-

lukasz-swiecicki

Czy on o Nim świadczy? Bezradne rozważania o tym czy zło jest potrzebne.

Czy on o Nim świadczy?

Bezradne rozważania o tym, czy zło jest potrzebne.

 

…”profesor kiwnął na nich palcem i gdy obaj się ku niemu nachylili, szepnął:

-Pamiętajcie, że Jezus istniał naprawdę.

-Widzi pan, profesorze – odezwał się Berlioz z wymuszonym uśmiechem – szanujemy pańską rozległą wiedzę, ale mamy w tej kwestii zgoła odmienny pogląd.

- Poglądy nie mają tu nic do rzeczy – odpowiedział dziwaczny profesor – On po prostu istniał i tyle.[ … ] Żadnych dowodów nie trzeba. To wszystko jest bardzo proste: w białym płaszczu ze szkarłatnym jak krew podbiciem, wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan..”

Mam przeczucie, że ten felieton może mieć tak z pięć den. I jednym z nich może być on sam – to znaczy, że to może być denny felieton. Ale jest za duża pokusa, żeby to napisać.

Na ogół staram się nie dotykać „Mistrza i Małgorzaty”. Ale nie dlatego, że to rosyjskie.

Skądinąd rozumiem, że nie będziemy już mieli ruskich pierogów (moje ulubione, jak chyba większości Polaków?), ani broń Boże ruskiej bani (bo możemy mieć saunę). Ani innych ruskich rzeczy, przy czym baletu Aleksandrowa ja na przykład nie żałuję.

Jeśli jednak za tę cenę nie będziemy też mieli ruskich sołdatów i ruskiej bomby – to z pewnością nam się opłaca. Tyle, że na ruską literaturę nie poradzimy. Założę się, że nie.

Więc nie dlatego omijam wszystkie posiadane przeze mnie wydania „Mistrza i Małgorzaty”, że są ruskie. Po prostu mnie ta książka za bardzo wciąga! To jest jedna z bardzo, bardzo, bardzo niewielu książek od których nie potrafię się oderwać. Była moją miłością od pierwszego wejrzenia i (jakoś tam - niestety) – nie przestała nią być 50 lat po pierwszym czytaniu. Miałem 9-10 lat kiedy przeczytałem tę powieść po raz pierwszy. Poncjusz Piłat „sunąc krokiem kawalerzysty” ruszył w mojej głowie, by już nigdy się nie zatrzymać. Nigdy przedtem i zapewne nigdy potem nie przeczytałem zdań, które tak mocno zatańczyłby w mojej biednej, wielokrotnie rozbitej głowie.

Więc omijam. Mam na najwyższej półce. Mój podstawowy regał na książki ma 3 metry i 20 centymetrów. Tyle co mieszkanie. No a „B” mam na górze, przecież nie na dole. Sięgnę tylko z drabiny. A znowu drabinę mam taką cholerę (kupiłem w Leroy Kremlin!! rzecz jasna), że otworzyć – to proszę bardzo, ale żeby ją potem złożyć… Muszę zaprosić któregoś z zięciów albo syna. A dla starszego pana, ale w dobrej formie!, to jest nieodmiennie krępujące.

Ale czasem omijasz a nie ominiesz... Wczoraj pisałem o nieśmiertelności i tak się do mnie ten łobuz Woland uśmiechnął ironicznie… Myślę sobie – a, zacytuję sobie z pamięci! Ale zaraz taki podszept (diabelski, bo jaki?), „a niby tak z pamięci zacytujesz? Jedno słowo przekręcisz – wszyscy zauważą. I będziesz miał…”.

Wiadomo, że nieprawda. Ale tak jest z każdą pokusą. Nieprawda, ale kusi! Z jakiegoś powodu „naprawdę” pisze się razem (bo prawda jest tylko jedna), ale i nieprawda pisze się razem! (bo też jest tylko jedna! I dlatego mocna!).

A jak już sięgnąłem na tę półkę i wyciągnąłem to dziwne i nieortodoksyjne tłumaczenie państwa Przebindów (Leokadii, Grzegorza i Igora – niezwykła sytuacja jednak, żeby rodzice z synem tłumaczyli, bardzo im zazdroszczę tej wspaniałej przygody!). Czyli Wydawnictwo Znak, Kraków 2016. To właśnie w tym tłumaczeniu po raz pierwszy Berlioz miał na głowie „elegancki kapelusz” zamiast nieść w ręku kapelusz zgięty w pół jak w, dla mnie kultowym, przekładzie Lewandowskiej i Dąbrowskiego (z 1969) lub u Drawicza (w 1995).

Muszę przyznać, że o mało nie padłem kiedy to przeczytałem po raz pierwszy.

Pobiegłem do Żony i krzyczę – „ty wiesz jaki miał Berlioz kapelusz??”.

Żona moja znana jest ze spokoju ducha i choć była bardzo zajęta (jak zazwyczaj jest) to znalazła dla mnie jednak chwilę czasu, przyjęła na takiej duchowej audiencji, i mówi grzecznie „uspokój się! No jaki znowu Berlioz? Jaki kapelusz?”.

Nie miałem cierpliwości, żeby tłumaczyć „jak to jaki Berlioz? Przecież nie kompozytor?”. Niechcący strawestowałem przy tym Iwana Bezdomnego. No i oczywiście się pokłóciliśmy i tak się ta sprawa skończyła. Ale jednak z tym kapeluszem – klękajcie narody!

Tyle tylko, że zupełnie nie wiem po co ja to wszystko piszę? To nie jest felieton o kapeluszach, ani o Bułhakowie, ani o „Mistrzu i Małgorzacie”. Tylko o nim i o Nim.

Bo to jest jasne, że messer Woland o Nim świadczy. Skoro już na pierwszych stronach kilka razy bardzo jasno się w tej kwestii wypowiada, to chyba nie ma wątpliwości? To jest książka o tym, że szatan zaświadcza o Chrystusie. Nie tylko oczywiście o istnieniu, ale i o bóstwie. Bez wątpienia. Nigdy o tym nie pomyślałem lub nigdy nie pomyślałem aż tak.

Bo czy naprawdę potrzebuje Dobro, żeby zaświadczało o nim Zło?

Natchnieniem do napisania tego, co teraz piszę była dla mnie rozmowa, którą w Wielką Sobotę odbył redaktor Dariusz Rosiak z ojcem Pawłem Krupą, dominikaninem, aktualnie stacjonującym w Petersburgu. To jest bardzo mądra, wzruszająca i bardzo głęboka rozmowa. Trzeba koniecznie samemu posłuchać („Raport o stanie świata” z 16.04.2022 – bez trudu do znalezienia w internecie i do posłuchania w całości i w skupieniu). Nie mam zamiaru ani streszczać, ani nawet spojlerować. W tym felietonie, w tym momencie – chciałem tylko o jednej rzeczy.

Tak! Jest bezsprzeczną rzeczą, że na tle Zła widać Dobro. Jest niewątpliwą prawdą, że ciemność uwydatnia Światło. Tylko trzeba zrozumieć, że my naprawdę nie potrzebujemy Zła, żeby zrozumieć Dobro. Jest nam jedynie łatwiej zobaczyć Dobro na tle Zła. Ale „łatwiej” a „koniecznie” to dwie różne sprawy.

Rozumiecie co chcę powiedzieć? Możemy rozumieć Dobro jako takie, możemy je widzieć bez tła i bez kontekstu. On nie jest Mu potrzebny. Ale dla nas – to jest trudne, a może i bardzo trudne. Nam jest znacznie łatwiej zobaczyć Dobro na tle Zła. I w tym sensie jesteśmy winni Złu. Papież Franciszek niczego nie poplątał, może najwyżej nie wyjaśnił dobrze. Ale to jest trudno wyjaśnić. Kiedy widzimy Zło, to Dobro jawi się nam nieodparcie. Ale bez tego tła – jest nam tak trudno.

Woland jest tak sympatyczny. Zakochałem się w nim i w jego sztuczkach. A Chrystus jest trudny, odległy i tak jakby zbyt poważny, nie ma tego poczucia humoru, które ja tak bardzo lubię i cenię. A może i jest trochę melodramatyczny? Jakby nie miał do siebie dystansu…

Przecież ze wszystkiego można się śmiać. Na przykład leżą takie trupy na drodze.. Na przykład w Buczy… Ze wszystkiego? No właśnie, tak się te śmiechy z Wolandem szatanem kończą..

W swoim wielkanocnym kazaniu biskup Janocha zwrócił uwagę na coś, czego jakoś nigdy przez 60 lat nie zauważyłem; uczniowie, najbliżsi Chrystusowi pod każdym względem ludzie, nie rozpoznali Go po twarzy, nie rozpoznali po sylwetce, ani po głosie (Maria Magdalena po głosie..) tylko po czym? Rozpoznali Go po ranach. Czy z tego nie wynika, że jest nam łatwiej poznawać Dobro zranione, zaatakowane przez zło, będące w opresji?

W tym sensie bylibyśmy winni temu, że jednak potrzebujemy jakoś tego kontrastowego zła. I Woland musi zaświadczyć o Chrystusie.

Albo może się mylę w tym wszystkim. Nie wiem. Tak mnie to jakoś bardzo zastanowiło.



tagi: szatan  zło  dobro  chrystus  mistrz i małgorzata 

lukasz-swiecicki
22 kwietnia 2022 15:15
18     1220    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @lukasz-swiecicki
22 kwietnia 2022 15:35

Jakoś to widzę fizycznie  - zło jest brakiem dobra, tak jak ciemność brakiem światła. (A światłość w ciemności świeci, nieprawdaż?). Więc w jakimś sensie po prostu musi istnieć, w tych wszystkich miejscach, gdzie dobro nie świeci. Przynajmniej do czasu paruzji. I dlatego tylko dobrem można je zwyciężać, nakładanie jednej ciemność na drugą światła wszak nie generuje.

Aż muszę przeczytać to nieortodoksyjne tłumaczenie, może nie będę potem krzyczał po nocach...

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
22 kwietnia 2022 16:18

"Ani innych ruskich rzeczy, przy czym baletu Aleksandrowa ja na przykład nie żałuję."

To był chór i tym bardziej nie ma czego żałować. Swoją drogą dlaczego wydano taką decyzję?

zaloguj się by móc komentować

jacland @lukasz-swiecicki
22 kwietnia 2022 16:35

Pierogi ruskie zasadniczo nie są znane tam, tylko na Ukrainie. To podobnie jak z kontestowaną niesłusznie ulicą Ruską we Wrocławiu, której nazwa bardzo dawna, pochodzi od kupców z Rusi, czy też od towarów sprowadzanych z tamtego kierunku.

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @lukasz-swiecicki
22 kwietnia 2022 17:10

Może ktoś wie?

Film. Aztecy, czy też Majowie

Horror, czyste zło

Ucieczka, przerażenie

Przybycie ludzi z Europy, z krzyżem niesionym na dziobie łodzi, ratunek

Nie pamiętam tytułu

Raz widziałem na Youtubie i bałem się zobaczyć jeszcze raz

Zło jest tam gdzie dobro jeszcze nie zdążyło dotrzeć

 

 

zaloguj się by móc komentować


ninon @lukasz-swiecicki
22 kwietnia 2022 17:57

piękna i groźna książka, niektórzy są wobec niej całkiem bezradni

proszę sobie wyobrazić taki obrazek: warszawskie blokowisko, bielany, zwykłe drzwi do zwykłego mieszkania, a na nich przypięta pinezką wizytówka: Mistrz i Małgorzata

nawet jak to piszę to prawie czuć siarką... 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @atelin 22 kwietnia 2022 16:18
22 kwietnia 2022 19:39

No jasne, że chór. Myślałem "chór" i napisało się "balet". Zabawne.

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki 22 kwietnia 2022 19:39
22 kwietnia 2022 20:10

W sumie jeden... tak między facetami. 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @jacland 22 kwietnia 2022 16:35
22 kwietnia 2022 20:20

Pierogi ruskie zasadniczo nie są znane tam, tylko na Ukrainie.  Z tymi pierogami ruskimi to było chyba tak, jak w tym peerelowskim dowcipie:

W barze mlecznym wychyla się okienka kucharka i krzyczy pytająco: "Kto chciał ruskie?" A z sali słychać: "Nikt nie chciał, sami przyszli!" ...

zaloguj się by móc komentować

atelin @Maginiu 22 kwietnia 2022 20:20
22 kwietnia 2022 20:25

Było jeszcze o ruskich, co w kosmos polecieli. 

zaloguj się by móc komentować

aszymanik @lukasz-swiecicki
22 kwietnia 2022 21:29

Pan Bóg czyniąc z nas istoty na swój obraz i podobieństwo, musiał dać nam wybór. No i wysłał węża do raju. Wolna wola to swobodny wybór między złym i dobrym. Nie ma zła bez dobra ani vice versa.

Dobrze Pan to napisał.

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @lukasz-swiecicki
23 kwietnia 2022 07:34

uczniowie, najbliżsi Chrystusowi pod każdym względem ludzie, nie rozpoznali Go po twarzy, nie rozpoznali po sylwetce, ani po głosie

To mnie zawsze zastanawiało , ze Go nie rozpoznali po zmartwychwstaniu.  Nie znalazłam jeszcze jakiegoś wyjaśnienia dlaczego tak się stało. 

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @DrzewoPitagorasa 23 kwietnia 2022 07:34
23 kwietnia 2022 19:48

kto, gdzie i kiedy Go nie rozpoznał?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @DrzewoPitagorasa 23 kwietnia 2022 07:34
23 kwietnia 2022 19:48

kto, gdzie i kiedy Go nie rozpoznał?

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @lukasz-swiecicki
24 kwietnia 2022 02:45


 Np. w drodze do Emaus. 
Jeszcze raz przeczytałam te fragmenty Ewangelii i 
właściwie to chyba tylko wtedy ( jeszcze nad Jeziorem Tyberiadzkim, gdy Jezus zrobił im śniadanie na brzegu, ale oni byli wtedy w łodzi więc mogli z daleka nie rozpoznać ) . 

 

zaloguj się by móc komentować


Grzeralts @DrzewoPitagorasa 24 kwietnia 2022 02:45
24 kwietnia 2022 09:08

Jeszcze Maria, która wzięła go za ogrodnika. Skoro zmartwychwstaniemy w ciele przemienionym, to i On w takim zmartwychwstał.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować