-

lukasz-swiecicki

Do czego właściwie potrzebna jest szkoła?

Do czego właściwie potrzebna jest szkoła?

Szkoła to jedno z wielu zagadnień na których się nie znam. Teraz jak już to napisałem, doszedłem do wniosku, że wyliczanie spraw na których się nie znam nie ma sensu. Jest ich po prostu tak dużo, że starczyłoby na felietony do końca życia, i to nawet przy długim życiu. A przy krótkim, to już w ogóle nie ma co mówić. Łatwiej będzie powiedzieć na czym się znam.

Łatwiej? Od lat byłem zdania, że znam się na elektrowstrząsach. Zajmuję się nimi, ale też pasjonuję, od 34 lat. Zdarza mi się zrobić nawet 1000 zabiegów rocznie. Nie sądzę, żeby ktoś w Polsce mógł tak o sobie powiedzieć, a pewnie i na Świecie niewiele takich osób. No więc myślałem, zakładałem, że się znam. Tymczasem…

W ostatnim odcinku pierwszego sezonu serialu Homeland (o serialach nie mam już całkiem pojęcia!) główna bohaterka, osoba z chorobą afektywną dwubiegunową i agentka CIA, ma mieć wykonywane zabiegi EW. Film jest produkcją mocno wysokobudżetową, więc z pewnością było wielu konsultantów i każdy z nich z pewnością zarabia więcej ode mnie. To prowadzi mnie do nieuchronnego wniosku, że nie mam pojęcia o zabiegach EW.

Pacjentka ma źle przyłożone elektrody (stosują dokładnie ten sam model urządzenia co ja!!), poza tym takich elektrod w ogóle nie ma w zestawie. Pacjentka jest źle znieczulona i wyraźnie nie została zwiotczona. Szef pacjentki zniechęca ją do EW przekonując, że dostanie „całkowitej amnezji”, co jest oczywista bzdurą. Co najdziwniejsze – zabiegi wyraźnie pomagają bohaterce, ale jej pracodawca (CIA) robi co może, żeby efekty kuracji jak najszybciej popsuć. Krótko mówiąc – co ja tam (w porównaniu) wiem o EW…

Wracamy do punktu wyjścia czyli jednak do rzeczy na których się nie znam, po prostu zrezygnuję z ich wymieniania.. Z pewnością nie znam się na szkole. Mimo to mam ochotę się na ten temat wypowiedzieć. Nie znam się przecież zupełnie na teologii i różańcu, a wypowiadałem się z całą dezynwolturą na jaką mnie stać.

A przecież kiedyś jeden z recenzentów napisał „profesor Święcicki z właściwą sobie dezynwolturą”… Czyli mam tego trochę. Nawiasem mówiąc ta opinia zadziwiła mnie do tego stopnia, że musiałem sprawdzić w słowniku czy dobrze rozumiem słowo „dezynwoltura”. Przysięgam.

Do wypowiadania się na temat szkoły zachęcił mnie oczywiście wyjazd z wnukami. Poza Bronkiem (lat 5), wszyscy pozostali czyli Tytus, Leon, Antek i Heniuś są w wieku wczesnoszkolnym. Czyli mam tu w Karwieńskich Błotach zieloną szkołę. Trudno nie zadać sobie w tej sytuacji do czego taka szkoła mogłaby służyć.

Jasne – wymieniamy informacje. Tytus opowiada mi o Ludwiku Węgierskim, Leon o pisaniu opowiadań, Antek coś o przyrodzie, a Henry na razie się zastanawia. No tak, ale to nie jest żadna szkoła! Wymieniamy po prostu informacje – ja i spacerujący ze mną człowiek. Może to akademia platońska? Może jakaś perypatetoza spaceroza z towarzyszeniem Borysia (Boryś to jedynie przedszkolaczek, ale milutki)? Szkoła jest do tego niepotrzebna.

Szkoła zaczyna się wtedy, kiedy kończy się moja rozmowa z uczniem. Jest pomiędzy nimi, choć także pomiędzy nimi i mną. Jest umiejętnością znacznie przewyższającą znajomość historii, a może nawet, o zgrozo, matematyki. To psychologia stosowana. Poruszanie się w gąszczu dominacji, ustalanie hierarchii, ale też ćwiczenie elastyczności, nauka dochodzenia do trudnego, bo łatwych absolutnie nie ma, konsensu. A potem wywrotka i zaczynanie od początku.

Szkoła jest potrzebna właśnie i wyłącznie do tego! Wszystko inne można zrobić zdalnie. Tyle, że to wszystko inne nie bardzo się przyda bez prawdziwej szkoły.

Widzę też wyraźnie, że rodzina wielodzietna nie jest wystarczającym rozwiązaniem. Tytus ma ostatecznie czworo rodzeństwa, a Leon dwoje. Ale w rodzinie wszystko jest mniej więcej poukładane, więc spotkać się muszą co najmniej dwie duże rodziny. A to już będzie mikroszkoła!

No i wszyscy oni spotykają się ze mną. Akurat dziadkiem, może i nauczycielem, ale przede wszystkim elementem tej społeczności. Mnie też dotyczy znalezienie się w hierarchii, ja też muszę ustalić dominację (ostatecznie z pierwszym komputerem w moim życiu zetknąłem się w wieku 30 lat!! Na bycie ekspertem nie miałem już specjalnie czasu) i ja także muszę elastycznie dojść do konsensu. Albo i nie dojść. Mam wrażenie, że Janusz Korczak rozumiał to wyjątkowo dobrze. Nie chodzi o protekcjonalne „pochylenie się nad dziecięciem”, tylko o wzięcie udziału w społeczności na równych prawach. Nie w tym sensie co będzie dziś na obiad, bo o tym decyduje Babcia, ale w tym sensie, kto z nas jest realnie na jakiej pozycji. Już to rozumiem.

Brak prawdziwej szkoły przez okres ponad roku to bardzo duża strata. Jako doświadczony dziadek i stary psychiatra proponuję, żebyśmy już tego więcej nie robili. Bo ja potem nie dam rady z tymi elektrowstrząsami…



tagi: szkoła  wnuki 

lukasz-swiecicki
18 listopada 2021 11:05
18     1478    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Czarny @lukasz-swiecicki
18 listopada 2021 11:20

Dziś, podobnie jak co dzień, postanowiłem być banalny, więc spytam: czy naprawdę chodzi o szkołę, czy o relacje między ludźmi? Prawdziwa relacja zaczyna się tam, gdzie kończy rozmowa, że tak sparafrazuję.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Czarny 18 listopada 2021 11:20
18 listopada 2021 11:34

Tak. O tym własnie jest ten tekst. O relacji, bo ona jest szkołą.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
18 listopada 2021 11:52

Jak zrozumiałem Autor notki chciał podkreślić  różnicę pomiędzy szkołą życia (wychowanie  przez relacje osobiste w rodzaju mistrz - uczeń),  a placówką oświatową o nazwie "szkoła".

Choć nie wykluczam, że nie wszystko zrozumiałem zgodnie z intencją Autora notki.

Moim zdaniem ta ostatnia placówka istnieje głównie po to, aby młodzież w wieku objętym tzw. obowiązkiem szkolnym, nie szwendała się po ulicy albo i  gdzieś indziej.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki
18 listopada 2021 13:16

I znowu fajny tekst. Ale po co to powtarzać ;)

Dwie refleksje:

1. W filmach fabularnych nie da pokazywać prawdziwej medycyny. Jest albo za nudna (w większości), albo za straszna (czasami). I generalnie nie pasuje do ogólnego przekazu. Dlatego za najlepszy serial medyczny ostatnich lat uważam niemieckie "Charite intensiv" ;) to nie jest ten znany serial z Netflixa, tylko dokument o zimie z COVID w prawdziwym szpitalu (wielkim, uniwersyteckim). Chyba nie ma innej niż niemiecka wersji językowej, niestety. Ale jak kto rozumie, to jest dostępny w ARDmediathek.

2. Dokładnie tak. Szkoła nie jest tak naprawdę po to, żeby uczyć bazy programowej. Uczy relacji i tego się faktycznie nie da zastąpić nauką domową. Więcej, obawiam się, że powinna być w tym dopasowana do (przyszłego) środowiska życia dziecka, żeby uczyć możliwie realnych i przydatnych umiejętności oraz ról społecznych. Posłanie "zwyklaka" do Eton College tylko zrobi mu krzywdę.

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @stanislaw-orda 18 listopada 2021 11:52
18 listopada 2021 13:31

Kurczaki, ja chciałem napisać felieton.. Wyszła mi notka? To tak jakbym zrobił jajecznicę chcąc zrobić suflet..

zaloguj się by móc komentować


melisses @lukasz-swiecicki 18 listopada 2021 13:31
18 listopada 2021 16:17

Dało się zjeść. Lubię jajecznicę, sufletu nie znoszę. :-)

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @melisses 18 listopada 2021 16:17
18 listopada 2021 21:09

Suflet trzeba umieć zrobić. A jajecznica zasadniczo nie jest wymagająca. Robiłem kiedyś niezłe suflety.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @stanislaw-orda 18 listopada 2021 16:09
18 listopada 2021 21:10

Suflet trzeba umieć zrobić. A jajecznica zasadniczo nie jest wymagająca. Robiłem kiedyś niezłe suflety.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @stanislaw-orda 18 listopada 2021 16:09
18 listopada 2021 21:10

Czyli nie muszę wyzywać na pojedynek?

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Grzeralts 18 listopada 2021 13:16
18 listopada 2021 21:42

Do punktu drugiego: ja bym odsunął się o krok od tego "uczenia" relacji, a przysunął bliżej do samego ich formowania, szczególnie jeśli mowa o Eton College i podobnych instytucjach. Koledzy ze szkoły na całe życie pozostaną kolegami ze szkoły i wokół takich relacji mogą później integrować się środowiska na przykład biznesowe i polityczne, jak w przypadku brytyjskich old boys' networks. Stąd ten teoretyczny "zwykłak" niekoniecznie zostanie skrzywdzony, bo może się do czegoś przydać bogatszym kolegom i w pewien sposób w pewnym sensie awansować społecznie, może w roli dość podległej kolegom, ale jednak. W pewnym sensie główną rolą szkół elitarnych jest właśnie ten aspekt integracyjny, dla którego poziom dydaktyki jest bez znaczenia. Może nieco tautologicznie, do elitarnej szkoły uczęszcza się po to, by uczęszczać do szkoły z ludźmi posyłanymi do elitarnych szkół.

To chyba już nie funkcjonuje, ale jeszcze w latach osiemdziesiątych każdy uczeń brytyjskiej szkoły z internatem dostawał na rozpoczęcie roku książeczkę z danymi kontaktowymi do rodzin wszystkich kolegów ze szkoły.

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @lukasz-swiecicki
18 listopada 2021 22:52

Ciekawe, że ostanio właśnie myślałem o czymś podobnym. W sensie, że szkoła uczy nie tego co myślimy, że uczy. W tym kontekście, że w szkole ludzie wymianają informacje niekoniecznie, żeby się czegoś nauczyć ale, żeby powiedzmy zaliczyć. Ja zawsze jak ten głupi myślałem, że trzeba się nauczyć. A ostatnio do mnie dotarło, że chodzi właśnie zdolność, a nie wiedzę. Ta zdolność jest bardzo przydatna bo życie jest zbyt bogate.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @tomasz-kurowski 18 listopada 2021 21:42
19 listopada 2021 00:01

o absolwentach Eton słyszałem taką oto wersję.

Oni są w stanie wybaczyć dowolną  ignorancję w zakresie wiedzy , ale mogą z zimną krwią i bez problemu zamordować kogoś, kto ubrał niestosowny dla danej okazji strój.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @tomasz-kurowski 18 listopada 2021 21:42
19 listopada 2021 06:56

Tyle, że w sensie psychicznym mało który "zwyklak" towarzyszące tym kontaktom wychowanie bez szkody zniesie. W pewnych kręgach od małego "hoduje" się dzieci w pewnym psychopatycznym, czy może raczej narcystycznym rysie (niech profesor poprawi nadużycie terminologii, jakby co), pozwalającym im bez zastanowienia i szkód dla psychiki być faktyczną rządzącą elitą swoich społeczeństw. U nas to funkcjonuje w mocno karykaturalnej wersji, ale krajach zachodu, zwłaszcza w UK jest traktowane śmiertelnie poważnie i funkcjonuje od wieków.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Grzeralts 19 listopada 2021 06:56
19 listopada 2021 18:39

W tym sensie zgoda, ale nie wiem jak to jest z tym względnym brakiem krzywd i szkód psychicznych u elit.

zaloguj się by móc komentować

bozenan @lukasz-swiecicki
19 listopada 2021 18:40

Uważam, że kolejne tygodnie edukacji zdalnej stworzą takie zapotrzebowanie na elektrowstrząsy, że faktycznie będą je musieli wykonywać aktorzy albo statyści, bo lekarzy będzie za mało, nie nadążą. W moim mikrokosmosie (dwoje dzieci) edukacja zdalna poczyniła takie przewroty, że w tym momencie wydają się one nieodwracalne, a z pewnością w najbardziej fantazyjnych przypuszczeniach bym tego nie przypuszczała, co się właśnie wydarzyło po zdalnym uczeniu.

Szkoda tylko, że ogromna grupa nauczycieli nie chce tego widzieć, aktualnie modlą się do wielkiego mzimu o powrót narzuconej odgórnie edukacji zdalnej.

 

Co ciekawe, sam termin edukacji zdalnej narodził się razem z aktualnie najbardziej popularną pandemią i do dziś nie ma definicji, choć dotyczy wielu milionów ludzi. 

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @bozenan 19 listopada 2021 18:40
20 listopada 2021 00:10

Nie wiem, do czego potrzebna jest szkoła, ale niedawno przekonałem się, dla kogo ona jest. Za sprawą wnuka, któremu kazali w sobotę przyjść, żeby "odpracować" piątek, bo panie nauczycielki chcą mieć długi weekend. Szkoła jest dla pań nauczycielek, jak się okazuje, a dzieci są potrzebne, żeby panie nauczycielki miały pracę. 

Byłem kilka razy świadkiem nauki zdalnej wnuka i to była zgroza, poza lekcjami angielskiego, które były koszmarem, gdybym w czymś takim uczestniczył jako dziecko, to nie nauczyłbym się już nigdy żadnego języka, trauma, wstyd i... nawet nie wiem, jak to nazwać. 

Dzieciaki pozakładały sobie grupy na teamsach, czy messengerach, gdzie równolegle z nauczaniem odbywały się wszelkie patologie z mobbingiem na czele. Moja sąsiadka, rówieśniczka wnuka, dziewczynka grzeczna i miła jak aniołek, 11 lat, w ramach tego zdalnego nauczania powiesiła się. I okazało się, że o jej zamiarze wiedziała od dawna cała klasa... 

zaloguj się by móc komentować

bozenan @SalomonH 20 listopada 2021 00:10
20 listopada 2021 19:50

nie ma co porównywać edukacji zdalnej do edukacji w szkole, normalnej. Z tego prostego powodu, że nie istnieje coś takiego, jak edukacja zdalna. Nie zamierzam bronić nauczycieli, ale też prawdą jest, że żadna grupa zawodowa nie dostała po tyłku tak, jak nauczyciele w pandemii, którzy, żeby móc pracować, musieli się totalnie przestawić na inny rodzaj pracy, inne narzędzia - mieli na to kilka dni, podczas, gdy to takiej pracy można przygotowywac się kilka lat - jeśli chce się ją wykonywać dobrze. Cóż się dziwić, że większość albo słabo sobie z tym poradziła, albo wcale? 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować