-

lukasz-swiecicki

Czym się nie przejmować - zapada mrok

Czym się nie przejmować część trzecia – zapada mrok

 

Robi się coraz ciemniej. Na dobrą sprawę, to już się chyba nie ma co robić, bo po prostu jest ciemno jak… No, jakby było zupełnie ciemno…

Muszę przyznać, że każdego roku mam szczerą i nieco naiwną nadzieję, że jednak w tym roku się to nie wydarzy. Że po prostu Pan Bóg nie dopuści.

Wiem, że to nie tylko moje zdanie. Moja najstarsza córka, która jest osobą bardzo zdecydowaną, a równocześnie zdarza jej się myśleć nieco katatymicznie (psychiatrzy tak mówią na myślenie życzeniowe..), powiedziała mi kiedyś tonem nieznoszącym sprzeciwu „W tym roku już tego skracania się dnia nie będzie, bo po prostu bym tego nie przeżyła!!”.

Powiedziała to z takim przekonaniem, że przynajmniej tak ciut ciut miałem nadzieję, że to jednak Pan Bóg chcąc nie chcąc wysłucha, no i dzień się nie skróci. Pan Bóg mi zaimponował – nie posłuchał! Jeszcze raz się okazało, że jest ode mnie silniejszy.

O Bogu przecież mówił Jan jako o „światłości, która w ciemności świeci”. Więc Bogu bliska jest cała ta historia z nocą. A przecież nie zlikwidował ciemności, nie zmienił nocy w dzień, a jedynie „w ciemności świeci”. Między nami mówiąc świecenie w jasności wygląda znacznie mniej poważnie..

Rozumiem, że na tym etapie mojego wywodu przekonałem już wszystkich, o ile w ogóle jacyś nieprzekonani byli!!, że światło jest bardzo w porządku, a ciemność nie jest. Coś tu się jednak nie zgadza – sądząc z tytułu można przyjąć, iż uważam, że właśnie nie warto się przejmować ciemnością. Czyli jak nie warto, skoro warto??

No właśnie moim zdaniem wcale nie warto. Wyjaśnienia tego stanowiska mogą być różne.

Ksiądz Andrzej, występujący w moich felietonach jako specjalista od teologii, cytował ostatnio na swoim koncie FB nieznaną mi dotąd specjalnie Flannery O’Connor „zło nie jest po prostu problemem do rozwiązania, lecz tajemnicą do ścierpienia”. Jeśli uznamy, że ciemność oznacza zło, to O’Connor wydaje się wskazywać, że nie jest to problem do rozwiązania poprzez oświetlenie, a raczej tajemnica, której istnienie powinniśmy uczyć się znosić..

Idąc jednak dziś rano z Borysem przez pogrążoną w ciemnej szarości Cytadelę (w zasadzie nie da się robić dobrych zdjęć telefonem – nie ma dobrego oświetlenia!) myślałem o czymś innym.

Światło jest rodzajem energii. Fotony światła padają na siatkówkę i uruchamiają cały szereg reakcji, prowadzących ostatecznie do określonych zmian w zakresie głównego zegara biologicznego znajdującego się w jądrze nadskrzyżowaniowym. Już ponad 20 lat temu Partonen stwierdził, że pod wpływem pola magnetycznego powiększają się komórki szyszynki. Ale dzieje się tak jedynie wiosną, kiedy światła jest coraz więcej, a nie jesienią, kiedy swiatła jest coraz mniej.

Kilka lat temu moja ówczesna doktorantka, dr Dominiak, z moim niewielkim udziałem, badała wpływ ilości światła słonecznego na częstość przyjęć do szpitala psychiatrycznego z powodu depresji. Okazało się, że ten wpływ jest różny w zależności od płci.

U mężczyzn oraz u kobiet po menopauzie mniejsza ilość światła oznaczała większą częstość hospitalizacji z powodu depresji, jednak u młodszych kobiet było odwrotnie! Im więcej było światła – tym częściej pacjentki trafiały do szpitala!

Nie znaleźliśmy wówczas wyjaśnienia tego zjawiska. Nawiasem mówiąc badania naukowe nie są stworzone do znajdowania przyczyn, ale raczej do stwierdzania prawidłowości. Kierunek związków skutkowo-przyczynowych jest niezwykle trudny do zbadania. Innymi słowy – czasem da się powiedzieć, że jest to i tamto, ale czy to jest z powodu tamtego, czy tamto z powodu tego – to już zupełnie inna bajka…

Mam jednak swoją nieśmiałą hipotezę na temat związku między płcią, światłem i depresją. Trzeba wziąć pod uwagę, że sztuczne światło jest powszechnie dostępne od około 100 lat. Niemal cała historia ludzkości to ciemność w domu (łuczywo czy świeczka to natężenie światła ok. 15 luksów; w ogrodzie, w słoneczny dzień może być nawet 25000! Dwadzieścia pięć tysięcy!!). To pierwszy punkt rozumowania.

Punkt drugi – co do zasady młode kobiety siedzą w domu i zajmują się dziećmi. Mężczyźni i kobiety, które już nie rodzą i dzieci odchowały latają i szukają jedzenia, walczą, polują, kiedy trzeba uciekają – ale przecież nie po domu!!! Czyli młode kobiety muszą być ożywione i energiczne w ciemności, żeby im nie pouciekały dzieciaki. Mężczyźni i starsze panie musza być ożywieni na zewnątrz, żeby ich szablozęby tygrys nie dopadł! Zgadza się? Dla mnie – i owszem. Nie mam pojęcia czy to jest prawda, ale tak mi wychodzi.

Co z tego wynika jeśli chodzi o martwienie się ciemnością?

Ciemność nie jest wrogiem światła. Ciemność jest brakiem światła. Jest pasywnym niedoborem. Nie atakuje. Ciemność powoduje wyłączenie energetyzowania, a więc pozwala odpocząć. Wręcz umożliwia odpoczynek, po to, żeby można było później ożyć w świetle. Brak odpoczynku powoduje wyczerpanie.

Dochodzimy z Borysem do miejsca, gdzie kiedyś znajdował się pomnik trzech zapomnianych komunistycznych bojówkarzy (Rutkowskiego, Kniewskiego i Hibnera), którzy 17 lipca 1925 roku (w samym środku lata…) zabili policjanta Witmana i przechodzącego w okolicach Chmielnej studenta Kempnera.

Mój zegarek mówi „12 minut 44 sekundy”. A jeszcze dwa miesiące temu w tym samym miejscu było 11 minut i 23 sekundy… wolniej idę. Wlekę się. Światło nie dotarło. Odpoczywam. Zasypiam.

Nie buntuję się. Nie sprzeciwiam. Próbuję ścierpieć tajemnicę mroku.

A Borys się ze mnie śmieje… To jest bydlę bez wyobraźni..



tagi: depresja  światło  ciemność 

lukasz-swiecicki
18 listopada 2022 18:50
15     1055    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @lukasz-swiecicki
18 listopada 2022 19:20

Co robić kiedy jest ciemno choć wcześnie, ale prąd wyłączyli?

Na portalu podającym rady "co robić" zalecono by wcześniej przygotować sobie formy aktywności nie wymagające prądu. Ciekawe jakie? Można siedzieć i myśleć. W większej grupie można otworzyć flaszkę przy świeczce. Nie wiem jak sobie z ciemnością właściwie ciągłą w zimie radzili przodkowie.

 

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @chlor 18 listopada 2022 19:20
18 listopada 2022 19:25

W sensie jak nie mieli flaszki? Też nie wiem. Spali?

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @lukasz-swiecicki 18 listopada 2022 19:25
18 listopada 2022 19:30

Wzrastał przyrost naturalny. :)

zaloguj się by móc komentować

chlor @lukasz-swiecicki 18 listopada 2022 19:25
18 listopada 2022 19:32

Może kiedyś częściej rozmawiano w domu. We wspomnieniach dawnych chłopów i ziemian nic nie ma o formach aktywności nie wymagających światła. No, dwie formy się narzucają, ale ile można?

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
18 listopada 2022 22:19

Gospodarz nie lubi, ale jest działający oksymoron białe noce.

...

 

P.S.

Białe i czarne (dnie) to tylko zależą od szerokości geograficznej.

Też nie czuję się najlepiej, jak przesuwają wskazówki.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @lukasz-swiecicki
18 listopada 2022 22:29

Bardzo częste były wyłączenia prądu w moim dzieciństwie. Była karbidówka. Czytaliśmy 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @lukasz-swiecicki
18 listopada 2022 22:58

Mnie zaś męczy, jak dawniej, bez światła, radzili sobie malarze. Czy ciemne obrazy z jaśniejącą postacią/postaciami Rembrandta to jego wyobraźnia? Wiedza? Kombinacje? Specyficzne /punktowe?/ oświatlenie? No i przecież musiał malowac za dnia i za światła, gdyż w ciemności nie ogarnąłby palety. No, ale to są problemy czysto fizyczne, problemy malarza, a nie problemy psychiatryczne. 

Naturalnie, brak światła jest przygnębiający. Zatem cieszmy się, że jeszcze mamy elektryczność /choć oszczędzamy jak się da/.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @chlor 18 listopada 2022 19:20
18 listopada 2022 23:06

Nie wiem jak sobie z ciemnością właściwie ciągłą w zimie radzili przodkowie.   Aaaa, to warto czytać pozycje wydane przez Klinikę Języka:

"Świecili w domu szczapami smolnymi, które paliły się na kominku zwanym "świecznikiem", umyślnie na to urządzonym, przy czym znane też były proste kaganki do świecenia oliwą. Pamiętam, jak raz dziadek Gierczyk, jeżdżąc po drzewo do lasu, przywióżł z Dęby pniaka smolnego i dużo uciechy narobił, że szczyp do świecenia na długo wystarczy. "Dosyć - mówił - naszukałem się po lesie i ledwie tego smolnego pniaka zdybałem, ale czym wy, moje dzieci, będzieta kiedyś świecić, skoro lasy się umykają i coraz trudniej o smolny kawałek drzewa?"

Ogień rozniecali za pomocą krzesiwa i hubki [...] Dopiero koło roku 1860 rozpowszechniły się więcej zapałki, a prawie równocześnie wchodziło w użycie oświetlenie naftowe. Ale nim rozpowszechniły się dzisiejsze lampy, przez długi czas, znane były tylko tzw. knotki lub gajsówki, małe, bez szkiełka i dające jeszcze światło tak słabe, że w izbie można było przy nim rozpoznać tylko grubsze przedmioty."

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Maginiu 18 listopada 2022 23:06
19 listopada 2022 02:42

W świecie anglojęzycznym, a przynajmniej wśród pisarzy fikcji historycznej czy innego fantasy, utarło się mówić o rushlights, to znaczy o nasączonym tłuszczem sitowiu, jako o taniej i powszechnej alternatywie dla za drogich dla pospólstwa świec. Kiedy pierwszy raz napotkałem to słowo, próbowałem szukać zgrabnego, polskiego tłumaczenia, ale bez skutku - w słowniku nie było, a kiedy zacząłem porównywać angielskie teksty, w których pojawia się to słowo, z ich polskimi przekładami, to odkryłem, że tłumacze raczej szli na łatwiznę i pisali "świeca", albo opisowo w stylu "świeca z knotem z sitowia". Dziwiłem się, że coś tak - podobno - powszechnego w średniowiecznej Anglii nie miałoby polskiego odpowiednika. Ciekawe, czy te szczapy smolne były po prostu lepsze, więc nikt nie marnował czasu na sitowie, czy może w Polsce nie rośnie takie sitowie, albo może źle szukałem? Może też pisarze coś zmyślili.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @lukasz-swiecicki
19 listopada 2022 12:56

Ciekawa historia z tymi rushlights. Angielsko języczna Wiki podaje o nich dosyć dokładną informację, najciekawsze to fakt, że używanie rushlights wznowiono w Angli w XX wieku podczas II Wojny Światowej.

Wykonanie rushlight nie jest jakoś strasznie skomplikowane, ale wymaga pewnej wprawy. A wygląda to tak:

"Dojrzałe łodygi sitowia zbiera się latem lub jesienią. Zielony naskórek lub skórka z każdej łodygi jest ostrożnie zdzierana, aby odsłonić wewnętrzny rdzeń, ale pojedynczy podłużny pasek skórki pozostawia się na miejscu, aby zapewnić wsparcie dla delikatnego rdzenia. Po wysuszeniu sitowie jest następnie zanurzane w dowolnym dostępnym domowym tłuszczu. Powszechnie stosowano tłuszcz bekonowy, ale niektórzy uważali tłuszcz barani za najlepszy, częściowo dlatego, że wysychał do twardszej, mniej niechlujnej tekstury niż inne tłuszcze. Niewielka ilość wosku pszczelego dodana do smaru powodowała dłuższe palenie się ognia. Na bardziej odległych wyspach atlantyckich, takich jak St. Kilda , stosowano olejek żołądkowy wytwarzany przez fulmary."

U mnie na wsi fulmary nie występują, ale sitowie nad Bugiem i tłuszcz bekonowy jak najbardziej. Występują też... braki w dostawie prądu. Tym nie mniej - dopóki w sklepie są dostępne świece, a w komórce stoi lampa naftowa i butelka nafty - raczej nie będę próbował wykonać rushlight...

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @lukasz-swiecicki
19 listopada 2022 17:36

Bardzo ciekawe są te wszystkie komentarze. I nie mają absolutnie nic wspólnego z treścią felietonu, który nie dotyczy ciemności fizycznej, a jesli to raczej pretekstowo. No, ale we Wszechświecie wszystko się ze wszystkim wiąże, więc nie bedę marudził..

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @lukasz-swiecicki
19 listopada 2022 18:19

Mężczyźni i kobiety, które już nie rodzą i dzieci odchowały latają i szukają jedzenia, walczą, polują, kiedy trzeba uciekają – ale przecież nie po domu!!!

Walczą? Polują? Nie w domu? A ile - Panie Profesorze - wydatkowali energii, wykazali inwencji i kreatywności, by w domu nie przebywać w ciemności. Dlatego właśnie, że z fizyczną ciemnością łączą się - nie tylko w odczuciu, ale także w fizycznym doświadczeniu ludzi złe rzeczy - to ci ludzie z nią od tysiącleci  walczą.

Bardzo ciekawe są te wszystkie komentarze. I nie mają absolutnie nic wspólnego z treścią felietonu

No, jakże to - nie mają?.. Dziadek Gierczyk wiedział co mówi...

 

zaloguj się by móc komentować

Krzysztof-Janyst @lukasz-swiecicki
25 listopada 2022 13:30

A czy te młodsze kobiety to nie są przypadkiem singielki?

zaloguj się by móc komentować

Arte @KOSSOBOR 18 listopada 2022 22:58
25 listopada 2022 13:52

Problem odpowiedniego doświetlenia bardziej dotyczy rzeźbiarzy, forma "skręca" w stronę swiatła, dlatego wymyslono kawalet; a może przystosowano koło garncarskie. Malowałam sporo w sztucznym oświetleniu i przy świecach też. Paleta może się i upraszcza ale obraz lepiej się eksponuje we wnętrzu. To moje spostrzeżenie z wczesnych pobytów na plenerach i malowaniu w pełnym słońcu. 

zaloguj się by móc komentować

Arte @lukasz-swiecicki
25 listopada 2022 14:01

Przepraszam sznownego za dalsze technicyzowanie notki. Jak domniemam każdy aspekt zycia potrzebuje doświetlenia/oświecenia. A Boryś śmiać się może bo zapewne jak każdy pies lekko ślepawy...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować