-

lukasz-swiecicki

Borys stracił apetyt

Borys stracił apetyt

 

Niektóre zdania wydają się nie mieć sensu. Po prostu myślisz sobie, że to się nie może wydarzyć. To przeczy istocie rzeczy. Do takich zdań można zapewne zaliczyć twierdzenie „Polityk nie skłamał”, albo „Złodziej nie ukradł”. To akurat takie pierwsze lepsze zdania, które przyszły mi do głowy…

Nawiasem mówiąc codziennie rano, kiedy jadę do pracy, słucham w radiu reklamy, w której jakaś pani przekonuje mnie, że nie kupuje pierwszego lepszego leku. Zawsze się wtedy zastanawiam, nie mogę się przed tym powstrzymać, czy to oznacza, że wspomniana pani kupuje „drugi gorszy”????

No bo jeśli „pierwszy lepszy” jej nie odpowiada, to chyba znaczy, że chce kupić „drugi gorszy”??

Życzę pani wszystkiego dobrego. A w każdym razie ten drugi, żeby był niezły..

Do niedawna wydawało mi się, że świetnym przykładem zdania pozbawionego sensu jest twierdzenie o tym, że Borys stracił apetyt.

Podobnie jak elektron nie ma masy spoczynkowej (chyba nadal jej nie ma? Nie miał, kiedy się o tym uczyłem w Lelewelu), tak samo, jak mi się wydawało, nie ma czegoś takiego jak Borys bez apetytu.

Zawsze zresztą myślałem, że jest to zwykły wynik naszego podobieństwa. To znaczy mojego i Borysa.

Borys nie jest moim psem. Nie ma czegoś takiego jak „mój pies”, bo ja po prostu odrzucam taką możliwość (nie może pies do mnie należeć, bo to niezgodne z istotą psa), ale nie w tym rzecz. Borys to pies mojej Żony. Być może moja Żona, tak jak ja, uważa, że nie można mieć psa, bo to po prostu zbyt dużo, rzecz jednak w tym, że Borys tak nie uważa. Borys należy do Anity, bo tego chce. Bo taki po prostu jest. Ale do mnie nie należy.

To jednak wcale nie znaczy, że nie jest do mnie podobny. Przynajmniej w niektórych zakresach. Niestety, nie jestem tak elegancki jak Borys, ani tak ładny, ani nie jestem obdarzony takim wdziękiem. Co to, to nie.

Chciałbym. Chciałbym bardzo. No, ale cóż. Gumno chłopu nie zegarek, jak mawiał mój Tata.

Ale w kilku rzeczach jesteśmy bardzo podobni: obaj bardzo nie lubimy Ząbka (to taki złośliwy kundel ze Śmiałej, słabo nam się robi na jego widok..), obaj lubimy Kapsla (to taki mieszaniec Bernardyna chyba z Dymińskiej albo z Krajewskiego), obaj lubimy spacery na Cytadeli, no i, last but non least, obaj cieszymy się świetnym apetytem.

To znaczy teraz to już tylko ja.

A było tak: w Wielką Środę przyszliśmy rano ze spaceru i wsypałem Borysiowi karmę do miski. Zawsze karmię go zanim sam cokolwiek zjem. Tak pisał Jack London w książce mojego dzieciństwa czyli „Za zdrowie wędrowca na szlaku” - każdy porządny człowiek najpierw daje psu, a potem sam je. Uwielbiam to zdanie Londona i zawsze się staram sprostać. Zawsze.

Tyle, że co z tego? Tyma razem Borys nie zjadł nawet jednej trzeciej. Rozgrzebał i zostawił.

Nie czekałem na nic tylko od razu umówiłem się na wizytę do weterynarza. Musiałem co prawda do pracy, ale zaraz po pracy - do doktora.

Doktor zbadał uważnie.

— Wie pan, ja tu niczego nie znajduję. Węzły niepowiększone. Gorączki nie ma. Dobrze wygląda. Tak, że po prostu obserwować i tyle.

Czyli się nie zna. Do głupiego poszedłem, za przeproszeniem doktora.

W ogóle go nie słucham. Co on tam wie. Tym bardziej, że Borys obiadek też zjadł bardzo, bardzo marnie.

Zapisuję się do pani doktor. Znam ją dobrze. Już kiedyś o niej pisałem.

Doktor zbadała jeszcze uważniej. No i oczywiście coś wybadała!! Od razu widać, że mądrzejsza. I kazała pobrać krew na wszystko możliwe oraz zrobić USG brzucha. No - to już jest coś!

Tyle tylko, że w badaniu krwi wszystko idealnie. A w USG - żadnych odchyleń. Wręcz świetnie.

Doktor kazała obserwować. Czyli jednak - nie zna się, ona też.

Ale my już jesteśmy zapisani do następnego lekarza i w innej lecznicy. Fatalny mają poziom ci weterynarze. Człowiek idzie do nich po chorobę i nie chcą dać. Cholery można dostać. Ludzki lekarz by coś przecież wymyślił - a ci tylko obserwować.

Trzecia pani doktor zapisała mnóstwo drogich badań. To w zasadzie dobrze. Ale jak nic nie wyjdzie?

Borys tymczasem nadal je mało. No może dwie trzecie tego co zawsze.

Sąsiad uważa, że Borys się zakochał. To raczej niepoważne przypuszczenie. A trzeci czy może czwarty doktor uważa, że Borys się odchudza!!! Czy ci lekarze są normalni?? Ja się też całe życie odchudzam, ale to przecież nie polega na zmniejszeniu porcji jedzenia!!! Umarłbym z głodu jakbym sobie jeszcze zmniejszył…

Żona obserwowała nasze medyczne doświadczenia (moje i Borysa) ze spokojem. Zresztą były Święta, nie miała do tego głowy, bo przyjechały wszystkie dzieci i wnuki i trzeba było je karmić.

Jednak zaraz po Świętach postanowiła interweniować zanim zamówię laparotomię zwiadowczą (takie otwarcie brzucha, żeby zobaczyć co się w nim dzieje).

— Ile ty mu właściwie dajesz jeść?

— Kochanie, jakie to ma znaczenie??

— Zasadnicze. Bo przecież mówisz, że nie je.

— No bo nie je tego, co mu daję, a zawsze jadł!!

— A ważyłeś ile mu dajesz?

— Zawsze obaj wiedzieliśmy ile to ma być, żadne ważenie nie było w ogóle potrzebne.

Żona nie czytała Londona. Zważyła. Podobno dawałem zdecydowanie za dużo. Teraz Ona daje. Waży. Nasypuje. Zmieniła godziny.

I ten biedny Pies niby je… Co ma zrobić? Ale co to za dowód??? No sami powiedzcie! Co to za dowód?

Mój instynkt wyraźnie mówi, że to choroba. A moja Żona nawet nie jest lekarzem! Co tam ona może wiedzieć.

My lekarze mamy swoje metody i wyliczenia.



tagi: apetyt  borys 

lukasz-swiecicki
26 kwietnia 2025 17:09
6     548    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @lukasz-swiecicki
26 kwietnia 2025 20:20

Żona jest technologiem.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Tento @lukasz-swiecicki
26 kwietnia 2025 21:20

Z tym elektronem i masą spoczynkową to chyba jest jednak trochę inaczej...

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Tento 26 kwietnia 2025 21:20
26 kwietnia 2025 21:46

No właśnie. Pewnie coś wymyślili. Przecież to już pół wieku od czasu jak skończyłem szkołę. Chybha najwyższy czas coś wymyślić. Dlatego się zastrzegłem. Nie mam pojęcia jak teraz jest. W ogóle nie wiem czy jeszcze są elektrony. Po co tam one komu?

zaloguj się by móc komentować

zenekkw @lukasz-swiecicki
26 kwietnia 2025 21:59

No pewnie! Po co tam komu elektrony. I jeszcze bez tej masy spoczynkowej. 

Z masą to może by się komuś przydały.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @lukasz-swiecicki
27 kwietnia 2025 07:49

Puściłem felieton pani ArGutowej i ona zaproponowała rozmowę terapeutyczną. Może coś z tym zakochaniem też jest na rzeczy. Zaburzenia relacji międzypsich mogą wpływać na marazm i obniżony apetyt. Spróbować wybiegać Borysa, może mu miłość i amory wywietrzeją ze łba.

No a jak nie pomoże to będzie kolejny lekarz co się nie zna.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @ArGut 27 kwietnia 2025 07:49
27 kwietnia 2025 16:35

Dziękuję Pani Ar-Gutowej, ale on biegać też za bardzo nie chce. Pasie się na trawie jak owca, olewa mnie i kąpie się w fontannie. Zupełnie jakby się moja Babcia Święcicka w niego wcieliła....

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować