-

lukasz-swiecicki

Gdzie najlepiej czytać?

Gdzie najlepiej czytać?

W dzisiejszych czasach, które choć niewątpliwie wspaniałe, to czasami czytelnictwa, zwłaszcza klasyczno-papierowego, jednak nie są, pytanie o to, gdzie właściwie czytać może się wydawać co najmniej egzotyczne. Mimo to postanowiłem na nie odpowiedzieć.

Na początek może jeszcze wytłumaczę dlaczego uważam, że czasy są wspaniałe, bo w modzie są jęki, zwłaszcza wśród starców. Rzecz jasna i oczywista, że są wspaniałe. Z bardzo wielu względów. Po pierwsze – mogą nadejść gorsze, bo zawsze mogą. Po drugie – jesteśmy tu, żyjemy, przeżywamy – więc jest wspaniale. Po trzecie – bo tyle jest różnych możliwości i oczywiście można wybrać źle, a nawet bardzo źle – ale kto komu broni wybrać dobrze, a nawet świetnie?? No więc wspaniałe są, ale dla papierowych książek może mniej.

Szedłem dziś przez Puszczę Kampinoską, która też by mogła wybrać, żeby być Amazońską, ale wybrała bycie Kampinoską – więc jest z tego powodu ciut mniej dzika (niż by była mogła), ale za to bliżej Warszawy (niż Amazońska).

Z kim szedłem? Nie zgadniecie… Z Borysiem. Boryś miał swoje sprawy i zabawy, lubi Puszczę więc dawał jej to poznać. A ja myślałem o różnych rzeczach i nagle – prawie wpadłem na drzewo. Zrobiłem mu zdjęcie i zamieszczam je tu (zamieściłbym ale nie umiem – na zdjęciu jest stary, choć cienki, ale omszały i powyginany dąb). Takie drzewo może nie robić na Was wielkiego wrażenia, może to i nie jest słodki kotek ani piękny piesek, na przykład nie jest Borysiem, a jednak…

Wbrew pozorom jest to naprawdę stary dąb. Od mojego dzieciństwa niemal nie urósł, bo ma miejsce w gąszczu i nie ma zbyt dobrych warunków. Za to bardzo solidnie omszał, bo taki omszały nie był. Jest to moje najbardziej ukochane drzewo z dzieciństwa.

Ale nie chodzi o to, że „podobne do tamtego”, nie, że „może to ono”, nie – na 100 procent to właśnie jest to drzewo. Ono samo.

Nazywałem je, ale tylko w myślach, Znajomiec. Tak na nie sobie mówiłem, ale nie opowiadałem o tym nikomu, bo i tak miałem opinię dziecka dziwnego, nawet bardzo, więc już mi nie zależało, żeby to jeszcze podbijać.

Przez wiele, wiele lat – może dziesięć? – niemal każdego dnia wchodziłem na Znajomca i tam, gdzie jest widoczne na zdjęciu rozwidlenie (trzeba sobie wyobrazić) siadałem i czytałem książkę. Potrafiłem tam naprawdę siedzieć godzinami, niewidzialny dla ludzkości, poza zasięgiem czegokolwiek. I czytałem. Tak sobie dziś pomyślałem, że może nigdy w historii nikt nie przeczytał tylu książek siedząc na jednym drzewie, co ja na Znajomcu. Nigdy o tym nie myślałem, bo przecież nie chciałem bić żadnych rekordów ani nic z tych rzeczy. Ale naszła mnie taka myśl. To przecież jest możliwe, w takiej niszowej sprawie.

Czy ktoś ma taki związek i tego rodzaju związek z jednym, jedynym drzewem? Czy to jest w ogóle możliwe, żeby tak dużo czytać na drzewie? Na Znajomcu jest. Bo tam się można tak dobrze zaklinować…

I nie o tym dziś miałem pisać, tylko o książce braci Strugackich. Ale to właśnie na tym drzewie czytałem ich książki, więc to jest słuszny wstęp. Tylko teraz nie wiem kiedy pisać następny tekst o Strugackich, który już mam w głowie, a teksty, które mam w głowie uwierają mnie, więc jest stamtąd wyprowadzam. Normalnie zaraz bym napisał, ale Maja, moja córka, ostatnio mi napisała, że nie można od razu post po poście, bo fb tego nie lubi i mnie obetnie tam jakoś. Ale nie powiedziała mi jaka przerwa… A w Szkole Nawigatorów to wręcz na pewno wiadomo, że do jutra nie można.

Wtedy kiedy siedziałem na Znajomcu i czytałem, nie musiałem się martwić o długości przerw i algorytmy fb. To było dobre. Ale z drugiej strony – nie mogłem się podzielić tym co myślę. To było gorsze. Rozumiecie już dlaczego myślę, że jest wspaniale? Bo jest jak jest. No i Znajomiec dalej stoi, tam dokładnie gdzie stał. A mogłem Go tam dziś nie spotkać przecież…



tagi: książka  drzewo 

lukasz-swiecicki
22 listopada 2021 16:27
19     1241    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

SalomonH @lukasz-swiecicki
22 listopada 2021 17:16

Ja bym na pańskim miejscu tam wlazł z jakąś książką, bez Borysa oczywiście. Miałem 50 lat, kiedy zrozumiałem, że dalej mogę robić, na co mam ochotę, nie muszę się przejmować tym co inni o mnie myślą (bo w zasadzie nie myślą, każdy myśli w 99% o sobie), mogę jeździć rowerem po mieście ot tak, dla zabawy, słuchać muzyki na słuchawkach, a jak mam chęć, to zatańczyć, choćby na ulicy, kupiłem maleńkiego minoxa na kliszę, zawsze chciałem mieć takiego, ale był kiedyś za drogi, i robić zdjęcia czemu tylko chcę. Też czytałem na drzewie, ale już go nie ma, wycięli, ale są inne, fajny pomysł. I śnieg podobno ma być niedługo, pozjeżdżałbym na sankach, jak wnuki będą chciały, to je wezmę ze sobą...

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @SalomonH 22 listopada 2021 17:16
22 listopada 2021 18:03

Względy psychiczne mnie nie powstrzymują. Kilka lat temu miałem poważny wypadek i nie dam obecnie rady wejść na drzewo. Chyba raczej.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
22 listopada 2021 20:36

Czas bieżący najczęściej jest "średni".

Gorszy niż miniony, a lepszy niż nadchodzący.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
22 listopada 2021 20:41

A o którą książkę braci S. chodzi?

Czy o "Piknik ...", bo jej tytuł współgra z klimatem dzisiejszego  felietoniku?

zaloguj się by móc komentować

emi @lukasz-swiecicki
22 listopada 2021 20:50

Prowokacyjny tytuł, przynajmniej dla mnie. Jest jeszcze inne miejsce odosobnienia, gdzie się dobrze czyta, ale niestety nie można jeść. A od jakiegoś czasu, w sposób zupełnie niekontrolowany,  czytanie sprzęgło mi się z jedzeniem :(.

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
22 listopada 2021 21:57

a sosny kandelabrowe to wprost zapraszają.

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @stanislaw-orda 22 listopada 2021 20:41
22 listopada 2021 22:46

Kurcze!! Jak Pan zgadł? O tę mi wtedy chodziło, choć chciałem też wspomnieć o "Trudno być Bogiem". Dotąd tamtego felietonu nie napisałem, bo chwila uciekła.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @emi 22 listopada 2021 20:50
22 listopada 2021 22:47

No nie wiem, w filmie Bunuela "Widmo wolności", który wspominam w innym felietonie, jedli właśnie tam.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @MarekBielany 22 listopada 2021 21:57
22 listopada 2021 23:04

Ale z autopsji Pan tak czy ze zdjęcia?

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @lukasz-swiecicki
23 listopada 2021 01:58

Tak. Jest pan nie tylko psychiatrą ale i psychoanalitykiem.Gdy się już uspokoję po pańskim pytaniu, wywołującym we mnie ogromne emocje i wspomnienia to odpowiem

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki
23 listopada 2021 06:43

Niestety, jestem czytaczem kompulsywnym. Czytam wszędzie, kiedy tylko mogę i wynalazek ebooka jest dla mnie odkryciem absolutnie epokowym (choć przez Lema przewidzianym). Najchętniej, oczywiście w miejscu, gdzie jest mi wygodnie i ciepło, więc raczej nie czytałbym siedząc na drzewie. Można by się zastanowić, dlaczego niektórzy wolą czytać na drzewie, niż na kanapie? Obstawiam, że nie trzeba tu psychoanalizy wystarczy pomiar hałasu w domu ;) 

zaloguj się by móc komentować

Janek-D @lukasz-swiecicki
23 listopada 2021 11:37

"...a teksty, które mam w głowie uwierają mnie, więc jest stamtąd wyprowadzam." - a ja się zastanawiałem jak Pan pisze takie fajne, lekkie nasycone merytorycznie (choć nie zawsze) teksty, odpowiedź trywialnie prosta w swej zawiłości :).

zaloguj się by móc komentować

Alex @lukasz-swiecicki
23 listopada 2021 15:49

Dawne czasy też były wspaniałe. Po Puszczy włóczyły się Czarne Stopy z Druchem Marianem i już wtedy wiedzieliśmy, że Łukaszek to dziwne dziecko a Wojtas chodzi w takich pionierkach, które Łukaszek nazywał butami zdrowotnymi ;) Ale o Znajomcu nic  nie wiedzieliśmy ... I dobrze. Każdy ma swoje czasy, miejsca, książki, różańce, wspomnienia i wnuki!!! Pozdrawiam serdecznie z żoną Martyną i dziękuję za obecność na SN.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Alex 23 listopada 2021 15:49
23 listopada 2021 16:09

Dziwnie się spotkać w tym miejscu!! Dzięki!

zaloguj się by móc komentować

Alex @lukasz-swiecicki 23 listopada 2021 16:09
23 listopada 2021 16:32

Sami porządni ludzie są tutaj więc nic dziwnego ;)

Pozdrawiam i przeskakuję czytać o dwubiegunowości.

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @lukasz-swiecicki
23 listopada 2021 19:49

Wieś, drewniany dom w stylu amerykańskim, bo pradziadek był cieślą w Ameryce, wrócił i wybudował ten dom

Niezbyt zapadła ta wieś bo przy drodze poznańskiej, kilka kilometrów przed Sochaczewem

Od strony południowej, od drogi poznańskiej wielka weranda, wybudowana dużo później

A na niej bujany fotel i ja, tak chyba ze 12 lat

Tam przeczytałem Trylogię, Quo Vadis i sam nie pamiętam co jeszcze, ale mnóstwo

Ta szosa poznańska była wtedy wyłożona czerwonym klinkierem, a środek i brzegi pasem granatowego, żadnego asfaltu

Pobocza wysypane żwirem i obsadzone topolami

No i tak pańskie pytanie sprawiło że sobie to wszystko i jeszcze więcej przypomniałem

Nie wiedziałem wtedy że to są moje najszczęśliwsze lata

A Quo Vadis nie powinienem był wtedy czytać

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @wierzacy-sceptyk 23 listopada 2021 19:49
23 listopada 2021 21:25

Wkrótce przesyłka. Ale jeszcze mam jedno pytanie na poczcie wewnętrznej. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @lukasz-swiecicki
23 listopada 2021 21:47

To pan dał czadu. Strugackich lubiłem tak jak Bułhakowa, ale za dużo się o nich dowiedziałem, nie ze źródeł tajemnych ale z perspektywy czasu. Pisarstwo pierwszej jakości, ale z potrójnym dnem. Niestety. Proszę wybaczyć jeśli psuję panu wrażenie. 

Najlepsze moje miejsce do czytania to była toaleta, ale taka do mycia rąk nie do sikania, w zapchanym pociągu relacji Wrocław-Bydgoszcz, zimą Anno 1987. A działo się to po cyklu rozmów na temat tajmenicy Imienia Zbawcy, ludzkiego umysłu i spowiedzi, z moim nauczycielem filozofii w Wyższej Szkole Pedagogicznej, gdzie został on zatrudniony przez lenistwo stołecznych akademików, którym nie chciało się od razu zadzwonić do WSP z ostrzeżeniem że taki a taki podpisał list intelektualistów i może ubiegać się o etat, a pewnie i przez pogardę dla jakiejś tam prowincjonalnej szkółki. No więc dostałem od niego książeczkę, bibułę "Nikt nie jest samotną wyspą" Tomasza Mertona, wydaną w jakimś podziemnym wydawnictwie, mam ją do tej pory. Z wypiekami na nieogolonej buźce, z gorączką w oczach, usadowiłem swóje cztery litery w umywalce, nogi oparłem o drzwi i nie czułem wcale jak mi się krawędzie umawli razem z tym kranikiem wbijają nie powiem gdzie, rzecz jasna do czasu aż poczułem, ale przez te ze dwie godziny czytałem i odkładałem czytanie smakując treść i własne uczucia i znowu czytałem i znowu zamykałem oczy i smakowałem. W końcu musiałem wstać i rozmasować wiadome miejsce. Ale zaraz wróciłem znowu do czytania i smakowania. I tak do końca aż do Bydgoszczy. 

Zresztą bardzo często czytałem w pociągu. Niestety na szczęście często je przerywałem bo nie mogłem się oprzeć pokusie żeby z kimś nie porozmawiać. Ale z lektur podróżnych najbardziej zapamiętałem Mertona.  

Teraz to mój fotel. Wcześniej jeszcze przed Mertonem w pośpiesznym, było nim zaciszne mieszkanie moich dziadków w Piszu, gdzie po raz pierwszy przeczytałem "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego. To był luksus, od razu mogłem się skonsultować z dziadkiem akowcem sybirakiem. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować