-

lukasz-swiecicki

Czego słuchamy?

Czego słuchamy?

Obiecałem sobie jakiś czas temu (w mojej rodzinie, za sprawą kuzyna Bartka, funkcjonuje określenie „obiecałem sobie w kaplicy” – co oznacza obietnicę solenną), a nawet obiecałem sobie w kaplicy, że już o epidemii to nie, naprawdę nie. Ani, że jest, ani, że nie jest, ani czym jest, ani w ogóle. No, ale to łatwo powiedzieć.

Kilka dni temu dostałem z mojego miejsca pracy (Instytut Psychiatrii i Neurologii) maila z próbną wersją naukowego podsumowania ostatnich lat. Trochę zdziwił mnie następujący passus: „w 2019 roku, z powodu epidemii, nie odbyły się żadne zebrania naukowe, dlatego nie zostały uwzględnione w zestawieniu”. No dobrze. Pamięć ludzka jest zawodna. Na wszelki wypadek napisałem do autorki tekstu „Pani Elżbieto, proszę mi przypomnieć jaką epidemię mieliśmy w 2019?”. Odpowiedź otrzymałem bardzo szybko „Tak, przepraszam, ma pan profesor rację, powinnam napisać pandemia, a nie epidemia”…

Oczywiście ta wymiana maili obudziła we mnie wspomnienia dotyczące wiosny 2020 roku. Bez sensu, przyznaję, bo powinienem myśleć o 2019, ale było jak było, przypomniałem sobie 2020. I skupiłem się na pytaniu: czego ja właściwie wtedy słuchałem?

W moim życiu jest tak, że bardzo dużo chodzę. Czuję się czasem jak elektron pozbawiony masy spoczynkowej. Kiedy nie chodzę, to jakby mnie nie było. Chodzę oczywiście z Borysiem, to jasne, ale jeszcze przy okazji słucham.

Ja mam tak, że nie słucham żadnej muzyki. To podobno dziwne, tak mi wszyscy mówią, ale po prostu nie słucham muzyki. Nie jestem kompletnie głuchy, mam śladową muzykalność i nawet lubię śpiewać. W normalnych czasach, czy też może po prostu w dawnych czasach, chadzałem wręcz do filharmonii. Jeśli jednak muzyka do mnie przemawia, to najczęściej z wrażenia zasypiam. A w przypadku chodzenia to nie jest zbyt praktyczne. Nie słucham więc muzyki.

Na przełomie 2019 i 2020 słuchałem głównie kazań, rekolekcji, nauk i czego tam jeszcze zwłaszcza ojca Szustaka, ale potem także abp Rysia, księdza Pawlukiewicza, księdza Grzywocza – tego typu klimaty. Słuchałem godzinami. Był taki okres, że większość kazań o. Szustaka mógłbym bez problemu wygłosić za niego, bo co lepsze kawałki słuchałem na okrągło i nauczyłem się ich na pamięć. Tak było na początku pandemii.

W miarę upływu czasu i zaostrzania się psychozy strachu, opisanej przeze mnie w „Epidemiozie”, teksty religijne zupełnie przestały do mnie przemawiać. Wtedy zacząłem słuchać tekstów politycznych. Zwłaszcza Ziemkiewicza i Otoki-Frąckiewicza. Po jakims czasie i to zaczęło być męczące i oderwane od rzeczywistości, takiej jaką postrzegałem w każdym razie. Wtedy przeszedłem do kabaretów. Zacząłem od mądrzejszych, a skończyłem na najgłupszych. Może nie będę wymieniał, bo wstyd reklamować.

A kiedy już miałem poczucie, że została mi tylko cisza – zacząłem chodzić na spacery z przyjacielem i rozmawiać z nim. I przestałem słuchać. Tak na razie zostało.

Puenty niestety znowu nie ma. Albo jest jakaś niewyraźna. Pomyślałem jednak, że się podzielę wrażeniami. Może jeszcze ktoś tak miał lub ma? Może ktoś nie wie czego jeszcze mógłby słuchać? Chyba trzeba zacząć rozmawiać, a nie tylko ciągle słuchać. Tak by się wydawało.



tagi: słuchanie  spacery 

lukasz-swiecicki
27 listopada 2021 11:25
8     1294    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

tomciob @lukasz-swiecicki
27 listopada 2021 12:50

Witam. Kiedy pojawia się w notce Boryś wpływa to na mnie uspokajająco. Nie wiem czy przez owe spacery (kontakt z naturą) czy przez prostą, ufną i bezwarunkową relację jaką zwierzęta typu psy nawiązują ze swoimi opiekunami. Boryś do mnie przemawia. Ale przemawia też muzyka której lubię słuchać bo w muzyce jest zarówno matematyka jak i emocje czyli przede wszystkim "człowiek." Ludzie wykształceni lubią uprawiać muzykę i na przykład w Stanach jest taki uniwersytet w mieście Millikin w którym działa chór. I ten chór śpiewa najczęściej muzykę poważną ale... zdarza mu się zaśpiewać kompozycję z gatunku lżejszych. I tak powstał hicior (jutubowy) zaśpiewany w kościele pod tytułem "De King is Born Today." Aranżację i kompozycję wykonał Morgan Ames. A oto on:

https://youtu.be/tk7GzmYzGko

Pozdrawiam

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @lukasz-swiecicki
27 listopada 2021 14:45

Coś jest w tej ciszy i odizolowaniu się od wrzasku medialnego. Mnie np. najlepiej  "myślalo sie" przy orce , albo redleniu. Koń i ja , a  wokól pola. Gdzies w oddali  jeszcze ktoś  coś na swoim zagonie robi, ale tylko widać, bo raczej nic nie  słychać. Najlżej było orać nisko wykoszone rżysko, bo pole równe, koń wprawiony, wystarczyło lekko pług stabilizować, żeby równo odkładał skibę. Przypominało to właśnie spacer. Oczywiście, orka nie zawsze była taka lekka, np. pole po burakach cukrowych (pod nie ojciec przeznaczał ziemię III klasy, prawie czarnoziem), tam gleba była tłusta i ciężka, wówczas nie dawało się w spokoju rozmyślać, bo trzeba było mocować się z pługiem i na tym skupiać uwagę.

No więc właśnie przy zaorywaniu rżyska wpadło mi do głowy wiele niezłych pomysłów, których w innych okolicznościach nie mogłem rozplątać,  i sam się zastanawiałem dlaczego akurat wtedy.
Ale to było dawno temu, w moich czasach studenckich, a to już nieomal półwiecze minęło od ukończenia edukacji.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @lukasz-swiecicki
27 listopada 2021 15:01

Ja muszę powiedzieć że akurat bardzo lubię muzykę, słucham dużo ostatnio głównie w samochodzie ale to jest zawsze minimum godzina dziennie. Z księży ostatnio słuchałem głównie u Sławomira Kostrzewę jest świetny, a zamiast polityki ostatnio bardzo dużo słuchałem o inwestowaniu. Bardzo mi się podoba że inwestorzy mówią o wszystkich zjawiskach politycznych bez żadnych ogródek wprost jednocześnie bez zbędnych emocji.

zaloguj się by móc komentować

kroq @lukasz-swiecicki
27 listopada 2021 16:12

Cztery pory roku, to cztery pory Vivaldiego, upss Natury. Nie ma chyba nic piękniejszego, niż udanie się wiosną na spacer dookoła jeziora.

Nie dość, że oczy dostają wytrzeszczu na piękno natury, to uszy wachlują i sycą się dźwiękami śpiewających ptaków. Każda pora, jest niemniej warta porannego spaceru, chociaż jesień, że względu na zachody i przeloty ptaków, warta jest czasami podwójnego spaceru.

Piesek w tym czasie zostawał z Panią i czekał w umówionym miejscu/oczywiście na ścieżce/, na spotkanie z panem. Radości jak zawsze było

co niemiara. Teraz, kiedy ukochana Sunia jest za Tęczowym Mostem, po trudach ziemskiego życia wypoczywa na zielonej trawce, biega i kopie dziury szczęśliwa, pozostają nadal spacery z nieodłącznym aparatem foto, spotkania z łabędziami. Za niedługo, mróz zetnie jezioro, łabędzie odlecą, zostaną tylko trzciny, wędkarze przy przeręblach i od czasu do czasu stukot dzięcioła w oddali. Może pokaże się wewiórka. Byle do wiosny :-)

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @lukasz-swiecicki
27 listopada 2021 17:08

Jak tylko coś mi się muzycznie przeje, zawsze zostaje niezawodny Beethoven. Ale jest sporo ciekawej muzyki do słuchania, także poza nim. Tylko muszę mieć nastrój. Czasem całymi tygodniami nie słucham nic. Dzisiaj np. leży mi Marek Biliński, jakiś atawizm się odezwał. 

"Gadaczy" nie bardzo lubię słuchać, chyba, że to np. Maciej Kowalik czyta Pratchetta - to w sumie jak muzyka ;) Ale np. o.Szustaka słucham w zasadzie regularnie, to bardzo kształcące. Także dlatego, że on się streszcza. Nie daję rady słuchać gadania przez godzinę, czy dłużej. Mózg mi faluje od tego. No i modlitw w Radiu Maryja dosyć często słucham. Ale Koronki najchętniej z Łagiewnik. 

zaloguj się by móc komentować


onyx @lukasz-swiecicki
28 listopada 2021 13:48

Kiedyś, jeszcze w epoce walkmanów żeby wyjść na ulicę musiałem mieć słuchawki na uszach i muzykę puszczoną do oporu. Ten stan trwał wiele lat choć sprzęt był kulawy a nagrania często kiepskiej jakości. Z czasem z tego zrezygnowałem bo słuchanie na ulicy odcina mi za dużo odgłosów życia realnego. Teraz słucham już tylko jak mnie "najdzie" mając całą muzykę w telefonie o jakości o jakiej wtedy mogłem tylko pomarzyć. Co do kabaretów to polecam też wykony stenduperów, są bardziej śmieszne ale format taki, że i bardziej wulgarne. A z książek czytanych najlepsza jest Baśń jak niedźwiedź naszego Gospodarza.

https://www.youtube.com/watch?v=OGyqn5TrX1c

https://www.youtube.com/watch?v=1MvDmumGJX0

zaloguj się by móc komentować

Barb @lukasz-swiecicki
30 listopada 2021 19:10

Ja ma podobnie p. prof. Nie daje rady sluchac niczego oprocz choralu gregorianskiego ( najlepszy przez Solesmes Abbey monks) i liturgii polifonicznej (Palestrina, Josquin, Tallis). Wszystko w dol czyli muzyka klasyczna , romantyczna  pop, moga w moich uszach nie istniec.  O chorale gregorianskim i jego roli w naszym zdrowiu polecam biografie dr.  A. Tomatis "The conscious ear  "

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować