-

lukasz-swiecicki

Co się dzieje z chorymi na schizofrenię - urojenia, co to właściwie jest??

Co się dzieje z chorymi na schizofrenię – urojenia co to w ogóle jest??

 

Jak już wspomniałem powyżej jedną z najważniejszych cech schizofrenii, przynajmniej ja tak uważam, jest tak naprawdę rozpad harmonii pomiędzy myśleniem, spostrzeganiem i dążeniem, przejawiający się zwykle niemożnością dostosowania się chorego do otaczającego świata, a w efekcie bardzo poważnymi trudnościami w radzeniu sobie z problemami, które obcowanie z tym światem przynosi.

Jednak w powszechnej opinii dla schizofrenii bardziej charakterystyczne są zupełnie inne, ściśle określone objawy, dlatego wyjaśnię na czym one polegają, zastrzegając z góry, że wcale nie zawsze muszą występować (a zaburzenie harmonii opisywane choćby przez Bleulera – prawdopodobnie zawsze!). Niemniej jednak są to objawy istotne i rzeczywiście bardzo często w schizofrenii występujące. Zaczynam od kategorii zjawisk, które od lat budzą największe kontrowersje. Wolałbym w ogóle w to nie wchodzić, ale wiadomo, że się nie da..

Urojenia

Podstawowa definicja urojeń brzmi: są to fałszywe sądy pochodzenia chorobowego. Ta definicja jest bardzo dobra. Ma tylko jedną wadę – jest idiotyczna. Kompletnie.

Zwróćmy uwagę, że dany sąd (przekonanie myślowe) jest urojeniem wówczas, gdy jego przyczyną jest choroba. A skąd wiemy, że to choroba? Bo pacjent ma urojenia. Czyli jeśli ktoś wypowiada sąd dotyczący rzeczywistości, a ten sąd jest inny niż nasze przekonanie, to po prostu musimy nazwać tego kogoś chorym, a jego przekonanie stanie się urojeniem i będzie tej choroby dowodem.

Brak szacunku dla logiki jest przyczyną wymyślania bzdur – żadna porządna definicja nie może być tautologią, czyli nie może tłumaczyć tej samej rzeczy tą samą rzeczą (urojenie jest objawem choroby, a jest urojeniem ponieważ jest objawem choroby).

Wcale nie chcę przez to powiedzieć, że urojeń nie ma, jak najbardziej są, ale podana przeze mnie (to nieważne, że przeze mnie – to jest definicja oficjalna, tego studentów uczą!!!) definicja jest zła.

Kłopot w tym, że dobrej w zasadzie nie ma. Niewątpliwie urojenia to fałszywe sądy myślowe – to znaczy, że w zasadzie każde urojenie jest fałszywym sądem (choć i tu mogą być wyjątki – np. sądy, których prawdziwości nie można zweryfikować nie są przecież fałszywe! Są jedynie „niezweryfikowane”..). Człowiek jest głęboko przekonany, że tak jest, ale naprawdę wcale tak nie jest. Z drugiej strony bardzo wiele fałszywych sądów, to wcale nie urojenia!

Przykłady fałszywych sądów, które nie są urojeniami:

- Ktoś wprowadził nas bardzo skutecznie w błąd, np. obiecał, że za nasze pieniądze kupi złoto, to złoto będzie cały czas drożało, a oni będzie nam wypłacał wysoki procent. Wierzymy w to mocno, choć jest to nie tylko nieprawdziwe, ale również jawnie absurdalne, ale to nie jest urojenie, tylko naiwność.

- Jesteśmy przekonani, że dwa tysiące lat temu pewien człowiek został okrutnie zamordowany, ale potem ożył i wstąpił do nieba. To nie jest możliwe (według zwykłych reguł) i w zasadzie też jest absurdalne, ale przekonanie, że to prawda nie jest żadnym urojeniem tylko wiarą typu religijnego.

- Sądzimy, że polska drużyna piłki nożnej zostanie mistrzem świata. Obecnie nie jest to możliwe (?) (ale to przynajmniej nie jest absurdalne – jak mówi mi moje serce..), ale mamy takie głębokie przekonanie. Nie jest to jednak urojenie tylko myślenie życzeniowe.

Mógłbym kontynuować tę wyliczankę (w jednej z dalszych części uważny Czytelnik znajdzie jeszcze jeden współczesny i polityczny przykład!), ale mam nadzieję, że Czytelnik rozumie już, czym urojenia nie są. Określenie tego czym są, jest trudniejsze. Zasadniczo są:

- Sądami indywidualnymi, niepodzielanymi przez innych ludzi.

- Sądami dziwnymi, ekscentrycznymi, a czasem dziwacznymi (ale bywają wyjątki – np. urojenia prześladowcze nie są specjalnie dziwne i łatwo je sobie wyobrazić).

- Sądami bardzo silnie ugruntowanymi, związanymi z wielkim przekonaniem, że „właśnie tak i tylko tak jest”.

- Sądami wpływającymi na działania i prowadzącymi czasem do działań dziwnych, nieoczekiwanych, gwałtownych (ale nie musi tak być, czasem pacjent pozostaje na etapie rozmyślań i nie robi niczego, choć jest przekonany, bo… - patrz punkt pierwszy – jego myśli i dążenia nie idą w jedną stronę także wtedy, gdy myśli są urojeniami!! To znaczy, że pacjent nie słucha się własnych urojeń, choć ma do nich głębokie przekonanie. Tak więc występowanie tzw. działań urojeniowych wcale nie jest konieczne).

To wszystko wydaje się mocno skomplikowane, jednak w praktyce urojenia na ogół raczej łatwo odróżnić od „zwykłych” myśli czy przekonań i wcale nie trzeba być profesjonalistą w tej dziedzinie, żeby takie odróżnienie przeprowadzić. Znacznie łatwiej jednak pokazać urojenie na przykładzie niż przedstawić jego teoretyczną definicję.

Tematyczny podział urojeń nie ma dużego znaczenia w praktyce – znacznie ważniejsze jest to, czy urojenia w ogóle u danego pacjenta występują niż to czego konkretnie dotyczą. Zwykle zwraca się jednak uwagę, jest to uzasadniona praktyka, na to, czy urojenia są zgodne z nastrojem pacjenta, czy też stoją z nimi w niezgodzie (mówi się o „urojenia syntymicznych” i „niesyntymicznych”).

Jeśli na przykład pacjent jest smutny i przygnębiony, a ponadto jest przekonany, że grozi mu ruina materialna i że nie ma środków do życia (choć tak nie jest) to takie urojenie katastroficzne określimy jako syntymiczne. Gdyby ten sam pacjent (smutny i przygnębiony) był przekonany, że zakochała się w nim gwiazda filmowa to byłoby to urojenie zakochania, ale niesyntymiczne. Taka klasyfikacja może mieć znaczenie diagnostyczne.

Tylko właściwie dlaczego niedobrze jest mieć urojenia?

Ktoś kto nie zajmuje się psychiatrią, mógłby mieć wątpliwość, czy to w ogóle ma jakieś szczególne znaczenie, że pacjent ma urojenia? Ostatecznie różni ludzie mają różne przekonania, które nam wydają się dziwne, albo których po prostu nie podzielamy, ale żyją sobie normalnie i te przekonania w praktyce nie mają żadnego specjalnego znaczenia. Zwłaszcza obecnie, w świecie baniek informacyjnych, można spokojnie rozmawiać z miłośnikami dowolnej stacji telewizyjnej – wystarczy nie poruszać pewnego zakresu tematów, a wszyscy dobrze wiemy, które to tematy.

Jednak z urojeniami tak nie jest. Są to po prostu przekonania bardzo silne, można powiedzieć „panoszące się w głowie”. Nie da się ich przemilczeć, zwłaszcza przed samym sobą. To znaczy, że można o nich nie mówić, ale nie można o nich nie myśleć. I to przez cały czas.

Urojenia pochłaniają niezwykle dużo energii życiowej i zajmują bardzo wiele miejsca, pozostawiając mało przestrzeni dla innych aktywności istotnych z punktu widzenia codziennego życia. Osoba, u której występują aktywne urojenia, nie jest w stanie poradzić sobie z większością trudnych zadań życiowych, nie potrafi dobrze funkcjonować. Dlatego leczenie urojeń jest jednym z podstawowych celów leczenia psychoz schizofrenicznych. Zaczynamy terapie od tego, że staramy się za wszelka cenę usunąć urojenia. Choć oczywiście to nie jest jedyny problem z jakim stykają się chorzy na schizofrenię. O dalszych problemach – w następnych odcinkach.



tagi: urojenia  schizofrenia 

lukasz-swiecicki
20 listopada 2021 11:11
5     856    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Brzoza @lukasz-swiecicki
20 listopada 2021 11:50

> Urojenia pochłaniają niezwykle dużo energii życiowej i zajmują bardzo wiele miejsca, pozostawiając mało przestrzeni dla innych aktywności istotnych z punktu widzenia codziennego życia. Osoba, u której występują aktywne urojenia, nie jest w stanie poradzić sobie z większością trudnych zadań życiowych, nie potrafi dobrze funkcjonować. Dlatego leczenie urojeń jest jednym z podstawowych celów leczenia psychoz schizofrenicznych. Zaczynamy terapie od tego, że staramy się za wszelka cenę usunąć urojenia.

To jest bardzo sensowne.

zaloguj się by móc komentować

tadman @lukasz-swiecicki
20 listopada 2021 12:16

Czy można znaleźć koincydencję między inteligencją, oczytaniem, wykształceniem a "dziwnością" urojeń, bo podświadomie czuję, że tak zwany zwykły człowiek nie posiada wysublimowanych urojeń.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @tadman 20 listopada 2021 12:16
21 listopada 2021 12:38

To ciekawe, ale wcale tak nie jest. Ludzie niezwykle prości, półanalfabeci, mają tak niesamowite urojenia, że głowa mała. Kiedyś jedna moja pacjentka, osoba bez żadnego wykształcenia, miała wrażenie, że otacza ją jedynie "pustka w której wirują atomy". Założłbym się, że nie zna pojęcia atom!! Opadła mi szczęka. Psychoza to inna rzeczywistość, nie jest ograniczona naszym umysłem.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @lukasz-swiecicki
21 listopada 2021 21:24

A jednak przykłady które Pan podał na syntymiczne i niesyntymiczne mają coś wspólnego. Obydwa wypływają z tego samego uczucia i ono je uzasadnia. Ten drugi też. Bo ta osoba szuka światła w tunelu. Oczekuje pragnie oddalenia cierpienia. Chyba że nie pragnie. Wtedy już sam nie wiem. 

Urojenia tej niewiasty na temat pustki i wirujacych atomów faktycznie jest wstrząsające. Ten mój klucz emocjonalny wysiada w jej przypadku. Rozpczliwa racjonalizacja kaze mi wierzyc ze uslyszala o wirujacych atomach w tv. Bo jesli nie ...

Metafizyczna teoria o ile pamiętam Kepinskiego.

Być może klucz emocjonalny działa w przypadku zdrowych albo niezbyt chorych. Np. ludzie wychowani na wsi nawet z tytułami inzynierskimi czy profesorskimi potrafią traktować swoje wyobrażenia tworzone przez uczucia zwłaszcza silnie urazowe jako ostateczne kryterium prawdy. Pogadac ani dogadac sie nie da.

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
22 listopada 2021 13:16

W połowie lat 80-tych XX wieku wpadła mi ręce (w bibliotece publicznej) książka o schizofrenii. Autora ani tytułu nie pamiętam. Przeczytałem, doszedłem do wniosku, że jestem wariatem. Dla pewności dałem do przeczytania mojej mamie. W połowie pierwszego rozdziału walnęła nią o ścianę.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować