-

lukasz-swiecicki

Dieta (także ketogeniczna) pomaga w stablizacji nastroju, ale dlaczego nie wszystkim??

Dieta (także ketogeniczna) pomaga w stabilizacji nastroju – ale czemu nie wszystkim??

 

Pierwsze obserwacje wiążące dietę z zaburzeniami regulacji nastroju i zaburzeniami lękowymi wcale nie pochodzą, jak czasem można przeczytać, z początku XX wieku, nie są też pomysłem XIX wiecznym. W rzeczywistości zarówno Starożytni jak i Średniowieczni lekarze – i Hipokrates, i Galen i Abu-ibn-Sinna, i oczywiście wielu, wielu innych wskazywali bardzo często na piwązania między różnymi pokarmami i napojami, a regulacją emocji. Często była to główna, jeśli nie jedyna, metoda, którą zalecano jako oddziaływanie typu medycznego.

Oczywiście poradom tym daleko było do dzisiejszych, przemyślanych i naukowo dobrze udokumentowanych metod oddziaływania, ale dla osoby z zewnątrz, nie wgłębiającej się w źródła danych zaleceń, zalecenia te często brzmiały aktualnie i nowocześnie (trochę to zresztą „wina” tłumaczeń, które przekładają np. starożytną grekę nie na staropolszczyznę, tylko na współczesny język polski; często zapominamy, że w takim tłumaczeniu tak naprawdę zachodzą dwa procesy – przekład z języka obcego na polski i przekład z języka starożytnego na współczesny – to wcale nie jest to samo!).

W każdym razie obserwacja wiążąca zaburzenia emocji, lęk z przyjmowanym pokarmem jest po prostu „stara jak Świat”, ponieważ jest to jeden z najbardziej oczywistych pomysłów. Tym co jest w całej koncepcji nowe (lub przynajmniej w miarę nowe) jest użycie diety ketogenicznej do tego celu.

W jaki sposób tego typu dieta działa, na kogo i jak to zostało w książce bardzo dobrze wytłumaczone. Pozostaje jedynie się zgodzić z argumentami. Rzeczą nie do końca jasną jest jednak jak się wydaje odpowiedź na pytanie – czemu tak nie jest u wszystkich? Czemu nie wszyscy chorzy na depresję, chorobę afektywną dwubiegunową, zaburzenia lękowe stosują tego typu dietę?

Wbrew pozorom pytanie nie jest wcale banalne. Jako psychiatra z 40 letnią praktyką jestem głęboko przekonany o tym, że są leki, na które pacjenci po prostu głosują nogami. Takie leki jak sole litu nie wymagają (i w rzeczywistości nigdy nie miały!) żadnych kampanii promocyjnych. Nie są reklamowane w telewizji, ani w żadnego rodzaju mediach. Co gorsza – „mówi się” o nich często źle (najczęściej nieprawdziwie!). A mimo to są lekami często przyjmowanymi przez pacjentów. Ponieważ działają!!

Różnego rodzaju diety są stosowane od stuleci, a może od tysiącleci, część z tych diet jest skuteczna. Czemu więc nie są powszechnie stosowane?

Myślę, biorąc pod uwagę moje praktyczne doświadczenia w zakresie psychiatrii, że są dwie podstawowe przyczyny takiego stanu rzeczy. Jedna wypływa z samej istoty problemu, druga jest związana ze sposobem jego rozwiązania.

Problem pierwszy to sama istota i przyczyna zaburzeń nastroju i zaburzeń lękowych. Są to, bez żadnej wątpliwości, zaburzenia bardzo heterogenne, zarówno jeśli chodzi o objawy kliniczne, jak i patogenezę. Innymi słowy bez wątpienia inne przyczyny (także jeśli chodzi o sam mechanizm powstawania) są przyczyną występowania różnego rodzaju depresji, inne są też przyczyny zaburzeń lękowych. Oczywiście leczenie przy pomocy diety nie musi wcale dotykać samej podstawowej przyczyny tych zaburzeń, musi jednak, jeśli ma być skuteczne, w jakiś sposób wpływać na mechanizmy patogenetyczne. Prawdopodobnie taki wpływ ma dieta ketogeniczna w części tych schorzeń, ale też są prawdopodobnie schorzenia, fenomenologicznie podobne do tamtych (przynajmniej na poziomie dostępnym badaniu klinicznemu, które jak wiadomo w psychiatrii jest szczególnie trudne), na które dieta ketogeniczna nie będzie wywierała żadnego dostrzegalnego przez pacjenta działania.

Problem drugi jest związany ze sposobem rozwiązania problemu. Chodzi mi o to, że łykanie określonych tabletek (lub przyjmowanie iniekcji) jest najłatwiejszym z punktu widzenia pacjenta sposobem leczenia. Najłatwiej też, choć wcale nie tak łatwo, jest kontrolować przestrzeganie zaleceń. Nieco trudniej kontrolować uczestnictwo w terapii – nie sprawdza się przecież samego „chodzenia na terapię”, ale poziom zaangażowania pacjenta. Stosunkowo najtrudniejsze jest jednak stosowanie określonej diety!

Gdyby stosowanie diety było łatwe i gdyby można było w prosty sposób ocenić poziom stosowania się do zaleceń, to na świecie praktycznie nie istniałby problem otyłości czy też cukrzycy związanej z niewłaściwą dietą. Oczywiście znaczna większość osób otyłych uważa, zazwyczaj zupełnie szczerze, że stosuje dietę, niekiedy nawet bardzo surową. W rzeczywistości osoby te stosują tę dietę przez „większość czasu”. Liczy się jednak ta „mniejszość” czasu, kiedy dieta nie jest stosowana…

Sytuacja z dietą ketogeniczną jest prawdopodobnie jeszcze trudniejsza – trzeba bowiem osiągnąć etap ketozy i utrzymywać się w nim. Innymi słowy z pewnością nie jest to dieta, którą można stosować tylko wtedy, gdy człowiek jest w odpowiednim humorze. A trzeba pamiętać, że problem osób z zaburzeniami nastroju i zaburzeniami lękowymi właśnie na tym polega, że ich „humor” często trudno określić jako „dobry”. Tymczasem najczęstszymi dietetycznymi czynnikami pocieszającymi są słodycze i alkohol, a więc z pewnością nie te składniki, które chętnie widzielibyśmy w jadłospisie naszych pacjentów.

Wpływ diety na regulację nastroju bardzo przypomina wpływ wysiłku fizycznego na emocje. Nie ma wątpliwości, że odpowiednio dawkowany wysiłek jest więcej niż wskazany. Nie ma też niestety żadnych wątpliwości, że osoby chore na depresję (jakiegoś rodzaju depresję) takiego wysiłku po prostu nie wykonają. I to oczywiście nie dlatego, że nie zdają sobie sprawy z doniosłości takiego czynnika tylko po prostu z braku energii i odpowiedniej motywacji do działania.

Uświadomienie doniosłości diety ketogenicznej, wykazanie jak ona działa i wskazanie na jej skuteczność to z pewnością bardzo ważne zagadnienia ujęte w tej książce. Przełożenie ich jednak na codzienną praktykę pracy z pacjentami nie będzie łatwe i trzeba sobie z tego zdawać sprawę.



tagi: lęk  dieta ketogeniczna  nastrój  stabilizacja 

lukasz-swiecicki
29 lutego 2024 17:08
3     541    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

maria-ciszewska @lukasz-swiecicki
29 lutego 2024 22:00

O jakiej książce mowa?

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @maria-ciszewska 29 lutego 2024 22:00
29 lutego 2024 23:23

Książki jeszcze nie ma. to jest taki draft do recenzji.

zaloguj się by móc komentować

BaZowy @lukasz-swiecicki
1 marca 2024 22:56

Ale tak konkretnie?

Jest planowane wydanie jakiejś książki o związku diety ze stanami psychicznymi i został Pan poproszony o recenzję ? Jeszcze kilka miesięcy temu był Pan raczej sceptycznie nastawiony do interwencji dietetycznej jako sposobu alternatywnego lub co najmniej równoległego do farmakologii w psychiatrii. Chyba że jako ten sceptyk został Pan wybrany do tej recenzji celowo.

Ten temat jest, będzie, w tym roku mocno eksploatowany na konferencji Braci Rodzeń, organizowanej we wrześniu. ( https://braciarodzen.pl/low-carb-festival-edycja-2024-bracia-rodzen-mozna-pieknie-zyc/ ). Będą tam, między innymi występować Pana koleżanki po fachu Dr Georgia Ede (Harvard) i Dr Shebani Sethi (Stanford). Ciekawy zasób wiedzy o tych zagadnieniach można znaleźć na https://baszuckigroup.com/  Przytaczam ad hoc tylko te przykłady aby zdystansować to przebijające z recenzji zadufanie we własne doświadczenie.

Być może nie ma żadnej książki a ta „recenzja” jest fikcyjna ale jako treść na Pana blogu, sama z siebie stanowi bardzo konkretne stanowisko fachowca i autorytetu w dziedzinie. Niestety ale „argumenty” krytyczne i sądzę że celowo dezawuujące „podejście dietetyczne” są na poziomie wstępu do podręcznika początkującego propagandysty. Bo „nie na wszystkich działa” i „jest trudna”. Tak jakby wszystkie inne metody były łatwe i działały bez wyjątku.

W całym temacie „podejścia dietetycznego” do leczenia w psychiatrii jak i innych obszarach medycyny, na obecnym etapie wiedzy ogólnej, akademickiej i specjalistycznej, nie chodzi o znalezienie złotego środka ale o zmianę paradygmatów myślenia i wyjścia z zabobonów i herezji jakie panują na temat żywienia i jego znaczenia. Nie będę rozwijał tematu jak się Pan przysługuje BigFarmie i BigFoodowi taką krytyczna „recenzją”.

Gdy osoba która nie mając pojęcia o dietach a zwłaszcza ketogenicznej, przeczyta tak sformułowaną recenzję, na 90% nie pogłębi tematu bo autorytet z 40 letnim doświadczeniem przecież coś znaczy. Wg mnie takie stanowisko jakie Pan sygnalizuje w tej „wypowiedzi” jest podobne do przypadku z XIX wieku kiedy to lekarze wyśmiali kolegę za sugestie że po wizycie w prosektorium trzeba umyć ręce przystępując do kobiety rodzącej. Kolejne kilkadziesiąt lat kobiety umierały w połogu bo wierchuszka była „głęboko przekonana” o swojej najlepszej wiedzy i zaimpregnowana na nowinki.

Mam nadzieję że nie wyjdzie Pan poza draft.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować