-

lukasz-swiecicki

Drugie prawo Święcickiego czyli prawo trzeciego dziecka - Olga

Drugie prawo Święcickiego czyli reguła trzeciego dziecka – Olga

Pierwszą wersję tego felietonu napisałem w sierpniu 2017 roku, w noc poprzedzającą słynna huragan, który był przyczyną śmierci harcerzy i zniszczenia wielkich obszarów lasu. Nieświadomi nadchodzącej katastrofy siedzieliśmy z moją trzecią córką w kuchni starego drewnianego domu i pisaliśmy. Ona jakiś swój felieton, a ja swój. Zainspirowany właśnie Nią. Czyli coś jak Japończyk robiący zdjęcie Japończykowi robiący zdjęcie (wybaczcie Japończycy).

Cóż po poecie w czasie marnym? Przeczytałem to u Czapskiego, ale jak to często w przypadku efektownych fraz, autor odsyła do kogoś innego, cytowanego przez jeszcze innego, nawiązującego do tego niby właściwego. Jak widać Józef Czapski był bardzo uczciwym człowiekiem – większość takich cytujących wskazuje na siebie jako na źródło.

Wracając jednak do poety i czasu marnego. Nie uważam, aby czas był marny, wręcz przeciwnie, nie pamiętam, żeby kiedyś, tak jak teraz, ludzie tak mocno przejmowali się sprawami zupełnie niezwiązanymi z ich codziennymi potrzebami. Wokół sami zapaleni specjaliści od prawa i konstytucji! To nie może być czas marny, a wręcz przeciwnie.

Nie czuję się także poetą, choć byłem nim przez wiele lat i popełniłem dużo wierszy i podobno niektóre były niezłe, ale boję się do nich zajrzeć (wszystkie mam gdzieś na półce).

Po co więc cytat od którego zacząłem? Zupełnie ni w pięć ni w dziewięć, psychiatra powie: myślenie tangencjalne (czyli dwa rozłączne zbiory z jednym tylko punktem wspólnym, takie muśnięcie sensu), skojarzyłem poetę z teoretykiem, a czas marny z czasem innym (nie-marnym). Czyli przywoływany cytat w mojej głowie zabrzmiał: „Cóż po teoretyku w czasie innym…”.

Wyjaśniam – lubię mieć różne teorie na różne tematy, lubię poszukiwać wspólnych mianowników i znajdować złote formuły wyjaśniające różne sytuacje. Bardzo lubię opowieści o magii, nawet te wtórne, a w zasadzie wszystkie są mocno wtórne.

Jestem więc aspirującym teoretykiem. Bo kim jest teoretyk jeśli nie współczesnym, scjentycznym, magiem? Potencjalnym wynalazcą kamienia filozoficznego, a może odkrywcą – kto wie?

Kiedy słucham specjalistów „od nawozu i od świata”, którzy mi mówią co się wydarzy „w Gwatemali za trzy lata” (nie wiem czy trzeba wyjaśniać, że to akurat cytat z Kleyffa, a także z pamięci, bo jak zwykle nie sprawdziłem…), mam nieodparte wrażenie uczestniczenia w magicznych obrzędach. Doktorzy, doktorzy habilitowani, doktorzy niejednokrotnie rehabilitowani, czasem niezbyt dobrze, wznoszą się na wyżyny śmieszności analizując wpływ weta prezydenta na mleczność krów i wydajność z jednego hektara. Że nie wspomniałem o profesorach? Bo ci jeszcze do tego strasznie nudzą…

Jako namiętny teoretyk, doszedłem więc do wniosku, że jeśli mam pełnić swą misję, którą sam sobie zleciłem i sam sobie misją nazwałem, muszę po pierwsze i główne przestać słuchać innych teoretyków – magów. Ich słuchanie w niczym nie może mi pomóc, ponieważ ich wywody nie mają zbyt ścisłego związku z rzeczywistością (jakiś oczywiście mają). To znaczy, że nie mogą mi pomóc w zrozumieniu świata, mogą jednak, i to całkiem łatwo, spowodować, że zacznę ich myśli powtarzać i stanę się teoretykiem wtórnym. Każdy teoretyk wie przecież, że głupota tekstu to żaden problem, natomiast wtórność – zabija.

No więc jakiś czas temu przestałem słuchać teoretyków. Znam opinie wedle których było to 56 lat temu i nie zgadzam się z nimi. Choćby dlatego, że jestem z grudnia, a pisałem te słowa w sierpniu ( 55 lat i 8 miesięcy po urodzeniu) [czyli cztery lata temu z kawałeczkiem]. „I już nieprawda” jak powiedział któryś z bohaterów Barei. Bo trzeba być ścisłym.

Ściśle nieściśle – nie czytam, nie słucham, nie przyjmuję do wiadomości. Od tej pory, kiedy by to nie było, teoretyzuje się mi (chętnie napisałbym „mnie”, ale to oczywiście wynalazek Roberta Mazurka) znacznie lepiej i przyjemniej.

Teoria, której jest poświęcony ten felieton (którego już dwie trzecie przegadałem..- nie ja pierwszy, byłem ostatnio na wykładzie, podczas którego slajd numer jeden pojawił się po 40 minutach, pięć minut przed końcem) brzmi: „wszystko zaczyna się od trzeciego dziecka”.

Wszystko to znaczy wychowanie, myślenie w kategoriach rodziny, problemy itd. Oczywiście nie mam zamiaru najmniejszego ubliżać rodzinom bezdzietnym, rodzicom jedynaków czy też dwojga dzieci. Mają mnóstwo problemów, mnóstwo pracy, często nie mają 500 plus (wtedy jeszcze były inne zasady) i w ogóle. Ale pełne zrozumienie złożoności problemu przychodzi z trzecim dzieckiem. Dokładnie z trzecim. I nie byłbym teoretykiem, gdybym nie wiedział czemu tak jest.

Rzecz w tym, że ludzie są dwustronnie symetryczni. Posiadają dwoje oczu, dwie ręce i jeszcze kilka innych podwójnych czynników pozwalających na kontrolę rodzicielską. Stąd też kontrolowanie dwojga dzieci, przy odpowiedniej wprawie i motywacji, można doprowadzić niemal do perfekcji.

A jakby mocno się ludzie nie zarzekali, że bardzo chcieliby dzieciom swym dawać wolność, swobodę i pozwolenie na bycie innym – nie dadzą rady. Nie ma mowy. Jeśli tylko będę w stanie to wpłyną, pokierują, przypilnują, choćby i z zaświatów. Jeśli dzieci będzie dwoje.

Bo Trzecie im ucieknie. A jak trzecie ucieknie, to oczywiście wszystko ucieknie, bo wtedy zrozumiesz rodzicu, że nie masz niczego pilnować, bo nie ma niczego do pilnowania. Trudno uwierzyć? W to nie można uwierzyć, to można tylko przeżyć.

Miałem zamiar poświęcić ten przegadany felieton Oldżisi, mojej trzeciej córce i trzeciemu dziecku. Olga jest dziennikarką piszącą dla Wysokich Obcasów, ale i dla innych zacnych pism. Kiedy się urodziła miała piękną czarną czuprynkę i wszyscy ojcowie w izbie przyjęć na Karowej bardzo mi jej zazdrościli. Nauczyła się czytać w wieku trzech lat. Zaczęła od Twojego Stylu.

Potem wydarzenia potoczyły się jak lawina. Skracając – Olga, bo tak ma na imię, choć dla mnie jest Oldżisią, przeczytała mój felieton o barfie i poprosiła, żebym następny poświęcił Jej. Przychodzi mi to bez trudu, choć może czyta się z trudem, kocham Cię Oldżiś. Jesteś wolna ode mnie, bo Cię kocham.

I oczywiście to nie jest tak, że coś Jej daję, bo przecież Ola wzięła sobie sama, ale może po prostu nie staram się odebrać, nie deprecjonuję dlatego, że to nie moja droga. Nie miała być moja, to i nie jest.

Jak na felieton o Oldze, to jest w nim Olgi za mało. Wiem. Próbuję się usprawiedliwić huraganem. Ale to jest raczej trudność pisania o uczuciach, niektórzy wręcz sądzą, że nie powinno się o nich pisać, bo albo są prawdziwe i wtedy nie są na wynos, albo są nieprawdziwe i wtedy pisanie o nich jest nieprzyzwoite. Myślę, że jednak musimy się uczyć pisać o prawdziwych uczuciach. Może na przykład uczmy się od Trzeciego Dziecka?

I to jest właśnie Drugie Prawo Święcickiego – „wszystko zaczyna się od trzeciego dziecka”. To nie znaczy, że źle jest mieć jedno, czy dwoje, ale od trzeciego zaczyna się prawdziwa jazda.



tagi: drugie prawo święcickiego  trzecie dziecko  olga 

lukasz-swiecicki
30 grudnia 2021 13:31
10     1031    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Wrotycz1 @lukasz-swiecicki
30 grudnia 2021 13:50

W sferze podatkowej, w Nowym Ładzie, najważniejsze zaczyna się od czwartego dziecka. Zerowy PIT. Pojawia się wiec pytanie, co się zaczyna, według Pana Profesora, z czwartym dzieckiem? I czy można, a może warto te sfery łączyć?

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @lukasz-swiecicki
30 grudnia 2021 15:25

Ma Pan razję. Przyklaskuję prawu Święcickiego.

Z innej strony, mój pierwszy komp to Amiga 500+ (lepszy od uwczesnych PC). Tez uważam, ze Rodziny w których nie bylo 500 plus dużo tracą.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki
30 grudnia 2021 16:56

Jest w tym mądrość ogólna, matematyczna w zasadzie. Droga do mądrości zaczyna się, gdy człowiek naprawdę zrozumie, że nie kontroluje w pełni w zasadzie niczego, a jedynie w nielicznych kwestiach ma w ogóle jakikolwiek wpływ na rzeczywistość wokół i siebie samego. Inaczej mówiąc prawa wielkich liczb zaczynają się od 3.

zaloguj się by móc komentować

klon @lukasz-swiecicki
30 grudnia 2021 17:54

Z autopsji ...mojego przyjaciela (he, he), wiem że to prawda.

zaloguj się by móc komentować

betacool @lukasz-swiecicki
30 grudnia 2021 20:29

Długo czekałem na felieton o trzecim dziecku, bo przyznam, że zrobił na mnie ogromne i nieprzemijające wrażenie, czemu nawet dałem kiedyś wyraz.

http://betacool.szkolanawigatorow.pl/gupota-tekstu-to-zaden-problem-natomiast-wtornosc-zabija

Z prawami się nie dyskutuje. Można próbować je obalić, ale jak się  z nimi człowiek zgadza, to po co?

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @betacool 30 grudnia 2021 20:29
30 grudnia 2021 22:00

Mam pewien problem z tym, że publikuję część starych tekstów. W jakimś momencie uznałem, że może trzeba, bo mało kto je czytał. Rozumiem, że Pan popiera i cieszę się z tego.

zaloguj się by móc komentować

betacool @lukasz-swiecicki 30 grudnia 2021 22:00
31 grudnia 2021 00:02

Ja tam do psyhiatry z takim problemem to na pewno bym nie szedł i robiłbym to co Pan.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @lukasz-swiecicki
31 grudnia 2021 10:47

"I to jest właśnie Drugie Prawo Święcickiego – „wszystko zaczyna się od trzeciego dziecka”. 

Zacząłem zastanawiać się, jak Drugie Prawo Święcickiego wpisuje się w polskie przysłowie "Do trzech razy sztuka"? W ogóle czy o zdecydowaniu się na trzecie dziecko, o jego sprawieniu i potem wychowaniu, można powiedzieć:  udała się ta sztuka? Bo tu już od razu powstaje problem, jak w odniesieniu do przysłowia rozumieć tą sztukę - czy to sztuka zmajstrować dziecko i dopiero za trzecim razem  nabiera się wprawy lub czy jest to trzecia sztuka dziecka w rodzinie, sztuka niezwykła i specjalna. Wydaje się, że najbardziej pasuje ta trzecia sztuka dziecka, bo precież powszechnie wiadomo, że zmajstrować dziecko wcale nie jest trudno, że to żadna sztuka jest, niektórzy nawet bardzo się dziwią, jak łatwo im to przyszło...

Ale od razu zauważyłem drugi problem, jak w ogóle odnieść to przysłowie do  Prawa Pana Profesora, bo powszechne są dwa przeciwstawne sobie rozumienia przysłowia: jedno to takie, że trzecia próba będzie zapewne udana, drugie rozumienie to takie, że  coś może się udać tylko dwa razy, a za trzecim razem już nie. Więc tu od razu wchodzimy na grząski teren, bo z tego by wynikało, że  "Na dwoje babka wróżyła".

No i tu, jak do mnie dotarło to zmartwiałem. Bo jakże to - wróży na dwoje, a nie na troje. 

Jestem pełen wątpliwości...

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
31 grudnia 2021 17:21

a jak brzmi pierwsze?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować