-

lukasz-swiecicki

Czy w ogóle istnieją "osoby w podeszłym wieku"?

Czy w ogóle istnieją jacyś „ludzie w podeszłym wieku”?

 

„Na Powiślu 44 letni mężczyzna wpadł pod konny tramwaj. Starca odwieziono do szpitala na Solcu”…

Nie sprawdzałem tak naprawdę tego cytatu, ale podobno pochodzi z „Kronik” Bolesława Prusa (czy raczej Aleksandra Głowackiego). Nie sprawdzałem też w jakim wieku był wówczas sam autor. Coś mi się wydaje, że 44 lat to on nie miał…

Tak mnie to dziś od rana męczy. Najpierw pan Włodek, który chyba nawet nie miał nic przeciwko, żeby go uważać za starego, ale mi się zrobiło przecież głupio, że określiłem go jako „staruszka”. A przecież był nim i to całą gębą! Ale z drugiej strony - on miał tylko 71 lat! Co to za wiek!

Kiedyś na cmentarzu w Łaskach, no bo gdzie by indziej!, spotkałem Gabrysię, z którą kiedyś byłem w grupie kikowskiej. Rozmawialiśmy trochę o naszych grobach i naszych zmarłych, a potem Gabrysia powiedziała:

„A wiesz, że moja babcia, która ma 95 lat, to mówi „No zobacz Gabrysiu, byle gówniarz ma teraz 86 lat”.

Bardzo się wtedy z tej babci opinii śmialiśmy. No tak. Ale to było dobre 10 lat temu… Teraz jest to jakoś mniej śmieszne, a bardziej takie, no powiedzmy, zwyczajne…

To takie wspomnienia o panu Włodku. Ale jeszcze mi się przypomniało, że w poniedziałek mam 3 czy 4 godziny wykładu o depresji i samobójstwach u osób w podeszłym wieku… No i właściwie to myślałem, że jestem przygotowany. Tylko, że chyba nie bardzo.

Bo co do chorób to wiem, umiem i tak dalej. Ale którzy to są ci „pacjenci w podeszłym wieku”?(zresztą widzę, że w tym roku organizatorzy kursu nazwali ich „seniorami”. To chyba znaczy, że wszyscy młodsi są.. juniorami??).

Bo może komuś by się wydawało, że to jest takie pytanie dla socjologa, no może psychologa. Ale nie! To jest pytanie dla urologa, reumatologa i kardiologa!! A także dla psychiatry. Przecież to osobom z tej grupy zawodowej mam mówić o seniorach (którzy nie są już w podeszłym wieku, no ale cały czas są jacyś tacy starzy!).

Tymczasem, jak się okazuje, takich osób w ogóle w zasadzie nie ma.

Po zastanowieniu sądzę, że przyczyną tego, że nasze społeczeństwo składa się, bez wyjątku!, z ludzi bardzo młodych, młodych i w pełni dojrzałych, ale to już jest koniec i innych nie ma, jest lęk przed śmiercią.

Chrześcijanie są zdanie, że Chrystus pokonał Śmierć, która już nie ma nad nami władzy (pod drobnym warunkiem, że jesteśmy czy też będziemy zbawieni!). Jednak jest to pogląd staroświecki, który wymaga spełnienia co najmniej dwóch warunków, czyli o dwóch za wiele.

Po pierwsze należy wierzyć w Chrystusa. Jest to głupi warunek, nie ma się nad czym rozwodzić. Chrystus, jeśli w ogóle istniał, to i tak żył sobie jakieś 2000 lat temu i był zwykłym cieślą w strasznie zapyziałym zakątku Świata. Wiara w to i kierowanie się tą wiarą, to rzeczy dość żałosne i nie ma o czym za bardzo mówić.

Po drugie, co gorsza, należy wierzyć w Zbawienie, które jednak zakłada, co by o nim nie mówić, jakiś oczekiwany rodzaj zachowań (oczywiście nie można sobie zasłużyć, ale to niestety nie znaczy, że można robić co się chce, a nawet może znaczy wręcz przeciwnie..). No więc nikt nam tu nie będzie mówił, i nawet sami sobie mówić nie będziemy!, jakie są oczekiwania wobec zachowania. Jeszcze czego!!! Będziemy robić co będziemy chcieli. I zresztą jak najbardziej możemy tak robić, a że to będzie miało jakieś konsekwencje? No bez przesady!

Nie wierząc w Chrystusa i nie uznając Zbawienia nie możemy także wierzyć w to, że Śmierć nie ma nad nami władzy. Wręcz przeciwnie. Ma ją w pełni.

Czyli co możemy zrobić ze Śmiercią? Po prostu - nie uznać jej. Po prostu.

A żeby nie było Śmierci to musimy się także nie starzeć. To może być dość trudne. Można więc rozbić cały proces życia na etapy - młodszy junior, junior, zaawansowany junior, junior pełnoprawny itd. Jeśli w międzyczasie, w całym tym juniorstwie, nieoczekiwanie umrzemy, to oczywiście znajdą się winni tego stanu rzeczy.

Na przykład lekarze! Albo w ogóle cała medycyna. Trzeba dać na nią więcej pieniędzy. Cały czas mało? To dać jeszcze więcej! Na pewno by to pomogło, gdyby pieniędzy było „wystarczająco” dużo. A zresztą to może nie być ostatecznie sprawa ilości pieniędzy tylko organizacji procesu ich wydawania. O! I to jest dopiero świetny pomysł!

Bo ilość pieniędzy to można zawsze ocenić i to bardzo dokładnie. A organizacja wydawania to jest temat całkowicie niezgłębiony i bez dna.

Czyli jest tak, że ponieważ włada nami Śmierć i nie możemy z nią wygrać, musimy mówić, że jej po prostu nie ma. W tym celu nie możemy być w podeszłym wieku, bo moglibyśmy umrzeć. Jak na razie wydaje się to idealnym rozwiązaniem. Jedyny, drobny, problem wyłania się wtedy, kiedy, pomimo tego poprawnego w pełni, rozumowania jednak umieramy (to znaczy „my” tego nie robimy, no ale jacyś ludzie bardzo bliscy…

Wtedy należy znaleźć winnych. Prawdopodobnie będą to lekarz lub politycy, albo jedni i drudzy.

W ten sposób koło się zamyka. Wszystko jest załatwione.

Mój poniedziałkowy wykład jest bez sensu. Nie ma takiego tematu.

Czyli mam dodatkowe 3-4 godziny wolne. Mogę sobie poćwiczyć w tym czasie, żeby jeszcze lepiej utrzymać swoją młodość i całe swoje juniorstwo….



tagi: śmierć  osoby w podeszłym wieku  zaprzeczenie 

lukasz-swiecicki
3 grudnia 2023 21:51
7     683    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:



zenekkw @lukasz-swiecicki
3 grudnia 2023 22:30

A dwa plusy można?

zaloguj się by móc komentować

olo @lukasz-swiecicki
3 grudnia 2023 22:53

u mnie ich nie ma, mezczyzni wyjechali chyba na wymiane do hiszpanii, a z kobietami nie wiadomo

zaloguj się by móc komentować

klon @olo 3 grudnia 2023 22:53
3 grudnia 2023 23:00

Z kobietami nie wiadomo?
Wiadomo! Od dnia naszego małżeństa - wcześniej chyba też, ale nie bardzo pamiętam bo to było -  rok w rok obchodzimy urodzimy mojej mżonki - OSIEMNASTE!!!

zaloguj się by móc komentować

olo @klon 3 grudnia 2023 23:00
3 grudnia 2023 23:10

no to tlumaczy dlaczego hiszpanie kobiet ze soba nie zabrali

zaloguj się by móc komentować

tomciob @lukasz-swiecicki
4 grudnia 2023 10:43

Ja bym tam wolał inny podział niż na starych i młodych (a'propos depresji i samobójstwa). Mój podział, niezależny od wieku, jest na ludzi z marzaniemi i chęcią do życia oraz na takich którym tego brak. Jest on niezależny od wieku i nazywam go wiekiem emocjonalnym człowieka. Im bliżej śmierci (depresji i samobójstwa) tym więcej emocjonalnego i starczego znużenia, niezależnie od biologii. I tu nam wchodzi do gry chory mózg, który pewnie może mieć wpływ na nasz stosunek do Jezusa Chrystusa. Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować