pół kroku i pozostawiając i decyzję i rodzaj wykonawstwa - to ty wyczuwasz, gdzie prowadzę. Masz wolność, masz decyzję.

Tak to zrozumiałem i taka mi się teraz wydaje krótka instrukcja prowadzenia. Taką więc, prosto z Lourdes, przekazuję.



tagi: instrukcja  niewidomi  prowadzenie 

lukasz-swiecicki
25 września 2022 18:18
5     657    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

atelin @lukasz-swiecicki
26 września 2022 09:35

Nie rozumiem.

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
26 września 2022 09:38

W sensie, że nie rozumiem notki. Z A do B to już Słowacki pisał w Czorsztyńskim.

zaloguj się by móc komentować

zenekkw @lukasz-swiecicki
26 września 2022 10:01

Za anegdotkę o Tadżykach należy się dziesięć plusów.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @zenekkw 26 września 2022 10:01
26 września 2022 18:33

Tylko to chyba byli Kirgizi. Coś pomyliłem..

zaloguj się by móc komentować

zenekkw @lukasz-swiecicki
27 września 2022 12:17

Nie szkodzi - śmiech to zdrowie. Kirgiz nie Kirgiz.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować