-

lukasz-swiecicki

Iluzja antypsychiatrii

Iluzja antypsychiatrii – komentarz do artykułu Thomasa Szasza [1].

 

Komentarz do artykułu Thomasa Szasza napisałem wkrótce po jego opublikowaniu, które miało miejsce w 2011, a więc chyba jeszcze za życia autora (Szasz zmarł w 2012). Mam jednak wrażenie, że ten komentarz sprzed 10 lat jest nadal aktualny, może bardziej aktualny niż wtedy, ponieważ, mam przynajmniej takie wrażenie, antypsychiatria wcale nie umarła razem ze swoim twórcą, a nawet chyba ma się coraz lepiej. Jak sądzę – niestety.

 

Nie ma chyba psychiatry, który po przeczytaniu „Mitu choroby psychicznej”, a przypuszczalnie jeszcze podczas czytania tego eseju (?), nie pomyślałby sobie: „Przecież to bzdury, to wszystko nieprawda. Nie jestem zbrojnym ramieniem polityków, nie karzę za złe zachowania i z pewnością nie jestem w żadnym bagnie moralnym”.

Rzecz jednak w tym, że takie zapewnienia nie wystarczą. Gdyby w artykule Szasza zamienić słowo „psychiatra” na „piekarz”, „rzeźbiarz” albo „policjant” i przedstawiciele tych zawodów zawołaliby: „To bzdura!”, to wcale nie chcielibyśmy im wierzyć na słowo. Oczekiwalibyśmy, że nam udowodnią, wykażą, że to nieprawda, że to nad czym pracują naprawdę istnieje. Piekarz pokazałby chleb, rzeźbiarz – rzeźbę, a policjant… No, to już nie jest takie proste, bo może pokazałby pałkę.

Wracając jednak do psychiatrów – nie wystarczy, że się oburzymy, nawet jeśli uznamy, że jest to „święte” oburzenie. Trzeba by jeszcze udowodnić.

Tylko co mamy udowodnić? Że choroba psychiczna istnieje i nie jest metaforą? A jaki możemy na to znaleźć dowód? Nasz przeciwnik, antypsychiatra, jest sprytny i wytrąca nam z ręki oczywiste argumenty. Jeśli powiemy, że możemy, lub w jakiejkolwiek przewidywalnej przyszłości, będziemy mogli wykazać biologiczne podłoże choroby psychicznej, coś nieprawidłowego co dzieje się w mózgu, to Szasz powie nam, już to powiedział, „To nie jest choroba psychiczna, tylko neurologiczna!”.

Jeśli powiemy, że stosowane przez nas leki są przecież skuteczne, co można bez żadnej wątpliwości wykazać, to nasz przeciwnik powie: „Skuteczne na co? Przecież ludzie, których leczycie nie są chorzy, a więc nie można ich wyleczyć.” Rzeczywiście, argument o leczeniu nie wytrzyma, jeśli przyjmiemy, że nie ma choroby. Sytuacja nie jest więc, przynajmniej z pozoru, łatwa. Przeciwnik ugodził nas w czułe miejsce. Czy na pewno?

Przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że w twierdzeniach Szasza nie ma zupełnie nic oryginalnego. Szasz niczego nowego nie wymyślił. W V wieku przed narodzeniem Chrystusa Gorgiasz z Leontinoi, jeden z najbardziej znanych sofistów stwierdził już:

  • Nie ma nic.
  • Gdyby nawet coś było, to byłoby to niepoznawalne.
  • Gdyby nawet było poznawalne, to i tak wiedzy o tym nie udałoby się przekazać.

Ten znany sofizmat bawi jednak wyłącznie dzieci. Chwila zastanowienia wystarczy, aby dojść do wniosku, że triada Gorgiasza nie tylko nie jest „całkiem sensowna”, ale wręcz jest „całkiem bezsensowna”. Tak naprawdę nie stanowi refleksji nad istotą rzeczy, ponieważ za punkt wyjścia przyjmuje stanowisko, że nie ma nic.

Skoro „nic nie ma” (co nawiasem mówiąc nie jest możliwe, bo przynajmniej „nic” musi wówczas być) to nie ma także Gorgiasza i jego stanowisko w sprawie bytu nie ma żadnego znaczenia. Dokładnie tą samą, starą i banalną w istocie, drogą idzie Szasz.

Skoro nie ma choroby psychicznej i psychiatrii, to nie ma również antypsychiatrii. W opozycji do czego określa się autor, jeśli stwierdza, że przedmiot jego rozważań nie istnieje? Przecież w takim wypadku jest to tylko zupełnie jałowa zabawa słowami, stanowisko, które nie wnosi absolutnie nic nowego.

Zamiast rozważać pozornie tylko atrakcyjne koncepcje spiskowe, w myśl których psychiatrzy od 200 lat panują nad światem pakując ludzi w kaftany, mimo że wcale się nie sprawdzili lecząc Lady Makbet (a niby kto rozpoznawał tej nieszczęsnej kobiecie „chorobę psychiczną”? Jakiż to ma być przypadek kazuistyczny?), odwróćmy sprawę i przyjmijmy infantylne oskarżenia za dobrą monetę. Dobrze więc, nie ma żadnej „choroby psychicznej” są tylko inne choroby, które jednak, jak rozumiem, objawiają się poprzez zmiany w psychice. Bo mam wrażenie, że Szasz nie zaprzecza istnieniu psychiki jako takiej. Co nam zmienia przyjęcie za prawdę takiego twierdzenia?

Twierdzę, że to dla nas, psychiatrów, nie ma znaczenia. To tylko spór o słowa. Jestem w stanie bez żadnego żalu zgodzić się z Szaszem i zawołać razem z nim, że nie ma choroby psychicznej są tylko „różne inne choroby przejawiające się zmianami dotyczącymi psychiki”. Moim zdaniem to właśnie twierdzi Szasz, a mówiąc w ten sposób mówi „Nie ma choroby psychicznej, jest tylko choroba psychiczna”. Czyli znów bawi się jedynie słowami, nie zmierzając do żadnego sedna i nie ukazując żadnej nowej perspektywy.

Może jednak antypsychiatrzy mają rację przynajmniej w odniesieniu do kwestii poczytalności i wszystkiego co łączy się z psychiatrią sądową? Może nie ma sensu, aby psychiatra decydował, czy też brał udział w podejmowaniu decyzji, ponieważ de facto to nie psychiatrzy orzekają niepoczytalność, kto powinien, a kto nie odpowiadać za popełnione czyny? Zastanówmy się czy rzeczywiście koncepcja niepoczytalności wymaga przyjęcia koncepcji „choroby psychicznej”. Jeśli uznajemy, że do prawidłowego sądzenia, wyciągania wniosków, dostrzegania konsekwencji płynących z działania, potrzebny jest prawidłowo funkcjonujący mózg (czyżby Szasz temu przeczył?) to musimy także uznać, że w przypadku zaburzeń w pracy tego mózgu prawidłowy osąd rzeczywistości może być w różnym stopniu wyłączony. Jest oczywiście kwestią zupełnie arbitralną czy osoby, które nie rozumieją co złego zrobiły należy karać czy leczyć, jednak nie możemy zgodnie z elementarną logiką twierdzić, że osoby takie niczym istotnym nie różnią się od osób, których mózg działa prawidłowo. A czy nazwiemy ten stan chorobą psychiczną, psychoneurologiczną czy może nawet neurologiczną to naprawdę nie ma żadnego istotnego znaczenia. To semantyka, a nie istota rzeczy.

Od 25 lat [wówczas gdy to pisałem to było 25 lat..] zajmuję się osobami chorymi. Po prostu chorymi, bez przymiotników. Osoby te w znacznej większości zgłaszają się do mnie same, nie są przywożone przez policję czy pogotowie, lub przyprowadzane na siłę przez bliskich. Przychodzą same i mówią, że nie radzą sobie, cierpią, źle funkcjonują.

Rzeczywiście ich problemy są nieco bardziej skomplikowane, niż np. problemy ludzi z zapaleniem stawu kolanowego. Ale dlaczego miałoby to stanowić argument na rzecz twierdzenia, że wystarczającą definicją choroby jest stwierdzenie złego funkcjonowania komórki, tkanki lub narządu? Zresztą, gdyby nawet do tego się ograniczyć i ja i moi pacjenci zgadzamy się co do tego, że ich choroba dotyczy pewnego konkretnego narządu i narządem tym nie jest żołądek. Zarówno dla mnie jak i dla moich pacjentów termin „choroba psychiczna” jest zasadniczo obojętny i zgodzimy się na każdą inna propozycję nazwy proponowaną przez Szasza.

Problem w tym, że Szasz niczego nam nie proponuje. Przypomina raczej dziecko, które biega w kółko, pokazuje na kogoś palcem i powtarza „głupek, głupek”.. Od takiego działania trudno mi zmądrzeć.

Artykuł Szasza przeczytałem bez większej irytacji, ale ze smutkiem. Nie zmartwiłem się jednak kondycją współczesnej psychiatrii i psychiatrów (choć z pewnością w wielu aspektach na zmartwienie zasługują!), ale poziomem krytyki. To niedobrze, że nie mamy dobrych krytyków. Sami nie umiemy dostrzec wielu swoich błędów. Bezkrytycznie powtarzamy pewne stereotypy myślowe, uważając za pewnik coś, co wymaga dopiero dowiedzenia.

Bez dobrej krytyki nie mamy możliwości poprawy. Ale naprawdę nie można nazwać dobrą krytyką nieźle napisanego i dość nawet intrygującego pamfletu, którego autor chce nam przekazać, że: to czym się zajmujemy po pierwsze nie istnieje, po drugie jest metaforą, po trzecie jesteśmy sługusami polityków, a po czwarte tkwimy w moralnym bagnie.

I to wszystko. Ja niczego więcej w pracy Szasza nie znalazłem. Więc nawet gdybym się do wszystkich tych czterech zarzutów przyznał, to nadal nie wiem: po pierwsze, jak mógłbym się poprawić (a przecież każdy ma prawo do poprawy i skruchy), a po drugie, co mam właściwie zrobić z tymi wszystkimi chorymi (bez żadnego przymiotnika) ludźmi? Czy mam ich wysłać do Szasza? A on im powie, że są zdrowi? Pytałem o to moich pacjentów – mówią, że nie chcą.

Od czasu napisania „Mitu choroby psychicznej” minęło 50 lat. Rozumiem, że Thomas Szasz przeżył ten czas jako psychiatra (a nawet profesor psychiatrii) twierdzący, że psychiatria nie ma sensu. To niezły pomysł marketingowy na życie i równocześnie bardzo wygodna sytuacja – „jestem jednym z was, ale wszystkie błędy to nie ja”. Chyba tylko tyle, najwyżej tyle, można na ten temat powiedzieć.

  1. Szasz T.: The myth of mental illness: 50 years later. The Psychiatrist. 201 35 (May), 179-182.


tagi: komentarz  antypsychiatria  thomas szasz 

lukasz-swiecicki
16 grudnia 2021 18:29
23     1180    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
16 grudnia 2021 19:57

to "coś w podobie" jak z ateuszkami.

zaloguj się by móc komentować

valser @lukasz-swiecicki
16 grudnia 2021 19:58

To co ma Szasz do zarzucenia psychiatrii (przede wszystkim amerykanskiej) miesci sie w zupelnie innych zakresach niz pan przedstawil. Do Gorgiasza z Leontinoi jest tutaj bardzo daleko.

Paradoks krytyki w wykonaniu Szasza polega na tym, ze on np. zglasza swoje uwagi co do watlych pozycji naukowych psychiatrii, np. poslugiwanie sie bardzo luznymi, pojemnymi i niokreslonymi pojeciami i definicjami, ktore na dodatek zmieniaja sie wraz z uplywem czasu, usilujac jednoczesnie nasladowac "nauki medyczne", ale robi to z takich samych luznych i malo udokumentowanych pozycji.

Brak naukowosci to jest generalnie slaby zarzut. W nauce dzieje sie bowiem tak, ze nowa perspektywa wypiera stara, przynosi nowe paradygmaty i conajmniej czesciowo uniewazna poprzednie ujecie tematu. Najlepszy przyklad to glosowanie Amerykanskiego Towarzystwa Psychiatrycznego z 1973 roku, ktore uznalo, ze homoseksualizm to nie jest juz dewiacja psychiczna i usunelo "jednostke chorobowa" z DSM. Sprawa czysto uznaniowa, zdecydowana przez glosowanie. Dzisiaj to jest juz tylko "preferencja".

Ale co tam psychiatria... dzisiaj dzieja sie diagnostyce medycznej takie, o ktorych sie jeszcze dekade temu nikomu nie snilo. Przyklady o ostanich dwoch lat pokazuja, ze - "zdania ekspertow sa podzielone" - np. w sprawie skutecznosci noszenia maseczek przeciwko rozprzestrzenianiu sie infekcji wirusowych. Jak jest, to nie bede tlumaczyl, bo do tego nie potrzeba ani ekspertow, ani wybitnej wiedzy naukowej.

Szasz widzial jeszcze dwie postepujace plagi - po pierwsze - komercjalizacje wszystkich dziedzin medycznych, w tym psychiatrii, traktowania zdrowia jako towaru, rozszerzania pola do gigantycznych naduzyc, oszustw i wymuszonych wielkich interesow, w ktore uwiklane sa instytucje panstwowe.

Po drugie - co ma zwiazek z pierwsza plaga, a ktorej doswiadczamy w ostatnich dwoch latach mocniej, ze "opieka medyczna jest forma spolecznej kontroli" (Medical Care as a Form of Social Control), ze szczegolnym wskazaniem na to co dzialo sie w Sowieckiej Rosji, gdzie codzienna praktyka bylo zamykanie ludzi kontestujacych system w zakladach zamknietych i wymyslanie roznych "jednostek chorobowych" w tym kierunku. To sie wszystko odbywalo oczywiscie jak najbardziej "naukowo". 

Ja ze swojej strony proponuje przesledzic historie szczepionki Gardasil, produkowana przez Merck, na raka szyjki macicy generowanego przez wirusa HPV. To jest historia promocji "postepu medycyny", a w rzeczywistosci historia uwiklania rzadow w promocje specyfiku, korumpowania decydentow, oszustwa i przemilczania ewidentnych przypadkow zdegenerownania ludzi, naktorych spoczywala odpowiedzialnosc za zdrowie innych.

Od siebie napisze, ze duze wrazenie wywarl na mnie ponizszy film o leczeniu tak ciezkiej choroby, jaka jest schizofrenia. Jesli Szasz pisal o uczciwosci lekarskiej, to chyba wlasnie takich kolegow lekarzy mial na mysli.

https://www.youtube.com/watch?v=EPfKc-TknWU

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @stanislaw-orda 16 grudnia 2021 19:57
16 grudnia 2021 19:59

No w sumie chyba tak. Nie myślałem o tym w ten sposób.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @valser 16 grudnia 2021 19:58
16 grudnia 2021 20:00

Ja się odnosiłem jedynie do tego konkretnego tekstu, który jest w piśmiennictwie. Proszę przeczytać. Nie jest o naukowości.

zaloguj się by móc komentować

betacool @lukasz-swiecicki
16 grudnia 2021 20:29

Nie wiem czy czytał Pan "Historię szaleństwa w dobie klasycyzmu" napisaną przez Foucault.

To jest czarna księga tego szamanizmu antypsychiatrii, który swe korzenie wywodzi oczywiście z postępowej humanistyki.

Niestety trochę brakuje mi czasu, żeby się z nią jakimś porządnym i dłuższym tekstem rozprawić.

W nawiązaniu do poprzednich np. różancowych notek i dyskusji podam takie smaczki z aneksu, który miał oczywiście za zadanie pokazać dokumenty z epoki świadczące o opresyjności szpitali i przytułków. Foucault nie rozróżnia za bardzo opresji ze względu na wyznanie (rzymskie/protestanckie), a szkoda. Przywołuje najpierw regulamin ochronki katolickiej:

Szpital katolicki rozpoczynał opresję od bicia w dzwony o 5.00 i modlitwy o 5.15, o 7.00 była msza, potem śpiewy, potem kilka godzin pracy w miczeniu, o16,15 różaniec i litania do Panny Marii.

O 18.00 "pacierz wieczorny...po pacierzu, ubogim wolno zejść na podwórze albo iśc do kościoła, a chore mogą się położyć.

O 20.00 obchód dla sprawdzenia, czy wszystkie ubogie są w łóżkach.

Największa nie licząc śpiewu i modlitw represja polegała na tym krnąbrność karano zamknięciem na trzy lub cztery godziny za pozwoleniem przełożonej.

Na koniec aneksu Foucault zamieścił  jeden z pierwszych tekstów poświęconych "reformie szpitalnictwa" autorstwa niejakiego Beaudeau:

"Holendrzy wynaleźli znakomitą metodę: ludzi, których chcą zaprawić do pracy, przywiązują do pompy; powodują, by zatęsknili do uprawy ziemi, i przygotowują ich do tego pracą o wiele cięższą, wykonywaną z musu. Osobnika, którego trzeba przyzwyczaić do pracy, zamyka się w pojedynkę w miejscu tak zalewanym przez kanały, że utonie, jeśli nie będzie bez przerwy obracał korbą pompy. W pierwszych dniach zada mu się tyle wody i godzin pracy, na ile pozwolą mu siły; stopniowo będzie się zwiększać. Taka jest pierwsza praca, jaką zadajemy przestępcom zamkniętym w naszym domu poprawczym. Oczywiście nudzi ich ciągłe obracanie i samotne pracowite zajęcie; wiedząc, że mogliby kopać ziemię w wiejskim ustroniu, zapragną, aby im pozwolono orać jak innym".

 

 

zaloguj się by móc komentować

valser @lukasz-swiecicki 16 grudnia 2021 20:00
16 grudnia 2021 20:30

Czy chodzi o ten artykul?

https://www.cambridge.org/core/journals/the-psychiatrist/article/myth-of-mental-illness-50-years-later/4B7C0377C7DF9B49E72B8B740E6B87D8

Jesli tak, to ten artykul rzeczywiscie nic nie wnosi. Jednak jesli cos jest "Published online by Cambridge University Press", to bez dwoch zdan aspiruje do artykulu naukowego, dlatego wspomnialem o argumentacji Szasza i jego zastrzezen co do "naukowowsci", ktorego ksiazka w tym temacie to jednak trzysta stron tekstu.

Slabosc "The Myth of Mental Illness", moim zdaniem polega na tym, ze o ile mozna sie z glownymi tezami ksiazki Szasza, to trzeba zauwazyc, ze on niczego konkretnego nie ordynuje i proponuje wiec nawet jak diagnoza jest trafna, to nie ma tutaj zadnej terapii, zwlaszcza, ze ludzie choruja naprawde.

Dla mnie ksiazka Szasza jest bardzo intrygujaca, malownicza i tajemnicza. Lubie takie rzeczy czytac i do mnie one trafiaja.  Przypomina to troche szarlatanerie do dzis popularnego szwajcarskiego doktorka Carla Gustava Junga, na ktorym zawsze nie zostawiam suchej nitki jesli tylko mam okazje. Ten to skonczyl swoje rozwazania psychiatryczne na tym, ze wlasciwie jedyna nauka jest alchemia. 

Drugie skojarzenie mam takie, ze cos z Ameryka jest generalnie nie tak, bo podobny wymiar rozwazan Szasza mozna znalezc w tworczosci Allana Bloomma, ktory napisal "Umysl Zamkniety" - ksiazke rownie kontrowersyjna, pelna trafnych spostrzezen i diagnoz dotyczacych amerykanskiego spoleczenstwa, ale podobnie jak u Szasza - na tym rozwazania sie koncza. Co z tym dalej zrobic to juz weny zabraklo.

A swoja droga to poszukam jakie stanowisko Szasz prezentuje w sprawie terapii pradem? To moze byc ciekawy watek.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @valser 16 grudnia 2021 20:30
16 grudnia 2021 21:52

Tak, właśnie na to zwróciłem uwagę - niczego nie proponuje przez 50 lat i na tym robi karierę...

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @betacool 16 grudnia 2021 20:29
16 grudnia 2021 21:52

Czytałem Foucault ale bardzo dawno temu i niewiele mi zostało z tej lektury.

zaloguj się by móc komentować

betacool @lukasz-swiecicki 16 grudnia 2021 21:52
16 grudnia 2021 22:56

To jest pokłosie 1968 roku. Wolność jest przeciwstawiona instytucjonalnej opresyjności. Ci humaniści stawiali się w miejscu ludzi wykluczanych. Nic ich nie obchodziło, że uprawiają ideologię kosztem ludzi chorych i kosztem ludzi, którzy starają się im zapewnić opiekę. 

Na brak wolności w obozie wariatów jakim był komunizm jakoś swej uwagi zwrócić nie chcieli.

To tak w dużym skrócie.

zaloguj się by móc komentować

Mukarnas @lukasz-swiecicki
16 grudnia 2021 23:31

Takie rozprawianie jest możliwe ponieważ, nauka odrzuciła metafizykę. W zamian tego, bada modele a nie wzorce.

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 16 grudnia 2021 22:56
17 grudnia 2021 07:40

Chronologicznie rzecz biorąc to był bardziej zasiew niż pokłosie. 

zaloguj się by móc komentować

olekfara @lukasz-swiecicki
17 grudnia 2021 08:13

Czy część chorób, uważanych dziś za psychiczne, nie jest jednak próba ujednolicania , dostosowania do wzorca, kultury. W czasie wojen wyrzynano całych miasta łącznie z kobietami i dziećmi, czy choćby ludożerstwo , zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Co zresztą trwa do dzisiaj,  bardziej jednak bardziej zaowolowane. Wtedy antypsychiatria po części ma sens, jednak w znaczeniu pejoratywnym

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @valser 16 grudnia 2021 19:58
17 grudnia 2021 09:02

Ależ ... jakie "mało udokumentowane pozycje"!? Jaki "brak naukowosci"!? Przecież to jest czysty pozytywizm, wiecznie żywy, najnaukowszy, najbardziej rozpropagowana naukowa naukowość. Człowiek jest machiną biologiczną, trzeba mu tylko przykręcić niektóre śrubki, naoliwić, napoić tygryskiem i będzie cacy. Psychologia organiczna, Titchener wiecznie żywy. Psychika nie istnieje. Istnieje tylko sieć neurologiczna i pies Pawłowa. 

Ja to spłycam, bo argumenty Gospodarza mają moc logiczną. Ale mit naukowości to jedna z lepszych inwestycji propagandowych. Dotowanych. Można na tym do woli jak na tytanowej kobyle. Na szczęście są kontrprozycje Hoimar von Ditfurt "Duch nie spadł z nieba". Dawno czytałem, niby zaczyna od tego samego organicznego neurologizmu, ale w końcu rozwala go sposobem podobnym do Johna Winnera (informatyka). Winner: Informacja jest bo działa a jest niemierzalna, niefizyczna. Ditfurt: Ergo umysł i psychika istnieją, bo działa dynamiczny, nieprzewidywalny porządek poznania i wolnej woli. To dobrze że pozytywizm zaprzeczył jego istnieniu, bo tym samym dowiódł że istnieje i działa coś co jest niematerialne. 

Jego narracja siłą rzeczy zatrzymuje się na aksjomatach. Aksjomaty ważne, dlatego należy się honorarium, zaś dalsza droga to sprawa personelu medycznego. 

zaloguj się by móc komentować

valser @Magazynier 17 grudnia 2021 09:02
17 grudnia 2021 09:45

z cyklu "ja to widze inaczej" - Szasz prezentuje jedna z odmian koszernej metanauki, ktora wypozycjonowal jako antysystemowa krytyke dziedziny, w ktorej sie poruszal. O tym czy ktos jest dobry w swojej dziedzinie decyduja wymierne wyniki, a nie poglady. Mozna go zakwalifikowac jako czlowieka sukcesu w dziale "sprawny autor". Ktos mu jednak te ksiazki wydawal i promowal. W jego wypadku Harper Perennial.

" Informacja jest bo działa a jest niemierzalna, niefizyczna" - to jest dobra obserwacja. Podobnie jest z procesem myslenia. On tez odbywa sie w sferze zmyslowo niedostepnej, mozemy poznac tylko wyniki, efekty, zapis lub dzialanie.

Nauka istnieje, w takim sensie, kiedy posluguje sie twierdzeniami (sadami orzekajacymi), ktore maja charakter pewny i powszechny w ukladzie odniesienia, ktorego bezposrednio dotycza. W obszarze np. fizyki dotyczacym ziemskiej grawitacji mozemy mowic o sadach/zdaniach/twierdzeniach prawdziwych. Zanegowanie twierdzenia Newtona o ziemskiej grawitacji najlepiej udowodnic empirycznie, skaczac np. na glowke do pustego basenu. Konkluzja, zwana czasami metoda falsyfikacji po stwierdzeniu zgonu bohatera jest jedna - Isaac Newton was right. Gravity works.

W wiekszosci dziedzin nauk spolecznych czy empirycznych wszyscy chca miec wyniki graniczace z matematyczna pewnoscia, ze 2+2=4. Wychodzi to jednak roznie.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki
17 grudnia 2021 10:26

Antypsychiatria to tylko wycinek większej całości. Całą naszą cywilizację zabije brak sensownej krytyki, jako autor napisał. Kompletnie zrozumiały, niestety, bo w obecnej sytuacji nikt mający kompetencje do rzetelnej, twórczej krytyki nie odważy się tego robić. Czym są bowiem najlepsze nawet papiery i kompetencje wobec ciosu Valsera? Albo wobec zmasowanego gniewu ludu? Obcięcie budżetu to przy tym już tylko maleńki pryszcz, niuans. Tak oto demokracja unicestwi się w wyniku własnego ostatecznego sukcesu.

zaloguj się by móc komentować

espertus @lukasz-swiecicki
17 grudnia 2021 10:28

Czytam komentarze do felietonu i tak sobie myślę, że dziś pojawiło się miejsce, w którym nie trzeba posiadać dorobku czy tytułu naukowego, by poczuć się ekspertem. Tym miejscem jest "uniwersytet Google" - uczelnia "kształcąca" domorosłych "ekspertów". W sieci łatwo poczuć się kimś ważnym: odbiorca po drugiej stronie monitora nie dowie się, jaki masz poziom wykształcenia, ile książek przeczytałeś albo czy długo zajmujesz się danym tematem. Teoretycznie opinia profesora od lat zgłębiającego jakąś dziedzinę wiedzy jest warta tyle samo, co opinia gimnazjalisty. :(

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @espertus 17 grudnia 2021 10:28
17 grudnia 2021 11:08

dziś?

A ja byłem przekonany że przedwczoraj.

zaloguj się by móc komentować

tadman @lukasz-swiecicki
17 grudnia 2021 11:20

[...] Osoby te w znacznej większości zgłaszają się do mnie same, nie są przywożone przez policję czy pogotowie, lub przyprowadzane na siłę przez bliskich. Przychodzą same i mówią, że nie radzą sobie, cierpią, źle funkcjonują. (...)

Literatura i film utrwaliły w świadomosci społecznej instytucje pielęgniarzy i kaftanu bezpieczeństwa. Chyba nie zawsze pacjent zdaje sobie sprawę, że jest zanurzony w alternatywnym świecie i że jest mu źle i musi szukać pomocy.

zaloguj się by móc komentować

valser @Grzeralts 17 grudnia 2021 10:26
17 grudnia 2021 11:49

Wielu pogubionym klapsy ratuja zycie i reorientuja busole. Klapsy maja moc edukacyjna i terapeuteczna, a takze sa zaworem bezpieczenstwa, ktory moze uratowac zycie. Niestety nie jest to lewatywa dobra na wszystko, a na dodatek, nie wolno tego przedawkowywac.

Krytyka w wykonaniu Szasza jest dla mnie jak najbardziej sensowna, przynajmniej w tych wymiarach o ktorych napisalem - powiazania biznesow medycznych z organizacja panstwowa, ktore stawiaja pacjenta w pozycji petenta i klienta, a nie osoby potrzebujacej pomocy, eksploatowanej na rozne sposoby, czy opieki medycznej uzywanej do sprawowania spolecznej kontroli (dwa lata cwiczymy nowy patent kontrolny).

Mysle jednak, ze warto przyjac taka postawe, zeby w swoim zyciu trzymac sie od lekarzy wszelkiej masci od jak najbardziej z daleka. W tym zakresie jestem jak najbardziej antypsychiatra i antymedyczna osoba. Dzisiaj kazdy sie zaslania jakimis papierami i tytulami. Ja jestem w sytuacji, ze wszystkie moje tzw. dyplomy to jest nieprzydatna do niczego makulatura. W miejscu w ktorym jestem nie jestem w stanie ich zmonetyzowac. 

Wyjatkiem moze byc moj dyplom fizjoterapeuty, ale tylko pod warunkiem zdania egzaminu B2 w Goethe Institut, co prawdopodobnie nastapi w koncu lutego tego roku. Jestem jakies 100 godzin od ataku szczytowego.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @valser 17 grudnia 2021 11:49
17 grudnia 2021 15:17

Widzisz, sęk w tym, że te papiery są często niezbędne już na wejściu, żeby w ogóle zacząć zdobywać praktyczną wiedzę hermetyczną. A wiedza hermetyczna ma taką naturalną cechę, że nie bardzo da się o niej dyskutować na forum publicznym. Po prostu większość dyskutantów nie zrozumie o czym mowa i będą z każdego zdania wyciągać setki błędnych wniosków. Dlatego krytyka dokonywana przez Szasza jest wyłącznie kokieterią, jak to ładnie raczył był Gabriel zdefiniować. Podobnie zresztą jak odbywająca się tu na forum krytyka szczepień, respiratorów i czego tam jeszcze. Dopiero, gdy staniesz w sytuacji podjęcia decyzji, czy w związku z tym, że się dusisz będziesz jednak chciał, żeby ktoś Ci rurkę w tchawicę włożył, czy twardo pozostaniesz antymedyczny (w Szwajcarii w sumie można zdecydować, prawo zezwala) krytyka przestanie być kokieterią.

zaloguj się by móc komentować

valser @Grzeralts 17 grudnia 2021 15:17
17 grudnia 2021 19:46

eeee taaamm... prawdziwy fachowiec zadnych papierow nie potrzebuje.

Check this out - klienci ida na fotel (co jo godom... jaki fotel?) prosto z ulicy - https://www.youtube.com/watch?v=WR8tIjTykbE

Czasami sie zastanawiam, czy to nie jest ta droga? W sumie jestem po technikum samochodowym, ale rowerow to nie skladalem zarobkowo.

 

 

zaloguj się by móc komentować

tadman @Grzeralts 17 grudnia 2021 15:17
17 grudnia 2021 20:59

Nie demonizowałbym tzw. wiedzy, wiadomo, że nie ustawię odpowiednio przepływów i ciśnienia na respiratorze, ale widzę i mogę ocenić czy lekarz coś robi, czy czeka na somoistne rozwiązanie sprawy. Dziadek z zapaleniem płuc wylądował w szpitalu, miał całe płuca w "wodzie" i dusił się, więc rodzina wsiadła na lekarza, że dlaczego nic nie robią; dla świętego spokoju postawili namiot tlenowy (było to ponad 30 lat temu), ale tej samej nocy pacjent zmarł.
Stosowanie klucza "hermetyczna wiedza" nie zawsze działa na rodzinę pacjenta, bo z reguły chcą wyzdrowienia osoby najbliższej, a nastawienie lekarza, czy pielęgniarki każdy w miarę przytomny człowiek jest w stanie wyczuć.

Człowiekowi z nieoperacyjnym guzem podniebienia, z powylewową afazją mowy i prawostronnym niedowładem ciała lekarz radiolog mówi o paliatywnych dwutygodniowych naświetlaniach i podsuwa do podpisania kserokopię ze zgodą na zabieg, gdzie na całą stronę wypisane są możliwe skutki uboczne. Jest wyraźnie zniecierpliwiony, kiedy pacjent próbuje przetrawić to co jest napisane. Na pytanie rodziny, czy pacjent dostanie jakiś środek przeciwko oparzeniom popromiennym, lekarz odpowiada, że to jest tak mała dawka, że nie ma obawy co do oparzeń. Po tygodniu naświetlań pacjent ma oparzenia i nie może jeść nic poza papkami i płynami i to z trudem.

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki
18 grudnia 2021 08:01

Nie możesz. I nie ocenisz, czy jak będę naprawiał Ci auto lub rower (tu mamy z Valserem wspólny obszar, stąd taki przykład) czy naprawiam coś, co naprawdę wymaga naprawienia, czy naciągam Cię na kasę. Mogę Cię totalnie zbajerować pozorami kompetencji i staranności. To się marketing nazywa. Tak samo w przypadku lekarza ocenisz jedynie zewnętrzny blichtr, a nie rzeczywiste kompetencje, bo nie masz do tego narzędzi. Żadnych. I Google nic w tym nie pomoże, bo to hermetyczna wiedza. Więcej, prawnik też ich nie ma, dlatego czepi się papieru, stąd lekarz tak będzie nalegał na jego podpisanie.

Swoją drogą, nie ma za bardzo środków przeciwko oparzeniom popromiennym. W każdym razie nie ma lepszych niż, nie wiem, kapusta? Leczy się, jak już wystąpią. A terapia paliatywna jest paliatywna właśnie. Ale w Polsce nie mamy kultury rozmawiania o śmierci, więc i o terapii paliatywnej. Wypalenie akurat w tej działce zachodzi bardzo szybko.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować