Historia narodzin Jezusa Chrystusa
Historia narodzenia Jezusa Chrystusa czyli my Chrześcijanie
W tym roku Żona wymyśliła, że własnoręcznie zrobimy dla Wnucząt kalendarz adwentowy. Ma to być historia Narodzin Chrystusa. Początkowo uznałem, że to niemądre, ale potem się przejąłem i zacząłem pisać.
To jest historia, którą piszę dla Was i dla siebie. Poprosiła mnie o to Babcia i, chociaż na początku trochę się zdziwiłem, uważam, że po raz kolejny miała dobry pomysł.
I Wy i ja jesteśmy Chrześcijanami. Ale czasem nie zastanawiamy się, co to właściwie znaczy. A z całą pewnością powinniśmy.
Czy jesteśmy Chrześcijanami dlatego, że chodzimy w niedzielę do kościoła?
Nie! Wcale nie dlatego, chociaż chodzimy się pomodlić i uważamy, że to dobry pomysł.
A może jesteśmy Chrześcijanami, bo jesteśmy (staramy się być?) dobrzy, dla innych ludzi?
Nie! To jest dobry pomysł, żeby być dobrym, ale nie trzeba wcale być Chrześcijaninem, żeby tak robić.
Więc może jesteśmy Chrześcijanami dlatego, że są nimi nasi Rodzice?
Z całą pewnością nie dlatego. Chrześcijaństwo nie jest dziedziczne. To znaczy, że nie jest tak, że jeśli Rodzice w coś wierzą to i my musimy. Wcale nie musimy.
Jesteśmy Chrześcijanami z jednego powodu - zostaliśmy zanurzeni w Chrzest. To znaczy, że zostaliśmy ochrzczeni. „Z wody i Ducha Świętego”. Potem coś z tym ochrzczeniem robiliśmy, albo i nie robiliśmy, ale dlatego właśnie jesteśmy Chrześcijanami.
Wiem dobrze, że jesteście w bardzo różnym wieku. Tytus ma już 14 lat i jest wielki, wyższy ode mnie, a Jurek ma niecałe 2 lata i jest jeszcze malutki. Można przypuszczać, że Tytus rozumie znacznie więcej niż Jurek, a Frania więcej niż Józek. Ale można się w tym nieźle pogubić…
Czy taka na przykład Janka rozumie więcej niż Mirka. Janka jest tylko trochę starsza… Albo Heniuś, czy on rozumie więcej niż Bronek? Też nie są bliźniakami, ale to wcale nie jest takie proste.
Dlatego koncepcja (czyli taki pomysł) Babci, żebym pisał dla Was wszystkich razem jest słuszny. Każdy z tego coś zrozumie. Ja też rozumiem tylko „coś”, a przecież wcale nie wszystko…
Z tym, że zostaliśmy ochrzczeni jest też związane, całkowicie!, to, że wierzymy czyli jesteśmy w pełni przekonani, że cała Historia Jezusa jest całkowicie prawdziwa. To, że się Narodził i jak to się stało to też jest prawda - tak po prostu było.
To znaczy, że to nie jest jakiś symbol. Symbol też jest naprawdę, ale nie jest tą rzeczą, którą przedstawia tylko takim obrazem. Wyjaśnię Wam na przykładzie:
Kiedy Frania, Janka i Mirka robią przyjęcie z tymi naczyniami od babci z Ameryki, to mają tam kubeczki i dzbanek. I udają, że tam jest herbata. Tam nic nie ma, ale one mówią, że to herbatka i sobie nalewają i piją. Tam niby coś jest naprawdę, bo są tam kubeczki czy talerzyki, ale to nie jest herbata prawdziwa. Nie można się jej napić, ale też nie można się nią poparzyć, jak się rozleje. Rozumiecie to?
Więc z Chrystusem tak nie jest. Z Nim (a właściwie to z Niego) się można napić, ale też można się poparzyć. Bo On jest na prawdziwą prawdę, jakby to powiedziała Janka, bo ona tak lubi mówić.
My wiemy, że tak jest i tak było. Czyli to nie jest jakieś przedstawienie rzeczy, tylko ta rzecz sama w sobie.
Prawdziwy i żywy człowiek, taki sam jak Tytus, Tosiek, Bronek, Janka, Józek, Leon, Henio, Frania, Mirka i Jurek. Po prostu jeszcze jeden z nich - Jezus. Każdy jest inny, Jurek jest zupełnie inny niż Tytus, ale wszyscy są ludźmi (czyli człowiekami) to znaczy tak samo jak Chrystus.
Oczywiście, że to się wszystko nie zaczęło od tego, że się urodził. Najpierw musiał w ogóle powstać. To znaczy najpierw musiał być, mówi się, że „w brzuszku”, ale tak dokładnie to w macicy, swojej Mamy. Tak czy owak musiałby być w swojej Mamie.
Skąd się wziął Jezus w swojej Mamie?
Normalnie czyli tak zwyczajnie, tak jak u mnie czy u Was, to jest tak, że człowiek ma tatę i mamę. Oni są ze sobą i wtedy ta mama zachodzi w ciążę. Z Jezusem tak nie było. Jego Mama nie miała męża. To znaczy właściwie miała, i to był święty Józef, ale on nie był ojcem Jezusa tylko był Jego Opiekunem. Zajmował się nim przez całe dzieciństwo, chodził do pracy, żeby Jezus miał co jeść, bawił się z Nim, usypiał Go i robił to, co każdy tata. Pewnie Mu też czytał. Tego nie wiem, ale tak myślę.
Jednak to nie był Tata Chrystusa. Tatą Chrystusa był Bóg.
Ale Bóg nie mógł tak po prostu sobie postanowić, że będzie Ojcem. To znaczy pewnie mógł, ale na pewno by nie chciał. On tak nigdy nie robi, żeby nie pytać nas o zgodę. My zawsze musimy się zgodzić - w to też wierzymy i to jest bardzo ważne.
Bóg musiał spytać o zgodę Marię czyli Mamę Chrystusa.
Przyszedł do Niej anioł. Co to znaczy, że do niej przyszedł? Czy ten anioł zapukał do drzwi, czy zadzwonił, czy wytarł buty, a może zdjął? Czy on nabłocił? Czy przyszedł w dobrym czasie? A może Jej wtedy w ogóle nie było i on, ten anioł, musiał na Nią czekać? A jak czekał to co robił? Czytał? A może się bawił telefonem? Czy taki anioł w ogóle ma telefon??
Moim zdaniem nie ma. Ja się nie znam na aniołach, ale z tego co słyszałem to on przyszedł we śnie. Czyli tak jakby on się Maryi śnił. Ale to nie był taki sen, jak u Was czy u mnie. Na snach właściwie się trochę znam, bo to się mieści w moim zawodzie (wiecie, że nie jest czarownikiem, ale psychiatrą, psychiatrzy czasem zajmują się snami..).
Mi się ciągle coś śni. Bardzo często jakieś głupoty. Wtedy budzę się rano i mówię sobie „sen - mara, Bóg - wiara”. To jest takie stare powiedzenie i ono znaczy właściwie tyle, że taki sen to nie ma żadnego specjalnego znaczenia. Bo nie ma.
Ale taki sen z aniołem od Boga ma. To jest taki inny sen. Czy to jest łatwo rozpoznać? Ja myślę, że nie zawsze. W tym momencie Maryja była przekonana, że to prawda. A potem? To nie wiem. Pewnie czasem miała wątpliwości. Po prostu można mieć wątpliwości, to jest normalne.
Ale najważniejsze jest to, że w tym śnie Maryja zgodziła się zostać Matką Jezusa. To było dla Niej bardzo, bardzo trudne. Wolałby pewnie nie. Bo to znaczyło, że będzie miała dużo trudności, a mogła ich uniknąć, gdyby po prostu powiedziała „nie”. Świat byłby wtedy zupełnie inny. Nie wiem jaki.
tagi: chrystus kalendarz adwentowy
![]() |
lukasz-swiecicki |
12 listopada 2024 16:46 |
Komentarze:
![]() |
BaZowy @lukasz-swiecicki |
12 listopada 2024 18:24 |
Ciekawę czy gdyby miał Pan napisać to samo ale do ludzi dorosłych, niechby Rodziny ale dorosłych, czy różniłoby się to od tego co tu Pan napisał. Przypuszczam że nie :-)
![]() |
BaZowy @lukasz-swiecicki |
12 listopada 2024 18:26 |
a tak w ogóle to bardzo fajne, tak powinna być przekazywana Wiara w Rodzinie, nie księżowskiem gadaniem a Nestora opowiadaniem.
![]() |
lukasz-swiecicki @BaZowy 12 listopada 2024 18:24 |
12 listopada 2024 19:17 |
Nie, oczywiście, że nie. Napisałbym to samo.
![]() |
Michal-z-Goleniowa @lukasz-swiecicki |
13 listopada 2024 11:58 |
Pięknie opowiedziana historia. Dzięki.